Greer Luanshya - Kto sieje wiatr 01 - Kto sieje wiatr.pdf

(1632 KB) Pobierz
260175648 UNPDF
Luanshya Greer
KTO SIEJE WIATR
Przełożyła z angielskiego Alina Siewior-Kuś
Mojej rodzinie:
Johnowi, którego miłość i wiara we mnie
nigdy mnie nie zawiodły,
oraz Benowi i Suzannie — za to, że po prostu są
Za darmo zostaliście sprzedani i bez pieniędzy zostaniecie wykupieni.
Iz 52,3
PODZIĘKOWANIA
Autorka pragnie podziękować tym, bez pomocy których ta książka by nie
powstała: Elsie Mabille-Verdier, prawdziwej hugenotce, za wspaniale
wspomnienia obejmujące kilkadziesiąt lat pracy misyjnej w Afryce;
wyjątkowo utalentowanemu pisarzowi Johannowi Potgieterowi za
zrozumienie i poznanie ludów Afryki; Johnowi Hindowi za rozległą
wiedzę historyczną; Jane ??, mojemu wydawcy; państwu Piet de Wet;
Suzette i Gilbertowi Colynom; dr. Janowi S. Maraisowi; Elisabeth i
Peterowi Maname; Thembie Nyati, Katherine Bennet i dziewczynom
Monday. Wszyscy przyczynili się, choć może czasami nieświadomie, do
powstania niniejszej powieści.
ROZDZIAŁ PIERWSZY
Skorpion rzucał się między płomieniami a koszykiem, miotając
rozpaczliwie odwłokiem.
Jean Jacąues, siedmioletni bosonogi mieszaniec, niebezpiecznie
balansował na odwróconym do góry dnem koszyku pośrodku płomiennego
kręgu.
— Zepchnij go, Suzanne! No, dalej, zepchnij go! — krzyknęła wysokim z
podniecenia głosem Clara.
— Sama go zepchnij. Ja się boję. — Suzanne odwróciła wzrok od
chłopca, który stał z dumnie wysuniętym podbródkiem, chociaż twarz
zlaną miał łzami.
— On jest przerażony. Popatrz tylko na niego! — krzyknęła Clara. —
Boisz się malutkiego skorpiona, może nie?
Jean mocniej wysunął podbródek, usiłując wytrzeć łzy grzbietem dłoni.
— Nie myśl sobie, że się przejmuję twoimi łzami. Nie myśl sobie, że
płacz ci pomoże. — W nagłym przypływie złości Clara tak mocno pchnęła
koszyk, że chłopiec o mało nie spadł. — Jeśli skoczysz, skorpion może cię
nie ukłuje — powiedziała z uśmiechem. — A może ukłuje właśnie wtedy.
— Prudence, każ jej przestać! — wykrzyknęła Suzanne. Dziewięcioletnia
Prudence z niepokojem patrzyła to na Suzanne,
to na Clarę. Clara, najstarsza z trzech sióstr, mimo iż miała zaledwie
dwanaście lat, w tej chwili wydawała się dorosła, a nawet stara. Prudence
nie odezwała się ani słowem.
— Skacz! Pokaż nam, jak potrafisz skakać! — Clara nie zwróciła uwagi
na siostry. — Mam ci pomóc? — zapytała, uderzając Jeana patykiem po
bosych stopach.
9
LUANSHYA GREER
Prudence i Suzanne spojrzały na siebie. To przestała być zabawa, Clara
wcale nie droczyła się z chłopcem. Odwróciły się do ucieczki, lecz w tym
samym momencie stanęły jak wryte. Ich ojciec, Jacąues Beauvilliers,
zaciskając z gniewu szczęki, wstrzymał ostro konia. Zeskoczył z siodła,
jednym susem znalazł się przy Clarze i gwałtownym ruchem wyrwał jej
patyk z ręki.
— Na Boga, co ty wyprawiasz? — Zdusił ogień, kopnięciami sypiąc
piasek na żarzące się drewno, po czym obcasem wgniótł skorpiona w
ziemię. — Mogłaś go zabić! — Wziął na ręce przerażonego chłopca i
mocno, choć łagodnie przytulił, ocierając mu łzy. — Nic ci się nie stało,
Jean?
— To była tylko zabawa, ojcze. — Twarz Clary oblała się purpurą.
— Bawiliście się ogniem i skorpionem? — Postawił chłopca na ziemi. —
On jest jeszcze dzieckiem. Dlaczego ciągle go dręczysz?
— Może jego matka powinna bardziej się nim zajmować — odparowała
szybko Clara. Mimowolnie zrobiła krok do tyłu, gdy ojciec odwrócił się
ku niej. W jego oczach czaiła się groźba, wytrzymała jednak to spojrzenie.
— Albo jego ojciec.
Słowa Clary na chwilę zmusiły go do milczenia, choć wpatrywał się w nią
tak długo, aż w końcu spuściła wzrok.
— Pójdziecie wszystkie do swojego pokoju. Natychmiast — rzekł cicho,
lecz stanowczo.
Wzrok Clary niczym błyskawica powędrował ku chłopcu, który widząc to
znowu lekko uniósł podbródek.
— A on? Dokąd pójdzie, ojcze? Do chałupy, gdzie jest miejsce bękartów?
Do domu niewolników i swojej matki niewolnicy? — Drżenie głosu
zdradziło, że Clara siłą powstrzymuje łzy złości.
— Taki język nie przystoi dziewczynce twojego pochodzenia, Claro.
Nauczysz się nad nim panować albo zostaniesz w swoim pokoju, by
rodzina nie musiała cię słuchać — oznajmił Jacąues, równocześnie zdając
sobie sprawę, że jego córka jest szczera i wyraża uczucia, których nie da
się wypowiedzieć słowami i których jego gniew nie zdoła poskromić.
Clara wyzywająco patrzyła na ojca, nie zwracając uwagi na Suzanne, która
szarpała ją za spódnicę. Jean przyglądał się im z przerażeniem.
— Chodź, Claro, proszę — błagała szeptem Suzanne. Prudence, choć
najmłodsza, podjęła wyzwanie siostry i podeszła do
ojca, patrząc mu prosto w oczy.
10
KTO SIEJE WIATR
— Kim on jest, ojcze? — zapytała, przechylając na bok głowę. W jej
Zgłoś jeśli naruszono regulamin