ulica5-72.pdf

(4536 KB) Pobierz
#9-47
ISBN 83-89608-04-9
LECH
45304128.006.png 45304128.007.png 45304128.008.png
45304128.009.png
42
Hmmm... I o to chodzi. JEŚLI BĘDZIE CHCIAŁO... Tobie nie muszę do cholery opowiadać bajek, że
„czas zejść ze sceny”. Owszem, czas. Ale Z TEJ sceny. Która mi się absolutnie NIE PODOBA, bo ci,
którzy na niej grają, są przerośniętymi, egoistycznymi, całkiem nieodpowiedzialnymi gówniarzami.
Którzy pieprzą o tolerancji, myśląc WYŁĄCZNIE o tolerancji wobec WŁASNYCH wygłupów.
O wolności - podkładając pod to pojęcie tylko brak SWOICH hamulców. Etc., etc.... Przyszedł czas na
POWAŻNE budowanie POWAŻNEJ alternatywy. Myślowej, etycznej... Da Bozia, się uda... Toteż
w ICH przypadku ta „izolacja” oznacza „na zawsze”. A Lele dotrzymuje słowa. Żywioł Lele to nie
POSTULATYWNOŚĆ, tylko ŻYCIE. Bo, choć może sprawia pozory myślaka, lubi ludzi i lubi życie.
Ale ludzi i życie BUDUJĄCYCH jakąś rzeczywistość, nie kolejne zamki na piasku.
LECH "LELE" PRZYCHODZKI
z mailow¹ pomoc¹
VANDY ZAKRZEWSKIEJ
Biorąc pod uwagę to, o czym pisałem wcześniej (fikcyjność oddalenia niektórych) - masz jasną
i klarowną odpowiedź, Vando. Nawet, gdy nieco pomilczę (nie wiem, może wcale, może miesiąc) -
i tak GDZIEŚ BĘDĘ.
TAO
NIEWIDZIALNYCH
Übung macht Meister.
Ćwicząc życie, uczymy się cierpliwości, Vando. ONA decyduje o większości sukcesów i klęsk.
No tak, w zasadzie, może i stety.
...uhmmmmm...
Bywaj, Lele
===
112.
W księżycowej poświacie roziskrzona lokomotywa na wymarłym dworcu. Z rozet opuszczonej wieży widać iskry,
jakie pociąg rozdaje tańczącym wokół wiatrom. Ostatni niewidzialny gwiżdże znak odjazdu.
Potem będą szli, mistrz Jerzy-z-Kowar i on, aż zamieć zatrze granice między żywym/martwym, by stać się wreszcie
piórami skrzydeł tao.
Pamiętaj ich, jak wysoką trawę, której rozwiane grzywy płyną w zawiei, pośród pustych pól.
113.
I...
114.
I – jeden, jedna, jedno – jedność. Tao.
BENSHEIM LUBLIN
2005
(Zaczęte 12. 02. 2005, o 23:36; wersja podstawowa skończona 13. 03. 2005, o 20:58)
112.
113.
114.
45304128.001.png 45304128.002.png 45304128.003.png
PROJEKT OK£ADKI
I
GRAFIKI:
41
Vando, NIE. Tylko MOŻE zacząć się rozgrywać na całkiem innym planie.
„Nie wiem jeszcze, jak bardzo mnie to dotyczy. A ciebie?”
Jerzy Jakubów
Jak bardzo Ciebie - i Lele nie wie. Struktura opowiadania COŚ mówi, ale to jeno stan na dziś.
Mnie? Kiedyś Lele było łotrem spod ciemnej gwiazdy, które kochało mordobicia, szosy, dwie czy trzy
dziewczyny, pisało wiersze, grało w karty i myślało, że tak właśnie UCZESTNICZY SIĘ W ŚWIECIE. Nie
odpowiadało za nic (choć słowa dotrzymywało, bez względu na cenę, a bywała NIEWSPÓŁMIERNA
do tego, CO trzeba było zrobić). Potem, gdy z biegiem lat obrosło w LUDZI, nauczyło się prawdy
podstawowej - moje życie to odpowiedzialność za siebie wobec innych. Tylko w związkach z nimi to,
co robię, ma sens i muszę o nich dbać, bo czy mi się to podoba czy nie (kiedyś - MNIEJ, teraz -
BARDZO) są częścią mnie, jak i ja BYWAM ich kawałkiem.
===
Żeby ktokolwiek mógł się na mnie REALNIE oprzeć - muszę być silniejszy od nich wszystkich razem
wziętych. Stało się, jestem silniejszy. Muszę też BYĆ ŚWIATEM uporządkowanym, jeśli chodzi
o wartości. Staram się. Czasem ŻYCIE wymusza zmiany, ale o to i chodzi.
Nie istnieje dla mnie przestrzeń, o którą kiedyś walczyłem do upadłego. Jest we mnie, sam jestem
przestrzenią. Kiedy słyszę rozmowy o dystansach: przestrzennym i czasowym, śmiech mnie bierze.
Jeśli ktoś dla mnie JEST, to jest. Żadna odległość niczego nie zmienia. Ani biegnące szybko/wolno
dni. I niewiele mnie obchodzi, czy pisze, przyjeżdża - czy z jakichś względów - NIE. Widać - ma
powody. Nie pytam. Przyjmuję do wiadomości.
REDAGOWA£A :
Agnieszka Przychodzka (m³.)
NIE TRZEBA setek mil, by coś zrozumieć. Ale ZANIM zacznie się tak myśleć, trzeba te SWOJE
oddalenia i rozterki przerobić. Każdy - SAM, tylko z własnym sumieniem. I ileś razy - przegrać. Wielu
ludzi POZOSTAJE na poziomie ucieczki, to ci, których zżera własne JA. Jeśli potrafią się tym JA -
PODZIELIĆ, problem nabiera rangi POZORU.
SK£AD :
Piotr Szajdziñski
Wędrować trzeba , ale tak, by była to pielgrzymka, nie ucieczka. A kłopotki najlepiej brać za pysk,
póki się nie rozrosną nadmiernie i nie uda im się nad nami zapanować. Można sobie sprawić
niezgorszy Armagedon, gdy się takich różnych nazbiera... „Przy okazji” obrywają inni.
Trzeba zacząć umieć być światem dla siebie, by NAPRAWDĘ być nim dla innych. Wówczas nie
musisz niczego oczekiwać, a co się zdarzy - przyjmiesz ze zrozumieniem. Nie zawsze - z radością.
Oby - z radością.
NR 5 (7 2 ) 2 9 . V . 2 x 1 0 0 0 + 5
KONIEC ODPOWIEDZI.
No cóż, będzie chciało, to się odezwie. Chyba długo ta izolacja nie potrwa?
45304128.004.png
40
5
108.
Prawa. Dla jednych tomy zakurzonych kodeksów, dla innych zasady Wszechświata. Dla mistrza – najniewinniejsze
z nitek babiego lata, silniejsze od śmierci.
109.
Dialektyka strat. Niepewność zysków. Widzialni liczą. Gdy przestają, jest ciemno i trzeba zacząć się rozkładać.
110.
Stopnie dekoncentracji. Wszystkie. Chaos rozmów i chaos milczenia.
111.
Mistrz Jerzy-z-Kowar nad grobem dawno zmarłej Księżnej. Nagrzany słońcem, mimo gęstych drzew, głaz
z inskrypcją, intencją, imitacją pamięci. Kamienny mistrz i mistrzowski granit.
T * * *
—— Original Message ——-
From : ulica@lublin.mm.pl
To : Vanda
Sent : Friday, July 16, 2004 4:59 PM
Subject : chyba
... taaa... - 7.
Połowa ciepłego stycznia, dworzec PKS w Kartuzach, noc przykrywa smętek miasteczka,
niewiadomo dlaczego nazwanego „stolicą Kaszëb”. Czekamy na autobus do Gdańska, który wyrwie
nas z wszechwładnej tu nijakości.
Młodszy ode mnie tubylec, z dziesięcioletnim chyba synem, na zbyt trzeźwego nie wygląda. „Pan,
cholera, taki podobny do Chrystusa - słyszę. - Rodzina może?” „Może i rodzina” odpowiadam, nie
mając specjalnej ochoty na kontynuowanie dialogu. Mężczyzna odchodzi, ale coś widać nie daje mu
spokoju, bo wkrótce wraca. „Tacy jak pan, to chyba wybrani, co?” - mówi i zamyśla się nagle. „Albo...
potępieni!”.
Potem bierze chłopca za rękę i szybko oddala się w kierunku innych stanowisk. Dwa czy trzy razy
odwraca się i nie trzeba specjalnie wygimnastykowanego mózgu by pojąć, iż stara się odczynić zły
urok. Mój czy własny? Tak, to już zbyt skomplikowana arytmetyka. Dla niego i dla mnie. Obaj zresztą
nie wiemy jeszcze, iż owo absolutnie niepozorne, podobne do dziesiątków innych - zdarzonko -
przechodzi w inny wymiar, dając tao możliwość przypomnienia o sobie. Choć - czy tao musi o sobie
przypominać?
Salve,
kartka od Twojości do naszości doszła. Postawiło na swoim, dla Pana Supła jeno uśmiechnięte
pozdrówka. Wiesz, Vando, dzieci nie ćwiczą kodów dorosłych. I chcą, by choć czasem coś było
TYLKO dla nich. Ich prawo. Ja je znam, sam byłem dzieckiem, a przy mojej pamięci - wciąż jestem.
Nieważne, dzięki. Od OBU.
Stawiasz PYTANIA... Tak w kartce, jak w mailu... Dobra, odpowiem. W zasadzie to niemal tożsame
pytania.
Czy to przechodzi?
108.
109.
110.
111.
T
45304128.005.png
Zgłoś jeśli naruszono regulamin