Fakty i Mity 05-2006.pdf

(12364 KB) Pobierz
jedynka_05_309.indd
Prokurator z Nowego Targu oskarża księdza Andrzeja S. o pedofi lię z użyciem przemocy
KSIĄDZ I 13-LATKA
Ą
INDEKS 356441
ISSN 1509-460X
http://www.faktyimity.pl
Nr 5 (309) 9 LUTEGO 2006 r. Cena 2,80 zł (w tym 7% VAT)
Str. 7
Średniowieczną noc papiestwa rozświetlały stosy wzniecane przez nienawiść. W ich blasku unicestwiono miliony niewinnych istnień ludz-
kich. Tych wszystkich, którym marzył się humanizm i postęp, a także tych, którzy poszukiwali prawdziwego Boga w Biblii. Torturowano
fi lozofów, matematyków, astronomów, artystów; mężczyzn, kobiety i dzieci. Im kaźń była wymyślniejsza i okrutniejsza, tym „słudzy diabła”
szybciej przyznawali się do wszystkiego. Ale prawdziwy szatan istniał wówczas naprawdę – polował na ludzi i śmiał się, przyobleczony
w szaty sędziów i katów z trybunałów świętej inkwizycji.
Str. 17
Str. 13
96568785.028.png 96568785.029.png
2
KSIĄDZ NAWRÓCONY
Nr 5 (309) 3 – 9 II 2006 r.
FAKTY
KOMENTARZ NACZELNEGO
POLSKA Cały kraj pozostaje pod wrażeniem hekatomby, ja-
ka miała miejsce w Katowicach. Kardynał Glemp zastanawiał
się nawet, czy katastrofa nie jest jakimś znakiem od Boga.
W 1997 biskupi mówili, że wielka powódź to kara za głosowanie
na komunistów. Teraz mamy karę za głosowanie na Kaczorów?
Wiara, nadzieja, tragedia
Według badań OBOP, aż 63 proc. Polaków uważa decyzję
Kaczyńskich o pozostawieniu naszych żołnierzy w Iraku za
błędną. 52 proc. sądzi, że polska armia jest potrzebna w Ira-
ku Amerykanom, a tylko 23, że potrzebują jej Irakijczycy.
Daj Boże, żeby ten sondaż znalazł odbicie w najbliższych wybo-
rach. Amen.
dia dobiegają komunikaty o kolejnych ofiarach z Cho-
rzowa. Śląsk i Zagłębie są mi bardzo bliskie – często tam
wyjeżdżam lub przejeżdżam w drodze na południe. Lubię
śląską mentalność. Mam nadzieję, że akcja ratownicza,
która w tej chwili (niedziela rano) jeszcze trwa, będzie
profesjonalna i pozwoli kogoś uratować. Ale 15 stopni mro-
zu może zabić więcej osób niż spadająca konstrukcja. Mo-
że trzeba było ściągnąć dźwig, który podniósłby zwały że-
lastwa, aby jak najszybciej wyciągnąć zamarzających lu-
dzi... Mam też inne obawy, bo dosłownie przed sekundą
słyszałem w radiu, jak jeden z organizatorów akcji apelo-
wał, aby „ci, którzy przyjeżdżają na miejsce tragedii rato-
wać swoich bliskich, w miarę możliwości ustępowali miej-
sca karetkom”... Nie wiem, kto to mówił, ale to chyba ja-
kiś kompletny ignorant. Jeśli tacy „mądrzy” są sami ra-
townicy, to nic dziwnego, że nikomu do
tej pory nie przyszło do gło-
wy, aby zgarniać śnieg
z płaskich jak stoły dachów
wielkich hal. Nawet ja, kom-
pletny laik, wyobrażam so-
bie, jak może sparaliżować
akcję ratowniczą
obecność kilkuset
czy paru tysięcy ga-
piów, a tym bardziej
tych, którzy chcieliby
w porywie
serca rzu-
cić się na
rumowi-
sko i grzebać
w nim w poszuki-
waniu najbliższych.
Pierwsza rzecz w takich wypad-
kach to opanowanie paniki i zabezpieczenie terenu, aby
mogły pracować specjalistyczne służby i sprzęt.
Kolejny komunikat. Jest już 65 ofiar, a pod dachem są
jeszcze ciała. Co musieli czuć w pułapce bez wyjścia ci,
którzy nie zginęli od razu? Ale chyba najgorsze przyszło
później, kiedy najpierw zorientowali się, że żyją, nabrali
nadziei, a potem... powoli, powoli mróz odbierał im życie.
Do tej pory myślałem, że wystawianie świeczki w oknie
jest bez sensu; można co najwyżej podpalić firankę. Dzi-
siaj ją wystawię. Dla nich. Nic więcej nie mogę zrobić.
Jak zwykle przy okazji takich tragedii poruszają mnie
słowa wypowiadane przez rodziny tych, którym udało się
przeżyć, księży, a ostatnio nawet spikerów różnych mediów:
dzięki Bogu nie wszyscy zginęli!; opatrzność nad nimi czu-
wała! itp. Pytam: a co z tymi, którym się nie udało? Czyż-
by mieli coś na sumieniu i Pan Bóg wciągnął ich do tej pu-
łapki, by ich za karę zgładzić?! Pewnie wcześniej wyselek-
cjonował dokładnie swoje ofiary, zanim precyzyjnie zawa-
lił na ich głowy dach... Nonsens. Co gorsza, opatrzność
boża będzie teraz przywoływana na okrągło, zaś rodziny
zmarłych usłyszą tylko: Bóg tak chciał. Nikomu przy tym
nawet nie przyjdzie do głowy, że dziękując Bogu za ocale-
nie jednych, jednocześnie obarczają go winą za śmierć po-
zostałych; bo skoro jest i czuwa... Tymczasem był to tylko
nieszczęśliwy przypadek – jeden z wielu – z którym żaden
bóg nie miał do czynienia. Bo światem rządzi przypadek,
ślepy traf. Teraz padło na Chorzów, wcześniej na Rosję,
Bawarię, a rok temu na wybrzeże Tajlandii. Dziecinna wia-
ra Polaków w opatrzność bożą, połączona z wiarą w cuda,
odpowiada za wiele podobnych katastrof. Wolimy wierzyć,
że nic się nie stanie, bo „Bóg jest z nami”, a z nim Mary-
ja, Anioł Stróż, święty Krzysztof dyndający na lusterku
w samochodzie, patroni i wszyscy święci – im więcej,
tym lepiej. Mogliby coś o tym powiedzieć (gdyby mogli)
uczestnicy pielgrzymek, które nigdy nie dojechały na miej-
sce – ostatnio dwie do Częstochowy i jedna do Medjugo-
rie. Ta ufność, że mnie nie może się nic złego stać, wyraża
się niemal w każdej dziedzinie życia. No i wiara w cuda
opatrzności. Nie przypadkiem właśnie Polacy są w świato-
wej czołówce fanów totolotka. Polscy kierowcy to również
europejscy rekordziści w doprowadzaniu do wypadków
drogowych; prawdziwi ryzykanci, zwłaszcza jeśli chodzi
o alkohol (jak bozia da, to policja nie złapie). Nie raz, jesz-
cze jako ksiądz, słyszałem od rolników, że lepiej zamówić
mszę za dobrą pogodę na żniwa, niż wyjechać wcześniej
kombajnami w pole. – Niech jeszcze żytko podeschnie, jak
się ksiądz pomodli, to deszcz nie spadnie. No i podeschło,
ale wcześniej zgniło... Na szczęście nie mieszkamy w rejo-
nie sejsmicznym, bo z tego powodu zapewne niewielu bu-
downiczym przyszłoby do głowy budować droższe, ale bez-
Komitet wyborczy Donalda Tuska przekroczył o 15 proc. do-
zwolony limit wydatków na kampanię prezydencką (o czym
„FiM” pisały już 6 miesięcy temu – 34/2005). W związku
z tak rażącym złamaniem prawa Tuskowi nic nie grozi. Karą
grzywny zostanie ukarany co najwyżej Piotr Wawrzynowicz,
pełnomocnik finansowy szefa sztabu, który się „przeliczył”.
Symboliczna kara może spotkać też sam komitet.
Wybory to nic innego, jak inwestowanie w przyszły biznes. Kto
nie wygrywa – nie zarabia. Wniosek? Kulczyk na prezydenta!
WARSZAWA Prokuratura skierowała do sądu akt oskarże-
nia przeciwko Annie Jaruckiej, cudownej broni PO, która
– niszcząc popularnego Cimoszewicza – miała zapewnić fotel
prezydencki Tuskowi.
Nosił wilk razy kilka, ponieśli i Tuska.
Rozpoczął się proces wytoczony przez radnego Ryszarda Ko-
ścia Instytutowi Pamięci Narodowej i Bronisławowi Wildste-
inowi. Nazwisko i imię radnego znalazło się na słynnej liście
domniemanych agentów SB i – choć chodziło o inną osobę
– Kość doświadczył wielu nieprzyjemności z powodu publika-
cji. Domaga się przeprosin i odszkodowania w wysokości 10
tys. zł na cele charytatywne. Wildstein i IPN utrzymują, że
Kość nie ma prawa ich skarżyć, bo to nie on jest na liście.
To jeszcze nic! Niektórzy po kilku latach niewinnej odsiadki do-
magają się odszkodowania. A przecież to nie o nich chodziło...
GORZÓW WIELKOPOLSKI Prokuratura odmówiła wznowie-
nia śledztwa w związku z nakazem zatrzymania taty Rydzyka
w 1997 roku. LPR domagał się ponownego dochodzenia
w tej sprawie, uważając, że ówczesna prokuratura z Torunia
chciała zakneblować katolicki głos w polskim domu. Proku-
ratorzy z Gorzowa nie dopatrzyli się jednak żadnych niepra-
widłowości w pierwszym śledztwie.
Już Ziobro znajdzie takich prokuratorów, którzy się dopatrzą!
WATYKAN Wiadomo już, jaki cud posłuży klerowi do udo-
wodnienia, że Jan Paweł II rezyduje obecnie w niebie. Cho-
dzi o przypadek francuskiej zakonnicy, która w pół roku po
śmierci Wojtyły miała doznać niezwykłego uzdrowienia
z choroby Parkinsona. Mniszka, która usilnie się leczyła, pro-
siła też o wstawiennictwo zmarłego papieża.
A może to lekarzy, którzy ją wyleczyli, należy wynieść na ołtarze?
pieczne budynki.
W końcu trochę taniej wycho-
dzi ich poświęcenie. Każdy nowy rząd ma u nas na starcie
wysokie poparcie społeczne (wiarę wyborców), choćby skła-
dał się z ignorantów i popełniał kardynalne błędy.
No właśnie, miałem pisać o polityce. O tym, że PO nie
chce pozwolić na wcześniejsze wybory, a Tusk w „Wy-
borczej” straszy nawet „obywatelskim nieposłuszeństwem”.
Nonsens. Polacy wybrali i niech się dzieje wola ludzka. Jak
można wzywać ludzi do akcji dywersyjnych wymierzonych
w Sejm i rząd, który sami wybrali? Cierp ciało, co ci się
chciało. Naucz się, ciało, konsekwencji swoich wyborów
lub ich olania. Naturalnie, wybory po wyborach to musz-
tarda po obiedzie. Kolejna kosztowna głupota. PiS – ma-
jąc teraz media i właściwie pełnię władzy – będzie ją wy-
korzystywał w kampanii. Niewątpliwie, jak mówi Tusk,
będą przemówienia prezydenta, premiera i marszałka. Obiet-
nice złotych gór i ziemi obiecanej. Naiwni znów uwierzą.
Co gorsza, do wyborów pójdą przede wszystkim właśnie
oni – ci, którzy wierzą w cuda, w lepszy Sejm, rząd i w
ogóle raj na ziemi – czyli wyborcy PiS i LPR. Sceptyczni
znów zostaną w domach. Ale to są również ci ostatni do
akcji obywatelskiego nieposłuszeństwa... w interesie Plat-
formy Obywatelskiej.
Tymczasem o konsekwencjach trzeba było myśleć wcze-
śniej, dużo wcześniej. Wtedy, kiedy popierało się kleryka-
łów, aferzystów lub zwykłych głupków. Nieobecność na
wyborach wyszła dokładnie na to samo. Teraz wszystko
trzeszczy w posadach i lada dzień się zawali. A wystar-
czyło konsekwentnie usuwać brudny, zlodowaciały śnieg...
Właśnie słyszę, jak jedna z kobiet mówi dziennikarzowi,
że z hali wrócili jej mąż i córka, ale zostało dwóch zięciów...
Czy z Polakami można w ogóle zbudować cokolwiek,
co się nie rozpieprzy i nie zawali? Można, ale tylko z tymi,
którzy wierzą. W siebie.
Benedykt XVI obdarzył świat swoją pierwszą encykliką „Deus
caritas est”, czyli „Bóg jest miłością”. Mimo atrakcyjnego ty-
tułu nie zawiera ona niczego nowego ponad ortodoksyjne
i oderwane od życia nauczanie na temat seksu i spraw spo-
łecznych, wyrażone po wielokroć przez Jana Pawła II i jesz-
cze paru poprzedników. Oto jedno z typowych zdań encykli-
ki: „Nauka społeczna Kościoła stała się podstawowym wska-
zaniem promującym słuszne kierunki”.
Kiedyś „słuszne kierunki” wskazywał Józef Stalin i partia. Czy
„słuszne” musi zawsze znaczyć „utopijne”?
CZECHY Senat – idąc w ślady izby niższej parlamentu – za-
twierdził ustawę o jednopłciowych związkach partnerskich. Do
ich legalizacji brakuje jedynie podpisu prezydenta Vaclava
Klausa, który twierdzi, że ustawy nie poprze. Ewentualny sprze-
ciw Klausa może być jednak obalony większością głosów par-
lamentarzystów lewicy.
I pomyśleć tylko – tak blisko Polski katolickiej, a jak błądzą...
PALESTYNA Wybory parlamentarne wygrała partia Hamas,
radykalna organizacja stojąca za wieloma samobójczymi za-
machami terrorystycznymi w Izraelu. Wyborcy nie chcieli po-
pierać bardziej ugodowej, ale skorumpowanej partii Fatah daw-
nego wodza Palestyńczyków Jasira Arafata. Hamas jest ce-
niony przez Palestyńczyków za prowadzenie szerokiej akcji
charytatywnej i oświatowej.
A jednak ktoś nas naśladuje. Palestyńczycy mają ostatnio gusty wy-
borcze podobne do polskich – zgubne zamiłowanie do fanatyków.
POLSKA/ROSJA „To straszna katastrofa. Pogrążyliśmy się
w smutku razem z Polakami. Chcę, aby Polacy o tym wiedzie-
li” – powiedział prezydent Rosji Władimir Putin na wieść o ka-
tastrofie w Katowicach. Jako pierwszy z przywódców państw
przesłał kondolencje. Bardzo ciepło wypowiedział się też o Po-
lakach, o naszych wspólnych korzeniach i więzach historycznych.
Uczynił to – mimo rusofobii panującej w polskich mediach, mi-
mo szyderstw i krytyki, np. wobec nieszczęść takich jak zamach
w Biesłanie. Tymczasem „największy sojusznik” Polski, George
W. Bush – w podziękowaniu za to, że Polacy giną w Iraku za
interesy USA – w ogóle nie przesłał Polakom kondolencji.
Prawdziwych skurwysynów poznaje się w biedzie.
JONASZ
J akże trudno jest mi teraz cokolwiek pisać, kiedy z ra-
96568785.030.png 96568785.031.png 96568785.001.png 96568785.002.png
Nr 5 (309) 3 – 9 II 2006 r.
GORĄCY TEMAT
3
budowlana w Polsce.
Dramat. Przynajmniej 65
osób zginęło wskutek za-
walenia się dachu hali Międzyna-
rodowych Targów Katowickich
(MTK) w Chorzowie. – Myślałem,
że to koniec świata. Wszystko za-
częło trzeszczeć i walić się nam
na głowy – wspomina jeden
z ocalałych.
Do Wojewódzkiego Szpitala Chi-
rurgii Urazowej w Piekarach Śląskich
trafiło 17 ofiar katastrofy. Dwie z nich
wciąż przebywają na intensywnej te-
rapii. – Trafiali do nas ludzie z poła-
manymi rękami, nogami, ranami gło-
wy. W najcięższym stanie był pacjent
z krwotokiem wewnętrznym i urazem
kręgosłupa – powiedział nam lekarz
Jacek Hermanson . Psycholog kli-
niczny Krystyna Labus twierdzi, że
najważniejsze dla rannych jest to, że-
by mogli mówić o tym, co się działo,
na co cierpią. Taka rozmowa pozwa-
la im odreagować.
Jednym z pacjentów piekarskiej
urazówki jest Andrzej Rusinkowski
(na zdjęciu), który na ogólnopolską
wystawę gołębi przyjechał z kilkoma
kolegami aż z Ostródy k. Olsztyna.
– Miałem uczucie, że to koniec świa-
ta, słyszałem ogromny szum, a po-
tem odgłos uderzenia spadających rur.
To było totalne zaskoczenie. Ludzie
wpadli w panikę. Wszyscy zaczęli
w mgnieniu oka uciekać. W tym mo-
mencie próbowałem biec, ale padłem
pod ciężarem spadającej stali i śnie-
gu. Straciłem przytomność. Po jakimś
czasie – nie wiem, czy upłynęła godzi-
na, czy dwie – ocknąłem się i zaczą-
łem krzyczeć. Rękoma wyczułem obok
siebie dziewczynkę, która wzywała po-
mocy. W innym miejscu słyszałem wy-
dobywające się z gruzów charczenie.
Szybko ucichło. Nie wiem, czy ten
człowiek ocalał, czy umarł.
Zabrakło nawet karawanów
mier Marcinkiewicz solennie za-
pewniał, że Rada Ministrów natych-
miast przygotuje ustawęo ratow-
nictwie medycznym.
Tragedia w Katowicach pokazała,
jak ważne jest, żeby był i dobrze
działał system ratownictwa. Każ-
dy widział sprzęt najwyższej kla-
sy, samochody, karetki, licznych
dobrze ubranych i wyszkolonych
ratowników. Co stoi na przeszko-
dzie, żeby tak samo było w całej
Polsce? Pieniądze.
Okazało się jednak, że dramat ludzi
miażdżonych przez zwały stali, lo-
du i śniegu wstrząsnął całą Pol-
ską, tylko nie Senatem. W Sena-
cie właśnie gościł tegoroczny bu-
dżet i to zdominowani przez PiS
senatorzy nadawali ostateczny
kształt naszym państwowym wy-
datkom. Na system ratownictwa
medycznego nie dali ani grosza!
W obliczu tego, co się stało, to
niewyobrażalny skandal.
Jak pamiętamy, podczas wizyty
na Wawelu i spotkania z arcybi-
skupem Dziwiszem ludzie Tuska
i Rokity obiecali przeszło 22 pań-
stwowe miliony na prywatne uczel-
nie kościelne. W odpowiedzi, że-
by nie wypaść gorzej i z łask, se-
natorzy PiS sypnęli Funduszowi Ko-
ścielnemu, w związku z czym na
emerytury dla księży i remonty ku-
rii biskupich wydamy nie 86 mln,
ale 91 mln zł.
Przy okazji w Senacie premiero-
wi dołożono 18 milionów, a panu
Kaczyńskiemu – 10 milionów. Na
koniec panie i panowie senatoro-
wie nie zapomnieli o sobie – bu-
dżet Kancelarii Senatu wzbogaci-
li o 12 milionów.
Nikt z „obdarowanych” – ani Ko-
ściół, ani żadna z wysokich kance-
larii – nie zaprotestował. Nikt nie
zadeklarował, że nie chce tych pie-
niędzy, bo woli, żeby budowano za
nie system ratownictwa medycz-
nego.
Kiedy usłyszeli go ra-
townicy, wycięli w blasze
dziurę i dopiero wtedy zo-
baczył swoją nogę. Kolej-
ny raz stracił przytomność.
Odzyskał ją dopiero w ka-
retce. O 20.15 był już
w szpitalu. Miał szczęście
– ma tylko otwarte złama-
nie nogi.
Henryk Skrzypczyk z Piekar Ślą-
skich jest hodowcą gołębi pocztowych.
Tak relacjonuje swoje ocalenie: – Usie-
dliśmy z kolegami na ławkach w środ-
ku hali. W pewnym momencie usły-
szałem rumor i łomotanie, jakby coś
się rozrywało. W tym samym momen-
cie dziesiątki ludzi zaczęły uciekać,
gdzie kto mógł. To były ułamki se-
kund. Było tylko słychać trzask bla-
chy. Nie było szans, żeby się odwró-
cić. Kiedy biegłem, nagle coś mnie
uderzyło, przewróciłem się na twarz
i ręce. Czułem jak krew spływa mi
po twarzy. Było ciemno. Poczułem na
sobie zlodowaciały śnieg. Zacząłem
się wygrzebywać i na czworakach do-
wlokłem do uciekających, którzy wi-
sieli na oszklonych drzwiach i jęcze-
li. Inni krzyczeli, żeby wziąć jakiś me-
tal i walić w te drzwi. Pomogło. Wy-
leciały z futryn. W głębi ciemności coś
się iskrzyło. Było słychać przeraża-
jące jęki ludzi. Udało się, dowlokłem
się do wybitej szyby i byłem poza
halą. Było nas kilkunastu. Nie wie-
dzieliśmy, gdzie jesteśmy. Dopiero
wycie karetek pogotowia wskazało
nam drogę, gdzie się kierować. Na-
wet po wyjściu nie wiedzieliśmy, czy
przechylona ściana nie runie wprost
na nas. Dziś wiem, że uratowało nas
to, że hala waliła się na zasadzie do-
mina. Cieszę się, że żyję. Mam tylko
poobijaną miednicę.
Przyczyny wypadku są badane. Do
prokuratury docierają wciąż nowe in-
formacje o zaniedbaniach właścicieli
hali. Już głośno mówi się o uszko-
dzeniach dachu, porozrywanych śru-
bach i dziurach. Ofiar mogło być
znacznie więcej. Jeden ze znanych re-
dakcji miłośników gołębi, który przy-
jechał na tę wystawę aż z wojewódz-
twa zachodniopomorskiego, powie-
dział, że około południa w hali było
co najmniej kilkanaście tysięcy ludzi.
Ze względu na odległość – on i jego
koledzy zaczęli zbierać się do drogi
o godz. 15. Wyjechali o 16.
75 minut później nad halą zapa-
nowała śmierć.
JAROSŁAW RUDZKI
Fot. Autor
MP
GŁASKANIE JEŻA
Choćby po trupach
po obiedzie”. Jak kraj długi i szeroki setki
ekip sprawdzają grubość warstwy śniegu na
dachach. „Zawali się, czy nie zawali?” – spe-
kulują mądre głowy, tak jakby od zawsze nie
było wiadomo, że metr kwadratowy zlodzone-
go śniegu o grubości 50 centymetrów waży
PÓŁ TONY! Może wskutek tej „akcyjności”
uratuje się jeszcze jakieś ludzkie życia, ale tych
chorzowskich... już nie!
Kluczowe słowo „akcyjność’ – jakże wszech-
obecne w polskiej rzeczywistości – jest antoni-
mem słów „systematyczność” i „zapobiegliwość”.
Onegdaj wstąpiłem do pewnej zaprzyjaźnio-
nej księgarni. Jej właścicielka, a moja przyjaciół-
ka, miała oczy czerwone od łez. Okazało się, że
straż pożarna zrobiła w całym mieście gigantycz-
ną akcję pt. „Drzwi”. Otóż, zgodnie z przepisa-
mi, drzwi sklepów i biurowców mają otwierać
się na zewnątrz. To logiczne przy ewakuacji
i panice. Strażacy wlepili winnym zaniedbań bar-
dzo słone mandaty i po południu akcję zakoń-
czono. Przypadkowo przechodziłem koło sze-
ściopiętrowego biurowca wojewódzkiej centra-
li Straży Pożarnej. Jedno wyjście-wejście, jedna
klatka schodowa i winda. Jak myślicie? W któ-
rą stronę otwierały się drzwi u strażaków?
Za kilka, najdalej kilkanaście dni „specjal-
ne śledztwo” Dorna znajdzie winnych chorzow-
skiej tragedii. Kto się chce założyć, że nie na
szczytach władzy?
65 ludzkich istnień to wielka tragedia, ale
czyż dwie setki osób zamarzniętych, tysiące
osób, które zginęły w wypadkach drogowych
(bo często łatwiej jeździć w rajdzie Dakar niż
po naszych szosach), to społeczna katastrofa
innego wymiaru? Zapewne. Bo nie tak spek-
takularna. Bo tu Dorny i Kaczyńscy nie zwo-
łują konferencji prasowych, nie pojawiają się
w świetle jupiterów i kamer, bo nie mają nic
do powiedzenia. Nie wiem, jak Wam, ale mnie
przypomina się supercyniczne zdanie Stalina :
„Kilka ofiar to tragedia, milion – to już tylko
statystyka”. Czyż nie?
Przecież jednak to nie tylko władza odry-
wa medialne kupony od nieszczęścia. Już trzy
godziny po katastrofie Caritas ogłosił wielką,
narodową zbiórkę pieniędzy, a numer konta
kościelnej instytucji podawały non stop wszyst-
kie „niezależne” telewizje. Kto skontroluje,
gdzie pójdą zebrane miliony? Nie ma odważ-
nych. A gdyby tak Katoland nie był od kilku-
nastu lat wielkim placem budowy nowych hal
– kościołów – to może znalazłyby się fundusze
na solidniejsze budowle świeckie; na wzmoc-
nienia, ekspertyzy, zgarnianie śniegu... Ty, na-
rodzie, zasilaj nasze konta, a my cię mamy
w dupie. Wygląda na to, że każdy sposób jest
dobry na samopromocję i na zysk. Trzeba do
tego dojść... choćby po trupach!
MAREK SZENBORN
Straszna i niepotrzebna tragedia w Cho-
rzowie. Zawsze w takich przypadkach na
myśl przychodzą mi słynne słowa z „Cho-
rału” Kornela Ujejskiego: „A gdzież ten
Ojciec? A gdzież ten Bóg?”.
W chwili, gdy piszę te słowa, pod gruzami
odnaleziono 65 ofiar. Czy będzie więcej? Czy
można było tej hekatombie zapobiec? Jasne, że
tak! Nieszczęśników pod gruzami pogrzebał jed-
nak brak wyobraźni. Nie... Broń Boże! – nie
ich... Brak wyobraźni decydentów, którzy zaję-
ci wojenkami na górze i wzajemnym opluwa-
niem się już dawno stracili z oczu „przypadko-
we społeczeństwo”, które ich wybrało i za któ-
re są ponoć odpowiedzialni.
Oto mój „szczególny ulubieniec” Dorn – z
zawodu minister – w niedzielę podczas konfe-
rencji prasowej załamywał ręce, że – UWAGA!
– już 23 stycznia uczulił pisemnie wojewodów,
by sprawdzili, czy aby zima, mrozy i śnieżyce nie
poczynią jakichś szkód. Mój Boże, cóż za dale-
kosiężna przezorność, cóż za błyskotliwe, zapo-
biegliwe działanie. Wszak od wielu dni miliardy
ton śniegu zalegały dachy jak Polska długa
i szeroka. I jak się okazuje, z Dorna to kłam-
czuszek, bo już miesiąc temu był informowany
o możliwościach katastrofy. Nie kiwnął palcem!
Z prawa wielkich liczb, ze zwykłej mecha-
niki statycznej i bezsensownie (jak na warunki
polskie) budowanych wielkopowierzchniowych
obiektów wynikało, że do czegoś podobnego
musiało kiedyś dojść. Znam co najmniej kilka
opracowań, które przed takimi katastrofami
ostrzegały. I co? I nic.
Identyczna sytuacja była w roku 1997, kie-
dy to grupa wybitnych polskich matematyków,
wykorzystując superkomputery, wyliczyła co
do dnia, kiedy nastąpi gigantyczna powódź na
Dolnym Śląsku i w Kotlinie Kłodzkiej. Pukali
do wielu drzwi, słali alarmujące informacje do
rządu i ministerstw, że Śląsk na wielką wodę
jest zupełnie nieprzygotowany, że trzeba ewa-
kuować... Nikt im nie uwierzył. Później sprawę
skrzętnie zatuszowano.
Teraz, po chorzowskiej tragedii, rozpoczę-
ła się w Polsce akcja pod hasłem „musztarda
C ała Polska słyszała, jak pre-
T o największa katastrofa
96568785.003.png 96568785.004.png 96568785.005.png
4
Z NOTATNIKA HERETYKA
Nr 5 (309) 3 – 9II 2006 r.
ŚWIAT WEDŁUG RODANA
Olej kolej
trakcyjnych zaczęto używać kompo-
zytowych klocków hamulcowych
i przez oszczędność wycofuje się
klocki żeliwne. Zauważyliśmy, że jest
to tylko pozorna oszczędność, bo-
wiem na klockach kompozytowych
jest dużo gorszy efekt hamowania
i maszyniści jeżdżą pełni strachu,
że nie wyhamują przed semaforem.
Numer „FiM” z tym artykułem oso-
biście wysłałem do Biura Prasowe-
go PKP. No i co? No i nic! Brak
odpowiedzi. A teraz radiowcy w ślad
za nami, po dziesięciu miesiącach,
podają nasze ustalenia jako własne
(cześć, chłopaki, czytajcie „FiM” da-
lej!), tyle że reakcja Wrzoska jest na-
tychmiastowa...
Krzysztof Rytel z biuletynu Cen-
trum Zrównoważonego Transportu
zadaje pytanie:„Koniec kolei w Pol-
sce?”. Nie wykluczam, że tak. Pol-
ska przeznacza na inwestycje kole-
jowe najmniejszą część swego budże-
tu transportowego ze wszystkich kra-
jów Unii. Dlaczego? 75 proc. idzie
na drogi (autostrady), a z Regional-
nych Programów Operacyjnych
w ogóle kolej została wykreślona.
A więc drogi podróżny, olej ko-
lej, tak jak ona cię olewa! Z roz-
kładów kolejowych znikają pociągi.
Negatywne opinie maszynistów
o klockach kompozytowych są igno-
rowane. Katastrofy kolejowe wiszą
więc w powietrzu. Podróżny, wsia-
daj w autobus i pędź autostradą
(jeszcze nie wybudowaną), a w osta-
teczności, jak się stęsknisz za kole-
ją, zawsze pozostanie ci jedyny
w Polsce pociąg pospieszny re-
lacji Warszawa–Wadowice.
ANDRZEJ RODAN
Prowincjałki
Dwóch nastolatków z Rzeszowa urzą-
dziło sobie wyścig, kto pierwszy wej-
dzie na słup wysokiego napięcia i dotknie przewodów. „Wygrał” 17-let-
ni Mateusz. Po dotknięciu przewodów zapalił się i runął w dół.
Reforma kolei okazała się klapą.
Z rozkładów kolejowych znikają
kolejne trasy i pociągi. Mimo to
ukazują się nowe „inicjatywy” wybi-
jające się na Himalaje absurdu.
Poseł Leszek Murzyn (LPR) wy-
szedł z pomysłem uruchomienia co-
dziennego pociągu pospiesznego
z Warszawy, przez Kraków, do... Wa-
dowic. Złożył w tej sprawie interpela-
cję do ministra infrastruktury. Moty-
wacja? Murzyn mówił krótko i smacz-
nie: „W najbliższym
czasie, w związku z be-
atyfikacją Jana Pawła
II, spodziewany jest wzrost
pielgrzymowania do rodzin-
nego miasta Ojca
Świętego, dlatego
konieczne jest uru-
chomienie dodat-
kowego szybkiego
pociągu”. Minister
nie miał jednak specjal-
nej woli do realizacji te-
go przedsięwzięcia.
Ale w tym Sejmie to
nie ma tak, że murzyn zro-
bił swoje, murzyn może odejść.
Poseł Murzyn nie popuścił i w
ubiegłym tygodniu jeszcze raz spo-
tkał się z ministrem, domagając
się spełnienia jego wniosku jako nie-
zwykle pilnej potrzeby. Jak znamy ży-
cie, pociąg pospieszny relacji War-
szawa–Wadowice ruszy niebawem.
Potem o podobne połączenie wystą-
pi Szczecin, Poznań, Gdańsk, Łódź,
Wrocław, inne miasta (można by wy-
budować trasę Licheń–Łagiewni-
ki–Wadowice) i PKP zamieni się
w Pokręconą Kolej Pielgrzymkową...
Kilka dni temu PKP zdenerwo-
wały się i ustami swojego rzecznika
prasowego Michała Wrzoska wy-
krzyczały: „W związku z informacja-
mi podanymi przez radio RMF FM,
jakoby kompozytowe wstawki hamul-
cowe nie spełniały parametrów,
szczególnie zimą, informuję, że
nie stanowią one żadnego za-
grożenia dla podróżnych
polskich pociągów, a ich
parametry w niczym nie
ustępują starym klockom
żeliwnym...” itd., itp.
Niby nic, a jednak
wiele. „FiM” pisały
w marcu 2005 r.
(w artykule pt.
„Wykolejona ko-
lej”), że welektrycz-
nych zespołach
Na klatce schodowej jednej z po-
znańskich kamienic znaleziono 4-mie-
sięczne niemowlę. Malec wypadł z wózka ojcu, który tego nie zauwa-
żył, bo miał ponad 4 promile we krwi. Z kolei w Bytomiu 46-letni męż-
czyzna wyszedł na spacer z 5-letnim synkiem. Wrócił bez dziecka. Miał
3,6 promila. Chłopca, który odnalazł się w pogotowiu opiekuńczym, szu-
kało 100 policjantów.
W Łodzi 44-letnia kobieta wyszła na
spacer z młodym wilczurem. Miała
2,5 promila. Gdy się przewróciła, na pomoc pospieszyli przechodnie.
Zostali pogryzieni przez psa. Wilczur trafił do schroniska, właścicielka
do izby wytrzeźwień, a dwie poszkodowane osoby – do szpitala.
Ze szpitala wojewódzkiego w Prze-
myślu wychodzą szczególni pacjen-
ci. Kontrolerzy NFZ twierdzą, że w dokumentacji szpitalnej zapisano
m.in., że pięciu kobietom amputowano 11 piersi, trzem osobom wycię-
to 5 wyrostków robaczkowych, a jednej – 3 tarczyce.
Prawie godzinę trwał pościg poli-
cjantów z Krosna za kierowcą, któ-
ry nie zatrzymał się do kontroli. Zataczający się mężczyzna odmówił dmu-
chania w alkomat, a w szpitalu nie zgadzał się na pobranie krwi. Krnąbr-
nym kierowcą okazał się... biegły sądowy z zakresu ruchu drogowego.
W Pabianicach wezwano pogoto-
wie ratunkowe do kobiety, która upi-
ła się do nieprzytomności w czasie libacji z przyjaciółmi. Dama obcho-
dziła 90 urodziny...
Opracowała AH
MYŚLI NIEDOKOŃCZONE
bo prawdziwych lewicowych parlamentarzy-
stów, to po numerze, jaki wykręcił w Watykanie
prezydent Kaczyński, w kraju huczałoby od prote-
stów lub choćby śmiechu.
Ktoś powie, że całowanie w rękę (dokładnie w pier-
ścień na palcu) papieża to nic wielkiego. Co najwyżej, że
to zwyczaj mocno staro-
modny, współcześnie tro-
chę śmieszny, no i nieco
poniżający. Nie zgadzam
się z tym, bo ten obyczaj
nie jest tylko wyrazem
przesadnego, staroświec-
kiego oddawania czci. To jest rytuał rodem ze średnio-
wiecza, który ma swoje głębokie znaczenie. Otóż jest on
wyrazem całkowitego podporządkowania poddanego wo-
bec władcy: wasala wobec pana. Całowanie papieża
w rękę jest wyrazem poddania się jego rozkazom. Bar-
dzo żałuję przy okazji, że Benedykt XVI , który powró-
cił do niektórych przedsoborowych fragmentów papie-
skiej garderoby (purpurowa czapeczka, pelerynka i rów-
nie ekstrawaganckie zimowe paletko), nie przywrócił
– zaniechanego już dawniej – obyczaju całowania papie-
ży przez gości Watykanu w specjalny but zaopatrzony
w zdobną relikwię. To dopiero byłoby widowisko! Prezy-
dent wolnej i Najjaśniejszej Rzeczypospolitej z wypiętym
kuprem na ziemi u stóp klechy!
Oczywiście, wszyscy mają prywatnie prawo podda-
wać się w posłuszeństwo komu tylko zechcą i całować
każdego, w co tylko sobie zażyczą. Lech Kaczyński nie
pojechał jednak do Watykanu w ramach prywatnej wy-
cieczki, lecz jako głowa państwa. Jeżeli zatem jako gło-
wa państwa zachowywał się tak, jakby składał publicz-
nie hołdy lenne głowie innego państwa, to w mojej
ocenie dopuścił się naruszenia Konstytucji RP, której ar-
tykuł 126 mówi, że „Prezydent Rzeczypospolitej stoi na
straży suwerenności państwa”. Państwo, którego prezy-
dent wyraża bezgraniczne posłuszeństwo przywódcy in-
nego kraju, nie jest państwem suwerennym, lecz zależ-
nym. Niestety, poza ożywioną dyskusją w Internecie ża-
łosny gest prezydenta nie wzbudził zainteresowania
tzw. wolnych mediów.
Sądzę, że gdyby podob-
ny numer wykręcił kato-
lik prezydent Jacques
Chirac , to nie miałby po
co wracać nad Sekwanę,
bo opinia publiczna
(w tym katolicka) zjadłaby go żywcem. Francuzi są bar-
dzo przywiązani do tego, że republika jest laicka, bo
nie może być inna jako dobro wspólne obywateli.
Jakby mało było wiernopoddańczych gestów, papież
wyraził oczekiwanie, że „Polska będzie promowała
w Europie punkt widzenia, który jest bliski wartościom
chrześcijańskim”. Innymi słowy – papież namawiał Ka-
czyńskiego do łamania konstytucji (artykuł 25: „Władze
publiczne zachowują bezstronność w sprawach przekonań
religijnych, światopoglądowych i filozoficznych” ), co prezy-
dent przyjął ze zrozumieniem, wyjaśniając, że „na połu-
dniu Polski 70–80 proc. mieszkańców regularnie uczest-
niczy we mszy świętej”. Kaczyński zapomniał znowu, że
reprezentuje świecką Rzeczpospolitą, a nie światopogląd
własny czy nawet większości mieszkańców Polski. Wiado-
mo, że Kaczyński nie ceni obecnie obowiązującej konsty-
tucji, bo dąży do jej zmiany. W nowej będzie sobie mógł
uchwalić przewodnią rolę Kościoła i wiekuistą przyjaźń
z Watykanem. Na razie przysięgał na poważny dokument,
a nie na kabaretowe libretto, co powinno zobowiązywać,
zwłaszcza gdy jest się prawnikiem. ADAM CIOCH
Pod pozorem troski o jedność Kościoła i wierność jego nauczaniu środ-
ki przekazu, dobrze znane od wielu lat z bezwzględnych ataków na ka-
płanów, na wartości chrześcijańskie i katolicką moralność, dokonują
olbrzymiej manipulacji. Wszystko po to, by podzielić Kościół i wiernych.
By zniszczyć Radio Maryja.
(„Nasz Dziennik” 10/2006)
RZECZY POSPOLITE
Niech Ludwik Dorn zajmie się łapaniem złodziei, a nie decyduje o tym,
kto ma być szefem Platformy.
(Stefan Niesiołowski)
Tylko fanatyk, ignorant bądź człowiek o wyjątkowo złej woli może kwe-
stionować nauczanie religii w szkole europejskiej.
(bp Stanisław Wielgus)
Całuśnik wasalny
Kto więc chce zniszczyć Kościół, ten chce zniszczyć naród, bo naród bez
wartości i bez jasnego, znanego systemu norm po prostu przestaje ist-
nieć, zmienia się w jakąś grupę ludzi, niemalże w stado.
(Jarosław Kaczyński w wywiadzie dla tygodnika „Niedziela”)
Donald Tusk powinien się wycofać ze swoich wypowiedzi albo Platfor-
ma Obywatelska powinna powinna się wycofać z Donalda Tuska.
(Ludwik Dorn)
W więzieniach jest ciasnawo i będzie jeszcze ciaśniej.
(Zbigniew Ziobro)
Odnosi się wrażenie, jakby wszystkie siły zła przystąpiły z pasją do ka-
mienowania Ojca Dyrektora (...). Rodacy! Nie mogą terroryści medial-
ni nami manipulować! Nie jesteśmy niewolnikami kłamców i ich ma-
skotek medialnych!
(„Nasz Dziennik” 15/2005)
Nie mogę usiąść przy (...) stole z Tommym Lee, bo on mnie za bardzo
podnieca. Cały czas myślałabym o seksie, a nie o jedzeniu.
(Pamela Anderson)
Wybrała OH
ZAWODY
NIE MA JAK U TATY
BROŃ PANI!
LUDZIE MUTANTY
(Z)BIEGŁY
STO LAT PICIA!
G dybyśmy mieli prawdziwą opinię publiczną al-
96568785.006.png 96568785.007.png 96568785.008.png 96568785.009.png 96568785.010.png 96568785.011.png 96568785.012.png 96568785.013.png 96568785.014.png 96568785.015.png 96568785.016.png 96568785.017.png 96568785.018.png 96568785.019.png 96568785.020.png 96568785.021.png
Nr 5 (309) 3 – 9 II 2006 r.
NA KLĘCZKACH
5
WŁADYSŁAW LOT
BARTOSZEWSKI
były obydwie strony, ale państwo stra-
ciło miliony. Właśnie z tej kasy
w kwietniu 2003 obrotny ks. Paweł
postanowił co nieco uszczknąć dla
siebie. Oficjalnie twierdzi, że cała ka-
sa poszła na działalność charytatyw-
ną, ale prokuratorzy wiedzą swoje.
Ksiądz korzysta z wolności. Prze-
cież to nie żaden Pęczak czy inny
niesłuszny defraudant. RP
owieczek; „odważny” – gdy te owiecz-
ki przypadkiem mu się znarowią;
„bez ambicji” – czyli mierny, bier-
ny, ale wierny.
Człowiek historia, człowiek le-
genda, wzór, autorytet, profesor
i co kto jeszcze chce – został prze-
wodniczącym Rady Nadzorczej
LOT-u. Pewnie nie miał na chleb,
biedny. Usłyszałem, jak tłumaczył
w radiu: – Nie znam się na lotnic-
twie, ale znam się na stosunkach mię-
dzynarodowych. A LOT to przecież
kontakty z zagranicą, stosunki mię-
dzynarodowe...
Z dobrego serca podpowiadamy,
że stosunki z zagranicą utrzymują
również: PKP, Polska Żegluga Bał-
tycka, PKS, TVP, Polskie Radio, PKN
ORLEN, KGHM Polska Miedź, Te-
atr Wielki-Opera Narodowa, Stad-
nina Koni w Janowie Podlaskim
i liczne tzw. miasta partnerskie. Jak
się profesor dobrze zakręci, to bie-
dzie się nie da.
MarS
CZY TE OCZY
MOGĄ KŁAMAĆ?
ulicach Hrubieszowa plakaty z tek-
stem szesnastowiecznej „Modlitwy
za wiarołomnych Żydów” papieża
Piusa V (świętego):
„Módlmy się za żydów wiarołom-
nych, aby Bóg i Pan Nasz zdarł za-
słonę z ich serc, iżby i oni poznali Je-
zusa Chrystusa Pana Naszego”...
Antysemicka akcja połączona
była z apelem o „masową modlitwę
o nawrócenia na jedyną prawdziwą
religię – katolicyzm”. Podobne ak-
cje przeprowadzono przed rozpo-
częciem Powszechnego Tygodnia
Modlitw o Jedność Chrześcijan
w Lublinie, Chełmie, Zamościu,
Radzyniu Podlaskim, Łęcznej, Wło-
dawie i Milejowie. Na razie tylko
w Hrubieszowie sprawą zajęła się
prokuratura. Zarzut znieważania
wyznawców judaizmu postawiono
działaczowi tamtejszej komórki
NOP – Arkadiuszowi L. W liście
skierowanym do mediów prezes
NOP Adam Gmurczyk zarzucił
hrubieszowskiej prokuraturze „ra-
binackie zaangażowanie” i zapew-
nił, że jego ugrupowanie „nie za-
mierza ani teraz, ani w przyszłości
rezygnować z działań, mogących
przywrócić wiarołomców, także wy-
znawców judaizmu, na łono Kościo-
ła Świętego”.
PAPIEŻ GEJ VI
Włoski tygodnik „L’Espresso”,
powołując się na tajne dokumenty
byłego dowódcy karabinierów, gene-
rała Georgio Maneta , wyjawił, że
papież Paweł VI był szantażowany
z powodu swojego homoseksualizmu
oraz erotycznych przygód z lat mło-
dości. Szantażystą miał być ówcze-
sny (druga połowa lat 60. XX wie-
ku) prezydent Włoch Giuseppe Sa-
ragat , który dążył do skompromi-
towania i obalenia papieża, ale
w końcu z tego zrezygnował. Dzie-
sięć lat później opublikowano książ-
kę francuskiego pisarza Rogera Pey-
refitte’a , który otwarcie pisał o ho-
moseksualizmie Pawła VI. Watykan
bezskutecznie dążył do zniszczenia
całego włoskiego nakładu tej książ-
ki.
KULTOWE OKNO
JS
Prof. Franciszek Ziejka , prze-
wodniczący Społecznego Komitetu
Odnowy Zabytków Krakowa, zapo-
wiedział wyremontowanie za pienią-
dze Komitetu fasady pałacu bisku-
pów krakowskich i wymianę wszyst-
kich okien, w tym tego kultowego.
„Wstyd patrzeć na budynek” – po-
wiedział. Koszt remontu to około 700
tys. zł! Komitet chce także dofinan-
sować renowację innych zabytków
związanych z Karolem Wojtyłą . Na
liście znajdują się m.in. dom przy Ty-
nieckiej, Solvay i kościół św. Floria-
na. Celem jest stworzenie szlaku pa-
pieskiego z prawdziwego zdarzenia
– jak mówi prof. Ziejka. Społeczne
pieniądze pójdą więc jeszcze na re-
mont pałacu Sanguszków, siedziby
Papieskiej Akademii Teologicznej
i tzw. starej kaplicy w łagiewnickim
sanktuarium.
Wzruszyła nas ofiarność Ziejki,
ale przypominamy, że w Krakowie
są także szkoły, w których okna trze-
ba zabijać gwoździami, żeby razem
z futrynami nie wypadły ze ścian. Na
to nie wstyd patrzeć?
ŚWIĘTE LOTY
AC
Z udziałem metropolity łódzkie-
go abp. Władysława Ziółka i pre-
zydenta Jerzego Kropiwnickiego
otwarto na podłódzkim Lublinku lot-
niskową kaplicę ekumeniczną. Co
prawda lotów tu na razie tyle, co kot
napłakał, a więc i fruwających po-
dróżnych także niewielu, ale znak
czarnej władzy jest. Z kaplicy – jak
ze sklepu z alkoholem – można ko-
rzystać przez całą dobę. Kapelanem
lotniskowym został ks. Grzegorz
Dziewulski . Kasę na tę fanaberię
wyłożyła firma Remo-Bud, która
wcześniej za pieniądze podatników
zbudowała terminal. Ciekawe, czy
święte utensylia, również za nasze
pieniądze, znajdowały się w planie
inwestycji?
W telewizorach mogliśmy oglą-
dać, jak to prezydent niepodległego
państwa całuje w rączkę szefa inne-
go państwa, stając się niejako jego
wasalem. Nic to... przywykliśmy. Ale
agencje światowe podały, że Kaczyń-
ski spotkał się następnie z papieżem
na osobistej audiencji i rozmawiali
w cztery oczy. Bardzo to ciekawe, ja-
ko że miłościwie panującemu nam
prezydentowi języki obce są drama-
tycznie obce. Więc jak gadali i o
czym? – zastanawiają się dziennika-
rze. Niesłusznie.
Mam psa, co się wabi Grosik.
Kundelek ten też nie zna języków
(żadnych), ale tak wymownie potra-
fi spojrzeć mi w oczy, że natychmiast
biegnę do lodówki i otwieram pusz-
kę karmy.
BIAŁY ZORRO
MW
Gdyby włoski dziennikarz radio-
wy Oliviero Beha dowiedział się
wcześniej, że jego programu „Ra-
dio Zorro” wysłuchiwał z zaintere-
sowaniem sam JPII , być może nie
straciłby pracy, a audycja długo jesz-
cze gościłaby na antenie RAI. Jed-
nak dopiero teraz rzecznik Watyka-
nu Joaquin Navarro-Valls ujawnił
papieską tajemnicę. Jak się okaza-
ło, JPII słuchał programu, gdzie pięt-
nowano nadużycia biurokracji i róż-
ne nieprawidłowości... Dla RAI by-
ła to jednak zwykła kicha z wodą,
więc zdjęła program z anteny. RP
PŁONĄ GÓRY,
PŁONĄ LASY
D
Histeria dopiero się rozpoczy-
na. Powstał oto całkiem realny po-
mysł sygnowany przez Polskie Towa-
rzystwo Turystyczno-Krajoznawcze,
aby 2 kwietnia – w rocznicę śmierci
papieża – na szczytach wszystkich
polskich gór, a nawet pagórków, roz-
palić ogniska, które miałyby płonąć
całą noc, podsycane przez wiernych.
Wyobrażacie sobie te setki ty-
sięcy ognisk nad Polską? Słyszycie
lasy jęczące pod uderzeniami sie-
kier? Mamy w redakcji inny pomysł:
przenieść te swoiste wici na sierpień
– miesiąc zwyczajowo największej
w Polsce suszy, kiedy to wilgotność
ściółki spada poniżej 5 procent. Wte-
dy problem sam się rozwiąże.
Wszystko będzie płonąć. Na Jego
chwałę!
BEZ AMBICJI
Jaki powinien być modelowy,
miły Watykanowi współczesny
ksiądz? Otóż osobnik taki ma być
dobrze przygotowany, odważny i...
BEZ AMBICJI!
To nie żart – takie słowa kilka
dni temu ogłosił sam Benedykt XVI .
Wszystko po to, aby ksiądz – jak to
ujmuje Papa – „mógł odpowiadać na
oczekiwania współczesnego społeczeń-
stwa, by brać udział w wielkiej akcji
ewangelizacyjnej obejmującej wszyst-
kich chrześcijan”.
Gdy wyszliśmy z szoku, skonsta-
towaliśmy, że to przecież nihil novi .
Tak jest przecież od stuleci: „do-
brze przygotowany” – do łupienia
RP
MarS
WIATR PRZEMIAN
POLSKI=KOŚCIELNY
Wielkie zaskoczenie wywołała in-
formacja o planowanym w ciągu 10
lat zamknięciu w Niemczech ok. 700
kościołów katolickich. Kardynał Karl
Lehman pośpieszył natychmiast
z dementi , twierdząc, że spośród 24,5
tys. świątyń jedynie 1,3 proc. może
być wyłączonych. Policzyliśmy i wy-
szło nam, że to oznacza 320 kościo-
łów. Czyli co roku na drzwiach po-
nad 30 świątyń zawiśnie skobel
z kłódką. Czekamy na wiatr z Za-
chodu.
PAETZ NA COKOŁY
Ojcowie paulini ze Skałki mają
marketingowy pomysł. Chcą, żeby
obecna Krypta Zasłużonych (leżą
tam m.in.: Jan Długosz , Józef Igna-
cy Kraszewski , Stanisław Wy-
spiański , Karol Szymanowski ,
Czesław Miłosz ) została rozbudo-
wana i zmieniona w Narodowy Pan-
teon. Pomysłowi już teraz towarzy-
szy odpowiednia kampania public re-
lation . Oto 22 stycznia zorganizo-
wano „spotkanie opłatkowe” w Wyż-
szym Seminarium Duchownym Oj-
ców Paulinów... Ponad miesiąc po
terminie! Przedsięwzięciem – do spół-
ki z Polską Akademią Umiejętności
– ma się zająć powołana w tym ce-
lu fundacja „Narodowy Panteon”.
Panteon ma być w kościele Na
Skałce, czyli kościelny. A co będzie,
jak nam się trafi jakiś Wielki Po-
lak, ale ewangelik albo – nie daj,
Boże! – żyd?
Sercem i rozumem jesteśmy z pi-
sarzem Józefem Henem , który mó-
wi: „Myślę, że należy stworzyć na-
rodowy panteon, w którym można
byłoby odprawić mszę, ale powinien
on być państwowy, świecki”. D
Palotyński Instytut Statystyki Ko-
ścioła Katolickiego dokonał monito-
ringu wiernych w archidiecezji po-
znańskiej. Wśród zasłużonych dla ar-
chidiecezji wierni wymieniają m.in.
arcybiskupa Juliusza Paetza , boha-
tera słynnej afery o podłożu seksu-
alnym, która kilka lat temu wstrzą-
snęła Kościołem. Abpa Stanisława
Gądeckiego , który obecnie rządzi
archidiecezją, oceniają tylko o włos
wyżej od niesławnego poprzednika.
Jakby tego było mało, z badań reli-
gijności wynika, że ponad połowa
wiernych nie zna nazwiska swojego
arcybiskupa. Aż jedna trzecia uczęsz-
czających do kościoła dopuszcza ży-
cie w tzw. wolnym związku, a ponad
50 proc. akceptuje współżycie sek-
sualne przed ślubem. BS
MarS
PS
KTO DAJE
I ODBIERA...
Nie 2,5 mln zł, jak przypuszcza-
liśmy („FiM” 20/2005), lecz ponad
3,2 mln zł zdefraudował z zakonnej
kasy ks. Paweł P. z Kongregacji Ora-
torium św. Filipa Neri w Tarnowie.
Taki przynajmniej zarzut stawia mu
prokuratura w Tarnowie. Mechanizm
był prosty: biznesmeni, m.in. były se-
nator LPR Józef Sztorc , przekazy-
wali zakonnikom potężne darowizny.
Prokurator twierdzi, że następnie od-
zyskiwali je, zostawiając zakonnikom
część kasy. Z interesu zadowolone
MODLITWA
NARODOWCA
W przypadający na 17 stycznia
Dzień Judaizmu członkowie faszy-
zującej organizacji Narodowe Od-
rodzenie Polski (NOP) rozlepili na
96568785.022.png 96568785.023.png 96568785.024.png 96568785.025.png 96568785.026.png 96568785.027.png
Zgłoś jeśli naruszono regulamin