Fakty i Mity 27-2004.pdf

(3408 KB) Pobierz
str_01_27.qxd
Za kilka miesięcy polskie szpitale i przychodnie
mogą być prywatne, niepolskie i bajecznie drogie
ZAWAŁ SŁUŻBY ZDROWIA
INDEKS 356441
ISSN 1509-460X
http://www.faktyimity.pl
Nr 27 (226) 8 LIPCA 2004 r. Cena 2,40 zł (w tym 7% VAT)
Str. 6, 7
Każdy orze jak może albo
handluje tym, co ma pod rę-
ką, ewentualnie... pod pęp-
kiem. A skądinąd wiadomo,
że najwięcej witaminy ma-
ją polskie dziewczyny!
Początek wakacji – tysią-
ce rodzimych dziwek wyru-
szyły na Zachód za chlebem,
do legalnej (od wstąpienia
Polski do Unii) pracy w noc-
nych klubach, burdelach i na
poboczach dróg. Według sza-
cunków Interpolu i organiza-
cji La Strada, nasz kraj staje
się seksmocarstwem.
Za zachodnią gra-
nicą obywatelom
Unii umila życie
około 50 tys.
Polek! Problem
w tym, że 8 pro-
cent z nich czyni
to wbrew wła-
snej woli...
K a n t y n a P a n a B o g a
sp ecjal izując y się w p rzekr ętach ubez -
pie czeni owyc h – z defra udow ał p onad
600 mili onów dol arów ! Cz ęść t ej
o grom nej k woty wypł acił W atyk ano-
wi jako prow izję z a wsp arcie i opi ekę.
Afe ra z t ygodn ia na tydzi eń za tacza co-
raz s zersz e krę gi, a prow adząc y spr a-
wę p roku rator Geo rge D ale m a za-
mi ar zas karży ć Ba nk W atyka ński.
Ba cznie i pod ejrzli wie p rzygl ąda
się t eż os obom z naj bliższ ego ot o-
czen ia pa pieża .
Str. 10, 11
Str. 12
A mery kanin Mar tin Fr ankel – osz ust
109159099.028.png 109159099.029.png
2
KSIĄDZ NAWRÓCONY
Nr 27 (226) 2 – 8 VII 2004 r.
FAKTY
KOMENTARZ NACZELNEGO
Zabić mola
POLSKA Tak jak prorokowaliśmy („FiM” 25, 26/2004), Marek Bel-
ka dostał poparcie od SdPl Borowskiego i wreszcie został prawdzi-
wym premierem. Wybory odłożone co najmniej na kilka miesięcy...
...a posłowie mogą spokojnie jechać na niezasłużone wakacje.
Według najnowszych badań OBOP-u w sprawie preferencji partyj-
nych, najsłabiej spośród partii centrolewicowych wypadł SLD
(3 proc.). Pokonały go SdPl i UP (6 proc.!). Na czele rankingu,
z 26-procentowym poparciem, znalazła się Platforma Obywatelska.
Błąd tkwi w metodzie. Gdyby SLD badano w kategorii partii kle-
rykalnych, Sojusz Lewicowych Dupowłazów kleru byłby pierwszy!
wiał Boy-Żeleński – jednego lub więcej. Taki mól zatru-
wa życie, psuje dobrą opinię, podżera coś ze wspólnego do-
bra i osłabia cały organizm państwa. I tak na przykład Wło-
si mają mafię, Watykan i wykolegowanie w mistrzostwach
Europy; Niemcy wiecznie cierpią przez cień hitleryzmu oraz
z powodu niegdysiejszego otwarcia granic dla Turków i „Ju-
goli”; Francuzi stali się kolonią dla swoich dawnych ludów
kolonialnych i co drugi z nich – także w narodowej drużynie
piłkarskiej – jest opalony na Murzyna. Anglicy walczą z ka-
tolikami z IRA, Serbowie z muzułmanami z Kosowa, Żydzi
z muzułmanami z Palestyny, Hiszpanie z Baskijczykami
z Kraju Basków, Rosjanie z Czeczenami, Czeczeni z Rosjana-
mi i Czeczenami, Irakijczycy z Amerykanami, a Ameryka wal-
czy z każdym, kto nie walczy razem z Ameryką. Podobno Szko-
ci nigdy nie stworzyli własnego państwa, bo są na to zbyt
chytrzy i podatki woleli oddawać Anglikom pod przymusem.
Czesi mają kompleks braku morza, a Norwegowie cierpią na
chorobę morską. Nawet boga-
ci Austriacy i Szwajcarzy
żyją z kompleksem
Niemców, a Holen-
drzy to już w ogó-
le rodzą się i umie-
rają w depresji...
Bywają
mole mniej
lub bardziej
uciążliwe,
zaś ich je-
dyną zaletą
jest to, że są
swoje, własne, nie-
lubiane, ale znane, na własnej
piersi wyhodowane. Dlatego
narody uczą się z nimi żyć,
a niektórzy nawet je polubili.
Struktury państw wypracowały skutecz-
ne metody obrony przed wrogami wewnętrznymi, propagan-
da dba o dobry wizerunek kraju, natomiast księża i pasto-
rzy mają tematy do kazań, bo nic tak nie napędza koniunk-
tury dla kościołów, jak różne mole (po chrześcijańsku – krzy-
że), które sprawiają, że życie jest ciężkie, ale do zniesienia.
I można by temat zamknąć, gdyby nie piękny kraj nad
Wisłą o nazwie Polska. No bo kto potrafi wyliczyć choćby
tylko główne troski i zgryzoty wspólne dla większości Po-
laków? Któż zdołałby wymienić niedomagania państwa
o nazwie III RP i jego wszystkich wymiarów, na czele z wy-
miarem (nie)sprawiedliwości? No, chyba że... Chyba że przyj-
miemy, iż Polacy swojego państwa nie mają i uznamy ten
fakt za głównego mola, w obliczu którego wszelkie inne
mole tracą na ważności. Oto garść dowodów „z przesłu-
chań” badaczy opinii publicznej:
Polacy odrzucają polityków. 90 procent narodu wyraża
zdecydowaną nieufność wobec obecnego Sejmu. Rząd Bel-
ki popierany jest przez 12 proc. (tak „wysoko”, bo dopiero
zaczął), a rządzący SLD – przez 3 do 6 proc. Co czuje cała
reszta, skoro obojętnych prawie nie ma? Ciekawe, że więk-
szość spośród wystawiających negatywne oceny obecnej
klasie rządzącej to ludzie, którzy mają pracę i dochody po-
wyżej średniej krajowej. 55 proc. badanych twierdzi, że nie
ma żadnego wpływu na to, co się dzieje w kraju (z pewno-
ścią pomogłyby w tym jednomandatowe okręgi wyborcze).
Dwie grupy określane w każdym narodzie mianem jego „przy-
szłości” – młodzież (do 30 lat) i biznesmeni – w 65 procen-
tach traktują państwo jako instytucję wrogą i nastawioną
na zniszczenie obywatela. Chodzi o brak perspektyw i wy-
sokie podatki. Przedsiębiorcy zwracają również uwagę na
niestabilne prawo oraz samowolę urzędnika, na przykład
skarbowego; dla 70 proc. z nich sprawy te są największy-
mi przeszkodami w prowadzeniu biznesu. Powszechna jest
opinia, że na aparat państwowy płacimy coraz więcej za co-
raz większe utrudnienia, biurokrację i kolejne zastępy dyle-
tantów, którzy tylko obrzydzają nam życie. Właśnie Centrum
Adama Smitha obliczyło, iż do 24 czerwca statystyczny Po-
lak pracował wyłącznie na podatki i wszelkie inne opłaty
administracyjne. Innymi słowy, dopiero od tygodnia pracu-
jemy na siebie. A ilu Polaków – po tzw. aferze Rywina i set-
kach innych – uważa, że korupcja nie jest w naszym kraju
(oficjalnie demokratycznym i praworządnym) jednym z naj-
ważniejszym problemów? Są oni niezmierzalni statystycznie
– coś około 0,5 proc. Na szczęście tylko ci, którzy jarzą, ile
to jest sto, dwieście, trzysta milionów (dla większości roda-
ków są to liczby abstrakcyjne i dopiero w zestawieniu np.
z budżetem własnego miasta są w stanie załapać skalę
wielkości) rozumieją bezczelność rozmaitych Wieczerzaków,
Naumanów i innych Gawroników. Polacy z tzw. niższej pół-
ki (brrr...) pochowali do grobu państwo polskie, kiedy skoń-
czyły się gwarancje bezpieczeństwa socjalnego. I trudno się
dziwić komuś, kto przez pół roku bezskutecznie poszukuje
pracy, po czym państwo – zamiast wspomóc
go w najtrudniejszym okresie – odbiera mu
zasiłek. Aż 60 proc. nie ma zaufania do
niezawisłych przecież sądów (rok
temu – 50 proc.). Demokra-
cja nie dała nam nic
dobrego – tak twier-
dzi 45 proc. ludzi
w miastach i aż 67
proc. na wsiach. To,
co w innych krajach
wykrzykują na ulicach
wyłącznie anarchiści,
w Polsce mówi się ot tak,
przy rozpijanej na spotka-
niach rodzinnych połówce.
Wszystko to prowadzi do
całkowitej alienacji obywateli
wobec własnego państwa; alie-
nacji oraz apatii trwałej, bo prze-
kazywanej z pokolenia na pokole-
nie. To jeden z najbardziej niechlub-
nych „dorobków” minionych 15 lat,
a właściwie bolesny powrót do cza-
sów, gdy to wyłącznie my byliśmy my,
a państwo to komuna, czyli oni. Teraz – zupełnie jak daw-
niej – są gnębiciele i gnębieni, ot choćby pokazywany
w mediach Roman Kluska – ofiara „skarbowej bandy”.
Państwo to elity, Kulczyki, posłowie, ministrowie, klika. Oni
za zamkniętym drzwiami załatwiają swoje interesy moim
kosztem, a ja nic nie mogę na to poradzić. Oszukam więc
przynajmniej fiskusa, bo zabiera moje pieniądze na nich, wy-
niosę coś z zakładu, bo nie mój, rozbiję latarnię, bo oni ją
postawili, nie pójdę na ich głosowanie; tak jak ostatnio nie
poszło 80 proc. wyborców. Solidarnościowe „jelity” i tzw.
postkomuniści, którzy dogadali się z nimi przy Okrągłym Sto-
le, zaprzepaścili wielki narodowy zryw odrodzenia wreszcie
niepodległej ojczyzny z końca lat 80.
Oglądam, przemiły skądinąd, program „Europa da się lu-
bić” i patrzę z zazdrością na jego uczestników, którzy dum-
nie opowiadają o zwyczajach panujących w ich ojczy-
znach. Każdy chce przekonać resztę o wyjątkowości i wyż-
szości własnej nacji. Pod wyreżyserowanymi dialogami
kryje się autentyczna duma z przynależności do własnego
narodu i – naturalnie z nią łączony – szacunek dla państwa
wybranego przez ten naród... Czy zastanawialiście się, dla-
czego w polskim języku nie ma odpowiednika niemieckie-
go słowa Heimat ? Albo dlaczego nikomu w Polsce nie
przyjdzie do głowy, żeby wywiesić polską flagę przed do-
mem, jak to robi większość Szwedów czy Amerykanów?
Może dzieje się tak dlatego, ponieważ to polskie państwo
ma w dupie własnych obywateli... To też prawda, ale nie do
końca. Najwyższa pora uświadomić sobie, że nie sposób na
dłuższą metę prosperować w słabym państwie, wbrew wszyst-
kiemu i wszystkim. Tylko od zdrowego, silnego i praworząd-
nego państwa zależy nasz dobrobyt – wiedzą to narody, któ-
rym się udało. Nie bądźmy głupcami, nie podcinajmy gałę-
zi, na której siedzimy. Wybierajmy kompetentnych polityków,
nie popadajmy w apatię, szanujmy dobro wspólne – dla sie-
bie i swoich dzieci. Państwo to my i to my możemy je zmie-
nić na lepsze. Oby nigdy powiedzenie: masz Polaku to, na
co zasłużyłeś, nie dotyczyło Ciebie i mnie.
Niemcy, Francuzi i Włosi – sami i przez polskich pośredników – ma-
sowo wykupują na polskiej wsi cielaki i dorosłe bydło. Cena wołowi-
ny w sklepach Unii jest nawet czterokrotnie wyższa niż w Polsce. Na-
si rolnicy dostają od zachodnich kupców średnio o połowę więcej niż
w rodzimych punktach skupu, więc sprzedają chętnie. Tu i ówdzie za-
czyna brakować rogacizny, a jej stada mogą być nie do odtworzenia.
Rządy Węgier, Czech i Słowenii już kilka lat temu dopingowały
swoich hodowców do zwiększenia pogłowia, zapowiadając wysokie
ceny skupu po integracji z UE. Polski rząd tego nie przewidział...
Rząd Belki poprosił prezydenta Kwaśniewskiego (czyli sam siebie)
o przedłużenie mandatu dla polskich wojsk w Iraku do końca 2004 r.,
na co prezydent łaskawie przystał. W br. krwawa zabawa w wojnę bę-
dzie nas kosztowała 154 mln zł.
My wiernie przy sojusznikach stać będziem – do ostatniej zło-
tówki i żołnierza...
Narodowy Fundusz Zdrowia przekaże swoim oddziałom 600 mln zł
do rozdysponowania w tym roku. Dodatkowe pieniądze uzyskano
z lepszego niż zakładano napływu środków ze składki zdrowotnej. Nie-
stety, prezes NFZ Lesław Abramowicz uważa, że obecna składka i tak
jest niewystarczająca na pokrycie wszystkich świadczeń medycznych...
...zwłaszcza tych dokonywanych na „martwych duszach”.
Badane są związki ABW z aferą sprzętową w służbie zdrowia. Zaprzy-
jaźniony z A. Naumanem były minister zdrowia Mariusz Łapiński dziw-
nie często kontaktował się z szefem ABW, Andrzejem Barcikowskim.
Premier chce powołać nowego szefa ABW i wykosić wszystkich (z wy-
jątkiem Zemkego) wiceministrów, będących jednocześnie posłami.
Rząd stanie się apolityczny, a Belkę przestaną wreszcie kojarzyć
z prezydentem Kwaśniewskim...
WARSZAWA Jeden z najbardziej znanych polskich psychologów dzie-
cięcych – Andrzej Samsonowicz – jest podejrzany o pedofilię. Psycho-
logiczny autorytet wyjaśnia, że zdjęcia rozebranych dzieci, znalezione
u niego w domu przez policję, były mu potrzebne do pracy naukowej.
Ksiądz Moskwa z Tylawy „leczy dotykiem” narządy rodne
dziewczynek, ale ho, ho – Samsonowicz też ma bajer!
Po raz pierwszy podczas dorocznego spotkania polskich misjona-
rzy rzymskokatolickich błogosławieństwa udzielił im prezydent Alek-
sander Kwaśniewski.
Prezydent robi postępy. W przyszłym roku jak nic na Boże Cia-
ło będzie podtrzymywał Glempa.
RADOM Biskup Zygmunt Zimowski opowiedział się za wprowa-
dzeniem zakazu handlu w niedziele na terenie całego miasta. Pro-
jekt uchwały Rady Miasta, który popierają radni PiS i LPR, ma za
zadanie ograniczyć nieuczciwą konkurencję zachodnich supermar-
ketów. „Celem projektu jest, aby ekonomia ludzka ustąpiła na
rzecz ekonomii Bożej” – powiedział biskup.
Ależ to jest świetny pomysł na całą gospodarkę i politykę, i w ogóle!
PIŁA Prokuratura skierowała akty oskarżenia przeciwko posłom
Renacie Beger z Samoobrony i Józefowi Skowyrze z Ligi Polskich
Rodzin. Oboje podejrzani są o podrabianie podpisów poparcia na
własnych listach wyborczych w 2001 r. („FiM” 11/2003). Każde
z nich sfabrykowało ponad 2 tys. sygnatur.
Upolityczniony polski wymiar sprawiedliwości rzuca kłody pod
nogi przeciwników politycznych, którzy wykazali się społeczną
inicjatywą!
POLSKA/UE Poseł Tomczak z LPR ciągle nalega na szefa Par-
lamentu Europejskiego Pata Coxa, by ten zawiesił w sali posie-
dzeń dostarczone mu w maju dwa krzyże. Tomczak motywuje, że
krzyże są „darem narodu polskiego dla Europy”, a jego rodacy
powszechnie i jednoznacznie popierają jego inicjatywę.
„Rodacy” dla Tomczaka to radiomaryjne dewotki. Ale Cox po-
winien wziąć te dwa nagie miecze od Tomczaka jako wróżbę
zwycięstwa nad polskim ciemnogrodem.
LUKSEMBURG Unia Europejska chce nałożyć na Polskę wysokie
kary finansowe za to, że nasz kraj... miał za duże zapasy żywności,
kiedy wstępował do wspólnoty. W odpowiedzi rząd RP pozwał Komi-
sję Europejską do Europejskiego Trybunału Sprawiedliwości, domaga-
jąc się... sprawiedliwości. Kolejny pozew Rzeczpospolita wytoczyła Unii,
nie zgadzając się na zbyt małe dopłaty bezpośrednie dla rolników.
Pozwijmy też unijnych za dysproporcje w poziomie życia po obu
stronach Odry, czyli za zbyt duże zapasy gotówki na ich kontach...
USA bezprawnie przetrzymują podejrzanych o terroryzm w kilkuna-
stu tajnych obozach na całym świecie. W placówkach tych dochodzi
do tortur i innych nadużyć. 17 więzień, których istnienie potwierdza
amerykańska administracja, znajduje się w Afganistanie, Iraku,
Guantamo na Kubie i Charleston w Karolinie Południowej (USA).
Bush i głównodowodzący US Army powinni wrócić na lekcje
historii. Gułagi i obozy koncentracyjne nie wyszły na zdrowie
także ich twórcom.
BELGIA Parlament w Brukseli jako pierwszy na świecie uchwalił
ustawę wprowadzającą opłatę od obrotu na rynku walutowym
– słynny, postulowany od lat przez światową lewicę podatek Tobi-
na. Jeżeli śladem Belgii pójdą inne kraje, umożliwi to ogranicze-
nie spekulacji finansowych na świecie i przyniesie większe bezpie-
czeństwo ekonomiczne – zwłaszcza słabszym gospodarkom.
Rządu Kwaśniewskiego – pardon, Belki – pewnie to nie zainte-
resuje. O wiele łatwiej nałożyć podatek od odsetek bankowych,
który uderzy w drobnych ciułaczy.
JONASZ
K ażdy naród ma jakiegoś gryzia, który go mole, jak ma-
109159099.030.png 109159099.031.png 109159099.001.png 109159099.002.png
Nr 27 (226) 2 – 8 VII 2004 r.
GORĄCE TEMATY
3
śnie jest Sąd Re-
jonowy, a w nim
sędzia Piotr Woj-
towicz. Gdy Antyklerykalna Par-
tia Postępu RACJA dojdzie do
władzy, to zapytamy, czy zechce
on być ministrem sprawiedliwo-
ści. Bo niczego tak nie cenimy
jak sprawiedliwości i... odwagi.
Sąd Rejonowy w Krośnie ska-
zał proboszcza parafii w Tylawie (die-
cezja przemyska) na dwa lata wię-
zienia w zawieszeniu na pięć i na
– w tym i osoby, które przysłuchi-
wały się procesowi – nie uwierzyła
i z pewnością nie uwierzy nigdy, że
ten gorliwy kapłan, ich proboszcz
i nauczyciel, dopuszczał się czynów
karalnych, niewłaściwych zachowań
o charakterze seksualnym na szko-
dę swoich parafian, wychowanków,
których uczył religii.
Sama wiara w niewinność nie mo-
że oprzeć się wymowie faktów wynika-
jących z bezpośrednich zeznań pokrzyw-
dzonych i zeznań świadków, którzy
przed laty doświadczyli w swoim życiu
kołatanie do licznych drzwi, wśród któ-
rych wrota wymiaru sprawiedliwości
były na końcu, przyniosło społecznie
pożądany skutek w postaci stwierdze-
nia, że doszło do naruszenia praw dzie-
ci. Regułą jest bowiem właśnie to, że
czyny o podobnym charakterze skry-
wane są przez wiele lat lub nie oglą-
dają światła dziennego nigdy. Z po-
wodu obawy przed izolacją ze strony
otoczenia, z powodu bezbronności, stra-
chu i wstydu ofiar, z powodu utrud-
nień dowodowych, a także braku na-
leżytej świadomości prawnej jej wła-
ściwej reprezentacji. Świat już zna ta-
kie przypadki: jeśli w kolebce demo-
kracji, w Stanach Zjednoczonych, moż-
liwe było ukrywanie przez arcybi-
skupa Bostonu Bernarda
Lawa afery pedofil-
skiej, która później
została odkryta i ob-
jęła czyny 24 księży,
to czy niemożliwe
było to w Tylawie?
Mogło tego pro-
cesu nie być, gdyby
władze metropolii
przemyskiej w spo-
sób dyskretny i po-
żądany przez samą
chrześcijańską mo-
ralność przywróciły
prawidłowe relacje
w miejscowej para-
fii, lecz nikt z archi-
diecezji nie zechciał
przyjechać do bied-
nej Tylawy i poroz-
mawiać w cztery oczy z ludźmi. (...)
Została odrzucona przez sąd kon-
cepcja zmowy i sporu wyznaniowego
skutkująca rzekomym manipulowa-
niem zeznaniami niektórych świad-
ków, zwłaszcza małoletnich, a mówiąc
wprost – wyuczania tych świadków
wersji, jaką mieli powtórzyć podczas
Abp Józef Michalik (obecnie szef Episkopatu Polski) napisał przed
trzema laty do proboszcza z Tylawy:
„Czuję się zobowiązany wyrazić współczucie ks. Proboszczowi i na-
dzieję, że konfratrzy i parafianie, którzy znają lepiej środowisko niż
wrogie Kościołowi i depczące prawdę gazety lub osoby inspirowa-
ne przez samego ojca kłamstwa, nie stracą zaufania do swego pro-
boszcza, ale okażą mu bliskość przez gorliwą modlitwę. Czuję się zo-
bowiązany zaprotestować przeciwko szarpaniu dobrej opinii naszych
księży, co jest przecież atakiem niewybrednym znanych nam pew-
nych grup i środowisk”.
przesłuchania. Jest to teza po prostu
nie do obronienia. (...) Oskarżony nie
jest osobą, która z powodu jakichkol-
wiek ułomności nie zdawałaby sobie
sprawy z bezprawności swojego zacho-
wania. Wręcz przeciwnie, oskarżony
miał pełną świadomość norm oby-
czajowych, których należy
przestrzegać w naszym kręgu
kulturowym. Tym bardziej że
żył w środowisku, które trud-
no byłoby posądzić o jaką-
kolwiek swobodę seksual-
ną. (...) Oskarżony na po-
zór normalnymi zachowa-
niami maskował wobec
otoczenia swoje rzeczywi-
ste cele. Ale w kanonach
obyczajowości płciowej nie
mieści się przyzwolenie na
to, aby obcy mężczyzna
składał pocałunki na
ustach dziecka lub maso-
wał piersi dziewczynek al-
bo wykorzystywał rzeko-
my zamiar wykonywania
masażu leczniczego brzu-
cha po to, aby sięgnąć temu dziecku
w okolice łona lub, co najbardziej
drastyczne, by penetrować palcem we-
wnętrzne narządy płciowe małoletniej
wówczas pokrzywdzonej. Nie były to
działania wypływające z jakichkolwiek
przyczyn chorobowych, lecz zacho-
wania dewiacyjne, pedofilskie, które
oskarżony mógł i powinien poddawać
kontroli (...). Te czyny godziły w spo-
sób zauważalny w rozwój moralny mło-
dego człowieka, a nawet całej grupy
młodzieży. To zapewne stąd dla tych
dzieci stało się w końcu czymś nor-
malnym, że ksiądz całuje dzieci. Szcze-
gólnie bolesne jest dla całego porząd-
ku społecznego to, że czynów tych do-
puszczał się kapłan i katecheta”.
Wyrok komentowali:
Ksiądz Moskwa: – Nie czuję się
winny. Nie miałem seksualnych za-
miarów wobec dzieci. Dotykałem je,
gdy je coś bolało, bo bioenergote-
rapeuta powiedział mi, że mogę le-
czyć dotykiem.
Parafianie z Tylawy: – Bóg jesz-
cze spuści karę na tych, co oskar-
żyli księdza.
Adwokat Mariusz Wojtyczek ,
obrońca skazanego: – Czy parafia-
nie trwaliby przy nim, nie mając
pewności, iż nie dopuścił się tego,
co mu się zarzuca?
Kuria w Przemyślu: – Nie mamy
w tej sprawie nic do powiedzenia.
My pamiętajmy tylko, że skaza-
no jednego z wielu, bardzo wielu
dewiantów w sutannach. Inni pra-
cują...
Proszę wstać...
osiem lat zakazu wykonywania za-
wodu nauczyciela.
Ksiądz Michał Moskwa , o któ-
rym wielokrotnie pisaliśmy, pomi-
mo wstawiennictwa samego arcybi-
skupa Józefa Michalika został
uznany winnym molestowania sek-
sualnego sześciu dziewczynek.
Niżej prezentujemy obszerne
fragmenty ustnego uzasadnienia wy-
roku ogłoszonego przez sędziego
Piotra Wojtowicza.
„Oskarżony był od ponad 35 lat
jedynym kapłanem w parafii Tylawa.
(...) On i wyłącznie on chrzcił, żenił,
spowiadał, karcił, gdy trzeba było,
wreszcie doprowadzał do Pierwszej Ko-
munii Świętej, a na końcu udzielał
ostatnich namaszczeń i jednał z Pa-
nem Bogiem. Był w tej posłudze nie-
zastąpiony i w małych miejscowościach,
gdzie tradycyjne podejście do wiary ka-
tolickiej jest wartością samą w sobie.
Rzeczywiście można powiedzieć, że był
pierwszy po Bogu (...). Może dlatego
część miejscowej opinii publicznej
praktyk seksualnych oskarżonego. (...)
Te relacje są spójne i zgodne ze sobą.
Są również wsparte opiniami biegłych.
(...) Dowody te obrazują skłonność
oskarżonego do dopuszczania się przez
wiele lat takich zachowań. (...) Wy-
powiedzi obciążające oskarżonego po-
chodzą od osób niezwiązanych ze so-
bą w żaden sposób, niemających wspól-
nych interesów, celów, spraw. Poza wo-
lą dowiedzenia prawdy. (...) Potrzeba
wielkiej odwagi i siły, aby zdobyć się
na powiedzenie o krzywdzie wyrządzo-
nej przez osobę, która ma taką wła-
dzę jak wieloletni kapłan, jak powszech-
nie poważany autorytet i mentor, gło-
szący na co dzień treści etyczne. Ko-
mu bowiem w takiej sytuacji skłonni
są uwierzyć zwykli ludzie? Równie zwy-
kłym, szarym ludziom i ich dzieciom,
czy też drugiej stronie? Jeszcze więk-
szej determinacji potrzeba, żeby do-
wieść swoich racji i uzyskać ochronę
swoich praw przed sądem. O tym prze-
konują realia dochodzenia do praw-
dy w obecnej sprawie, gdzie dopiero
ANNA TARCZYŃSKA
P roblem nowych powołań
może wkrótce stać się pa-
lący dla władz polskiego kat.
Kościoła, bo pedofile wpada-
ją jak śliwki w kompot.
GŁASKANIE JEŻA
– Szkoły podlegają samorządom i tak napraw-
dę to my nic do nich nie mamy. Rodzice powinni
wystąpić w tej sytuacji na drogę sądową.
Pięknie, prawda? Jest ministerstwo od szkol-
nictwa, które przyznaje rozbrajająco, że nic wspól-
nego ze szkolnictwem nie ma! Ot, taki byt wir-
tualny stworzony przez Parkinsona. I jeszcze ta
dobra rada cioci Zosi o sądzie. Już widzę szkol-
ny los smarkacza, którego rodzice poważyliby się
na taki krok.
Ale ad rem . Rodzice w naszej redakcji byli co-
raz bardziej zrozpaczeni, a my – wku... rzeni. Bo
nic tak nie denerwuje i nie deprymuje jak bezsil-
ność. I nagle stał się cud: po ostatnim argumen-
cie, czyli zapewnieniu ministerstwa, że całość spra-
wy opiszemy, nie pozostawiając na winnych su-
chej nitki, rozdzwonił się redakcyjny telefon.
Tym razem to szanowne Ministerstwo telefono-
wało do nas, prosząc o nazwę i adres szkoły.
I wiecie, co się stało? Trzy godziny później
w rzeczonej „szacownej placówce oświatowej”
zwołano powtórne zakończenie roku szkolnego
dla „dłużników komitetu”, a wściekła jak sto dia-
błów pani dyrektor osobiście wręczała cenzurki.
Zgrzytała przy tym zębami i przez te zęby bliżej
stojący usłyszeli, że ona już dojdzie, kto pobiegł
ze skargą do tych wstrętnych „Faktów i Mitów”.
Tak czy inaczej wszyscy – i rodzice, i dzieci
(i my po trosze) – otrzymali w piątek darmową,
acz wielce pouczającą lekcję wychowawczą. Po
pierwsze: składki dobrowolne są w szkolnictwie
obowiązkowe; po drugie: to dyrekcja szkoły sta-
nowi prawo, a tym samym stoi ponad nim; po trze-
cie: jeszcze tylko media mogą coś w tym kraju zdzia-
łać, bo poza nimi nikt już tu niczego nie może.
MAREK SZENBORN
Lekcja wychowawcza
Ksiądz Zbigniew Paszkowski ,
do niedawna proboszcz parafii św.
Bartłomieja w Jarnołtówku (diec.
opolska), jest oskarżony o mole-
stowanie nieletnich („Uczucia re-
„Już za parę dni, za dni parę, wezmę ple-
cak swój i gitarę” – tak zaczynała się jedna
z beztroskich wakacyjnych piosenek sprzed
lat. No i właśnie mamy wakacje. Nie wiem
jak dla Państwa, ale dla mnie ten magicz-
ny okres w roku jest naturalnym końcem
czegoś.
Co prawda już od dawna nie muszę osobi-
ście zaliczać trygonometrii (o Boże!), a jednak
podobnie jak wielu Polaków zaliczam ją od no-
wa, że tak powiem... per procura . Wiedzą,
o czym mówię, ci, którzy podobnie jak ja mają
dzieci w wieku szkolnym. Na początku XXI wie-
ku Adaś, Mariolka i Krysia wciąż muszą – tak jak
nasi dziadkowie, nasi rodzice i my sami – zda-
wać egzaminy z Anielki i Jasia, co to nie docze-
kał (wcale nie żart, lecz lektury w wielu współ-
czesnych szkołach), oraz egzaminy z życia, czyli
dorosłości. Czego jak czego, ale tego akurat pol-
ska oświata im w swoim programie nie odpuści
– na każdym etapie dydaktyki.
Przekonali się o tym w ubiegły piątek ucznio-
wie jednej z łódzkich szkół średnich, którzy nie do-
stali tego dnia świadectw ukończenia kolejnej kla-
sy. Na szczęście (w nieszczęściu) są jeszcze „Fak-
ty i Mity”. A było tak:
W naszej redakcji pojawiła się grupa mocno
zdenerwowanych i jeszcze bardziej przerażonych
rodziców ze wspólną prośbą: „Ratujcie!”.
– A co to się stało? – zapytaliśmy, patrząc ukrad-
kiem na zegarki, bo pora już była cokolwiek przed-
weekendowa.
– Zespół Szkół... (tu padła nazwa) odmówił na-
szym dzieciom wydania świadectw!
– Eee tam... Pewnie smarkacze nie chcieli się
uczyć i zostali na drugi rok – bagatelizowaliśmy
sprawę, ale niesłusznie.
Otóż kilkadziesiąt osób nie dostało cenzu-
rek, bo ich rodzice... nie zapłacili składki na
tak zwany komitet rodzicielski. Ów komitet to
relikt zamierzchłej przeszłości, który dziwnym
trafem bez trudu pokonał wszelkie transforma-
cje ustrojowe i ma się dobrze, a nawet coraz le-
piej. Teoretycznie ta „dobrowolna” składka
(a raczej haracz...) ma być przeznaczana na przy-
kład na dofinansowanie potrzeb edukacyjnych
dzieci z rodzin gorzej sytuowanych. W rzeczy-
wistości bywa dość często „przelewana” z oka-
zji Dnia Nauczyciela. Wiem, co mówię, bo sam
kiedyś uczyłem w szkole. No więc liczna grupa
szesnastolatków nie otrzymała świadectw, a my
złapaliśmy za telefon. W Ministerstwie Eduka-
cji byli poruszeni:
– Ależ to bezprawie, szkole nie wolno cze-
goś podobnego robić. To prawie przestępstwo
– denerwował się szef zespołu prasowego. Nie-
stety, chwilę potem niemal rozpłakał się do słu-
chawki, że nic nie może zrobić:
Onanizm nie grzech
ligijne” – „FiM” 51/2003). Do Są-
du Rejonowego w Prudniku wpły-
nął już akt oskarżenia, w którym
prokuratura zarzuca świątobliwe-
mu mężowi, że z Domu Dziecka
w Chmielowicach sprowadzał na
plebanię chłopców w wieku 11–13
lat, „całował ich w usta, obmacy-
wał po udach, pośladkach i narzą-
dach płciowych, a jednego z nich
onanizował”. Dzieci składały ze-
znania w obecności biegłego psy-
chologa, który nie miał wątpliwo-
ści, że opowiadają o swoich rze-
czywistych doznaniach. Pleban
oczywiście idzie w zaparte i twier-
dzi, że pomawiają go z zemsty, bo
nie dał im pieniędzy...
Arcybiskup Alfons Nossol , or-
dynariusz diecezji opolskiej, odizo-
lował podopiecznego od dzieci, po-
wierzając mu obowiązki kapelana
w hospicjum w Siołkowicach Sta-
rych.
AT
W niewielkim Kro-
109159099.003.png 109159099.004.png 109159099.005.png
4
Z NOTATNIKA HERETYKA
Nr 27 (226) 2 – 8 VII 2004 r.
ŚWIAT WEDŁUG RODANA
Wiatr w plecy
Prowincjałki
Ludwik O. (51 l.) z Nowego Stawu
(woj. pomorskie) wdrapał się na dach
Dworca Głównego PKP w Gdańsku. Mężczyzna odziany był tylko w slipki,
a twarz, goły tors i nogi umazał sobie czarną farbą. Była godzina ósma ra-
no, kiedy ekscentryczny Ludwik zaczął szaleć na dachu: krzyczał, wykony-
wał dzikie tańce, gestykulował, śmiał się do podróżnych, którzy ze zdziwie-
niem oglądali ten niecodzienny spektakl. Tłumaczył im, że jest aniołem,
który walczy z diabłem. Przyjechała policja, straż pożarna i pogotowie. Pan
Ludwik jednak „tańczył” dalej na stromym dachu jako anioł i diabeł w jed-
nej osobie, odmawiał zejścia i rozkosznie uśmiechnięty rzucał w policjan-
tów dachówkami, skutecznie odkopując strażackie drabiny. Dopiero po kil-
ku godzinach negocjator zdołał go przekonać i świr zszedł z dachu. Trafił
do karetki, która go odwiozła do szpitala psychiatrycznego. I tak kończą
niektórzy ludzie wierzący w anioły i diabły.
Tylko pięciu najbogatszych Pola-
ków ma ponad... 20 miliardów
złotych. Jak oni zdobyli tę górę
szmalu? Bo my też tak chcemy,
panie prokuratorze!
Prokurator nam na to pytanie
nie odpowie, bowiem ludzie z ka-
są kontrolują połowę Polski, par-
lamentu, sądownictwa, prokuratu-
ry, a przede wszystkim – rządu. Kil-
kunastu oligarchów, którzy należą
do najbogatszych ludzi w Europie
Środkowej, rządzi ojczyzną bieda-
ków i nikt im nie podskoczy. Przy-
jaźnili się najpierw z Wałęsą , po-
tem z Buzkiem i Krzaklewskim ,
a kiedy czas tamtych minął, to do
niezwykle pojemnych uczuciowo
serc potentatów przypadli Kwa-
śniewski oraz Miller i jego ko-
mando. Jesteśmy pewni, że jeśli
władzę zdobędzie Giertych lub
Lepper , szybko pokochają miło-
ścią pierwszą i mocną nowych wład-
ców Polski.
Na czele listy bogoli znajduje się
dr Jan Kulczyk (54 l.) z majątecz-
kiem obliczanym na 12,5 mld zł. Je-
go Kulczyk Holding SA jest dziś naj-
większą polską prywatną grupą ka-
pitałową. Firmy, w które jest zaan-
gażowany Kulczyk Holding, osią-
gnęły w ubiegłym roku przychód
w wysokości... 60 mld zł. Drugi
w peletonie jest Ryszard Krauze
(48 l.). Jego stan posiadania to 2,85
mld złotych. Spółka Prokom So-
ftware i powiązane z nią firmy wy-
grały w 2003 r. wszystkie najważ-
niejsze przetargi (informatyzacja
PKO BP, PZU oraz budowa sys-
temu CEPIK) o łącznej wartości
ponad miliarda złotych. Trzecie
miejsce pod względem dobrobytu
zajmuje Zygmunt Solorz-Żak (49
l.) z 2,8 mld złotych. Właściciel te-
lewizji Polsat ma także udziały
w Invest Banku, w Polisie Życie,
Towarzystwie Emerytalnym Polsat
i w innych firmach (między innymi
na Litwie i Łotwie). Aleksander
Gudzowaty (66 l.), twórca i zarząd-
ca spółki PHZ Bartimpex handlu-
jącej gazem kupowanym od rosyj-
skiego Gazpromu, ze swą fortuną
2,7 miliarda zł jest czwarty na liście
polskich miliarderów. Piątkę krezu-
sów zamyka Marek Mikuśkiewicz
(54 l.) z majątkiem wartym 1,6 mld.
Jest on właścicielem największej
polskiej sieci supermarketów (ok.
150) PPH Marc-Pol SA. Jego skle-
py osiągnęły w ubiegłym roku przy-
chód w wysokości około 2,3 mld
zł. Mikuśkiewicz ma też nierucho-
mości warte ponad 800 mln złotych.
Jak powstały te fortuny? Tego
nie wie nikt. Po prostu chłopaki do-
robili się. Kulczyk opowiada bajecz-
kę, że pierwszy milion dostał od ta-
tusia. Mikuśkiewicz, że to warszaw-
ski sklep pozwolił mu rozwinąć
skrzydła, a więc ble ble ble i nie ma
co powtarzać.
Społeczeństwa nie zapytano
wcześniej, czy ma ochotę na ście-
pę dla bogoli. No to oni wzięli, co
chcieli, jak swoje, bo mieli inwencję,
koncepcję, dobrych prawników
i ekonomistów oraz – co najważ-
niejsze – ZNAJOMOŚCI, czyli za-
przyjaźnionych polityków i ludzi
z rządu. Ludzie władzy wiedzą,
gdzie stoją konfitury w kredensie
i chcą wykorzystać swoje pięć mi-
nut. No to z kim się dogadają?
Z Kowalskim, co ma 6 stówek ren-
ciny? Ciągną więc do bogoli jak
misie do miodu. A bogole ciągną
do nich, bo potrzebują informa-
cji i poparcia .
Ale już zaczynają się zawirowa-
nia. Poważny kłopot ma Solorz, bo-
wiem natychmiastowej spłaty długu
w wys. pół miliarda złotych doma-
ga się od niego Piotr Bykowski
(38 l.). Bykowski to ciekawa postać:
były szef Banku Staropolskiego,
aresztowany cztery lata temu, kie-
dy okazało się, że w kasie brakuje
500 mln zł. Wcześniej zdobył sła-
wę jako szef „Drewbudu” oferują-
cego Polakom tanie domy z drew-
na. Kilometrowe kolejki ludzi żąd-
nych własnego domostwa ustawia-
ły się przed bankami, aby wpłacić
należną kwotę za akcje „Drewbu-
du”. Znaleźli się klienci na 15 tys.
akcji po 2 mln zł za jedną (średnia
płaca w latach 1989–1990 to ok. 300
tys. zł). Domów wprawdzie nie wy-
budowano, ale cwany biznesmen
Bykowski za te pieniążki kupił so-
bie Bank Staropolski. Zasłynął po-
wtórnie po aresztowaniu, kiedy wy-
skoczył z drugiego piętra klatki
schodowej sądu i w ciężkim stanie
został przewieziony do szpitala.
Przeżył jednak, wyszedł niedawno
z aresztu i podjął biznesową woj-
nę z czwartym bogolem nadwiślań-
skiego kraju. Według Bykowskie-
go, Invest Bank nadal jest jego wła-
snością i na dowód prawdy poka-
zuje weksle na kwotę 500 milio-
nów złotych. Wojna trwa, bowiem
Solorz nie ma zamiaru pozbywać
się połowy miliarda, gdyż taki
uszczerbek może poważnie wstrzą-
snąć jego imperium.
Ale kończy się już pogoda dla
bogaczy. Ludzie się ciutek wnerwia-
ją. CBOS przeprowadził badania
pt. „Bogactwo i ludzie bogaci w opi-
niach Polaków”, a wyniki są miaż-
dżące. Polacy uważają, że bogole
generalnie dorobili się na lekce-
ważeniu lub omijaniu prawa i na
sprytnym wykorzystywaniu luk praw-
nych. Aż 68 proc. ankietowanych
uważa, że do majątku nie można
dojść uczciwą drogą. No rzeczywi-
ście, niektóre przykłady potwier-
dzają, że można się dorobić, potem
siedzieć w pierdlu, wyjść na wolność,
a zagrabionego majątku nie zwró-
cić. Taki na przykład Bogusław
Bagsik (41 l.), który – wspólnie
z Gąsiorowskim – wyjął z ban-
ków 424 miliony zł, skazany został
na 9 lat więzienia, ale wyszedł po
sześciu i szmalu nie zwrócił.
Aleksander Gawronik (56 l.)
– były senator, król kantorów. Ska-
zany dwa lata temu na 3 lata i osiem
miesięcy za przywłaszczenie majątku
spółki Art. B. W tym roku dostał
jeszcze 8 lat za wyłudzenie podat-
ku VAT o wartości 9,5 mln zł. Sie-
dzi, ale forsy nie zwrócił. Podob-
na sytuacja jest z Grzegorzem
Wieczerzakiem (38 l.), byłym pre-
zesem spółki PZU Życie, oskarżo-
nym o wyrządzenie ponad 170 mln
strat na szkodę tej spółki. Nikt nie
wie (oprócz Wieczerzaka), gdzie
jest ten szmal. Kochająca go ro-
dzina w terminie złożyła... 2 mln zł
kaucji, dzięki którym Wieczerzak
znalazł się na wolności. Między na-
mi mówiąc: bogatą ma rodzinę.
Jeśli chodzi o kaucję, to kocha-
ją ją nasi sędziowie tak, jakby pen-
sje dostawali z procentów od niej.
Eks-baron SLD, Jerzy Jędykiewicz
(57 l.), oskarżony o wyprowadzenie
30 mln zł z firmy „Energobudo-
wa” (której był prezesem) oraz
o podatkowe oszustwa na sumę
12 mln, nawet dnia nie spędził
w areszcie. Wyszedł za kaucją 700
tys. zł. Dziwnie przyznawane są te
kaucje przez nasze sądy i tak bardziej
na oko, bo na przykład Stanisław
Paszyński (54 l.), biznesmen uda-
nie wyłudzający VAT (naciągnął
państwo na 37 mln zł), odzyskał
wolność dopiero po wpłaceniu...
16,5 mln zł. Mają ludzie szmal
i opłaca się trochę posiedzieć.
Sądowe fiku-miku widzimy rów-
nież w przypadku spraw korupcyj-
nych. Wszyscy głośno krzyczą o ko-
nieczności zwalczania korupcji,
a jak to robią sądy? Oskarżony
o korupcję Romuald Szeremietiew
(59 l.), były wiceszef MON, jest...
na wolności. O! Ale Szeremietiew
to legenda Solidarności, bardzo du-
żo przyjaciół ma...
Nie tędy droga do sprawiedli-
wości. W Tarnobrzegu kilka dni
temu zakończyła się sprawa Jana
Szostaka , prezydenta Ostrowca
Świętokrzyskiego (SLD), oskarżo-
nego o domaganie się łapówy. Otóż
w maju ubiegłego roku, gdy pry-
watyzowano miejscową hutę, Szo-
stak zaproponował pomoc przy jej
zakupie Zakładom Ostrowieckim,
które ją dzierżawiły. Za tę przysłu-
gę zażądał od 10 do 15 procent
akcji, czyli około 2 mln zł. Tarno-
brzeski sąd stwierdził, że Szo-
stak jest winny płatnej protek-
cji, po czym... umorzył sprawę
i kazał mu przekazać na cele
charytatywne... 2 tysiące zł. Czyż-
by sąd oszalał? Ależ skąd! Przecież
w sprawę zamieszani byli najważ-
niejsi politycy SLD, miejscowi sa-
morządowcy, biznesmeni, no a sam
Szostak to dobry znajomy Jerzego
Jaskierni . Sąd zrobił to, co do nie-
go należało: końce w wodę, morda
w kubeł.
Czy rzeczywiście kiedyś skończy
się w naszym kraju pogoda dla bo-
gaczy? Długoterminowa prognoza
na najbliższe lata przewiduje, że wa-
runki meteorologiczne nadal będą
bogolom sprzyjać. Mają chłopaki
wiatr w plecy i sprzyjający klimat.
ANDRZEJ RODAN
Trzej uczniowie pierwszej klasy gim-
nazjum z Łodzi tak się ucieszyli z koń-
ca roku szkolnego, że zakupili dwie półlitrówki i poszli do parku 3 Maja.
Trzynastolatek chciał się popisać przed kolesiami, otworzył flaszkę, przy-
tknął do ust i... opróżnił ją do ostatniej kropli. Spojrzał triumfalnie, bezsku-
tecznie próbował coś powiedzieć, po czym z dumą na twarzy padł nieprzy-
tomny. Pogotowie zawiozło go na oddział toksykologii Ośrodka Pediatrycz-
nego Szpitala im. Kopernika. Dzieciak miał 2,5 promila alkoholu we krwi.
W górę serca, smakosze alkoholu! Kadry rosną!
Józef Ciembronowicz (60 l.), mecha-
nik-elektromonter z Oświęcimia, do-
stał wypowiedzenie z roboty. Oddał sprawę do sądu pracy, bowiem do przej-
ścia na emeryturę brakowało mu tylko półtora roku. Sąd bezwzględnie na-
kazał przywrócić go w prawach pracownika oraz orzekł wypłatę wynagro-
dzenia za 11 miesięcy, czyli za czas pozostawania bez pracy. Uradowany
mężczyzna zgłosił się do Adama J. , prezesa spółki, a ten... złapał Ciembro-
nowicza za gardło, mocno poddusił, potem wytrzaskał po pysku i zaczął go-
nić po gabinecie. Mechanikowi udało się uciec. Ale prezes to ludzkie pani-
sko – przywrócił pracownika do roboty. Tylko że za karę kazał mu nosić...
pomarańczowy kombinezon. Rozżalony mechanik czuje się upokorzony tym
strojem, bowiem w firmie tylko on wygląda jak żywa reklama pomarańczy.
W Szczecinie odbył się konkurs poli-
cjantów „Patrol Roku”. Współzawod-
niczyły prawdziwe asy drogówki województwa zachodniopomorskiego.
W trakcie konkursowych popisów doszło nagle do zderzenia trzech radiowo-
zów. Auta zostały rozbite, a „najlepsi” policjanci-kierowcy ukarani mandatami
od 50 do 100 złotych... A oni pouczają i karzą nas!
Opracował AR
MYŚLI NIEDOKOŃCZONE
(...) fotel w Strasburgu wart jest circa półtora miliona złotych. Przyznacie pań-
stwo, że jest to bardzo drogi fotel. Warto więc postawić pytanie, co będziemy
mieli z tego my, gdy na owym fotelu zasiądzie szczęśliwie wybrany rodak. (...)
nim zrozumie ów europoseł, na czym polega jego rola w europarlamencie
– po załatwieniu wszystkich interesów osobistych, rodzinnych i partyjnych
– pięcioletnia kadencja minie.
(„Nasza Polska” 25/2004)
Współczesne wielowskaźnikowe metody naturalne mają skuteczność wyż-
szą od najnowszych hormonalnych preparatów antykoncepcyjno-poronnych.
(„Miłujcie się!”, dwumiesięcznik katolicki)
(...) jest oczywiste, że w normalnym chrześcijańskim domu to mężczyzna
powinien być liderem (...). Kiedy jednak mężczyzna zawodzi, gdy nie wypeł-
nia należycie swoich obowiązków i nie postępuje zgodnie z zaleceniami Bi-
blii – w życie rodziny wkrada się niepokój i chaos. I rośnie sprzeciw kobie-
ty, która w jakimś dramatycznym momencie, stojąc przed wyborem, czy ma
słuchać Boga, czy męża (...) – ma prawo, i wprost musi sprzeciwić się swe-
mu mężowi. („Duch Czasów”, czasopismo chrześcijańskie 2/2004)
(...) wyczytałem w wiadomościach internetowych, że pewna artystka zobo-
wiązała się wykonać tablice przedstawiające Dekalog – Dziesięć Przykazań
– i umieścić je przed Pałacem Kultury i Nauki (zwanym kiedyś „Pałacem
Stalina”). Sama ta wiadomość zupełnie mnie nie zdziwiła, a nawet ucie-
szyła, ponieważ jest rzeczą słuszną, aby tej stalinowskiej piramidzie z kamie-
ni przeciwstawić pokorny znak symbolizujący nieśmiertelność Mądrości Bo-
żej wyrażonej w Przykazaniach. Natomiast dały mi do myślenia pewne ko-
mentarze umieszczone pod tekstem wiadomości przez niezidentyfikowanych
czytelników, typu „państwo wyznaniowe” lub „rządy kleru” i tym podobne.
(ks. prof. Jerzy Bajda, „Nasz Dziennik” 148/2004)
Wybrała OH
DZIEŃ ŚWIRA
CZYM SKORUPKA NASIĄKNIE
MECHANICZNA POMARAŃCZA
ZUCHY Z DROGÓWKI
109159099.006.png 109159099.007.png 109159099.008.png 109159099.009.png 109159099.010.png 109159099.011.png 109159099.012.png 109159099.013.png 109159099.014.png 109159099.015.png 109159099.016.png 109159099.017.png 109159099.018.png 109159099.019.png 109159099.020.png 109159099.021.png
Nr 27 (226) 2 – 8 VII 2004 r.
NA KLĘCZKACH
5
BRUNATNY GEST
TERAZ POLSKA!
kakofonię słychać w promieniu
dwóch kilometrów od kościoła.
Tymczasem burmistrz skarg nie
przyjmuje, bo mieszka tam, gdzie
głos trąb nie dociera.
Co łączy Andrzeja Leppera
i ojczulka Tadeusza Rydzyka ?
Według „Wyborczej”, pewien mi-
lioner z Urugwaju, niejaki Jan
Kobylański , który sponsoruje bu-
dowę nowego studia telewizji
„Trwam” w Toruniu. Anonimo-
wy architekt wycenił Rydzykowe
cacko na 43 mln zł. Natomiast
Lepper był u Kobylańskiego aż
czterokrotnie i za każdym razem
brał od niego pieniądze, co po-
twierdza sam darczyńca.
Tajemniczy milioner wielkich
pieniędzy dorobił się zaraz po woj-
nie (podejrzewa się, że był kapo
w obozie zagłady!). W 1952 roku
znalazł się w Paragwaju dzięki siat-
ce „Odessa”, pomagającej byłym
nazistom w ucieczce do Ameryki
Południowej. Był bliskim współ-
pracownikiem gen. Alfreda Stro-
essnera wspierającego niemiec-
kich zbrodniarzy wojennych. To-
warzycho w sam raz dla naszych
narodowców!
To skandal. Ćwierć wieku te-
mu popełniliśmy kardynalny błąd,
pozwalając Gabonowi wydruko-
wać pierwszy znaczek z podobi-
zną Jana Pawła II . Na szczęście
udało się nam zrehabilitować
i dziś na świecie wiedziemy ab-
solutny prym wśród wydawców
prawie 1300 znaczków i blisko
300 bloków poświęconych papie-
żowi. Ostatnio 25 rocznicę pierw-
szej pielgrzymki JPII do Polski
uczciliśmy serią świętych znacz-
ków wykonanych unikalną me-
todą. A całej tej inicjatywie pa-
tronowała, a jakże!, Poczta Pol-
ska i Watykańska. Głodni sukce-
su z satysfakcją odnotowujemy to
wielkie polskie osiągnięcie. Za-
pewne tylko wiecznym malkon-
tentom kojarzy się ono z pirami-
dą włazidupstwa i kultem jednost-
ki, który miał zejść do grobu wraz
ze Stalinem.
MW
się artykuł „Prawda o homosek-
sualizmie” w dziale „Seksualność”
na chrześcijańskim serwerze
www.adonai.pl. Zdaniem ojca
Mieczysława Piotrowskiego
z Towarzystwa Chrystusowego, ho-
moseksualizm to choroba, którą
należy leczyć, przyjmując dar
uzdrawiającej miłości Boga, co
oznacza codzienne modły, róża-
niec, częstą spowiedź, komunię
i – rzecz jasna – absolutną wstrze-
mięźliwość. Rekonwalescent po-
winien przebywać między „nor-
malnymi” ludźmi, których spotka
w modlitewnej grupie w swojej pa-
rafii. O ile „grupa modlitewna” to
normalni ludzie...
i... okazało się, że dzieło za cho-
lerę nie chce się zmiesić na za-
planowanym miejscu, czyli na pla-
cu Niepodległości. Co teraz?
Przebudować plac! – krzyczą pra-
wicowi radni. Za zabawy z linij-
ką budżet miasta zapłacił już 300
tys. zł (koszt projektu, gipsowe-
go odlewu, próby montażu i po-
miarów placu).
KRÓLOWA
W RATUSZU
MP
W Otwocku sutannowi prze-
jęli budynek miejskiego magistra-
tu przy ulicy Armii Krajowej.
U wrót urzędu ustawiono ołtarz
z reprodukcją licheńskiego obra-
zu pt. „Widzenie Mikołaja Sikat-
ki”. I teraz, chcąc na przykład pod-
łączyć swój dom do miejskiej ka-
nalizacji, mieszkańcy winni naj-
pierw paść na kolana, pokłonić się
królowej Polski i złożyć stosowną
ofiarę w intencji szczęśliwego roz-
patrzenia podania.
GĄDECKI
NA ROWERZE?
Wszystko wskazuje na to, że
złodziejom, którzy kilka dni te-
mu okradli arcybiskupa poznań-
skiego Stanisława Gądeckiego ,
chodziło jedynie o jego furę
– volkswagena passata z pełnym
wypasem. Podprowadzono go
z podwórka parafii pw. Najświęt-
szego Zbawiciela przy ul. Fredry
w Poznaniu, a razem z nim oso-
bistą walizkę hierarchy (w niej
był m.in. telefon komórkowy,
brewiarz, mitra, sutanna), a tak-
że zabytkowy pastorał z rzeźbą
Dobrego Pasterza, który (ten pa-
storał!) przed laty należał do kar-
dynała Augusta Hlonda . Zło-
dzieje, którzy zorientowali się,
że w najbliższej okolicy nie
opchną ani biskupiej komórki,
ani służbowego ubranka, a tym
bardziej rzeźbionej lachy, pod-
rzucili trefny towar w miejscu,
które bez trudu namierzyła po-
znańska policja. W stolicy Wiel-
kopolski od tygodnia policjanci
zatrzymują wszystkie volkswage-
ny passaty. W sprawę osobiście
zaangażował się komendant wo-
jewódzki (sam kontroluje?) – bez
skutku. Na pomoc wezwano nie-
bo, prosząc parafian o modli-
twę w intencji odnalezienia cen-
nej zguby. No cóż, w tej sytuacji
czeka poznaniaków kolejna
zrzutka.
MW
MW
ŚMIERDZĄCA
SPRAWA
RP
CHIŃSKI
SYNDROM
Watykan poinformował trium-
falnie, że lawinowo rośnie w Chi-
nach liczba katolików. Ostatnio
naliczono ich tam aż 5,2 mln.
I to się nazywa, Drodzy Państwo,
klasyczna propaganda sukcesu.
Bo my, bezbożnicy, szybko poli-
czyliśmy, że w kraju, który liczy
1,2 mld ludzi, 5,2 mln to zaled-
wie 0,4 proc. populacji. Szczęśli-
wy naród...
MAR
CO ŻOŁNIERZ JE?
NIE CHCĄ OWSIAKA
W Żaganiu na placu obok ko-
ścioła garnizonowego Matki Bo-
żej Hetmanki Żołnierza Polskie-
go żołnierze służby zasadniczej od
rana do wieczora przechodzą ćwi-
czenia w zakresie... wyrównywa-
nia terenu i innych prac porząd-
kowych. Dzieje się tak na rozkaz
ks. proboszcza Stanisława Szy-
mańskiego , który w ten sposób
oszczędza na wynajęciu specjali-
stycznej firmy.
A my mamy na to nową wer-
sję starego dowcipu: – Co żołnierz
je? – Żołnierz je obrońcą katolic-
kiej wiary!
W Kostrzynie nad Odrą, gdzie
ma się odbyć tegoroczny Przy-
stanek Woodstock, zawiązała się
Kostrzyńska Grupa Obywatelska
protestująca przeciw imprezie.
Andrzej Kunt , burmistrz miasta,
otrzymał petycję, pod którą pod-
pisało się ponad tysiąc osób. „Je-
steśmy wstrząśnięci zgodą na od-
bycie Przystanku Woodstock w Ko-
strzynie (...). Nie chcemy być świad-
kami rynsztokowych zachowań
i przenoszenia ich jako wzorców
obyczajowych na teren naszego
miasta” – czytamy w proteście.
Ludzie boją się też, aby członko-
wie sekt, które zjadą na Przysta-
nek, nie wyprali mózgów ich dzie-
ci. Poza tym nie chcą gości z Ber-
lina wyedukowanych – jak mówią
– podczas wyjątkowo obscenicz-
nych Parad Miłości.
Boją się wyprania mózgów?
Za późno!
MS
DZIEWICA
Z ODZYSKU
Henryk Stokłosa
MW
Czy można odzyskać dziewic-
two? Okazuje się, że tak! Wpraw-
dzie nie w sensie fizjologicznym,
tylko duchowym, ale zawsze. Wło-
ska lekarka, doktor Liliana
Trivelli Alessandri , w oparciu
o naukę Kościoła kat. opracowa-
ła rewolucyjną metodę odzyska-
nia wianka poprzez... zachowanie
czystości po inicjacji seksualnej aż
do zawarcia związku małżeńskie-
go lub nawet do końca życia. Wy-
starczy przyznać w sumieniu, że
podjęcie aktywności seksualnej by-
ło błędem, i już. Wysiłki związa-
ne z utrzymaniem cudownie od-
zyskanej cnoty dobrze byłoby wes-
przeć modlitwą w intencji wytrwa-
nia w niewinności. A jeżeli oka-
że się, że dziewica z odzysku jest
w ciąży, to może w niebie poli-
czą to jako niepokalane poczę-
cie?
Parafianie ze wsi Kaczory
(woj. wielkopolskie) byli tak zde-
sperowani, że do walki z jednym
z najbogatszych mieszkańców Ka-
tolandu, Henrykiem Stokłosą
(21 miejsce na ostatniej liście ty-
godnika „Wprost” z majątkiem
645 mln zł), wciągnęli Pana Bo-
ga. Zamówili mianowicie w miej-
scowej świątyni mszę w intencji...
świeżego powietrza. Nie mogą
bowiem dłużej wytrzymać smro-
du pochodzącego z senatorskie-
go zakładu utylizacji w Śmiłowie,
a także szkód po – ich zdaniem
– szkodliwych nawozach, które
na setkach hektarów w kilku po-
wiatach rozsiewa przedsiębiorczy
pan Henryk. Podczas mszy sły-
chać było okrzyki: „Boże, ukaż
Stokłosę!” albo: „Precz z pana-
mi!”...
GDAKANIE
NA CHWAŁĘ
OH
KAL
Proboszcz parafii św. Anny
w Ząbkowicach Śląskich (diecezja
wrocławska), ks. Marian Mądry ,
zgotował swoim owieczkom nie-
typowy prezent. Na zabytkowej
wieży kościelnej zamontowano
elektroniczne kuranty, które re-
gularnie co 15 minut, przez 16 go-
dzin dziennie (od 6 do 22), gda-
kają na chwałę bożą, a co godzi-
nę – dla urozmaicenia – wygrywa-
ją smętne melodie. Cztery tuby
skierowane na cztery strony świa-
ta intensywnie zakłócają spokój
mieszkańców centrum. Upiorną
NIE BĘDZIE PEDAŁ...
DOBRY, CZYLI ZŁY
„Wzywamy polski rząd do prze-
strzegania praw Unii Europejskiej
oraz do zatroszczenia się o aktyw-
ne zwalczanie dyskryminacji i izo-
lowania lesbijek i gejów w Polsce”
– czytamy w liście, jaki 25.06 br.
Bastian Finke , przewodniczący
Organizacji Pomocy dla Ofiar
Przemocy, przekazał ambasado-
rowi RP w Berlinie. Pod listem
podpisało się ponad 1000 osób za-
niepokojonych zakazem przepro-
wadzenia w Warszawie Parady
Równości. Dla naszych ultrapra-
wicowych polityków i tak wszyst-
ko jest jasne: nie dość, że Niem-
cy, to jeszcze pedały!
Mieszkańcy Krzywinia (archi-
diecezja poznańska) protestują
przeciw odwołaniu proboszcza
tamtejszej parafii – ks. Andrze-
ja Szczepańskiego . Decyzją abp.
Stanisława Gądeckiego ksiądz
ma zostać przeniesiony, ponie-
waż nie prowadził lekcji religii,
choć od początku było wiadomo,
że nie może z powodu choroby
gardła. Według parafian, bezpo-
średnią przyczyną odwołania pro-
boszcza jest to, że nie wspierał
on należycie metropolitalnej ka-
sy. Parafianie pilnują plebanii,
wysłali listy do prymasa i papie-
ża. Organizatorka protestu, Bar-
bara Kaniewska , uzasadnia wy-
stąpienie wiernych ogólną sym-
patią dla duchownego, który sta-
nowi wyjątek wśród kleru, bo nie
jest materialistą, potrafi okazać
życzliwość i pomoc. Życzliwością
podwładnego arcybiskup się nie
naje.
MW
KAL
PRZEMYŚL(ELI)
MW
W Przemyślu wdraża się no-
wy system stawiania pomników.
Do tej pory najpierw brało się
mapę, dokładnie mierzyło dział-
kę, a potem wymiary podawało
projektantom. Ale to już prze-
szłość, i do tego niesłuszna.
W grodzie Przemysława postąpio-
no na odwrót. Najpierw zamó-
wiono projekt pomnika Żołnie-
rza Polskiego, potem wykonano
jego makietę, zmierzono działkę
NAWRÓCENIE
NA HETERO
„Wszystkim, którzy cierpią z po-
wodu (...) orientacji homoseksual-
nej, pragniemy ukazać drogi wyjścia
i wyzwolenia” – tak rozpoczyna
MW
109159099.022.png 109159099.023.png 109159099.024.png 109159099.025.png 109159099.026.png 109159099.027.png
Zgłoś jeśli naruszono regulamin