Bertrice Small - Niewolnica miłości cz2.doc

(941 KB) Pobierz
Sięgnęła do stojącego przy łożu złotego koszyka, wyjęła

Sięgnęła do stojącego przy łożu złotego koszyka, wyjęła

z niego aksamitną sakiewkę i podała kalifowi. Abd-al Rahman

otworzył ją, wyjął małe srebrne kule i kilka razy przetoczył je

po dłoni, uśmiechając się z satysfakcją.

- Są doskonale wyważone - powiedział. - A teraz otwórz

się przede mną.

Spełniła jego polecenie otwierając się pod jego gorącym

spojrzeniem. Kalif powoli włożył w nią kule, wsuwając je

długim palcem daleko w głąb jej miłosnego kanału. Pochyliwszy

się nad nią, rozdzielił jej wargi zewnętrzne, z zachwytem

wpatrując się w wilgotną skórę o koralowym odcieniu. Wysunął

język i delikatnie dotknął nim jej małego klejnotu.

- Mmmmmm... - zamruczała Zaynab, lekko unosząc do

góry biodra.

Wewnątrz niej srebrne kule uderzyły o siebie. Zaynab ostro

wciągnęła powietrze. Doznanie było niewiarygodnie intensywne,

prawie bolesne. Karim zademonstrował jej kiedyś, jak

działają kule, lecz ona zdążyła już zapomnieć o słodkich

torturach, jakie zadawały kobiecie.

Język Abd-al Rahmana pieścił ją coraz śmielej. Lizał wnętrze

jedwabiście miękkich warg zewnętrznych, raz po raz muskał

skarb jej kobiecości, aż w końcu zaczęło jej się wydawać,

że umrze z rozkoszy. Z gardła wyrywały jej się podobne do

szlochu dźwięki, a wewnątrz jej miłosnego kanału srebrne

kulki zderzały się ze sobą, rozsyłając po całym jej wijącym

się i drżącym ciele boleśnie słodkie doznania. Nie mogła

znieść narastającej rozkoszy.

- Proszę...- jęknęła.

Bez słowa wyjął z jej ciała pozornie niewinne narzędzia

tortur, potem zaś rozsunął jej nogi i znowu pochylił się nad

nią, wsuwając język w jej kanał, wycofując go i wpychając

jeszcze głębiej. Zaynab krzyknęła w ekstazie. Jej soki miłosne

płynęły obficie. Kalif podciągnął się wyżej i pocałował ją

w usta, językiem przekazując dziewczynie smak jej własnej

wilgoci. Jego usta rozsiewały pocałunki po całym jej ciele -

czuła je na szyi, na brzuchu, na wargach, wszędzie... Była

mokra od fal pożądania, które zalewały jej ciało, dusiła się

z pożądania, nie mogąc złapać tchu. Przywarła do Abd-al

Rahmana, czując, jak jego twarde, męskie ciało łączy się

w jedno z jej własnym, miękkim i kobiecym. Podczas miłosnej

batalii w którymś momencie przenieśli się na sam środek łoża.

Teraz kalif ukląkł między rozłożonymi udami kochanki.

229

Uśmiechnął się, gdy leżąca pod nim dziewczyna jęknęła z pożądania

i czubkiem członka potarł jej tajemny klejnot.

- Spójrz na mnie - powiedział, dysząc ciężko. - Chcę pojmać

w niewolę twoją duszę, gdy będę się z tobą kochał.

Spójrz na mnie, Zaynab!

Była na wpół oszalała z namiętności, ani na chwilę nie

zapomniała jednak, że jeżeli teraz utraci kontrolę nad sytuacją,

nie odniesie sukcesu i na zawsze pozostanie tylko jeszcze

jedną konkubiną. Otworzyła zamglone pożądaniem oczy i spojrzała

na niego.

- Jesteś wspaniałym kochankiem, panie! - mruknęła ochryple.

- Nie każ mi dłużej czekać. Wejdź we mnie! Spraw,

abym konała z rozkoszy, którą tylko ty możesz mi dać!

Jej słowa posłały dreszcz podniecenia w dół jego kręgosłupa

i natychmiast wbił się w nią głęboko. Była gorąca i bardzo

wąska. Kalif jęknął.

- Ach, Zaynab, zabijesz mnie tą rozkoszą!

Zaczął poruszać się na niej, szybciej, coraz szybciej. Zaynab

objęła go nogami, ujęła jego twarz w małe dłonie, trzymając

się go mocno, z całej siły, jakby miała umrzeć, gdyby wypuściła

go z uścisku.

- Jesteś ogierem, panie! - wyszlochała. - Weź mnie! Ukarz

mnie rozkoszą! Jestem twoja!

Jego żądza była niewyczerpana. Coś takiego nie przydarzyło

mu się od wielu lat. Chociaż raz po raz wchodził w jej miękkie

ciało, nie mógł znaleźć spełnienia, chociaż Zaynab dwukrotnie

osiągnęła już szczyt. W końcu wyszedł z niej i dłonią lekko

musnął jej rozpaloną twarz.

- Odwróć się i oprzyj na przedramionach, moja śliczna -

powiedział. - Muszę pozbawić cię drugiego dziewictwa.

Usłuchała go bez chwili wahania, chociaż obawiała się

tego, co miało ją spotkać. Nienawidziła tej formy miłości

cielesnej. Znienawidziła ją w chwili, gdy Karim powoli wsunął

w nią dildo, i nigdy nie przestała jej nienawidzić. Miała nadzieję,

że nigdy nie będzie musiała poddawać się takim pieszczotom

i postanowiła, iż w przyszłości zrobi wszystko, aby

230

tego uniknąć. Podciągnęła pod brzuch kolana i wygięła plecy

w łuk, unosząc do góry pupę.

Abd-al Rahman natychmiast przywarł do niej, obiema

dłońmi rozsuwając jędrne wzgórki jej pośladków, przytykając

członek do zwartej rozety. Napierał na nią coraz mocniej

i mocniej. Po chwili ciemnoróżowa rozetka otwarła się,

pozwalając na wprowadzenie czubka członka. Kalif chwycił

Zaynab za biodra, aby ją unieruchomić, i mocnymi pchnięciami

wprowadził do środka całą męskość. Jęczał z rozkoszy,

nie zwracając uwagi na okrzyk bólu, jaki wydała. Była

bardzo ciasna, ciaśniej sza niż wszystkie inne. Wysunął nieco

członek i znowu pchnął mocno. Zaynab poczuła, jak jego

penis pulsuje w jej Świątyni Sodomy i dokładnie w tej

samej chwili Abd-al Rahman osiągnął wreszcie szczyt.

Choć jego nasienie padło na nieurodzajną glebę, kalif wydał

głębokie westchnienie rozkoszy.

- Achhhh... -jęknął głośno i powoli wyjął z niej członek.

Po kilku minutach Zaynab podniosła się z łoża. Podszedłwszy

do drzwi, otworzyła je i wydała parę poleceń czekającym

w drugiej komnacie Omie i Naji. Wróciła do kalifa, niosąc

srebrną miskę z perfumowaną wodą i małymi ręcznikami.

Abd-al Rahman leżał z rozrzuconymi ramionami i nogami,

całkowicie wyczerpany. Łagodnie obmyła jego ciało, potem

zaś zmyła z siebie wszystkie ślady ich namiętności. Odstawiła

naczynie z wodą i wróciła do łoża.

Ramiona kalifa objęły ją, przyciągnął ją do swojego boku.

Pogładził jej złotosrebrne włosy.

- Nigdy więcej nie wykorzystam cię w podobny sposób -

szepnął. - Wyczułem, że tego nie chcesz, ale dziś nie mogłem

inaczej dotrzeć na szczyt, moja śliczna Zaynab. Nie

pamiętam, abym kiedykolwiek był tak podniecony. Jesteś

czarodziejką. Zwróciłaś mi młodość i uczyniłaś mnie szczęśliwym.

- Jestem twoją niewolnicą, panie. Niewolnicą Miłości, która

jest twoją własnością. Nigdy nie odrzucę twoich namiętnych

pieszczot, niezależnie od tego, jaka będzie ich forma -

231

powiedziała z dumą. - Nie jestem słabą, niedoświadczoną

konkubiną. Wyszkolono mnie, aby dawać i przyjmować największą

rozkosz.

Wiedziała, że nigdy nie przyzna się kalifowi do wstrętu,

jaki czuła do tej perwersyjnej formy namiętności, bowiem

wyznanie takie przyniosłoby wstyd Karimowi. Niewolnica

Miłości nie obawia się żadnej ze ścieżek, którymi chadza

cielesna miłość, dlatego ona chętnie podąży każdą z nich.

- Przynieś mi odrobinę wina, moja śliczna - rozkazał kalif.

Wyślizgnęła się z kołyski jego ramion i podeszła do małego

stolika, który pozwoliła postawić w sypialni. Z namysłem

spojrzała na trzy karafki. Dwie z nich zawierały wino, natomiast

trzecia wypełniona była środkiem wzmacniającym i pobudzającym,

który dał jej Karim. Nalała kilka kropli do srebrnej

czarki, zaś resztę objętości uzupełniła słodkim czerwonym

winem.

- Proszę, panie, wypij i odzyskaj siły.

Kalif opróżnił czarkę do dna i potrząsnął głową, kiedy

zapytała, czy dolać mu wina.

- Wiem, że mam być posłuszna we wszystkim, ale czy

teraz pozwolisz, abym pomogła ci się odprężyć i wypocząć? -

poprosiła z uśmiechem.

Wciąż jeszcze pełen radosnego uniesienia, jakie dało mu

spełnienie w ramionach Zaynab, Abd-al Rahman skinął przyzwalająco

głową, wygodnie układając się wśród poduszek.

Zaynab sięgnęła do złotego koszyka i wyjęła alabastrowy

słoik. Postawiła go obok siebie, usiadła na biodrach kalifa

i wzięła na dłoń sporą ilość różowego kremu. Potarłwszy obie

dłonie o siebie, delikatnymi, zmysłowymi ruchami zaczęła

namaszczać tors Abd-al Rahmana.

- To twój zapach - zauważył z uśmiechem.

- Mam nadzieję, że nie jest ci przykry, panie - odparła,

kreśląc palcami małe kółka na jego piersi. - Przed chwilą

pokazałeś mi swoją niezwykłą moc, teraz ja postaram się

tylko ukoić twoje nerwy.

Smukłe palce raz po raz zmysłowo muskały jego skórę.

232

- Myślę, że znowu próbujesz wzniecić płomień mojej namiętności

- powiedział, patrząc na nią pogodnie. Chwycił

alabastrowy słoik i nabrał odrobinę kremu, którym zaczął

powoli nacierać jej piersi. - Masz cudowne piersi, Zaynab.

Nie można patrzeć na nie i nie pragnąć ich dotknąć.

Pieścił ją, lekko pociągając za sutki i szczypiąc je delikatnie.

- Dlaczego nie nosisz brody, panie? - zapytała niewinnie. -

Większość Maurów wydaje się mieć do nich słabość, lecz nie

ty, mój panie. Dlaczego?

Czuła, jak jej kochanek twardnieje. Środek pobudzający

najwyraźniej działał bardzo skutecznie.

- Mam jasne włosy - wyjaśnił kalif. - Moi przodkowie,

którzy dwa wieki temu przybyli do al-Andalus, byli Arabami

z Bagdadu i Damaszku. Jako rasa jesteśmy ciemnowłosi i ciemnoocy,

lecz uwielbiamy kobiety o jasnej cerze i jasnych splotach.

Na przestrzeni tych dwóch wieków członkowie mojej

rodziny wielokrotnie żenili się z niewolnicami o takim właśnie

typie urody. Zarówno moja matka, jak i babka były Galatkami

z północnego zachodu. Odziedziczyłem po nich kolor włosów

i oczu. Z jasnorudą brodą wyglądam na cudzoziemca, dlatego

wolę się golić, zwłaszcza że mam typowo arabskie rysy.

Zaynab wyciągnęła dłoń i prowokacyjnie pogłaskała go po

twarzy.

- Podobają mi się twoje rysy, panie - zamruczała.

Mówiła szczerze - kalif miał wysokie, wydatne kości policzkowe,

mocny, zgrabny nos i wąskie, zmysłowe usta.

- Jesteś małą czarownicą, Zaynab - powiedział, drażniąc

jej sutki. Nagle szybkim ruchem zmienił pozycję, unieruchamiając

dziewczynę pod sobą. - I kusicielką, moja śliczna.

Musisz nauczyć się, kto tu jest panem. Obawiam się, że zaraz

zostaniesz ukarana...

Jego wargi opadły na jej usta. Całował ją powoli, głęboko,

od czasu do czasu muskając pocałunkami jej policzki i powieki.

Potem zaczął całować jej szyję. Zaynab miała wrażenie,

że jego wargi rozpalają jej skórę. Lekko pociągnął

wargami jej ucho.

233

- Nie sądzę, abym kiedykolwiek znudził się tobą, Zaynab -

wyszeptał i wszedł w nią powoli, z czułością. - Urodziłaś się,

aby być kochaną, ja zaś mam zamiar kochać cię całym sobą.

Ty dasz mi rozkosz, jakiej nie dała mi żadna inna kobieta, a ja

dam ci rozkosz, jakiej nigdy nie zaznałabyś w ramionach

żadnego młodzieńca.

Nie spodziewała się po nim takiej siły i energii. Była zaskoczona,

że okazał się tak doskonałym kochankiem. Może

jednak nie będzie to takie straszne, pomyślała. Czuła, że kalif

jest dobrym człowiekiem. Obiecał też, że nigdy więcej nie

wykorzysta jej w sposób, którego nie cierpiała. Zacisnęła

mięśnie pochwy, mocno obejmując jego członek. Abd-al Rahman

wydał jęk rozkoszy.

- Sprawiłam ci przyjemność, panie? - zapytała, znając już

odpowiedź na to pytanie.

Kalif zwiększył tempo pchnięć. Zaynab zaczęła szybko

oddychać.

- Sprawiłem ci przyjemność, Zaynab? - zapytał z uśmiechem.

Rozpoczynali teraz jedną erotyczną zabawę po drugiej, wyzywając

się na szczególny pojedynek, dopóki nie opadli na

łoże, szczęśliwi, zmęczeni i na razie zaspokojeni. Abd-al Rahman

trzymał Zaynab w objęciach. Była wspaniała! Rano przywitał

wiosnę, myśląc, jak bardzo pragnie nowej przygody,

nowej miłości. I znalazł ją. Jego nową miłością była Zaynab.

Zaśmiał się cicho.

- Z czego się śmiejesz, panie? - zapytała.

- Śmieję się, bo jestem szczęśliwy, moja śliczna - odparł. -

Po raz pierwszy od bardzo dawna czuję się szczęśliwy. Nie

słuchaj tych, którzy powiedzą ci, że nie znalazłaś łaski w moich

oczach. Jutro każę przenieść twoje rzeczy do większego apartamentu,

godnego twojej pozycji.

- Nie, panie, pozwól mi zostać tutaj - poprosiła. - Te małe

komnaty bardzo mi odpowiadają. Jeśli dasz mi ogrodnika, mój

niewielki ogród wkrótce rozkwitnie najpiękniejszymi kwiatami.

- Podoba ci się tutaj? - zapytał ze zdumieniem.

234

- Pani Walladah przydzieliła mi je, ponieważ zażądałam

własnego apartamentu, wybrała jednak komnaty na samym

skraju haremu, aby mnie ukarać. Kara okazała się jednak

łagodna, ponieważ to mieszkanie naprawdę bardzo przypadło

mi do gustu. Jest tu cicho i spokojnie, i nikt nie może mnie

szpiegować. Jeżeli każesz mnie przenieść do apartamentu w samym

środku haremu, nie będę mogła cieszyć się intymnością

tych komnat, i ty także nie, panie. Każdy nasz okrzyk rozkoszy

dotrze do uszu innych. Jeżeli której nocy wydasz o kilka

okrzyków mniej niż poprzedniego wieczoru, plotkarki natychmiast

orzekną, że tracę twoją przychylność. Nie, panie. Wolę

te skromne komnaty od innych, nawet najbogatszych.

Kalif był zaskoczony jej sposobem rozumowania. Zaynab

przebywała w haremie zaledwie od paru godzin, a już zdążyła

dokładnie przeanalizować swoją sytuację.

- Jesteś bardzo bystra. Dobrze, możesz pozostać w tych

komnatach. Z samego rana przyślę ci ogrodnika.

Zaynab pochyliła się i złożyła delikatny pocałunek na jego

ustach.

- Nie mam czasu na haremowe rozgrywki, panie. Moim

obowiązkiem jest sprawianie ci przyjemności. Jeżeli mam

wywiązać się z tego zadania, tak jak tego pragnę, nie mogę

pozwolić, aby przeszkodziła mi głupota zazdrosnych, pozbawionych

rozsądku kobiet.

Abd-al Rahman wybuchnął śmiechem. Usłyszało go wiele

osób, a te z kobiet, które jeszcze nie spały, poświęcając wczesne

godziny nocy na plotki, wymieniły znaczące spojrzenia

i pokiwały głowami. Byłyby śmiertelnie urażone, gdyby poznały

przyczynę rozbawienia swego pana i władcy.

Rano harem wiedział już, że kalif spędził całą noc z nową

kobietą. Ranne ptaszki widziały, jak opuszczał jej komnaty

i chętnie opowiadały o tym wszystkim, którzy chcieli słuchać.

Kalif wyglądał lepiej niż kiedykolwiek, wyglądał... tak,

wyglądał na człowieka szczęśliwego. Poruszał się lekko

235

i sprężyście, na jego wargach gościł uśmiech. Kalif pogwizdywał!

Kiedy Zaynab i Oma pojawiły się w łaźni, eskortowane

przez pękającego z dumy Naję, rozmowy ucichły, jak nożem

uciął. Wszystkie oczy zwróciły się na Zaynab, która szła

lekko uśmiechnięta, wydając się nie dostrzegać pełnych ciekawości

i zazdrości spojrzeń. Obana pospieszyła na jej spotkanie,

wylewnie witając nową faworytę. Wśród kobiet krążyła

wieść, że kalif obdarował swą ukochaną futrami i klejnotami,

które przysłał mu Donal Righ. Był to niesłychanie hojny gest,

który wprawił wszystkie kobiety w zabarwione niedowierzaniem

zdumienie.

- Dzień dobry, pani Zahro. - Zaynab śmiało powitała małżonkę

kalifa.

- Dzień dobry, pani Zaynab - odparła Zahra. - Znalazłaś

podobno łaskę w oczach kalifa.

- Jestem najszczęśliwszą kobietą świata - skromnie powiedziała

Zaynab. - Allah uśmiechnął się do mnie. Przepełnia

mnie uczucie wielkiej wdzięczności, jestem jednak chciwa

i nienasycona.

- Chciwa? Nienasycona? - Zahra lekko uniosła brwi. - Co

chcesz przez to powiedzieć?

- Nie spocznę, dopóki i ty nie spojrzysz na mnie łaskawym

okiem, pani - rzekła Zaynab, patrząc prosto w oczy

Zahry.

- Być może twoje pragnienie spełni się za jakiś czas -

odpowiedziała żona Abd-al Rahmana, z trudem wstrzymując

uśmiech.

Cóż to za mała diablica, pomyślała. Piękna kusicielka, której

udało się pozyskać przychylność zmęczonego życiem i nieco

cynicznego kalifa, i zatrzymać go przy sobie przez całą noc...

Najprawdopodobniej była też niebezpieczna. Zahra nie mogła

się zdecydować, jak powinna zachować się wobec nowej faworyty,

postanowiła więc, że na razie nie okaże jej swojej

łaski.

- Jeżeli nadal będziesz starała się uszczęśliwić naszego

236

pana i władcę, i jeśli nie zasiejesz ziarna niezgody w ogrodzie

kalifa, zasłużysz na moją przychylność. Czas pokaże, czy tak

się stanie, moja droga.

Nagle uświadomiła sobie, że dziewczyna mogłaby być jej

córką. Była to nieszczególnie miła myśl. Gdyby tylko Abd-al

Rahman nie był nią tak bardzo zauroczony... Szkoda, że nie

próbowała przekonać go, aby podarował tę Zaynab Hakamowi.

Wyglądała na taką, która urodzi zdrowych synów. Najwyższy

czas, aby Hakam zainteresował się kobietami. Teraz jednak

nic nie da się już zrobić - kalif przespał się z Niewolnicą

Miłości i najwyraźniej był nią zachwycony. Mało prawdopodobne,

aby zechciał się z nią rozstać. Szkoda.

- Mówi, że na razie nie obdarzy cię swoją łaską, ale

długo z tobą rozmawiała i to zanim odezwała się do innych

kobiet - powiedziała Obana, gdy małżonka kalifa opuściła

łaźnię. - Wiele osób uzna, że już okazała ci przychylność.

Jesteś zdumiewającą dziewczyną, pani Zaynab. W ciągu jednego

dnia osiągnęłaś to, do czego inne dążą przez wiele lat.

Większość kobiet z naszego haremu nigdy nie wspięło się

tak wysoko. Obawiam się, że narobiłaś sobie dzisiaj wielu

wrogów.

Zaynab się roześmiała.

- Jeżeli tak, to uczyniłam to nieświadomie, pani Obano.

Jestem Niewolnicą Miłości, która należy do kalifa. Zależy mi

wyłącznie na jego szczęściu. Nic więcej nie ma dla mnie

znaczenia. Nie dam się wciągnąć w głupie kobiece kłótnie,

ponieważ nie pozwoli mi to skupić się na moich obowiązkach

wobec kalifa.

- Oczywiście masz rację - przytaknęła Obana. - Tym niemniej

musisz być czujna, moje dziecko. Jest tu wiele kobiet,

które od lat bezskutecznie starają się przyciągnąć uwagę

kalifa.

- I nigdy im się to nie uda, nawet gdybym ja opuściła

harem - zauważyła Zaynab.

- To prawda - powiedziała Obana. - Powinnaś jednak zadbać

o swoje bezpieczeństwo.

237

- Uczynię to - obiecała Zaynab, poklepując starszą kobietę

po ręce.

Wiedziała, że Obana troszczy się o nią, ale jednocześnie

miała świadomość, iż troska ta wypływa z sukcesu, jaki stał

się jej udziałem. Nie mam już żadnych złudzeń, pomyślała ze

smutkiem. Czy takie ma być całe moje życie? Czy zawsze

będę musiała mieć się na baczności i podawać w wątpliwość

motywy postępowania innych ludzi? Westchnęła. W głębi

serca pragnęła być zwyczajną kobietą, która ma męża i gromadkę

dzieci. Niestety, nic nie wskazywało na to, aby spełniło

się jej pragnienie.

- Zajmijmy się kąpielą. - Słowa Obany wyrwały Zaynab

z zamyślenia. - Sama umyję cię i namaszczę.

Opuściwszy Zaynab, Abd-al Rahman udał się prosto do

swojej prywatnej łaźni, aby wśród obłoków pary odzyskać

nadwątlone siły. W nocy nie zaznał zbyt wiele odpoczynku.

Nie przypominał sobie, aby w ciągu ostatnich dwudziestu lat

przeżył taką noc. Był bardzo szczęśliwy. Zaynab okazała się

nie tylko najbardziej zmysłową kobietą, z jaką kiedykolwiek

się kochał, ale też i inteligentną. Nie wątpił, że poznawanie

jej będzie fascynującym zajęciem. Wyszedł z łaźni i udał się

do garderoby.

- Nie zapomnij, panie, że obiecałeś pomówić dziś rano

z Karimem al Malina - pr...

Zgłoś jeśli naruszono regulamin