Fakty i Mity 23-2002.pdf

(1967 KB) Pobierz
str_01_23.qxd
Księża i zakonnice biją dzieci!
INDEKS 356441
ISSN 1509-460X
http://www.faktyimity.pl
Nr 23 (118) 7 – 13 czerwca 2002 r. Cena 2,20 zł (w tym 7% VAT)
Str. 9 i 10
Wcieliłem się w rolę księdza i powia-
domiłem prokuraturę o popełnieniu
zbrodni. Nie chciano ze mną rozmawiać.
Następnie poszedłem do spowiedzi
i wyznałem, że otrułem żonę, bo mia-
ła romans i dziecko z księdzem.
Usłyszałem, że mam być cicho.
Jak się ma prawo Polski do
prawa Watykanu?
Ano tak, że to
drugie jest
ważniejsze.
Str. 7
Wywiad
z Lepperem
Ziemia dla
zuchwałych
– Episkopat Polski oficjalnie popie-
ra wstąpienie naszego kraju do Unii.
Samoobrona tego nie popiera. Czy to
oznacza, że występujecie przeciwko epi-
skopatowi?
– Episkopat widocznie ma w tym inte-
res. A ten interes to kasa, która ma do nich
wpłynąć. I my zdecydowanie będziemy
z tym walczyć. Będziemy demaskować
prawdy na temat tego, co episkopat widzi
i czego chce, popierając wstąpienie do Unii.
Str. 3
Niemal rok po ukazaniu się
w „Faktach i Mitach” publikacji opi-
sującej bezprawne przekazanie Ko-
ściołowi na Pomorzu gruntów war-
tości 12 mln złotych Centralne Biu-
ro Śledcze (polskie FBI) – po anali-
zie prawdziwości ujawnionych przez
nas faktów – zatrzymało dyrektora
gdańskiego oddziału Agencji Własno-
ści Rolnej Skarbu Państwa, Brunona
S. Grozi mu nawet 10 lat więzienia.
Str. 9
96287065.017.png 96287065.018.png 96287065.019.png 96287065.020.png 96287065.001.png
2
KSIĄDZ NAWRÓCONY
Nr 23 (118) 7 – 13 VI 2002 r.
FAKTY
Złote Palmy
POLSKA Najpierw reprezentacja Polski w piłce nożnej
modliła się przed wyjazdem do Korei w kościele bł. Ed-
munda Bojanowskiego na warszawskim Ursynowie, a póź-
niej w tym samym miejscu kibice zanosili modły o zwycię-
stwo drużyny. Z kibicami do Seulu poleciało kilku szama-
nów-zaklinaczy w koloratkach...
W końcu polska drużyna reprezentuje również Watykan.
nie przypisują. A mowa tu o artystach pierwszej wody,
występujących na scenach całego świata i na pierwszych
stronach gazet. Ich aktorstwo jest tak doskonałe, że dla
wielu stało się... niezauważalne. Oto kilka przykładów
polskich wcieleniówek.
Wałęsa przeskakuje płot Stoczni Gdańskiej, wraca do ko-
legów robotników, obejmując przywództwo strajku. Przez na-
stępnych dwadzieścia parę lat gra rolę zbawcy narodu. Koń-
czy ją na śmietniku historii.
W wyborach na prezydenta RP Wałęsa rywalizuje z in-
nym aktorem – Stanem Tymińskim. Ten gra czarnymi... tecz-
kami. Przez lata Polacy zastanawiają się, co też w nich było
i kim był właściwie ten człowiek znikąd – biznesmenem
z Ameryki Południowej czy starą wtyką bezpieki. W końcu
wątpliwości rozwiewa orzeczenie biegłych psychiatrów – to
zwykły świr!
16 października 1978 roku Karol Wojtyła, kardynał kra-
kowski, zostaje pierwszym słowiańskim papieżem. Wielki ak-
WARSZAWA „Zadziwiające jest przemieszczanie się
obszarów własności”, „a pozyskiwanie dóbr odbywa się za-
dziwiająco ponad głowami szarych obywateli” – tak za-
dziwił się, rozkradaniem Polski m.in. przez kler, guberna-
tor-prymas w jednym ze swych kazań.
Księdzu prymasowi polecamy lekturę „FiM”, gdzie demasku-
jemy czarne szlaki „zadziwiającego przemieszczania dóbr”.
„Teatr jest wszędzie. Dzieje się zawsze!”
John Cage (kompozytor amerykański, propagator happeningu)
Kto nie kocha polskich filmów? Chyba tylko nastolatki, bo
od nastu lat niewiele się dzieje w rodzimej kinematografii.
Twierdzę, że Polacy to urodzeni aktorzy, i ta – jedna z nie-
wielu naszych pozytywnych cech – pozwoliła wykreować wie-
le postaci, ba, nawet zjawisk o zasięgu ogólnoświatowym!
Nie bez znaczenia jest tu bezsporny fakt, że to życie pisze naj-
lepsze scenariusze, a życie Polaków barwnym bywało. Pomi-
jając genialną twórczość pisarzy okresu zaborów, spod znaku
martyrologii, skupmy się na polskich wykwitach spod znaku
X Muzy. Oto kilka z nich.
Andrzej Wajda zmienia (w odniesieniu do prozy An-
drzejewskiego) ostatnią scenę w filmie „Popiół i diament”.
Maciej Chełmicki (AK) ginie na śmietniku – w domyśle
– historii.
Ten sam Wajda
w filmie „Lotna” umiesz-
cza białego konia. Przez
lata trwają dyskusje,
czy miał to być sym-
bol generała Andersa.
W końcu, w jednym
z wywiadów, Wajda
przyznaje, że scenę krę-
cono nocą na kiepskiej
taśmie ORWO made in
NRD. Czarny koń byłby
niewidoczny więc „za-
trudnił” białego.
Znowu Wajda na-
kręcił bodaj film swoje-
go życia pt. „Wszystko
na sprzedaż” (o tragicz-
nej śmierci Zbyszka Cy-
bulskiego). Rozważa
w nim dylemat, gdzie
zaczyna się i gdzie koń-
czy prywatność czło-
wieka – aktora. Niedługo potem Roman Polański rozpacza
po śmierci swojej ukochanej żony Sharon Tate. Nie przeszka-
dza mu to napisać i sprzedać za niemałe pieniądze scena-
riusz pt. „Komuna”. Scenariusz opowiada o całej tragedii,
o Mansonie i jego bandzie (przypomnijmy, że rozcięto brzuch
Sharon i wyjęto płód – dziecko Polańskiego). Zamordowany
został wtedy także Wojciech Frykowski – dziadek Agnieszki
z „Big Brothera”. Co ciekawe, również ojciec Agnieszki zgi-
nął w domu (uwaga!) Karoliny Wajdy. Polański szuka zapo-
mnienia w ramionach czternastolatki. Oskarżony i ścigany za
seks z nieletnią, salwuje się ucieczką z USA. Dziwne fatum
otacza tego człowieka, choć przynajmniej po części na jego
własne życzenie.
Po otrzymaniu Złotej Palmy w Cannes za „Pianistę” (na
podst. wspomnień Władysława Szpilmana, który przeżył get-
to) Roman Polański mówi publicznie, że jest szczęśliwy, bo
reprezentuje Polskę, dziękuje też na pierwszym miejscu pol-
skim statystom (nareszcie ktoś się poznał na Kasi Figurze!)
– rzecz niesłychana, bo zwykle zaczyna się od Boga, mamu-
si i producenta, który wyłożył kasę. Polacy – miast się cie-
szyć ze Złotej Palmy Polaka półżydowskiego pochodzenia (mat-
ka Polańskiego była Żydówką, a ojciec Polakiem) – kręcą
nosami i zarzucają mu koniunkturalizm, że niby zrobił film po-
dobny do „Listy Schindlera”, w reżyserii już stuprocentowe-
go Żyda Spielberga, na fali sukcesu tegoż (9 lat różnicy po-
między dwiema premierami!). Nonsens, i to również z tego
powodu, że Polański to człowiek z krwi i kości Hollywoodu.
Nie nakręcił praktycznie żadnego filmu „zaangażowanego”, bo
za takie z pewnością nie mogą uchodzić „Frantic”, „Dziecko
Rosemary” czy „Piraci”. Ale czy dumnym można być tylko z
reżyserów i aktorów o nieposzlakowanym życiorysie i cieszyć
się wyłącznie z dzieł ambitnych, choćby nierentownych?
Tak, jeśli się jest zakompleksionym, wiecznie na wszystko
utyskującym mieszkańcem Katolandu.
Polacy, w swej katolickiej masie, zwykli hołubić akto-
rów zgoła innych, którym sami aktorstwa jako takiego
GDAŃSK Prałat Jankowski zaatakował ostatnio szefów
trójmiejskiej policji. „Protestuję głośno przeciwko skan-
dalicznemu zajściu, gdy policji zabroniono wzięcia udzia-
łu w procesji w dniu Bożego Ciała!”. Rzecznik pomorskiej
policji Gabriela Sikora wyjaśniła, iż nie było żadnego za-
kazu, tylko policjanci w tym roku byli bardzo zajęci ochro-
ną bezpieczeństwa ruchu drogowego w świąteczny week-
end. A poza tym, pani rzecznik zauważyła „bezczelnie”,
że „Boże Ciało to nie jest święto państwowe”.
Po naszych publikacjach Jankowski najwyraźniej nie wzbu-
dza już przerażenia w Trójmieście.
TARNÓW W najbardziej katolickiej części kraju ludzie nie
chcą, aby patronami ulic byli święci! Mieszkańcy ulic Bocz-
nej i Szenwalda olali błogosławionego księdza Romana Sit-
kę, a nawet świętą Faustynę Kowalską! Rada miasta, po za-
żartej dyskusji, przychyliła się do prośby tarnowian, by nie
zmieniać nazw ich ulic. Nie obeszło się jednak bez inwektyw,
którymi dewoci obrzucili mniej pobożną część radnych.
Rozwiązaniem są dzielnice – dla dewotów i dla normalnych.
ŁÓDŹ Grzegorz Piotrowski mianowany przez Kościół i „Soli-
darność” naczelnym wilkołakiem PRL, choć odsiedział 15 lat
za współudział w zbrodni, ciągle jest nękany przez sądy. W je-
denaście dni po ciężkim wypadku samochodowym, po którym
m. in. stwierdzono u niego złamanie kręgosłupa; aresztowano
go i przewieziono do szpitala więziennego w Łodzi. Tego sa-
mego dnia bowiem (będąc na zwolnieniu) nie stawił się na
rozprawę o rzekomą obrazę sędziów. Zabrano go w usztywnia-
jącym kołnierzu, nie może ustać na nogach dłużej niż 2 minuty,
a każdy ruch grozi kalectwem. Na 10. 06 wyznaczono mu opera-
cję, a 14. 06 ma zostać przewieziony na rozprawę.
Toż to balsam dla uszu dla miłosiernych katolików!
WATYKAN Papież choć słaby i schorowany nie zapomina,
do czego powołał go Pan. Wezwał biednych Rumunów, aby
oddali Kościołowi zagrabione przez komunistów mienie. JPII
nazywa to „zagojeniem ran przeszłości”. Nieruchomości te
są niezbędne Kk, aby „mógł służyć człowiekowi”.
Papież, choć staruszek, ciągle skory do żartów!
Przebywający na kościelnym zesłaniu w jednym z klaszto-
rów Ameryki Południowej arcybiskup Milingo dopiero je-
sienią wróci do Włoch. Przed rokiem opuścił on Kk i oże-
nił się. Po kilku tygodniach (na prośbę papieża) porzucił
małżonkę i wrócił na łono Kościoła. W liście opublikowa-
nym na łamach włoskiego „Il Tempo” skarży się, że jest
nieodpowiednio leczony i grozi mu śmierć.
Tyle smrodu narobił i jeszcze podskakuje!
tor obejmuje światową scenę! Polaków rzuca na kolana, mi-
liony „innowierców” ujmuje swoim świeżym powiewem, jak
na papieża. Bryluje wśród tłumów, zniewala uśmiechem, wpra-
wia w konsternację uczonością wypowiedzi, znajomością ję-
zyków wywołuje niemy podziw. To Bóg zstąpił na ziemię!
– wołają katolicy. To najlepszy w historii odtwórca roli Ce-
zara! – twierdzą filmowcy.
Ostatni akt nie napawa jednak optymizmem. Afera z mo-
lestowaniem dzieci w USA, wojna religijna ze Wschodem,
skrajny konserwatyzm w katomoralności, choćby wobec
rozwodników, zero tolerancji dla niepokornych. Polacy, za
uczniami z Emaus mogą zaintonować: a myśmy się spodzie-
wali... No, czego mogliśmy się spodziewać, jeśli nie totalnej
ekspansji Watykańczyków, ogromnych przywilejów dla kle-
ru, zawłaszczania mienia polskiego. Sztuka się wybitnie nie
udała, ale i tak tłumy będą klaskać na koniec.
Wielcy aktorzy odtwórcy mężów stanu w polskim kaba-
recie to Kwaśniewski i Miller. Grali ludzi lewicy, kiedy na tę
sztukę najlepiej schodziły bilety. Grali nieźle – okazali się tchórz-
liwymi klerykałami. Choć prezydent nie ośmiesza Polski na
występach zagranicznych (nie licząc totalnego konformizmu
i włazidupstwa wszystkim wkoło) to jego rola w kraju spro-
wadza się do teatralnych uśmieszków i przemądrzałej gadki.
To dobry aktor, ale nie przywódca na ciężkie czasy. Na
szczęście jego kontrakt skończy się za kilka lat.
Morał może być tylko taki: kochajmy naszych polskich
aktorów i nie szukajmy dublerów do głównych ról. Tych
ostatnich trzeba demaskować zawczasu, zanim zgrają się
za nasze pieniądze. Nie ufajmy tym, którzy dopisują ideolo-
gie do swojego aktorstwa. Którzy, oprócz gaży za występy,
próbują upiec swoje własne pieczenie przy ognisku, które-
mu na imię Polska. Później widzimy, jak przy tym ognisku
zaczyna brakować miejsca dla bezrobotnych, starców, za-
biedzonych dzieci i innych biedaków – naszych braci naj-
mniejszych. A na świętych Franciszków nie liczmy, nawet
w kinach już tego nie grają.
WATYKAN/CHORWACJA Pod pretekstem przedłużają-
cego się procesu beatyfikacyjnego Chorwata Ivana Merza
odwołano tegoroczną wizytę JPII w Zagrzebiu. Podróż mia-
ła się odbyć jesienią, ale w obliczu fatalnego stanu zdro-
wia papieża znaleziono powód, by zmienić plany.
Kościoła nie stać na szczerość nawet w tak oczywistej spra-
wie. Cóż mówić o skandalach seksualnych?!
SZWAJCARIA Aż ponad 70 proc. Helwetów opowie-
działo się w referendum za dopuszczalnością aborcji przed
12 tygodniem ciąży, jeśli kobieta udowodni, że jest
w trudnej sytuacji zdrowotnej lub materialnej. Ustawodaw-
stwo szwajcarskie uchodziło dotąd za najbardziej konser-
watywne w tym względzie w Europie, choć za nielegalną
aborcję nie skazano tam nikogo od 1988 roku.
Szwajcarów moralnie gubi mamona. Niech biorą przykład
z ubogich polskich biskupów!
USA Bezkarność kleru prowadzi do tego, że jego ofiary sa-
me wymierzają sprawiedliwość. Tak stało się w Baltimore, gdzie
26-latek Dontee Stokes postrzelił księdza, który przed laty
molestował go seksualnie. Po ujawnieniu afery duchowny zo-
stał zawieszony, a później przywrócony do pracy. Stokes sam
zgłosił się na policję i przyznał do zamachu na duchownego.
Zapomniał, że z księdzem to nie grzech?!
FRANCJA Sąd skazał Stowarzyszenie Duchowe Kościo-
ła Scjentologicznego regionu paryskiego na karę 10 tys.
euro grzywny za przechowywanie w pamięci komputera
danych osobowych byłych członków tego kontrowersyjne-
go związku wyznaniowego.
Europejskich prawników już dzisiaj zapraszamy do zwiedza-
nia czeluści kartotek parafialnych w RP.
JONASZ
KOMENTARZ NACZELNEGO
96287065.002.png 96287065.003.png 96287065.004.png 96287065.005.png
Nr 23 (118) 7 – 13 VI 2002 r.
LEPPERIADA
3
– Trzeciego maja odbyło się
uroczyste wmurowanie kamienia
węgielnego pod Świątynię Opatrz-
ności Bożej. Nie było tam parla-
mentarzystów Samoobrony. Nie za-
proszono was?
– Przysłano nam zaproszenie na
tę wielką chwilę. Jednakże w zapro-
szeniu było napisane, że zostanie ode-
grany hymn Unii Europejskiej. Za-
pomniano, że rzecz dzieje się w Pol-
sce, że na pierwszym miejscu powi-
nien być odegrany hymn polski i od-
dana cześć Polsce i Polakom. Nie-
stety, biskupi polscy zapomnieli o tym,
zapomniał prezydent i premier zapo-
mniał. Odpisałem organizatorom
w imieniu parlamentarzystów Samo-
obrony, że w przypadku modlitwy
o pokój z polskim hymnem nasz
udział jest oczywisty. Poczytywałbym
to sobie za szczególne wyróżnienie
i zaszczyt. Zmiany w programie uro-
czystości nie wprowadzono, więc
w niej nie uczestniczyliśmy. Natomiast
druga sprawa jest taka, że dzisiaj, przy
tej totalnej biedzie, przy tym bezro-
bociu, gdzie emeryt nie ma na leki,
buduje się jeszcze następną świątynię
kultu. Jestem katolikiem, wierzącym
i praktykującym, ale już patrzeć nie
mogę na to, że zamyka się żłobki,
przedszkola, likwiduje szkoły, szpita-
le, domy kultury, biblioteki, a w tym
czasie wciąż powstają nowe świąty-
nie. Zapełnijmy tylko te świątynie,
które są. Jeśli jest potrzeba, by bu-
dować tę świątynię, to dobrze, ale
wtedy, kiedy kraj będzie się normal-
nie rozwijał. Ale przy tej nędzy, to
dla mnie jest zupełnie zrozumiałe, że
oni chcą ogłupić ludzi.
– Episkopat Polski oficjalnie
popiera wstąpienie naszego kraju
do Unii. Samoobrona tego nie po-
piera. Czy to oznacza, że wystę-
pujecie przeciwko episkopatowi?
– Episkopat widocznie ma w tym
interes. A ten interes to kasa, która
ma do nich wpłynąć. I my zdecydo-
wanie będziemy z tym walczyć. Bę-
dziemy demaskować prawdy na te-
mat tego, co episkopat widzi i czego
chce, popierając wstąpienie do Unii.
Wcześniej Samoobrona mówiła: „do
Unii nie, chyba że...”. Teraz to „chy-
ba że” nie ma już sensu. W Unii ro-
śnie bezrobocie, jest coraz mniej pie-
niędzy, a zamach robią na polską ka-
sę, żeby tamtych darmozjadów w Bruk-
seli utrzymać. Rządzący Polską zacho-
wują się tak, bo im tylko i wyłącznie
nadwyżki zboża. Ma nadwyżkę mię-
sa i innych produktów. Ma 7 proc.
produktu krajowego brutto. Dzieje
się tak dlatego, że Putin nie wpuścił
do Rosji tej zarazy, zachodnich ban-
ków...
– Nie chce również wpuścić bi-
skupa Mazura...
– To jest pomylenie. To się nigdy
nie spełni. Tego nigdy nie będzie. Jed-
nak również ze strony Cerkwi potrze-
ba trochę rozsądku. Jeśli jest tam iluś
wiernych katolików, to niech tam bi-
skup będzie.
– Jak się Pan odnosi do ujaw-
nionych niedawno skandali oby-
– Okupacja przez Samoobro-
nę Ministerstwa Rolnictwa przy-
sporzyła Panu kolejnych wrogów.
Premier Miller nie chce się z Pa-
nem spotykać...
– Premier Miller i wielu innych
będą jeszcze zabiegać o to, żeby Lep-
per chciał się z nimi spotkać. Dzisiaj
pan premier Miller chce izolować dru-
gą siłę polityczną w Polsce. Co jemu
do głowy przychodzi? Zmierza do
zjednoczenia sił z prawicą przeciwko
Samoobronie, tak jak chce Kwaśniew-
ski. Skrajna prawica wraz ze skrajną
lewicą jednoczą się z klerem przeciw-
ko Samoobronie. Dzisiaj niech sobie
robią co chcą przeciw nam. Ja tylko
proszę Boga o to, żebym nie popeł-
nił jakiegoś zasadniczego błędu, któ-
ry zniwelowałby naszą działalność.
– Nie obawia się Pan po-
równywania z Mussolinim czy
Hitlerem, a Samoobrony z fa-
szystami?
– To jest już zdecydowanie
dziennikarskie chamstwo. Lansują
opinię, że dążę tą samą ścieżką, któ-
rą wydeptał kiedyś Hitler. No tak,
tylko należy sobie zadać pytanie,
kto stworzył Hitlera? Bieda i bez-
robocie. Więc być może pod tym
względem porównanie jest trafne.
Więc jeśli boicie się Leppera i po-
równujecie go do Hitlera, to zrób-
cie tak, żeby tej biedy nie było.
Nie będzie wtedy potrzebny Lep-
per. Prosta recepta. Dajcie tylko lu-
dziom pracę. Ja się na nim nie wzo-
ruję, ale Hitler potrafił ludziom dać
pracę. Ja nie tworzę partii faszy-
stowskiej, nie dążę do wojny. Sa-
moobrona nie jest i pod moim przy-
wództwem nigdy nie będzie partią
faszystowską. Tylko sięgnijmy dalej.
Na dwa, pięć albo i dziesięć lat do
przodu. Czy jeśli nadal tak będzie,
to w Polsce nie powstanie organi-
zacja faszystowska? Czy oni nie wy-
wołują wilka z lasu, robiąc z Lep-
pera faszystę? A może już tam ja-
kiś faszysta rośnie? Ja ani antyse-
mitą, ani faszystą nie jestem.
Rozmawiał JACEK KOSER
Fot. Autor
Już patrzeć na to
na tym zależy, by obsadzić ponad dwa
tysiące stołków w Brukseli, za które
my będziemy płacić. W maju Samo-
obrona złożyła projekt ustawy o ogra-
niczeniu działalności zarobkowej przez
niektóre osoby pełniące funkcje pu-
bliczne w strukturach Unii. Episko-
pat zaś popiera wstąpienie do Unii,
bo dostanie kasę. Będzie wprowadzo-
ny podatek od wiary i na to liczą. My-
ślę jednak, że oni się na tym przeja-
dą. Niech nie liczą na to, że 95 proc.
wierzących (niby, bo praktykujących
jest w Polsce dużo mniej) zgodzi się
na nich płacić podatek.
– Czy polskie struktury kościel-
ne i państwowe powinny mieszać
się w sprawy Rosji? Chodzi o za-
angażowanie polskiego rządu i pre-
zydenta w sprawę niewpuszcze-
nia do Rosji biskupa Mazura.
– Zdecydowanie nie. U nas trze-
ba wreszcie skończyć z fobią antyro-
syjską, antyukraińską i antybiałoru-
ską. To niczemu dobremu nie służy.
Będąc dwa lata temu w Moskwie,
stwierdziłem, że pod rządami Putina
Rosja rusza z miejsca. Dziennikarze
śmieli się ze mnie. Dziś widać, że po
dwóch latach Rosja ma 5 mln ton
– Nie mówię, że
Rosja dobrze zrobi-
ła, nie znam szcze-
gółów. Należało tę
sprawę wyjaśnić, ale
nie w ten sposób.
Szum na cały świat.
Ale afera! Biskupa
zawrócono! Po co
rząd się wtrąca?
Czy nam się to po-
doba, czy nie, to nikt
Rosji innej wiary nie
narzuci. Prawosła-
wie. Oni też wierzą
w Boga. A czy ja
mam pewność, że ja wierzę w do-
brego Boga? Ja uważam, że jest
jeden Bóg i oni uważają, że jest je-
den. Może my wierzymy w tego
samego Boga? Bóg dał tylko przy-
kazania boże. Przykazania kościel-
ne i inne akty są wymyślone tylko
przez ludzi, a przykazania boże są
i w prawosławiu, islamie, judaizmie
i katolicyzmie.
– Jak więc ocenia Pan pro-
wadzoną na siłę przez Kościół
polski i władze polskie katoliza-
cję Rosji?
czajowych w polskim Kościele?
Chodzi tu o biskupa Peatza i pra-
łata Jankowskiego.
– Te skandale były, są i będą.
I będą coraz większe. Trzeba znieść
celibat. Przestać się oszukiwać nawza-
jem, że ksiądz – mężczyzna – nie czu-
je bożej woli. Przestańmy się czaro-
wać, bo każdy żyjący jest potrzebują-
cy. Więc dajmy im szansę. Niech za-
łożą normalne rodziny, niech dosta-
ją normalne pensje. Gdyby nie było
celibatu, to i mniej zboczeń byłoby
wśród kleru.
moobrony z całej Polski, czekało
25 maja w Nowym Dworze Gdań-
skim na mszę polową w czasie uroczy-
stości obchodów trzeciej rocznicy straj-
ków rolników i starć z policją podczas
blokad. Nie doczekali się. Moskiewski bir-
bant, biskup elbląski Andrzej Śliwiński olał
ich po prostu. Chłopy dostali szału.
Już tydzień przed uroczystościami posłan-
ka Samoobrony Danuta Hojarska i przedsta-
wiciele komitetu organizacyjnego ustalili z eks-
celencją, że msza taka się odbędzie. Wieczo-
rem w przeddzień uroczystości miejscowy dzie-
kan oznajmił, że biskup nie zgodził się na mszę
polową. Draka zrobiła się z tego nieziemska.
Przybywające od samego rana delegacje rolni-
ków Samoobrony z różnych stron kraju nie mo-
gły wprost uwierzyć, że kler w ten sposób z ni-
mi postąpił. Gniew ludzi był tak wielki, że ła-
godzić go musieli parlamentarzyści. Nie będzie-
my cytowali wypowiedzi poszczególnych uczest-
ników uroczystości pod adresem czarnych, bo
choć jesteśmy pismem aferalnym, to uważamy,
że nie wszystko nadaje się do druku.
Około godz. 11 przyjechał szef Samoobro-
ny, Andrzej Lepper . Już wiedział, że mszy
nie będzie i nie krył swego wkur... zażenowa-
nia. Natychmiast też zleciały się czarne kruki.
Dziekan Lech Wojtas z Nowego Dworu Gdań-
skiego i kanonik Czesław Nowaczyński z pa-
rafii w Marynowi – duszpasterz rolników zresz-
tą. Obaj próbowali negocjować z Lepperem
Stan kapłański jednak ani myślał się zgo-
dzić. Nie ustąpili również rolnicy. Wreszcie
posłanka Danuta Hojarska zarządziła ze sce-
ny głosowanie. – Kto jest za tym, aby msza,
zgodnie z obietnicą bisku-
pa, odbyła się na polu?
– padło pytanie. Uniósł się
las rąk. – Kto jest za tym,
abyśmy poszli na mszę do
kościoła, tak jak chce ksiądz
dziekan?
Nikt nie podniósł ręki!
To żenujące widowisko dzia-
ło się w świetle telewizyjnych
kamer, radiowych mikrofonów,
wśród trzaskających fleszy apa-
ratów fotograficznych. Dziekan
i kanonik próbowali jeszcze
wpłynąć na Andrzeja Leppera,
ale ten ich zwyczajnie pogonił,
twierdząc, że postępowanie hie-
rarchów ma znamiona politycz-
ne. Najbardziej bowiem ludzi
wkurzył fakt, że następnego dnia
w niedalekich Lichnowach mia-
ła się odbyć msza polowa na fe-
stynie... PSL-u!!! I żaden z do-
stojników kościelnych nie wi-
dział problemów...
– To jest skandal, że biskup wtrąca się w ta-
kie sprawy. Jeśli chcieliśmy mszę, to znaczy, że
jesteśmy katolikami, ludźmi wierzącymi – mówi
Andrzej Lepper. – Niech biskup Śliwiński po-
wie, dla kogo zabronił odprawiania mszy? Ate-
istę Kwaśniewskiego i Millera przyjmuje papież
i nikt nie mówi, że to jest niedopuszczalne. Na-
tomiast jeśli biskup uważa Samoobronę za or-
ganizację ateistyczną, to tym bardziej powinien
pozwolić na odprawienie mszy, bo może iluś tam
ludzi się nawróci. To jest jed-
nak sprawa polityczna i te wiel-
kie słowa biskupów, że są apo-
lityczni, to jest kompletna bzdu-
ra. To, że nie ma tu mszy, bar-
dzo źle świadczy o nich.
Około godz. 16 z Ełku, nie
będącego już pod jurysdykcją
maczały Śliwińskiego, specjal-
nie przyjechał ks. Ryszard
Nowak. Gotów był odprawić
mszę polową. Ale wtedy nie
miało to większego sensu. Rol-
nicy w tym czasie, zamiast na
tacę, rzucili złocisze na podob-
nie dźwięczący, metalowy blat
piwnego baru.
JACEK KOSER
Fot. Autor
M-szał!
i Hojarską. Chcieli zagonić owczarnię do miej-
scowego kościoła i tam odprawić nabożeństwo.
Zdecydowana postawa liderów Samoobrony
i zgromadzonego tłumu sprawiły, iż zamiary
te spełzły na niczym. Lud wsi krótko wyraził
swoją wolę w stosunku do czarnych: albo od-
prawiacie tu nam mszę polową, tak jak było
uzgodnione, albo paszli won!
Klechy jęły się tłumaczyć, że nie ma tu wa-
runków godnych odprawienia nabożeństwa, nie
ma też prawdziwego ołtarza... Ludziska odpa-
rowali gromko, że stół i biały obrus znajdzie
się w try miga, a krzyż i święty obraz przywio-
zą z kościoła za dziesięć minut. – Zresztą, co to
za tłumaczenie, skoro Bóg jest wszędzie, a mszę
można, według nauki Kościoła, odprawić nawet
na kamieniu! – krzyczał rolnik z lubelskiej Sa-
moobrony.
nie mogę
Rozmowa z posłem Andrzejem Lepperem,
przewodniczącym Samoobrony RP
P onad tysiąc osób, rolników z Sa-
96287065.006.png 96287065.007.png 96287065.008.png
4
Nr 23 (118) 7 – 13 VI 2002 r.
GŁASKANIE JEŻA
Paranoja
niewinne dusze. Facet najwyraźniej
pomylił się z powołaniem!
Naszemu doktorowi ochoczo wtó-
rowały telefonujące do radyja rozmo-
dlone staruszki. Na gorąco podawa-
ły liczne przypadki opętań (najczę-
ściej dosłownie za swoją ścianą) i nie-
zwłoczną potrzebę egzorcyzmów. Ich
zdaniem, w mocy diabła są wszyscy
niekatolicy, komuchy, masoni i in-
ne plugastwo. Szatan jest w tele-
wizji, w kinie, w wielu gazetach
(w „FiM” oczywiście!), w bezboż-
nych książkach itd.
Z dziennikarskiego
obowiązku podobnych
bredni i projekcji nienawi-
ści musiałem słuchać w szó-
stym miesiącu, drugiego ro-
ku trzeciego tysiąclecia – przez
dwie godziny z okładem.
W tym czasie ekspert RM po-
ważnie pouczał o diabelskiej
etiologii. Etiologia owa to na-
uka o przyczynach
powstawania cho-
rób. Jaka więc
może być owej sza-
tańskiej choroby przy-
czyna? Na to pytanie odpowiedział
nam znajomy psychiatra po prze-
słuchaniu nagrania audycji: „Mamy
tu do czynienia z chorobą psychicz-
ną charakteryzującą się logicznie
usystematyzowanymi urojeniami
stopniowo pogłębiającymi się. Ta jed-
nostka to paranoja”.
MAREK SZENBORN
arcybiskupa Paetza na tro-
nie diecezji poznańskiej,
w inauguracyjnej homilii wypo-
wiedział słowa mądre i piękne:
„Gdybyśmy nieodwołalnie wyrzu-
cali za burtę wszystkich, którzy
zgrzeszyli lub zbłądzili, nasza łód-
ka płynęłaby pusta”.
O molestowaniu seksualnym mam
niewiele do powiedzenia. Ale w jed-
nym szczegółowo znanym mi przy-
padku (romans Moniki Lewinsky
z Billem Clintonem w miejscu
pracy, czyli w Białym Domu) ujaw-
niła się złowroga istota aktywno-
ści „ofiar”. Monika przez wiele lat
przechowywała w szafie niepod-
Piekielnie niewdzięczna jest ro-
la felietonisty „Faktów i Mitów”
– i zaraz zobaczycie, że słowo „pie-
kielnie” wcale nie jest tu zwro-
tem posiłkowym. Oto np. mam
obowiązek słuchać Radia Maryja.
Z tej powinności rozlicza mnie
skrupulatnie Jonasz, pytając nie-
mal codziennie: – No i co tam
ciekawego wczoraj nadawano?
Łgać nie mogę, bo diabli wiedzą,
czy szef sam nie słucha rydzyko-
wego radia, a okłamanie naczel-
nego może być przyczyną wielu
groźnych chorób – z chorobą bez-
robocia na czele. Przeto słucham.
Słucham... i włos mi się jeży. Oto
kilka dni temu na antenie tej bogo-
bojnej rozgłośni miałem okazję uczest-
niczyć (na szczęście biernie) w roz-
ważaniach na temat psychologii. Za-
proszony do studia ekspert – doktor
tejże nauki – opowiadał słuchaczom
o tajnikach ludzkiego ego. To, że na-
zwał homoseksualistów zboczeńcami,
mogłem jeszcze wytrzymać – nie on
pierwszy na tej antenie. Jednak Pan
Naukowiec wyraźnie rozkręcał się
z minuty na minutę. Zabrał się
nawet do teorii Darwina. Czy wie-
cie, że to teoria z gruntu błędna,
a potwierdzające ją wykopaliska oka-
zały się podróbkami? Tak prawił fa-
cet z doktoratem w kieszeni i ani się
przy okazji nie za-
jąknął, że Karol
Darwin twierdził
coś wręcz prze-
ciwnego. Nauko-
wiec „udowad-
niał” za to bezdo-
wodowo, iż: współczesny
człowiek i współczesna mał-
pa miały wspólnego przod-
ka. Co tu się jednak dzi-
wić światłemu eksper-
towi RM, skoro
wykładanie darwi-
nizmu jest zaka-
zane w kilku
stanach USA.
Najlepsze miało
jednak dopiero nadejść.
Psycholog całkiem poważ-
nie rozważał możliwość opętania czło-
wieka przez demony i traktował ów
fakt jako jednostkę chorobową. Jesz-
cze raz chcę podkreślić: naukowiec,
specjalista od człowieczej jaźni, bez
najmniejszego skrępowania mówił
o rogatym, ogoniastym diable
pachnącym siarką i czyhającym na
Wyrozumiałość
Zawiera się w tym ogólnohu-
manistyczne przeświadczenie, że
nikt nie jest bez grzechu i szczegó-
łowa instrukcja postępowania: sko-
ro i ty masz coś na sumieniu, to nie
rzucaj pierwszy kamieniem.
Inni biskupi o poznańskiej dy-
misji nie mówili tak pięknie. Prze-
mawiając w interesie grupowym lu-
dzi żyjących w celibacie, oskarżali
dziennikarzy o łatwość rzucania
morderczych oskarżeń. W dążeniu
do prawdy pismacy winni nie szczę-
dzić środków ni wysiłków, badać
sprawy dogłębnie, nawet jeśli to bar-
dzo dużo kosztuje. Za tymi słowa-
mi stoi przekonanie, że dla świata
i księży będzie lepiej, jeśli niepo-
wołani nie będą wtykać nosa w nie
swoje sprawy.
Dziennikarz nie może jednak
zastąpić prokuratora, którego pań-
stwowym obowiązkiem jest docho-
dzenie prawdy bez względu na tru-
dy i koszty. Dziennikarz nie dys-
ponuje wszak uprawnieniami śled-
czymi i do składania zeznań niko-
go nie może przymusić, działa
w imieniu opinii publicznej, a nie
państwa, przeto ma prawo do skró-
tów i oszczędności. Skoro nie jest
jego zadaniem sformułowanie ak-
tu oskarżenia, lecz jedynie sygnali-
zowanie bolesnej i niebezpiecznej
społecznie afery, to niechaj na mia-
rę swoich skromnych sił i środków
przynajmniej stara się zachować za-
wodową rzetelność. Niechaj w swo-
im prywatnym sądzie uszanuje za-
sadę domniemania niewinności
„oskarżonego” i krytycznie ustosun-
kuje się do stwierdzeń „ofiar”.
ważalny dowód rzeczowy, czyli su-
kienkę splamioną spermą prezy-
denta. Aczkolwiek nie jestem zwo-
lennikiem kopulowania w murach
Białego Domu, to jednak żywię
podejrzenie, że Monika od począt-
ku działała perfidnie, imitując po-
żądanie seksualne w celu uzyska-
nia przedmiotu szantażu i pie-
niędzy. Wynikałoby z tego, że Clin-
ton nie molestował, lecz sam był
perfidnie molestowany i że jest
godnym współczucia, słabym, po-
krzywdzonym mężczyzną.
Zapomniałbym już o istnie-
niu braci Kaczyńskich i ich par-
tii sprawiedliwości, gdyby prze-
myślni ci ludzie nie wystąpili pu-
blicznie z żądaniem uwzględnie-
nia w intercyzie małżeńskiej
z Unią Europejską prawa Rzecz-
pospolitej do zachowania swoich
odrębności kulturowych, tak że-
by libertyński Zachód nie mógł
nam narzucić obowiązku uznawa-
nia prawnego związków homosek-
sualnych i swobody dokonywania
aborcji przez wzgląd na uwarun-
kowania społeczne ciężarnych.
I kto występuje z takim żądaniem?
Dwaj bezżenni i bezpotomni bra-
cia, o których Lech Wałęsa zwykł
mówić, że w tym małżeństwie nie
wiadomo, kto mąż, a kto żona.
Bezżenni mężczyźni nie potrafią
zrozumieć tragedii kobiet zgwał-
conych i zapłodnionych w sposób
najperfidniejszy. Za to molestują-
cego arcybiskupa i setki księży pe-
dofilów rozumieją dobrze. Czyż-
by oni też byli ofiarami?
JAKUB KOPEĆ
Rada parafialna
zakończeniu procedury przewodni-
czący KRRiTV wręczył ks. Kazimie-
rzowi Sowie, prezesowi „Nadawcy”,
koncesję na nadawanie przez tę
spółkę programu radiowego w War-
szawie. Uradowany ksiądz mógł za-
kończyć wielomiesięczne negocja-
cje i przystąpić do spłaty wielomi-
lionowego zadłużenia Radia Plus.
Trzeba jednak nadmienić, iż no-
wi sponsorzy „Plusa” ostatecznie wy-
łożą nie zapowiadane 15, lecz skrom-
ne 4 miliony dolarów. A my wołamy
– wzorem Warszawy w każdym mie-
ście kościelny pluralizm mediów!
ANNA KARWOWSKA
ści Krajowej Rady do spraw
Radiofonii i Telewizji Kościoło-
wi udało się zdobyć kolejną konce-
sję na nadawanie kolejnego katolic-
kiego radia w stolicy. Rada dba o plu-
ralizm w mediach, pod warunkiem,
że będzie to pluralizm wewnątrzka-
tolicki...
Koledzy Wiesława Walendziaka
nazywani pampersami próbowali
stworzyć ogólnopolskie katolickie ra-
dio, nie mając odpowiedniej kon-
cesji, a nawet nie starając się o nią.
Do budowy tego radia wykorzysta-
no diecezjalne rozgłośnie. W ten
sposób powstało Radio Plus. Od sa-
mego początku eksperyment nie był
udany i nie osiągnął sukcesu rynko-
wego. „Plusowi” nie udało się zgro-
madzić przy odbiornikach więcej niż
3–3,5 proc. słuchaczy.
Jesień 2001 r. była przełomowa
– skończyła się kasa, AWS utracił wła-
dzę i episkopat został zmuszony do
podjęcia działań ratunkowych. Zmie-
niano zarządy, zwolniono dziennika-
rzy, zawieszono nadawanie progra-
mu. W wyniku zmian właścicielem
spółki „Nadawca”, która przejęła mie-
nie „Plusa”, zostali franciszkanie.
Otrzymali oni zgodę episkopatu na
sprzedaż części udziałów sponsorom.
Po wielu miesiącach poszukiwań zna-
leziono chętnych na wyłożenie 15 mi-
lionów dolarów. Ostatecznie do ne-
gocjacji przystąpili Niemcy z Dresd-
ner Kleiwort Capital wraz z Proko-
mem Ryszarda Krauzego. W czasie
gdy trwały negocjacje, prymas Glemp
oraz biskup diecezji warszawsko-pra-
skiej doprowadzili do tego, że „Plus”
zakończył nadawanie w stolicy – po
prostu wydali szefom diecezjalnych
rozgłośni polecenie zmiany profilu na
podobny radiomaryjnemu i odejścia
z sieci „Plusa”.
Tymczasem warunkiem włoże-
nia przez pragmatycznych Niemców
gotówki w odnowionego „Plusa” by-
ło posiadanie przez niego koncesji
w stolicy. Franciszkanie, przymu-
szani przez inwestora, złożyli wnio-
sek o koncesję. Nie byli jednak pew-
ni wygranej i chcąc zabezpieczyć
swoje interesy przedstawili dwie
prośby: jedną jako sami franciszka-
nie, drugą jako spółka „Nadawca”,
której byli właścicielami.
Krajowa Rada Radiofonii
i Telewizji uznała obie oferty za
niewiarygodne finansowo. Nie-
zadowolony z tej decyzji Kościół
wywalił gały i Rada szybko (już
po 20 dniach!) odkryła, że ma
jeszcze jedną wolną częstotli-
wość w Warszawie. Przewodni-
czący Braun tak się bał gniewu
Glempa, iż błyskawicznie roz-
pisał konkurs zastrzegając (!),
że mogą brać w nim udział ci
nadawcy, którzy planują nada-
wanie programu o charakterze
społeczno-religijnym. Tym ra-
zem okazało się, że nie ma za-
strzeżeń do wiarygodności fi-
nansowej franciszkanów .
I stało się – Warszawa otrzy-
mała czwartą, wliczając Radio Ma-
ryja, kościółkową rozgłośnię. Po
Izba Ochrony Kolegów
z roboty. Był to pierwszy w RP
przypadek zwolnienia dyrektora
generalnego jakiegoś urzędu nie
w wyniku politycznych awantur,
lecz z powodu złego wykonywania swoich obowiąz-
ków. Tego nieudacznika, krytykowanego wówczas
przez NIK – prezes tej instytucji uczynił obecnie
swym osobistym doradcą (sic!). Prawdziwy szok pra-
cowników Izby wywołało jednak zatrudnienie
Józefa Płoskonki . W rządzie Buzka był on wice-
ministrem spraw wewnętrznych i administracji. Pre-
zesowi Sekule nie przeszkadzało, że nie tak dawno
pan Płoskonka publicznie lżył pracowników NIK,
oskarżając ich o brak kompetencji. Powodem urzęd-
niczej pyskówki było ujawnienie przez Izbę danych
o prawdziwym zatrudnieniu w administracji po buz-
kowej reformie. Miało spaść, a wzrosło.
Robotę w NIK znalazł także niejaki Grzegorz
Walendzik , absolwent Moskiewskiego Instytutu Che-
miczno-Technologicznego, były poseł AWS. Po prze-
granych wyborach został bezrobotnym i pomógł mu
dopiero kolega Sekuła, zatrudniając go na etacie
doradcy. Interesuje nas, kiedy ci „najwyższej klasy fa-
chowcy” z Solidarności rozłożą NIK i ile będzie kosz-
towało sprzątanie po nich.
Kontroli, powołany na to stanowisko
przez koalicję AWS-UW, zamienia NIK
w izbę ratowania partyjnych kolegów.
Zatrudnienie znajdują w niej rozmaici „fa-
chowcy” spod znaku AWS. Radiomaryjna Maria
Smereczyńska, w rządzie Buzka pełnomocnik ds.
rodziny, z wykształcenia lekarz, zdaniem prezesa
– będzie najlepszym ekspertem od spraw mię-
dzynarodowych. Naszym zdaniem – byłaby ideal-
nym kandydatem na stanowisko łącznika między
NIK-iem a Watykanem.
Inną prawicową gwiazdą, którą przygarnął Se-
kuła jest Władysław Majka . Minister Czarnecki po-
wierzył mu kierowanie Urzędem Komitetu Integra-
cji Europejskiej w 1997 r. Majka wywiązywał się
z powierzonych mu obowiązków tak jak jego kole-
dzy z Buzkorządu, czyli katastrofalnie. Kontrolerzy
NIK przedstawili całą litanię zarzutów pod jego ad-
resem – a to o bałagan, a to o łamanie ustawy
o zamówieniach publicznych. Przesłali je do proku-
ratury. W końcu nawet Buzek musiał go wywalić
ANNA KARWOWSKA
B iskup Gądecki, następca
D zięki niezwykłej przychylno-
M irosław Sekuła, prezes Najwyższej Izby
96287065.009.png 96287065.010.png 96287065.011.png 96287065.012.png
Nr 23 (118) 7 – 13 VI 2002 r.
NA KLĘCZKACH
5
BAL PO KATOLICKU
Grupa Windsor. Była ona jedną
z instytucji stanowiących zaplecze
finansowe organizacji.
Kryzys nie ominął też szkolące-
go młody katolicki narybek Towa-
rzystwa Oświatowo-Naukowego.
W roku 2002 po raz pierwszy od
9 lat nie odbędzie się szkoła let-
nia. Krzysztof Pawłowski (czło-
wiek Opus Dei), szef Wyższej Szko-
ły Biznesu-National Louis Uniwer-
sity z Nowego Sącza sponsorującej
imprezy TON-u nie chciał już po-
kryć całości kosztów imprezy, a in-
nych darczyńców zabrakło. Czyżby
Dzieło Boże w Polsce podupadało
razem ze swoim patronem na Wa-
tykanie?
krzyż figurujący na logo browaru za-
lewany jest bezustannie piwem i fi-
guruje potem na tle bieluchnej jak
śnieg piany. Do takiego skandalu do-
szło zapewne przez niedopatrzenie
odpowiednich służb kościelnych. Pro-
ponujemy usunięcie krzyża z logo
złocistego trunku i odmówienie 10
tys. zdrowasiek za popełnione winy.
(R.P.)
Do kuriozalnych sytuacji docho-
dzi zawsze, gdy doktryna katolicka
koliduje z prawami obywatelskimi
wiernych. W mieście Oshawa w Ka-
nadzie 17-latek Marc Hall podał do
sądu władze szkoły katolickiej, po-
nieważ zabroniły mu przyjść na stud-
niówkę z przyjacielem. Dyrekcja
stwierdziła, że udział takiej zakocha-
nej parki w imprezie szkolnej może
mieć straszliwe skutki dla wartości
katolickich. Adwokat szkoły przed
sądem przyznał, że chłopcy ostatecz-
nie mogą przyjść na bal, ale nie mo-
gą ze sobą tańczyć. Prawnik, ku roz-
bawieniu licznie zebranych na sali
widzów, zawile tłumaczył, iż zada-
niem studniówki jest zachęcanie do
małżeństwa i taniec dwóch mężczyzn
koliduje z tym zbożnym celem...
Prawnicy Marca dowodzili natomiast,
że decyzja szkoły narusza prawo ka-
nadyjskie zakazujące dyskryminacji
ze względu na orientację seksualną.
Sąd przyznał rację uczniowi – uzna-
no, że „katolicka dyskryminacja jest
bezprawna”.
strażakowi. Jak twierdzą naoczni
świadkowie, kiedy Judge się mo-
dlił, został śmiertelnie ugodzony
odłamkiem jednej z wież WTC.
Ksiądz Mike, jawny homoseksuali-
sta i opozycyjny wobec Watykanu
duchowny, jest niezwykle popular-
ny w USA. Jego odwagę i poświę-
cenie pod niebiosa sławił burmistrz
Giuliani oraz oboje Clintonowie .
Byłby więc idealnym narzędziem
w rękach hierarchii dla poprawie-
nia wizerunku Kościoła w Stanach
Zjednoczonych. Gdyby nie ten je-
den feler...
2,5 mln zł, jako rekompensaty za...
użytkowanie wspomnianych tere-
nów przez miasto w ostatnich dzie-
sięcioleciach.
(R.P.)
DEZERTERZY
GLEMP – MASON?
Jak podaje Katolicka Agencja
Informacyjna, Wyżsi Przełożeni Za-
konów Męskich (pisownia orygi-
nalna) trudzili w ostatnich dniach
swoje umysły nad przyczynami co-
raz częstszego porzucania przez
mnichów życia klasztornego. Do
podjęcia tego tematu przyczyniła
się niewątpliwie spektakularna
ucieczka na wolność ojca Jacka
Gałuszki , dominikanina, szefa
Ośrodka Informacji o Sektach
i Nowych Ruchach Religijnych
w Krakowie, duszpasterza akade-
mickiego, redaktora radiowego,
kompozytora i autora tekstów pio-
senek religijnych. Ojcowie przeło-
żeni przyczynę licznych odejść upa-
trują w „niedostatku rozwoju wia-
ry i braku duchowej motywacji”.
Tradycyjnie więc wylano na ucie-
kinierów wiadro pomyj – odeszli,
bo coś z nimi było nie tak! Tym-
czasem taki Gałuszka nad dalszą
karierę zakonną, zaszczyty i przy-
jemność czerpaną z polowania na
innowierców przedłożył ciche ży-
cie z ukochaną osobą. Facet po
prostu wytrzeźwiał!
( A. Karw.)
Prymas Glemp według związa-
nego z Radiem Maryja tygodnika
„Nasza Polska” to przyjaciel maso-
nerii. Dowodem na to jest kielnia
wręczona przez kardynała prezyden-
towi Kwaśniewskiemu podczas spo-
tkania na początku maja w Warsza-
wie. Cóż, jednym wszystko kojarzy
się z seksem, innym z masonerią.
Czekamy na zdemaskowanie bisku-
pów satanistów.
(A.C.)
MARYJNA KULTURA
KARA BOSKA?
Dobrze wychowani ludzie wie-
dzą, iż sąd nie jest miejscem na po-
lityczne czy obyczajowe happeningi.
Poważne braki co do obowiązujących
zasad dobrego wychowania ujawni-
li słuchacze Radia Maryja obserwu-
jący proces, jaki „Trybunie” wytoczył
ks. Zdzisław Peszkowski . Przed-
miotem procesu był tekst z 1997 r.,
w którym dokonano profanacji ży-
wej relikwii, nazywając papieża: „pro-
stackim wikarym”! Redakcja natych-
miast przeprosiła za publikację. Jed-
nak to nie wystarczyło Peszkowskie-
mu – czcicielowi relikwii.
Podczas każdej rozprawy du-
chownemu towarzyszyły zdewociałe
słuchaczki Radia Maryja. Ich zasa-
dy dobrego wychowania nakazywa-
ły głośno komentować zeznania
świadków i biegłych, o których prze-
słuchanie wnioskowali prawnicy „Try-
buny”. Ostatnia rozprawa przed wy-
daniem wyroku przerodziła się
w prawdziwy happening. Mowy koń-
cowe przedstawicieli gazety były
wielokrotnie przerywane okrzyka-
mi, zgromadzeni na sali tupali, gwiz-
dali, a w końcu zaczęli się modlić.
Prowadząca sprawę sędzia Hanna
Muranowska-Suchocka wielokrot-
nie musiała zwracać uwagę rozwy-
drzonym kobiecinom. Te jednak nie
reagowały. Wobec tego sąd wezwał
na pomoc policję, aby ta usunęła
dewotów z sali rozpraw.
I tak fanom Radia Maryja się
upiekło! Gdyby podobnie zachowy-
wał się zwykły Kowalski, sąd kazał-
by mu zapłacić grzywnę, a nawet wsa-
dził do aresztu.
(A. Karw.)
DZIEWICA Z KUL-u
(A.C.)
Arcybiskup Życiński dokonał
pierwszej konsekracji dziewicy na te-
renie Lubelszczyzny. W czasie spe-
cjalnej uroczystości wielebny modlił
się, by Pan udzielił kandydatce na
poświęconą pannę „roztropnego
umiarkowania”. Ona sama, pracow-
nik naukowy KUL, ślubowała zacho-
wać cnotę oraz służyć Bogu i Ko-
ściołowi do końca swych dni. Nas
frapuje jedno, skąd czerwony bire-
cik wiedział, że panienka jest aby
na pewno dziewicą?
NOMADZI
ZA POMNIKIEM
Tonąca w morzu bezrobocia
Łódź powinna zaangażować się
w absolutnie niezbędną inwestycję
– pomnik kardynała Stefana Wy-
szyńskiego. Na taki pomysł wpadli
członkowie Rady Miasta, panowie
Michał Król i Michał Tosiek . Po-
mysłodawcy zbawiennego dla mia-
sta projektu należą do specyficzne-
go gatunku polityków-nomadów
przyłączających się ciągle do innych
prawicowych partyjek, w zależno-
ści od ich notowań. Co wybory to
inna lista! Taki na przykład Michał
Król, rocznik 1972, radny od 1994
(mandat dostał po rezygnacji inne-
go radnego), kolejno był członkiem
ZChN-u, następnie ROP-u, a obec-
nie jest w PiS-ie. Piekielnie ambit-
nego polityka-wędrownika niezbyt
lubią koledzy z Rady. To dziwne,
raczej bowiem współczucie powinien
budzić fakt, że Michał Król – adwo-
kat z zawodu – jest rzekomo za bied-
ny (jako radny dostaje 2400 zł die-
ty miesięcznie...), aby samodzielnie
wynająć na wolnym rynku mieszka-
nie lub je sobie kupić. Starał się bo-
wiem, jak informuje „Dziennik Łódz-
ki” już dwukrotnie o mieszkanie ko-
munalne z Towarzystwa Budownic-
twa Społecznego. Ponadto koledzy
pobożnisia chcą go wyrzucić z Ko-
misji Statutowej. Na posiedzeniu
(płatnym!) radny Król serfował so-
bie po Internecie, a upomniany przez
szefa komisji i innych członków za-
chowywał się niestosownie. (B.Z.)
Wrocławski książę Kościoła, kar-
dynał Henryk Gulbinowicz (na zdję-
ciu) właściwie nie przepada za spor-
tem. Sportowców, owszem, zaprosi
raz do roku na „opłatkowe spotka-
nie”, pozwoli się... buchnąć w man-
kiet, jak to sami zaproszeni określa-
ją, ale nic więcej. Chociaż i od tej
reguły zdarzył się wyjątek. Gulbino-
wicz nie lubi fanów klubu Śląska.
I ma ku temu powód. Po awansie do
ekstraklasy wrocławscy piłkarze za-
grali z poznańskim Lechem. Podczas
meczu spiker ogłosił, że na trybunie
honorowej zasiadł właśnie Jego Emi-
nencja. Kardynał wstał i wykonał po-
witalny gest w stronę sektora zaję-
tego przez szalikowców Śląska.
W odpowiedzi usłyszał jeden ogłu-
szający gwizd i jednoznaczny okrzyk:
„Spierdalaj!”. Kibic z przypadku za-
reagował na to należycie. Po prostu
wstał i w asyście skonsternowanych
notabli opuścił stadion. „Jego” Szef
zemścił się za tę zniewagę. Śląsk prze-
grał mecz, a obecnie spadł do II li-
gi. Kara boska i nic więcej! (jasz)
(A.C.)
(A.C.)
POLE DIALOGU
NA SEKS
– DZIEWICTWO
Polska po 12 latach demokra-
cji doczekała się wreszcie miejsca,
gdzie ludzie lewicy i prawicy mo-
gą prowadzić intelektualną deba-
tę, miast tradycyjnie na siebie pluć.
Założono kwartalnik „Krytyka Po-
lityczna” – fenomen na polskim
rynku prasowym. W jednym zeszy-
cie można przeczytać tekst Kingi
Dunin – znanej feministki albo
Pawła Skibińskiego z Opus Dei.
Gratulujemy odwagi i życzymy po-
wodzenia!
Środowiska konserwatywne, któ-
re nie tylko w Polsce, ale i za oce-
anem nie mają zaufania do środ-
ków antykoncepcyjnych, lansują dzie-
wictwo jako lek na wszystkie kłopo-
ty młodych. W USA prezydent Bush
rozpoczął właśnie kolejną kampanię,
która ma za pieniądze podatników
umoralniać młodzież. Efekty po-
przednich akcji są niestety mizerne
– w bogobojnej Ameryce notuje się
najwyższy w krajach rozwiniętych od-
setek nastolatek zachodzących w cią-
żę. Konserwatyści wiedzą jednak le-
piej co dobre i nie chcą brać przy-
kładu z Europy, gdzie jest może
mniej pobożnie, ale za to młodocia-
nych dramatów też znacznie mniej.
Bardziej liberalne Europejki wycho-
dzą z założenia, że strzeżonego Pan
Bóg strzeże i na wszelki wypadek in-
struują swoje córki, do czego służą
środki antykoncepcyjne. (A.C.)
MARNE DZIEŁO?
Andrzej Celiński, minister
kultury, nie przestraszył się moż-
liwej nagonki i 7 maja 2002 r. pod-
jął decyzję o likwidacji Instytutu
Dziedzictwa Narodowego w cało-
ści opanowanego przez ludzi Opus
Dei. Stanowiska utracili: Tomasz
Merta (szef), Dariusz Gowin (za-
stępca) oraz Paweł Skibiński (ko-
ordynator).
Instytut powołał w 2001 roku słu-
ga Opus Dei, Kazimierz Michał
Ujazdowski , wówczas minister kul-
tury i dziedzictwa narodowego. Pie-
niądze podatnika były przeznacza-
ne na pensje dla ludzi Kościoła,
organizowanie wystaw o świętych
bohaterach Europy i na sfinanso-
wanie obchodów Roku Prymasa
Wyszyńskiego. 7 maja skończyło
się eldorado za publiczną kasę. Ale
to nie jedyny problem Opus Dei.
Właśnie zbankrutowała Fundacja
(A. Karw.)
KRZYŻ W PIANIE
BEZ OGRÓDEK
BYĆ KATOLIKIEM!
Proboszcz poznańskiej parafii
„Za Murem”, ksiądz Kazimierz
Królak stwierdził wprost, że
25 ha ziemi, które chce wysępić od
miasta, nie zamierza przeznaczać na
budowę kościółków, kaplic czy przy-
tułków, lecz na działalność gospo-
darczą. Proboszcz zamierza zarobić
sporo grosza tak jak tysiące jego
konfratrów, z tym że – w odróżnie-
niu od innych – wcale się z tym nie
kryje. Niezależnie od zwrotu ziemi
pazerny klecha domaga się od mia-
sta odszkodowania w wysokości
„Jak wspaniale być katolikiem,
doświadczać piękna bycia katolikiem”
powiedział podczas wizyty w Polsce
kardynał Joseph Ratzinger , szef
Kongregacji Nauki Wiary, czyli in-
kwizycji. Rozumiemy zachwyt waty-
kańskiego kurialisty – gdzie indziej
katolicy w sensie ścisłym, czyli księ-
ża, mają się tak dobrze jak w Pol-
sce? Gdzie indziej biskupów całuje
się po łapkach? Ach, cudownie jest
być katolikiem, i jeszcze na tym za-
rabiać!
JEDEN FELER
Katolicy amerykańscy wprawi-
li papieża w nie lada zakłopotanie.
Otóż domagają się oni beatyfiko-
wania księdza Mike Judge’a jed-
nego z bohaterów 11 września.
Otóż ten franciszkanin i duszpa-
sterz straży pożarnej zginął boha-
terską śmiercią, udzielając ostat-
niego namaszczenia konającemu
Aż dziw, że żaden Sherlock Hol-
mes w sutannie nie wpadł na trop
skandalicznej obrazy uczuć religij-
nych, do jakiej dochodzi z powodu
piwa rodem z Tych. Oto bowiem
(A.C.)
(A. Karw.)
96287065.013.png 96287065.014.png 96287065.015.png 96287065.016.png
Zgłoś jeśli naruszono regulamin