Adopcja - teoria i praktyka.docx

(40 KB) Pobierz

Część I

PRAWNE, PSYCHOLOGICZNE

I SPOŁECZNE PROBLEMY ADOPCJI

Andrzej Bałandynowicz

Uniwersytet Warszawski

ADOPCJA FORMĄ KOMPENSACJI

SIEROCTWA SPOŁECZNEGO

1. Sieroctwo społeczne — definicja pojęcia

Sieroctwo społeczne jest terminem wieloznacznym. Czynnikiem precy-

zującym to określenie jest kryterium, według którego je definiujemy. Gdy

będzie nim brak jednego lub obojga rodziców dziecka, wówczas zawęzi-

my definicję pojęcia do sieroctwa naturalnego.

Sieroctwo społeczne jest to sytuacja, w której rodzice dziecka żyją, ale

nie sprawują nad nim opieki, dziecko zostało przez nich opuszczone.

A. Szymborska definiuje to jako sytuację, w której: „brak jest opieki i od-

działywań wychowawczych ze strony żyjących rodziców w stosunku do

swojego dziecka oraz fakt długotrwałego pobytu dziecka w środowisku

innym niż dom jego rodziców, połączony z brakiem kontaktów lub kon-

taktem niewystarczającym pomiędzy dzieckiem a rodzicami" (Szymborska

1969, s. 16).

Gdy za punkt odniesienia tej definicji przyjmiemy brak opieki rodziciel-

skiej nad dzieckiem, do grupy sierot społecznych należy zaliczyć wszyst-

kie dzieci pozostające w placówkach wychowania zbiorowego, jak również

dzieci, nad którymi opiekę sprawują krewni, np. dziadkowie. Nie można

objąć tą definicją dzieci adoptowanych, gdyż w sensie prawnym i wycho-

wawczym nad dzieckiem tym sprawują opiekę rodzice adopcyjni. Sieroc-

Andrzej Bałandynowicz

two społeczne nie jest jakimś ściśle określonym stanem ujętym w określo-

ne granice. Owszem, można stwierdzić, że każde dziecko, nad którym

rodzice nie sprawują swej pieczy, jest sierotą społeczną. Jednak stopień

osierocenia dziecka bywa różny.

Szymborska dla określenia stopnia sieroctwa społecznego wychowan-

ków przebywających w zakładzie opiekuńczym przyjmuje także kryterium

intensywności kontaktów z rodzicami. Gdy kontakt rodziców z dzieckiem

nie został całkiem zerwany, wpływa to na osłabienie subiektywnego po-

czucia całkowitego porzucenia. I tak wyróżnia ona trzy jego stopnie:

Pierwszy i najgłębszy stopień sieroctwa społecznego jest to sytua-

cja, gdy występuje całkowity brak kontaktów.

Drugi stopień występuje wówczas, gdy spotkania są nieregularne

i dziecko nie ma poczucia ich stabilności i stałości. Widuje się z rodzicami

rzadko i zdarza się, że po takim spotkaniu dalszy kontakt wygasa na rok

lub dłużej, może także ustać całkowicie.

Trzeci, najlżejszy stopień osamotnienia ma miejsce wówczas, gdy

kontakt jest stosunkowo częsty, jednak niesystematyczny i nieregularny,

a rodzice w niewystarczającym stopniu interesują się dzieckiem, jego zdro-

wiem, zachowaniem czy wynikami w nauce.

Jednak terminu tego nie można do końca sprecyzować w postaci obiek-

tywnej definicji lub sformułowania. J. Maciaszkowa zwraca uwagę na kry-

terium „wystarczającego kontaktu". Uważa ona, że nie jest właściwe wnio-

skowanie o stopniu sieroctwa społecznego na podstawie systematyczności

lub częstości odwiedzin. Ważniejsze będzie tutaj subiektywne poczucie

osamotnienia odczuwane przez dziecko. „Co należy uznać za kontakt

wystarczający? Nie określają go wymienione w definicji cechy — systema-

tyczność, częstość, intensywność. Ich wartość zależy bowiem od subiekty-

wnego odbioru. To, co dla jednego dziecka może być kontaktem wystar-

czającym, dla innego okaże się zbyt skąpym" (Maciaszkowa 1990, s. 89).

To subiektywne poczucie odrzucenia przeżywane przez dziecko bywa

definiowane jako sieroctwo psychologiczne i jest pojęciem

dużo szerszym, odnosi się bowiem do wszystkich dzieci przeżywających

poczucie odtrącenia we własnych rodzinach. W literaturze można się tak-

że spotkać z terminem sieroctwo  duchowe.

Sieroctwo duchowe występuje wtedy, gdy dziecko we własnym domu

odczuwa często brak więzi emocjonalnej z rodzicami, brak poczucia, że

jest kochane i akceptowane. Sieroctwo duchowe znajduje swoje odzwier-

ciedlenie w sytuacji rodzinnej i wynika czasem ze złego modelu wychowa-

wczego rodziców. Występuje ono także w prawie każdej rodzinie, w której

istnieją jakieś formy patologii społecznej, jak alkoholizm, narkomania,

prostytucja, przestępczość itp. I. Wagner wyróżnia trzy jego wzajemnie

powiązane elementy:

1) poczucie braku zrozumienia przez rodziców,

Adopcja formą kompensacji sieroctwa społecznego

2)  poczucie braku akceptacji emocjonalnej w rodzinie,

3)  poczucie osamotnienia w rodzinie (Wagner 1997, s. 35).

Sieroctwo duchowe jest więc często przyczyną nieudanych adopcji.

Podsumowując można powiedzieć, że szeroko rozumiane określenie „sie-

roctwo społeczne" nie jest czymś na kształt klucza otwierające wszelkie

bramy. Należy z niego wyodrębnić i rozróżnić:

1)  sieroctwo biologiczne (czyli faktyczny brak rodziców),

2)  sieroctwo społeczne (porzucenie dziecka przez rodziców),

3)  sieroctwo duchowe (przeżywane przez dziecko poczucie odrzucenia).

Chciałbym  również  zwrócić  uwagę  na  termin  „samotność  sieroca"

zaproponowany przez M. Łopatkową. Odnosi się on przede wszystkim

do dwóch pierwszych określeń, a więc do dzieci, które nie mają rodziców

i domu.

Dzieci, nawet te z rodzin patologicznych, mają poczucie przynależności

przynajmniej do miejsca, do rodziny i domu, dom nabiera tutaj swoistej

wartości. „Nie zastępuje wprawdzie braku miłości, ogranicza jednak po-

czucie osamotnienia i przynależności, jeśli już nie do osób, to przynajmniej

do miejsca." „W opinii koleżeńskiej dziecko mieszkające we własnym do-

mu, a nie w domu dziecka, nie jest sierotą, jest równe pod tym względem

z innymi dziećmi z rodzin własnych" (Łopatkowa 1994, s. 104). Termin

„samotność sieroca" odnosi się więc przede wszystkim do dzieci z domów

dziecka. Dzieci te głęboko przeżywają poczucie osamotnienia i porzuce-

nia, poczucie braku identyfikacji z rodziną, z własnym domem czy nawet

z rutyną życia domowego.

2. Psychologiczne następstwa opuszczenia dziecka przez ro-

dzinę i umieszczenia go w domu małego dziecka

W XIII wieku panujący na Sycylii Fryderyk II przeprowadził doświad-

czenie, którym starał się potwierdzić wysnutą przez siebie hipotezę, że no-

worodek przychodzi na świat ze znajomością jakiegoś starożytnego języka

(Zimbardo, Ruch 1997, s. 13). W tym celu polecił on grupie przybranych

opiekunek, aby ograniczyły się jedynie do pielęgnowania swoich dzieci

w milczeniu, nie nawiązując z nimi kontaktu, w nadziei, że dziecko po ja-

kimś czasie samo przemówi do opiekunki. Skutki tego makabrycznego

eksperymentu były wstrząsające. Wszystkie dzieci biorące w nim udział

po jakimś czasie umarły.

Choć trudno dziś jednoznacznie potwierdzić prawdziwość tej historii,

to jest niepodważalnym faktem, że brak emocjonalnego kontaktu szczegól-

nie małego dziecka z matką staje się dla niego katastrofalny w skutkach.

f Dziecko przychodzi na świat z biologicznie wrodzoną potrzebą kontak-

tu, która wpływa nie tylko na jego rozwój psychiczny, ale także na zabu-

10

Andrzej Bałandynowicz

rżenia somatyczne. Potwierdza to eksperyment M. Ribble w jednym z sie-

rocińców, wykazujący zależność między wzrostem wagi ciała dziecka a in-

tensywnością interakcji z opiekunką dziecka (Zimbardo, Ruch 1997, s. 14).

Pierwsze dwa lata życia dziecka są najważniejsze dla prawidłowego

rozwoju zdrowych podstaw struktury jego osobowości. Jest to okres, gdy

małe dziecko jest wyjątkowo podatne na wszelkie zewnętrzne wpływy,

zarówno kształtujące, jak i uszkadzające. Zaburzenia i wszelkie deformują-

ce wpływy zewnętrzne oddziałujące na dziecko we wczesnym okresie

rozwoju są przyczyną trwałego uszkodzenia zrębów jego struktury psy-

chicznej. Te wczesne zaburzenia są bardzo trudne do usunięcia.

Gdy małe dziecko zostaje odseparowane od matki i umieszczone w do-

mu małego dziecka, rozłąka z matką wywołuje poważne następstwa w je-

go rozwoju w postaci „choroby sierocej".

A. Szymborska (1969, s. 45), powołując się na badania J. Bowlby'ego nad

skutkami choroby sierocej, pisze, że wczesna separacja od matki powoduje

głęboką nieumiejętność nawiązywania i utrzymywania więzi emocjonal-

nych z otoczeniem. Jednostka taka nie potrafi nikogo kochać ani odebrać

od nikogo uczucia, zamyka się w sobie, izoluje się. Dziecko takie jest wyso-

ce spragnione uczuć, ale jednocześnie brak mu zdolności do ich dawania

i odbierania. W późniejszym okresie rozwoju dziecka z „chorobą sierocą"

dochodzą zaburzenia w rozwoju sumienia i poczucia winy, trudności w ro-

zumieniu siebie i innych, brak abstrakcyjnego myślenia, brak koncentracji

uwagi. W dorosłym życiu przejawiać się to może trudnościami w nawiązy-

waniu prawidłowych kontaktów emocjonalnych, wynikającymi z oziębłości

uczuciowej, lub też w postaci patologicznej chęci „przywłaszczenia sobie

na własność" drugiej osoby, tak jakby miała ona stać się substytutem mat-

ki. Łączy się to dodatkowo z egoizmem i egocentryzmem.

Dzieci dotknięte „chorobą sierocą" wskutek pewnego „defektu uczuć

wyższych" często popadają w konflikt z prawem, cechuje je wysoka agre-

sywność, tendencja do kłamstwa itp.

Małe dziecko w przypadku rozłączenia z matką i braku bliskiej osoby,

która mogłaby tę matkę zastąpić, zaczyna popadać w chroniczne stadium

choroby sierocej. Zewnętrznymi tego przykładami są: kołysanie się, depre-

sja, „pusty wzrok", ssanie brzegu łóżka lub palców, brak uśmiechu i in-

nych reakcji emocjonalnych, koncentracja uwagi wokół przedmiotu mart-

wego, izolacja od otoczenia, która często bywa przejawem autyzmu u ma-

łych dzieci (Łopatkowa 1994, s. 110).

Małe dziecko, tak jak pokarmu, pragnie nawiązania kontaktu emocjo-

nalnego z rodzicami, którzy zaspokajają jego podstawowe potrzeby.

Dzieci wychowujące się w domach małego dziecka oczywiście nie mają

szans na należyte zaspokojenie potrzeb. Wynika to choćby z samego faktu

skupienia dużej liczby dzieci w jednym miejscu i z niewystarczającej licz-

by opiekunek zajmujących się dziećmi.

Adopcja formą kompensacji sieroctwa społecznego

11

Wśród czynników, które źle wpływają na rozwój dziecka w tych pla-

cówkach, Łopatkowa (jw., s. 108-175) wymienia także pewne instytucjo-

nalne podejście do wychowania. Wychowanie sprowadza się tu w zasa-

dzie do zaspokajania potrzeb niższych dziecka, a więc prawidłowego od-

żywiania i pielęgnowania. Zapewnienie prawidłowego kontaktu emocjo-

nalnego w sytuacji dużego stłoczenia dzieci i małej liczby opiekunek jest

niemożliwe. W ogóle sytuacja ta jest sztuczna, brak tu pewnej intymności

właściwej stosunkom między rodzicami a dzieckiem w rodzinie. Opiekun-

ki nie starają się wchodzić w głębsze relacje z dziećmi, reprezentują często

chłodne zawodowe podejście. Wszystkie dzieci traktowane są jednakowo

i, można powiedzieć, taśmowo.

Dziecko rozłączone z matką i wychowywane w „instytucji" jest więc

wychowywane w środowisku w wysokim stopniu „bezosobowym", ponie-

waż mimo licznego personelu wychowawczo-pielęgniarskiego nie ma i na

ogół mieć nie może zapewnionej opieki indywidualnej i uczucia adresowa-

nego wyłącznie do niego. Tylko takie zaś warunki mogłyby je zabezpie-

czyć przed skutkami choroby sierocej nazywanej również „syndromem

deprywacji" (Szymborska 1969, s. 46). Właściwie nie trzeba dalej udowad-

niać tezy, że wychowanie zbiorowe osieroconych dzieci nie jest najlep-

szym rozwiązaniem.

W jaki zatem najlepszy sposób można umożliwić dziecku jego prawi-

dłowy rozwój i skompensować wszystkie braki wynikające z faktu bycia

sierotą społecznym?

Odpowiedź wydaje się tak prosta, że może zabrzmieć jak banał. Tylko

bowiem zdrowa, dobrze funkcjonująca rodzina umożliwi dziecku zaspoko-

jenie jego potrzeb miłości, kontaktu, akceptacji, bezpieczeństwa, umożliwi

łagodzenie zaistniałych zaburzeń struktur jego osobowości, czy to sfery

intelektualnej, czy też emocjonalnej. Dziecko wychowywane w prawidło-

wy sposób przejmie również od rodziców i zinterioryzuje prawidłowe

wzorce moralne i kulturowe. Z odrobiną ironii można zatem dodać, że

w tej dziedzinie nikt jeszcze nie wymyślił nic lepszego dla dziecka jak ro-

dzina. Dla dzieci osieroconych najlepszym rozwiązaniem staje się więc

adoptowanie ich bądź umieszczenie w rodzinie zastępczej, terapeutycznej

czy też rodzinnym domu dziecka. Idealnym rozwiązaniem byłoby, jak

pisze Łopatkowa (1994, s. 143), przekazanie dziecka rodzinie preadopcyj-

nej prosto ze szpitala, a jeśli już umieszcza się dziecko w domu małego

dziecka, okres ten powinien być jak najkrótszy i nie powinien przekraczać

trzech miesięcy.

Za jak najwcześniejszym przekazywaniem dzieci rodzinom adopcyjnym

opowiada się także A. Gurycka. Pisze ona, iż rodzice adoptujący noworod-

ka nie mają żadnych powodów do obaw, że ich adoptowane dziecko bę-

dzie obciążone jakimiś zaburzeniami związanymi z deprywacją potrzeby

~\

12

Andrzej Bałandynowicz

więzi uczuciowej z matką we wczesnym dzieciństwie. Prawdopodobień-

stwo wystąpienia takich zaburzeń w przypadku noworodka jest bliskie

zeru (Gurycka 1980, s. 94). Im później dziecko zostanie adoptowane, tym

wyższe jest prawdopodobieństwo ich wystąpienia. Mimo wszystko adop-

cja pozostaje najlepszym rozwiązaniem, obojętnie, czy będzie to nowo-

rodek, czy starsze dziecko, czy też dziecko z pewnym defektem emocjo-

nalnym, gdyż akceptacja i wsparcie, jakie może ono otrzymać w nowej

rodzinie adopcyjnej, wpłynie łagodząco na te zaburzenia.

 

 

 

3. Adopcja jedną z najlepszych form zastąpienia dziecku rodziny

Badania nad wpływem adopcji na rozwój dziecka prowadził W. Gold-

farb (1945, 1947, 1949). Badał on dzieci najmłodsze, a więc adoptowane

przed pierwszym rokiem życia, grupę kontrolną stanowili rówieśnicy

z przytułku. Po pewnym okresie zbadał obie grupy dzieci i porównał

wyniki. Dzieci adoptowane wypadły dużo lepiej w porównaniu z rówieś-

nikami z sierocińca, nie wykazywały też zaburzeń w zachowaniu. Dzieci

z przytułku były mniej inteligentne, gorzej uczyły się w szkole, wykazy-

wały mniejszy zasób słów. Stwierdzono u nich społeczną niedojrzałość,

brak koncentracji uwagi, agresywne zachowanie wobec rówieśników i, co

bardzo charakterystyczne, nie potrafiły one nawiązać głębszych kontaktów

uczuciowych (Kozak 1986, s. 63).

Symptomy takie, jak choćby poczucie niskiej wartości, zaniżona samo-

ocena czy mniejsza—odporność psychiczna dziecka, wpływają na dalsze

jego funkcjonowanie w grupie społecznej, jaką jest klasa szkolna.

Adoptowane dziecko ma dużą szansę na prawidłowy rozwój. Oczywiś-

cie nie można uogólniać, nie każde adoptowane dziecko ma taką szansę,

ponieważ dużym problemem są tak zwane adopcje nieudane — kiedy zra-

nienia dziecka jeszcze bardziej się nasilają. Dlatego ważną rzeczą jest właś-

ciwy dobór rodziców adopcyjnych W przypadku orzeczenia sądu o adop-

cji dziecko w sensie prawnym wchodzi do rodziny i staje się jej częścią,

ze wszystkimi tego konsekwencjami. Co z tego faktu wynika dla dziecka?

Co może zyskać dziecko osierocone w aspekcie kompensacji sieroctwa

społecznego?

Rodzina adopcyjna zwłaszcza małemu dziecku daje wręcz nieocenione

możliwości w zakresie łagodzenia powstałych nieprawidłowości. I. Wag-

ner (1995, s. 32-34) zwraca uwagę, że przede wszystkim rodzina adopcyj-

na staje się dla takiego dziecka punktem odniesienia, miejscem, gdzie za-

spokaja ono swoją potrzebę przynależności, potrzebę kontaktu emocjonal-

nego. Rodzina, z uwagi na małą liczebność, umożliwia intymność i bliski

kontakt, zaspokojenie wszystkich potrzeb oraz identyfikację w wyższym

stopniu niż ma to miejsce w dużej grupie.

Adopcja formą kompensacji sieroctwa społecznego

13

W rodzinie dochodzi w najpełniejszym wymiarze do wymiany emocjo-

nalnej, dziecko może komunikować się całą swoją osobowością, znajduje

tu swoje miejsce i oparcie. Tutaj podlega ono różnym oddziaływaniom wy-

chowawczym poprzez wzajemne komunikowanie się. Dziecko w rodzicach

widzi wzorce osobowe, utożsamia się z nimi, preferuje pewien system war-

tości obowiązujący w społeczeństwie. „Znaczny wpływ rodziny na zacho-

wanie się i zmiany systemu wartości jednostki dokonuje się w procesie

społecznego uczenia się pod wpływem takich czynników jak: kary i nagro-

dy, oddziaływanie wzorców i modeli, a więc poprzez mechanizmy naśla-

downictwa, modelowania i identyfikacji" (Wagner jw., s. 32).

Reasumując można stwierdzić, że w przypadku udanej adopcji dziecko

ma największe szansę na dalszy prawidłowy rozwój, na ukształtowanie

prawidłowych postaw do siebie i świata, na szybsze wyrównanie opóź-

nień w sferze intelektualnej oraz na szybsze przyjęcie prawidłowych war-

tości moralnych i ogólnospołecznych, które będą implikowały jego dalsze

życie.

Tezę tę wydają się potwierdzać badania przeprowadzone przez W. Szy-

...

Zgłoś jeśli naruszono regulamin