8.rtf

(78 KB) Pobierz
194 • PRZESILENIE WRAŻLIWOŚCI

194 • PRZESILENIE WRAŻLIWOŚCI

kwestionowana jako źródło wiedzy o tym, czym jest i być po­winna poezja. Obserwujemy narodziny Nowego. Nieprzypadkowo w 1990 roku Jan Błoński porównywał znaczenie roku 1989 do 1918, mówiąc: „Intelektualna przemiana dokonała się w latach sześćdziesiątych i zwłaszcza siedemdziesiątych, lecz zawładnęła umysłami w osiemdziesiątych. I dlatego zapowiadają one całkiem nową literaturę, całkiem nową epokę kulturalną". Nakazem chwili stało się zatem „wyszukiwanie, publikowanie, wspomaganie lu­dzi młodych i — miejmy nadzieję — nowych naprawdę..." (Rok 1989 jest równie ważny co 1918, „NaGłos" 1990, nr 1).

Bo rzeczywiście, wiersz Dla Jana Polkowskiego wpisuje się w tekstowy szereg, zawierający Herostratesa Jana Lechonia i Czarną wiosnę Antoniego Słonimskiego, które — podobnie jak utwór Swietlickiego w siedemdziesiąt lat później — polemicz­nie odnosiły się do swoich mentorów. Różnica pomiędzy poetyc­kim przywitaniem II i III Rzeczpospolitej polega jednak na tym, że Swietlicki - - inaczej niż Lechoń - - nie czuje się związany z przeszłością (jeszcze nie w tym wierszu) bolesnym węzłem ob-razoburczej namiętności, ani — jak Słonimski — nie przeżywa euforii z powodu oswobodzenia w sobie, krępowanego dotąd, ar­tysty. Jego szyderstwo graniczy z obojętnością. „Wzruszam ra­mionami" - mówi. Nie jest namiętny, ani radosny — jest obcy i osobny.


W poszukiwaniu utraconego (II)

Przekraczanie nostalgii w prozie lat dziewięćdziesiątych

Proza nostalgiczna -- stale obecna w kulturze polskiej -- była jedną z najżywotniejszych tradycji, jakie pozostawały do dyspo­zycji literatury u schyłku lat osiemdziesiątych. Oczywiście mło­dzi pisarze nie mogli zaanektować bezkrytycznie tego dziedzic­twa. Podobnie jak czytelnicy, zdawali sobie sprawę, że wymaga ono, po pierwsze, biograficznego uwiarygodnienia, po drugie — ciągłego odświeżania formalnego. Bez pierwszego proza nostal­giczna nabiera charakteru imitacji (co jest chyba przypadkiem Paźniewskiego), bez drugiego popada w schematyzm. Prozie tej zawsze groziło przekształcanie miejsc dawnego życia w skanseny i muzea, zamiana autentycznego wspomnienia w naśladownic­two cudzych tekstów i popadanie w anegdociarstwo. U progu lat dziewięćdziesiątych doszło jeszcze jedno niebezpieczeństwo: ko­niunkturalizm. O ile więc proza nostalgiczna lat siedemdziesią­tych i osiemdziesiątych musiała powoli przebijać się do szerszej publiczności, o tyle w latach dziewięćdziesiątych musi bronić się przed literacką i światopoglądową imitacją. Groźba była wcale realna, skoro o trwałości wzorców nostalgicznych u schyłku lat osiemdziesiątych — wzorców „utraconego czasu" bądź „utraconej ojczyzny" - decydowała przede wszystkim ciągłość dorobku pi­sarzy wyznaczających główny trakt temu nurtowi (Konwicki, Ku-śniewicz, Stryjkowski) i dołączanie do tego grona kolejnych twór­ców. Przedstawiciele starszych pokoleń poczęli sięgać po strategie autobiograficzne, opisując swoje życiorysy w poetyce nostalgicz­nej (Igor Newerly, Zostało z uczty bogów, 1986; Józef Hen, Nowoli­pie, 1991; Wiesław Myśliwski, Widnokrąg, 1996; Irena Jurgielewi-


196 • W POSZUKIWANIU UTRACONEGO (II)


czowa, Byłam, byliśmy, 1997). Silniejsze niż wcześniej tony nostal­giczne dostrzec można było w nowych opowiadaniach Odojew-skiego („Jedźmy, wracajmy", 1993). Pisarz ten w latach siedemdzie­siątych i osiemdziesiątych zasłużenie osiągnął rangę najważniej­szego kontynuatora mitu ukraińskiego, ewokując w kolejnych po­wieściach i opowiadaniach swego cyklu (Wyspa ocalenia, 1964; Za­sypie wszystko, zawieje..., 1973; Zapomniane, nieuśmierzone..., 1987) obraz ziemi przeklętej — pięknej, żyznej, rozległej, lecz zamiesz­kiwanej przez dwa narody skazane przez mroczne fatum na wza­jemny mord, odnawiający się jak cykl natury. Odojewski -- ni­czym medium romantyczne przekazujące głosy Goszczyńskiego, Słowackiego, Malczewskiego — ukazuje Ukrainę po raz kolejny ogarniętą przez żywioł zabijania, a zarazem, jak twórca eposu i kontynuator Faulknera, Ukrainę ostatnią, niszczoną w sposób nieodwracalny w paroksyzmie zemsty. W opowiadaniach z tomu Zabezpieczanie śladów (1984) pisarz prezentował się raczej jako depozytariusz prawdy katyńskiej, natomiast zbiór „Jedźmy, wra­cajmy" (1993), obok wątków dotychczasowych, przynosił silniej­szą idealizację Ukrainy, a także — typowe dla literatury nostal­gicznej — chwyty „pamięci mimowiednej" i „podróży pamięcią", sumujące się w obraz krainy dzieciństwa zawsze dostępnej i go­ścinnej dla wehikułów psychicznych. Spełnieniem tych tęsknot staje się, opowiedziana w utworze tytułowym, wycieczka do ziemi dzieciństwa, podczas której piękno^wspomnień nakłada się na piękno oglądane, zaś groza przeszłości ulega złagodzeniu.

Trwałość poetyk nostalgicznych tłumaczy wykorzystywanie tych wzorców przez pisarzy młodszych (Ryszard Sadaj, Galicjada, 1986; Piotr Szewc, Zagląda, 1987; Anna Bolecka, Bialy kamień, 1994). Ale wydaje się, że proza nostalgiczna lat dziewięćdziesią­tych przyniosła kilka istotnych nowości, ponieważ pojawiła się w zmienionych warunkach, którym nie chciała się podporząd­kować. Wspomnianej wcześniej koniunkturze nostalgicznej, jaka wytworzyła się na początku lat dziewięćdziesiątych, koniunktu­rze duchowej, rynkowej i politycznej towarzyszyli ludzie, któ­rzy uważali siebie za strażników prawdziwego obrazu przeszłości. Taki właśnie stan instrumentalizacji przeszłości, stan włączania jej w rozmaite praktyki społeczne, bywa dla twórców sygnałem


W POSZUKIWANIU UTRACONEGO (II) • 197

do namysłu. Oczywiście pisarze mogą też koniunktury współ­tworzyć, wpisywać się w nie i zgrywać ich karty, ale powieść zawdzięcza swą rangę właśnie uczeniu dystansu do wszelkich ję-v zbiorowych, które przekształcają prawdę w stereotyp. Dla­tego w latach dziewięćdziesiątych pojawiły się utwory, które od­świeżyły poetyki nostalgiczne i światopogląd nostalgiczny. Ist­niejący w nich wysiłek „ożywienia nostalgii" wynikał nie tylko oporu wobec koniunktur, lecz także z kilku innych — przynaj­mniej trzech - - impulsów: genealogicznego, autobiograficznego i metahterackiego.

Impuls genealogiczny dotyczy dziejów rodzinnych i wiąże się z opisem „ojczyzn przodków". Najpierw, jak się wydaje, proza 'Stalgiczna upomniała się o doświadczenie repatriantów. Wcze­śniejszy Ptasi gościniec Haliny Auderskiej (1973), dzieło warto-ciowe, choć podejrzewane o plagiatowość, nie mogło wyplątać się z kłopotliwego kontekstu „literatury dozwolonej" — opisują-j proces zasiedlania Ziem Zachodnich --a więc promowanej srzez państwo. Najbardziej przejmującym utworem repatrianc-n pozostaje chyba jak dotąd trylogia Stanisława Srokowskiego ) w Hnilczach k. Podhajec w Małopolsce Wschodniej), ującego przeprawę przesiedleńców z kresów na Ziemie Za-?qo£nie (Duchy dzieciństwa, 1985; Repatrianci, 1989; Płonący motyl, lego dzieło, ciekawie mieszające poetykę realizmu z nad-realizmem, bardzo nierówne i miejscami zmanierowane, stanowi epicką prezentację repatriacyjnej drogi - - lęków, nadziei i do­świadczeń przezywanych na przesiedleńczym szlaku. Ani Auder-ska, ani Srokowski nie doprowadzili fabuł swoich książek do opisu etapu powtórnego osiedlenia: celowo utrzymali bohaterów '. biograficznego zawieszenia, zarysowując jedynie perspek­tywę nowego zakorzenienia. Doświadczenie to, chronologicznie ^jsze w repatrianckim wariancie polskich życiorysów, zna­lazło przecież literackie spełnienie w powieściach Zbigniewa Ża-kiewicza (ur. 1933 w Wilnie) i Aleksandra Jurewicza (ur. 1952 w Lidzie na Białorusi). Pierwszy z nich przez długie lata pozosta­wał wierny swej pierwszej ojczyźnie -- Wileńszczyźnie; dopiero ;kawej, gawędziarskiej, mieszającej ironię z nostalgicznym :m Ciotuleńce (1988) zarysował perspektywę powrotu do się-


198 • W POSZUKIWANIU UTRACONEGO (II)


bie, czyli zaakceptowania Kaszub jako drugiej ojczyzny. I rzeczy­wiście: Żakiewicz wykształcił własną mitologię, nazywając Ka­szuby „kresami Północy", i w następnej książce, Widziane, w cza­sie zatrzymane (1996), doprowadził proces powtórnego zakorzenie­nia do końca, odnajdując w nowej ojczyźnie doznania własnego dzieciństwa, a w kaszubskich pejzażach duchowy odpowiednik krajobrazów utraconych. Zgoła odmienny kształt przybrał zapis doświadczenia obcości w prozie Jurewicza, który w dwóch swoich książkach (Lida, 1990; Pan Bóg nie słyszy głuchych, 1995) opowie­dział o przymusowej, przeżytej we wczesnym dzieciństwie wy­prowadzce z białoruskiej wsi Lida; specyfiką obu tych narracji, przeplatanych poematowymi wstawkami, było dramatyczne dąże­nie do uświadomienia sobie charakteru straty. Postawa Jurewicza odróżnia go od tych pisarzy, którzy — jak Miłosz w Rodzinnej Eu­ropie i Widzeniach nad Zatoką San Francisco czy Stempowski w Li­stach z ziemi berneńskiej — wybrawszy sobie nowe miejsce pobytu, zdołali w nim duchowo zamieszkać. To przypadki prywatnych oj­czyzn wybranych. Jurewicz przeciwnie: zapytywał o ziemię utra­coną jako cząstkę tożsamości, a wychodząc od zapisu własnej nie-przynależności do żadnej innej ojczyzny, stawiał szansę biograficz­nego „powrotu", szansę powtórnej identyfikacji z Białorusią, pod znakiem zapytania. Podobne pytanie o zerwaną ciągłość, o sens nowej biografii wytworzonej ingerencją polityki powojennej, po­stawili — w bardzo różnych tonacjach — Stefan Chwin (Krótka histońa pewnego żartu, 1991), Anna Bolecka (Biały kamień, 1994), Marek Jastrzębiec-Mosakowski (Ślady na piasku, 1994; Pory roku, 1996), Marek Ławrynowicz (Diabeł na dzwonnicy; 1998). Pisarze ci, zaledwie cząstką dzieciństwa, pamięci i świadomości wrośnięci w pierwszą ojczyznę, ale dzięki tradycji, tzn. opowieściom rodzin­nym, wiedzy wyniesionej z książek, wreszcie dzięki prostemu zro­zumieniu, że Historia naruszyła ciągłość biografii ich rodziców, usiłują w swoich książkach — obarczeni niejako powinnością od­zyskania rodzinnej ciągłości -- zrekonstruować fragment życia swoich przodków bądź dzieje ich ziemi. Wykorzystują więc lite­raturę do stworzenia hipotezy cudzego losu, dodając do narracji nostalgię zapośredniczoną. I tak Chwin, zanim w Krótkiej histo­rii... przechodzi do opisu własnego dzieciństwa, zastanawia się


W POSZUKIWANIU UTRACONEGO (II) • 199

nad zrządzeniem, które rzuciło jego repatriowanych rodziców do

idanska, Bolecka sporządza etnograficzne studium obyczajowo-

hiiS?    t1C) T? Kurom?ki> ^ której żył jej pradziadek, Jastrzę-

c-Mosakowski rekonstruuje przedwojenne losy Prus Wschod-

:n, Ławrynowicz zaś odtwarza wileński klimat i życie swojego

ziadka  którego poznał dopiero, gdy ten postanowił przenieść

się do Polski. W książkach tych mamy więc niejako do czynie-

zyczoną, choć ujmującą nostalgią, która upominając się

e ojczyzny rodzinne, zwraca je przodkom jako spłatę

uczuciowych długów i uzupełnienie luk w historii familijnej.

s drugi, autobiograficzny, inaczej nazwać można in-
rorporacją nostalgii. Rzecz ta w literaturze polskiej polegała na
iowaniu utraconych ojczyzn w obrębie Polski powojennej. Wy­
dało to z prostej oczywistości: nie trzeba było mieszkać na kre-
icb, aby utracić „małą ojczyznę". Wspomniana wcześniej twór-
: Nowakowskiego podpowiadała przecież, że historyczna eks-
...

Zgłoś jeśli naruszono regulamin