McDermott Andy - Nina Wilde & Eddie Chase 01 - Łowcy Atlantydy.pdf

(1637 KB) Pobierz
McDermott Andy - Nina Wilde & Eddie Chase 01 - £owcy Atlantydy.doc
ANDYMcDERMOTT
ŁOWCYATLANTYDY
PrzekładJANHENSEL
Mojejrodzinieiprzyjaciołom
Prolog
Tybet
S łońceniewzeszłojeszczenadszczytamiHimalajów,leczHenryWildebyłjuŜnanogach.Nie
spałodprzeszłodwóchgodzin,czekającnamoment,gdyświatłojutrzenkiprzedrzesięprzezgóry.
Ponaddwiegodziny,pomyślał.Awłaściwiecałelata,większośćŜycia.To,cozaczęłosięjako
chłopięcafascynacja,przerodziłosięw...zawahałsięprzeduŜyciemsłowa„obsesja”,aleprzecieŜ
pasowałojakulał.Wobsesję,któraprzyniosłamukpinyidrwinyakademickiegoświataobsesję,
którapochłonęłaogromnąwiększośćpieniędzy,jakiekiedykolwiekzarobił.
Ale,przypomniałsobie,dziękitejobsesjijegoŜonąjestcudownakobieta.
Iledoświtu?LauraWilde,ŜonaHenry’egoodprawiedwudziestulat,przytuliłasiędoniego
wswojejgrubejparce.PoznalisięjakostudencinowojorskiegoUniwersytetuColumbia.ChoćjuŜ
wcześniejzwrócilinasiebieuwagętrudno,Ŝebybyłoinaczej:Henry,platynowyblondyn,mierzył
metrosiemdziesiąt,aLauramiałakasztanowewłosyotakgłębokimczerwonymodcieniu,Ŝe
wydawałsięniemalnienaturalnytopierwszyrazrozmawialidopieropotym,jakprofesorwykpił
esejHenry’egowobecnościcałejgrupystudentów.Henrynapisałoswojejobsesji.Trzysłowa
wypowiedzianewtedyprzezLauręsprawiły,Ŝenatychmiastsięwniejzakochał:„Jaciwierzę”.
JeszczetylkoparęchwilpowiedziałHenry,zerknąłnazegarekizczułościąobjąłŜonę
ramieniem.śałuję,ŜeniemaznamiNiny.Nina,ichcórka,byładrugącudownąkobietą,jaką
znał.
Niemogłobyćinaczej,skorozaplanowałeśekspedycjęwczasie,wktórymzdajeegzaminy
wypomniałamuLaura.
Toniemojawina,toprzezchińskirząd!Planowałemprzyjechaćwprzyszłymmiesiącu,ale
niechcieliotymsłyszeć,powiedzieli,Ŝealboteraz,albonigdy...
Kochanie?
Tak?
śartowałam.Wcalecięnieobwiniam.JateŜniechciałamprzepuścićtejokazji.Poprostu
Ŝałuję,ŜeniemaznamiNiny.
PocztówkazXulaodangraczejniewydajesięsprawiedliwąrekompensatą,prawda?
westchnąłHenry.CiągaliśmyjąpoświecieizakaŜdymrazemtropyokazywałysięfałszywe,a
teraz,gdywreszcietrafiliśmynawłaściwyślad,niemogłaznamipojechać!
Myślimy,ŜetrafiliśmynawłaściwyśladsprostowałaLaura.
Zachwilęsięprzekonamy,prawda?Wskazałnagóryprzednimi.TrzyośnieŜoneszczyty
mniejwięcejrównejwysokościwznosiłysięnadkamienistympłaskowyŜem,naktórymrozbili
obozowisko.Wtejchwilibyłyocienione,zasłoniętewyŜszymłańcuchemgórnawschodzie,leczgdy
słońceznajdziesięwyŜejnaniebie,widoksięzmieni.Ijeśliinformacje,którezebrali,okaŜąsię
prawdziwe,zmianabędziespektakularna...
Henrypodniósłsię,podającLaurzerękę.Wydychającchmurkęparywodnej,podźwignęłasię
nanogi.PłaskowyŜznajdowałsięponadtrzytysiącemetrównadpoziomemmorza,apowietrzebyło
rozrzedzoneizimne,wjakiśsposóbwydawałosięinneniŜto,którymoddychaliprzezcałe
dotychczasoweŜycie.AlebyłoteŜniesamowicieczyste.
Henryczuł,Ŝeznajdąto,czegoszukają.
Pierwszeświatłodniasięgnęłotrzechszczytów.
Araczejsięgnęłojednegoznich:blaskozłociłśniegnawierzchołkuśrodkowejgóry.Światło
spływałopowolizeszczytu.Dwiegórypobokachpozostawaływcieniu,słońcewciąŜzasłaniał
większymasywnawschodzie.
Toprawda...wyszeptałHenryzzachwytem.Laurazareagowałazmniejszymentuzjazmem.
RzeczywiściewyglądamitonaZłotySzczyt.
Uśmiechnąłsiędoniejiznówspojrzałnagórę.Zdawałasięniemaljarzyćodsłonecznego
światła.
Mielirację.Niechmniediabli,mielirację!
ToprawieprzygnębiającepowiedziałaLaura.Bandanazistówponadpięćdziesiątlattemu
dowiedziałasięotympierwszaibyłatakbliskoodkrycia.
Aleimsięnieudało.Henrywysunąłdoprzodupodbródek.Udasiędopieronam.
ZłotySzczytdotejporytylkolegendabyłostatnimkawałkiemukładanki,którąHenry
układałcałeŜycie.Codokładnietamznajdzie,niebyłpewien.Alejednonieulegałodlaniego
wątpliwości:będzietocoś,copozwolimuodkryćlegendęlegend.
Atlantydę.
OlśniewającewidowiskonawierzchołkuZłotegoSzczytutrwałoledwieminutę,zanimsłońce
podniosłosięnatyle,Ŝeoświetliłodwiesąsiedniegóry.Ekspedycjazaczęłasięwspinaćpo
wschodnimzboczu,mającsłońcenadgłowami.Teraz,gdygórypobokachwyłoniłysięzcienia,w
jasnymświetlednia,szczytnieróŜniłsięniczymodpozostałych.
EkspedycjaskładałasięzsiedmiuosóbtrójkiAmerykanówiczterechTybetańczyków.Ci
ostatni,wynajęcijakotragarzeiprzewodnicy,bylitaksamojakcudzoziemcyzachwyceniwidokiem
legendarnegoszczytu.Nawetdlanichokolicabyłamałoznana,aHenryprzypuszczał,Ŝeonijego
ŜonamogąbyćpierwszymiludźmizZachodu,którzystalisięświadkamitegowidowiska.
MoŜezwyjątkiemludzi,dziękiktórymwogólezdecydowalisiętuprzyjechać.
Henryzarządziłpostój.Kiedypozostalizwdzięcznościąodgarnęliśniegzpobliskichskałi
usiedli,zdjąłplecakizjednejzkieszeniostroŜniewyjąłcienkisegregator.Laurapodeszładoniego,
gdyprzewracałkartkiwplastikowychkoszulkach.
Znowusprawdzasz?spytała,droczącsięznim.Myślałam,ŜejuŜwszystkozapamiętałeś.
Nieznamniemieckiegonajlepiejprzypomniałjej,gdyznalazłodpowiedniąstronę.Kartka
byłaprzebarwiona,poplamionaodwilgociizestarości.
TajnedokumentyAhnenerbeNiemieckiegoTowarzystwaDziedzictwaPrzodków,sekcjiSS
podlegającejbezpośrednioHeinrichowiHimmlerowizostałyznalezionewzamurowanejskrytcew
piwnicyzamkuWewelsbergwpółnocnychNiemczech.WawelsbergbyłgłównąsiedzibąSSi
centrumnazistowskiegomistycyzmuiokultyzmu.Podkoniecwojnywydanorozkazzniszczenia
zamkuiznajdującychsięwnimarchiwów.KtośjednakpostanowiłzlekcewaŜyćrozkaziukrył
dokumenty.
AterazmielijeWilde’owie.
WzeszłymrokuBerndRust,staryznajomyikolegazestudiówHenry’ego,skontaktowałsięz
nimwsprawieodkrycia.WiększośćodnalezionychdokumentówSSzostałaprzekazanarządowi
Niemiec,leczznajączainteresowaniaWilde’ów,Rust,wieleryzykując,zatrzymałkilkakartek,na
którychwspominanooAtlantydzie.OdprzedałjeWilde’omzasporąsumkę,leczHenrywiedział,Ŝe
sąwartekaŜdegowydanegogrosza.
ChociaŜodczuwałdyskomfort,Ŝewposzukiwaniachposługujesięmateriałamizebranymi
przeznazistówdotegostopnia,Ŝeniepowiedziałonichswojejcórceipodzieliłsiętąwiedzątylko
zLaurąitrzecimamerykańskimczłonkiemekspedycjimiałświadomość,Ŝebeznichnigdynie
udałobymusięznaleźćAtlantydy.
AhnenerbeorganizowałowyprawydoTybetuwlatachtrzydziestych,anawetwnastępnym
dziesięcioleciu,gdywEuropieszalaławojna.Narozkazwysokopostawionychnazistów,którzybyli
członkaminiesławnegoTowarzystwaThüle,międzyinnymiHimmlera,doAzjiwysłanotrzy
ekspedycje.TowarzystwoThülewierzyło,ŜepodHimalajamiznajdująsiępodziemnemiasta
wybudowaneprzezpotomkówAtlantydów.AryjskarasapanówteŜmiałapochodzićodAtlantydów.
BadaczedokonaliwieluodkryćzhistoriiTybetu,alenieznaleźliŜadnychśladówzaginionej
cywilizacjiiwrócilidoNiemieczpustymirękami.
Leczdokumenty,któremiałterazHenry,świadczyły,ŜebyłateŜczwartaekspedycja,którą
zachowanowtajemnicynawetprzedsamymHitlerem.
Führerniewierzyłwmitytakmocnojakniektórzyjegopodwładni.Gdywojnarozpętałasię
nadobre,wiedzionypragmatyzmemuznał,Ŝeśrodkipaństwowelepiejprzeznaczyćnaprowadzenie
wojnyniŜnawyprawynadrugikoniecświatawposzukiwaniulegendarnegokontynentu.
Himmlerjednakbyłzafascynowanytymmitem.AodkryciaAhnenerbeprzekonałygo,Ŝe
Atlantydajestnawyciągnięcieręki.
Henryzzaskoczeniemstwierdził,ŜeoniLaurapodąŜalitymsamymtropem...tylkoŜepół
wiekuzapóźno.Zebrawszyposzlakizdziesiątków,ba!setek,źródełhistorycznych,strzępy
informacji,któreukładałysięwniepełnyobrazjakbyzłamigłówki,Wilde’owiedziesięćlatwcześniej
wybralisięzNinąnawybrzeŜeMaroka.KuradościHenry’ego,podpiaskamiAfrykiznaleźliślady
staroŜytnejosady,leczradośćszybkozmieniłasięwrozczarowanie,gdyzdalisobiesprawę,Ŝektoś
ichuprzedził.Wykopaliskozostałoobrabowanezewszystkiegozwyjątkiemkilkubezwartościowych
przedmiotów.TerazHenrywiedziałprzezkogo.
NaziścizebralitesamefragmentyinformacjiiwysłaliekspedycjędoMaroka.Kilkakartekz
dokumentówAhnenerbe,któretrzymałterazwrękach,zawierałotylkomglisteodniesieniadotego,
cotamznaleziono,alenapodstawietychodkryćwysłanonastępnąekspedycjędoAmeryki
Południowej.Dokumentymilczałyoznaleziskachtamtejwyprawy,aleujawniałyostatecznywynik
misji.DoprowadziłaonanazistówdoTybetu,doZłotegoSzczytu.
Tutaj.
Szkoda,ŜeniemamywięcejinformacjipoŜaliłsięHenry.Bardzochciałbymwiedzieć,co
znaleźliwAmerycePołudniowej.
Lauraotworzyładokumentynaodpowiedniejstronie.
Informacje,któremamy,sąwystarczające.DziękinimdotarliśmyaŜtutaj.Przeczytała
jednozdaniezezbutwiałejkartki:„ZłotySzczyt,którypodobnolśniodświatłajutrzenkimiędzy
dwiemaciemnymigórami”.Powiedziałabym...spojrzałanawznoszącąsięprzednimigóręŜeopis
pasujejakulał.
Narazie.Henryskupiłuwagęnatekście.MimoŜeczytałgosetki,tysiącerazy,jeszczeraz
sprawdził,czysięniepomylił.
Nie.Tobyłotomiejsce.
WejściepowinnosięznajdowaćnakońcuKsięŜycowegoSzlaku...cokolwiektojest.Z
lornetkąprzyoczachpopatrzyłnawznoszącysięteren.Niewidziałniczegopróczskałiśniegu.
Dlaczegowstarychpodaniachzawszewystępujątakiezagadkowenazwy?Czytenszlakzdajesię
prowadzićdoKsięŜyca,czyjestzgodnyzruchemKsięŜycaponiebie,czyco?
Myślę,ŜepoprostuwyglądajakKsięŜycpowiedziałaLauraznacząco.Awłaściwiejak
półksięŜyc.
Dlaczegotaksądzisz?Przyglądającsięzboczugóry,wciąŜniewidziałniczego,conawetw
przybliŜeniuprzypominałobykształtemKsięŜyc.
PoniewaŜodparła,kładącrękęnalornetceidelikatnymruchemodrywającjąodjegooczu
widzęgotuŜprzedsobą.Henryzamrugał,zastanawiającsię,coŜonamanamyśli,aŜwreszciesam
tozobaczył.
MiałpółksięŜyctuŜprzedsobąalezabardzoprzejąłsięposzukiwaniemjakiegośkonkretnego
szczegółu,bydostrzeccośtakduŜego.
Długi,zakrzywionyszlakbiegłwlewo,wznoszącsięprawiedoszczytugóry,poczymzawracał
wprawo,kończącsięszerokąpółkątrochępowyŜej.Wprzeciwieństwiedobezładnejmieszaniny
ciemnychskałibiałychplamśnieguszlaktworzyłprawiepółksięŜycbieli,coświadczyłootym,Ŝe
terenjesttamgładszyiprawiepłaski.Henryniemógłuwierzyć,ŜeniezauwaŜyłgowcześniej.
Lauro?
Tak?
Tojednaztychchwil,kiedybardzosięcieszę,ŜesięztobąoŜeniłem.
Tak,wiem.Uśmiechnęlisięipocałowali.Nowięcpowiedziała,gdysięodsiebie
odsunęli.Jakmyślisz,jaktodaleko?
Jakieśpółtorakilometra...ponadkilometrpodgórę.Noijestdośćstromo.
JeślistaroŜytniAtlantydzimoglitamwejśćwsandałach,tomyślę,Ŝenampowinnosięudać
wtraperkach.
TeŜtaksądzę.Henryschowałsegregatorzpowrotemdoplecaka,apotemzamachałdo
pozostałychczłonkówekspedycji.Dobra!Totu!Wdrogę!
Szlakokazałsiętrudniejszy,niŜsięspodziewali.Śniegskrywałkamieniepolawinach,trzeba
byłoostroŜniestawiaćkaŜdykrok.
Kiedydotarlinaskalnąpółkę,słońcezdąŜyłoschowaćsięzaszczytemgóry,takŜecała
wschodniaścianaznalazłasięwcieniu.Henryodwróciłsięipowiódłwzrokiempohoryzoncie,
pomagającLaurzepokonaćostatniemetrydrogi.ZpółnocynapływałycięŜkiechmury.NiezauwaŜył
ichpodczasforsownejwspinaczki,aletemperaturazpewnościąspadła.
Pogodasiępsuje?spytałaLaura,podąŜywszyzajegospojrzeniem.
ChybazanosisięnaburzęśnieŜną.
Świetnie.Dobrze,Ŝedotarliśmytutaj,zanimsięzaczęła.Laurazerknęłaprzezramięna
półkęskalnąktóranawetwnajwęŜszymmiejscumiałakołopiętnastumetrówszerokości.Nie
powinniśmymiećproblemówzrozbiciemobozowiska.
Poprośprzewodników,Ŝebyrozstawilinamioty,zanimpogodasiępogorszypowiedział
Henry.
Szlakkończyłsiętutaj,ściananadpółkąskalnąbyłatakstroma,Ŝepokonaniejej
wymagałobysprzętudowspinaczki.Toniestanowiłoproblemu,bomieliodpowiedniewyposaŜenie.
AlejeślidokumentyAhnenerbemówiłyprawdę,niepowinnobyćtakiejpotrzeby...
LauraprzekazałapoleceniemęŜaTybetańczykomiwróciładoHenry’ego.
Cozamierzaszzrobić?
Pójdęsięrozejrzeć.Jeślisątujakieśwejściadojaskiń,powinniśmyjeznaleźćbeztrudu.
Laurauniosłabrew,wjejintensywniezielonychoczachbłysnęłorozbawienie.
Byletylkonierozbijaćnamiotów,co?
WkońcuzatopłacimyTybetańczykom!OdwróciłsiędomęŜczyznysiedzącegosamotniena
pobliskimgłazie.Aty,Jack?Idziesz?
TrzeciAmerykaninwekspedycjispojrzałnanichspodkapturaparki.Potrzebujętrochę
wytchnienia,Henry!Poczekamtutajizagotujęwodęnakawę.
NiemoŜeszŜyćbezkofeinynawetwTybecie,co?Wilde’owieprzewrócilioczami,apotem
ruszylipodgórę,zostawiającJackasamego.Przezlatapowtarzałnam,ŜeszukanieAtlantydyto
szaleństwo,potem,gdywreszcienatrafiliśmynadobrytrop,prawiebłagał,Ŝebyśmygozesobą
zabrali...ateraz,gdyjesteśmyprawieucelu,postanawiazrobićsobieprzerwęnakawę!
powiedziałHenry.Dziwak.
Zgłoś jeśli naruszono regulamin