Rozdział 2
Oczami Edwarda
Znowu to samo, ciągle zaczynamy od nowa. Mam tego dosyć, gdy nie ma jej już przymnie umieram. Ciekawe czy Bella ma dużą rodzinę męża i gromadkę dzieci. Tak to by do niej pasowało moja jedyna miłość, była taka wspaniała od naszego rozstania wegetuje. Ja nie żyje, na początku nawet nie kontaktowałem się z rodziną. Teraz udaje, że wszystko jest dobrze. A tak nie jest i nigdy nie będzie, bo nie ma Belli przy mnie. Aha jej piękne brązowe loki, a te oczy, w których można było zatonąć. Ja chce umrzeć, bo ona jest tak daleko. To, co kochałem najbardziej, to, co nazywałem szczęściem odeszło wraz z nią i już nie wróci. Ile bym dał, za chociaż zobaczenie jej i sprawdzenie czy jest szczęśliwa. Alice nie ma o niej wizji odkąd odeszliśmy. Czy to tak dużo wiedzieć, że ona jest bezpieczna. O nie zaraz przyjdzie tu Alice i będzie kazała mi się przestać smucić. Ale nie można pstryknąć palcami i już się jest szczęśliwym.– No braciszku rusz się jedziemy do szkoły. No i uśmiechnij się.- Chyba jej się cos pomyliło ja się nie uśmiecham odkąd nie ma jej.Zacząłem schodzić po schodach Alice. Czas zacząć robić dobra minę do złej gry.Wsiadłem do mojego samochodu i czekałem na resztę rodziny. Jechałem szybko, Alice rozmawiał wraz z Rose o zakupach.Znowu będziemy nowi będą próbowali się z nami zaprzyjaźnić. Jak zawsze będziemy zagadką. Mam tego dość, ale gram dla Esme, Carlisla i dla rodzeństwa. Już podjeżdżaliśmy do nowej szkoły, kiedy wyprzedził nas jakiś samochód nawet nie widziałem, jaki to model tylko błysnął mi srebrny kolor. Właśnie wjechałem na parking.-No to spotkamy się na lunchu.- Powiedział Emmett Plan lekcji odebrała wczoraj Rose. Za dwie minuty zaczynała mi się chemia.Jak zawsze musiałem się przedstawić i powiedzieć skąd jestem.Wszystkie dziewczyny wpatrywały się we mnie, o przepraszam porucz jednej miał miedziane lokowane włosy, mały nos i usta takie jak Belli. Cera jej była śnieżno blada, obok niej siedział chłopach wysoki z włosami podobnymi do moich można by powiedzieć, że jesteśmy braćmi. Wtedy oboje na mnie spojrzeli z zaciekawieniem ich kolor oczu mnie zaskoczył dziewczyna miał czekoladowo-złote, a młodzieniec obok niej zielono-złote oczy. Niespotykany kolor oczu u obojga naprawę ich wyróżniał wśród tłumu ludzi. Może nie są ludźmi. Usiadłem w ławce z nimi. Powąchałem powietrze pachniało jak zapach Belli oraz wampira. Przeczytam w myślach któregoś z nich.Nic pustka tak sama jak próbowałem czytać w myślach Belli. Przez następne trzy lekcje próbowałem zgadnąć, kim są, ale nie tylko ja nad tym myślałem całe moje rodzeństwo ich spotkało. Nadeszła pora lunchu, Alice zdecydowała, że do nich się dosiądziemy i pogadamy.Mięliśmy się spotkać przy wejścia do szali od wf z potem pójść na lunch.– Wszyscy znają plan trzeba o nich się dowiedzieć jak najwięcej, zrozumiano- powiedział Jasper. On czasem zachowuje się jakby nadal był w wojsku. Wszyscy oczywiście przytaknęliśmy i szliśmy do kolejki, żeby udawać, ze jemy. Starłem się namierzyć ta dwójkę, mięliśmy szczęście siedzieli sami przy stoliku pod oknem. Poszliśmy w ich stronę i co pierwsze zauważyliśmy to, że wszyscy ich omijają.Alice mnie wyprzedziła podeszła i zapytała:- Możemy usiąść?- Nie czekając na odpowiedź usiadła. Reszta poszła w jej ślady, patrzyli na nas z zaskoczeniem.Nagle dziewczyna nachyliła się w kierunku mojej siostry i powiedziała ładnym spokojny głosem:
- Siadając z nami skazujecie się na samotność.- Najwyraźniej wszyscy trzymali się od nich z daleka.– Dlaczego?- Mądrze Jasper myśli, coś się o nich powoli dowiadujemy.– Bo my Swanowie trzymamy się z daleka od ludzi. Teraz wampiry rozumieją?- Chłopakowi najwyraźniej przeszkadzało nasza obecność. Ale zaraz on wie, że jesteśmy wampirami i jak oni się nazywają? Nie to nie możliwe może zbieg okoliczności, że maja takie samo nazwisko jak moja ukochana.–Wiecie, kim jesteśmy?- Zapytał głupkowato Emmett.–Tak, to proste wglądacie jak mama i macie złote oczy, czyli jesteście wegetarianami.– Jak ma na imię wasza mama?- Zapytała Alice modląc się w duchu, że to dzieci Belli– Mama nazywa się Izabella Maria Swan.- Odpowiedział dziewczyna, wszyscy byli zaskoczeni. Widząc nasze zaskoczenie dodała- Mama jest jedna z was i jest chirurgiem w tutejszym szpitalu.Chcieliśmy wiedzieć więcej informacji o nich, ale zadzwonił dzwonek. Oznajmujący koniec przerwy, dziękuje ci boże, że wysłuchałeś moich modłów. Na lekcji zacząłem analizować cała rozmowę. Nagle po głowie krążył mi pewien kawałek rozmowy, a mianowicie ten „jest jedna z was „Bella jest wampirem, a także chirurgiem.Ciekawe czy Carlisle ją widział jak nie to powiem mu, żeby coś wymyślił by sprawdzić czy to nasza Bella.Moja ukochana, żyje tutaj i ma dwójkę dzieci. Chwileczkę oni powiedzieli „Izabella Maria Swan” nie zmieniła nazwiska po ślubie, albo miała nieślubne dzieci.Obiecuje że niedługo będzie kolejny rozdział. A i ładnie proszę o komentarze byle były by szczere.J
Rozdział 3
Oczami Ewelin
Po wyznaniu z mamy, poszłam do pokoju by przemyśleć wszystko. Jak mam się zachować wobec nich, on skrzywdził mamę. Chyba „ tatusia” za bardzo nie polubię. Chociaż nie wiedział, że mam a była w ciąży to nic nie zmienia zostawił mamę. Jak mam ich traktować? Przez cała noc o tym myślałam. Nagle pomyślałam o Leonardzie. Muszę z nim pogadać. Natychmiast! Szłam właśnie do jego pokoju, gdy usłyszałam przytłumiony szloch. Poszłam w kierunku dźwięku i doszłam do pokoju mamy. Moja rodzicielka leżała na łóżku zwinięta w kłębek. Mama przytulona do poduszki i szlochająca, nawet nie zauważyła, że weszłam do pokoju. Już wiem, że ich nienawidzę. Podeszłam do niej i zaczęłam ją głaskać po głowie. Spojrzała na mnie i chyba próbowała się ogarnąć, ale najwyraźniej jej to nie wychodziło. Przytuliłam ją i powiedziałam:-Ciii..., wypłacz się.- wiedziałam, że jej to pomoże.Oni naprawdę ja skrzywdzili, ale nie damy im tego powtórzyć. Musze z Leosiem na ten temat poważnie porozmawiać. Mama jeszcze przez kilka minut płakała, a potem oznajmiła:-Idę na polowanie, dziękuje ,że byłaś przy mnie.- Zawsze polowała przed pracą, żeby nigdy nie mieć problemów przy operacji.
Spojrzałam na zegarek była 6:05. Czas zacząć szykować się na bitwę. Poszłam do mojej garderoby i wybrałam sobie ciuchy i wtedy dostałam olśnienia. Niech będzie żałować tego, że zostawił mamę. Niechaj będzie błagał ją o przebaczenie. Wtedy wszystko będzie zależeć od mamy. Jeszcze rodzicielka nie przyszła z polowania. Trzeba wszystko powiedzieć Leośowi. Och, gdy brat wiedział, że go tak w myślach nazywam to by się wściekł. Jedynie mamie pozwala się tak nazywać. Poszłam do jego pokoju i zapukałam, bo inaczej ten złośnik kazał by mi wyjść i zapukać. - Proszę wejdź. Nie możliwe moja siostra nauczyła się pukać.- już chciałam powiedzieć jakąś cięta ripostę, ale się powstrzymałam.– Słuchaj, co myślisz o Cullenach?- poszłam do jego garderoby i zaczęłam składać ciuchy na dzisiaj.– Po tym co usłyszałem nie bardzo ich lubię.
–Widziałam, jak dzisiaj przez nich płakała.- otworzył usta jak by chciał coś powiedzieć, ale nie wydobył, żadnego dźwięku. Robił tak kilka razy, aż w końcu rzekł.– Teraz wiem, że ich nienawidzę. –Mam plan.- wyszłam właśnie z garderoby i dałam mu jego ciuchy.
-Zrobimy tak, że będzie żałować tego, że porzucił mamę. Niechaj będzie błagał mamę o przebaczenie. Rozumiesz.- teraz plan trzeba wcielić w życie.– Jak to zrobisz?- och mężczyźni, czy oni w ogóle myślą?– To proste umalujemy mamę ubierzemy tak , że będzie wyglądać jak anioł.– Tak jasne, że ubierzesz tak naszą mamę.-Bella nie lubi się ubierać zbyt modnie, ale zawsze zakłada to o co ją proszę, bo mam asa w rękawie. Wystarczy, ze zrobię „maślane” oczka, tak jak kot ze Shreka. To zawsze działa. Poszłam do garderoby mamy i wybrałam czerwona sukienkę z rozcięciem z boku, do tego piękne buty i kolczyki. Usłyszałam, że właśnie wchodzi po schodach. Usiadłam na łóżku i czekam, aż mama wejdzie. Zaczęłam się szykować na ciężka walkę. Kiedy weszła do pokoju i zapytała:- Co dzisiaj ze mną zrobisz?- Dałam mamie ciuchy i kazałam jej się przebrać. Potem ja umalowałam i zrobiłam coś z włosami. Wow! Ale efekt. mama wyglądała jak bogini. Spojrzałam na zegarek była 7:50. Trzeba się zbierać. Pobiegłam po Leosia i pochwili już siedzieliśmy w samochodzie. Nie zauważyłam auta naszej rodzicielki, co oznaczało, że już pojechała do pracy. Leonard prowadził naprawdę bardzo szybko, wiec po dwóch minutach byliśmy na parkingu. Wtedy zobaczyłam Cullenów. O cholera! Nie opracowałam planu jak się wobec nich zachowywać. Może ostra wyrafinowana suka, albo przymilna. Już wiem będę sobą. Zobaczyłam, że Alice już do nas pędzi. Powitaliśmy się ze wszystkimi, po czym szybko udaliśmy się na lekcje. Już się boje lunchu. Znowu będą nas wypytywać.
Rozdział 4
W domu Cullenów
Oczami EdwardaWszyscy siedzieliśmy na kanapie czekając na Carlisle.Każdy pogrążony w swoich myślach. A jeżeli to moja Bella? Moja jedyna miłość, mój anioł, moje światełko w tunelu, jedyna gwiazda na mym niebie. Zrobię wszystko by przy niej być. Choć, trochę mnie zdziwiło, że Isabella jest chirurgiem. I w tej chwili straciłem nadzieję. Przecież moja ukochana mdlała na zapach krwi. Musze to jakoś sprawdzić, ale chirurgia jest oddziałem zamkniętym dla odwiedzających. Carlisle! To jest myśl! Pójdzie na odział i sprawdzi czy to mój anioł. Nagle usłyszałem cichy szept. To Alice w kółko powtarzała jakieś zdanie. Przysłuchałem się uważnie. To co mówiła mnie trochę przybiło.– Ona nam tego nie wybaczy. – Esme już wiedziała o co chodzi. Gdy weszliśmy powiedzieliśmy, że powiemy im wszystko . Teraz sprawdziłem czy mama to zdanie dobrze zinterpretowała. „ Bella jest tu. Chyba nam wybaczy. Zawsze miała takie dobre serce. I może znowu będą parą” . Gdyby to było możliwe. Ona jest wampirem, ma dzieci, a nawet może męża. Muszę to uświadomić Esme. –Esme to nie możliwe, by to co było miedzy nami znowu się powtórzyło. –Ale dlaczego Edwardzie? – Po pierwsze: ona mam dwójkę dzieci. Jest wampirem, to prawa lecz mi nie wybaczy, że ją zostawiłem.– A robiłeś coś w kierunku by ci przebaczyła?- teraz Esme będzie robić wszystko bym mnie przekonać, żebym się starał. – A Edwardzie co do dzieci ile mają lat te słodziki?–Chyba 18lat , a co?- co Esme kombinuje? Sprawdziłem jej myśli „ Zostawił ją 20 lat temu, dzieci mają 18 lat, czyli urodziła dzieci jakiś dwa lata po rozstaniu. Bella miała wtedy 20 lat. Ciekawe kim jest ojciec?”– Może Bella ma kogoś, przecież dzieci nie biorą się z powietrza.– To się dowiedź, czy kogoś ma.– Ale o co chodzi?- to Carlisle, pewnie właśnie wrócił z pracy.– Carlisle masz dostęp do oddziału chirurgicznego?- najpierw musze to wiedzieć.– Tak mam, ale o co chodzi?- no tak to teraz dla niego bez sensu. – Dzisiaj w szkole spotkaliśmy rodzeństwo Swanów.– Mają to samo nazwisko co Bella.- zauważył Carlisle.– Tak. Z tego co się dowiedzieliśmy ich matka nazywa się Izabella Swan i jest chirurgiem w szpitalu, w którym pracujesz.– Czyli mam sprawdzić czy to nasza Bella, tak?– No tak, ale to nie wszystko. Ona jest wampirem.– I ma dzieci? Coś jest nie tak.– Wiem. My dowiemy się reszty, tylko Carlisle sprawdź czy to nasza Bella.– Dobrze jutro pójdę na chirurgię.
Rozdział 5
Oczami Carlisle
Przez całą noc myślałem nad tym, co mi powiedział Edward. Bella ma dzieci i jest wampirem. Zdziwiło mnie to, że jest chirurgiem. Chyba nie dałbym sobie rady na sali operacyjnej. Tam jest tak wiele krwi. Zawsze trzymałem się z daleka od chirurgii, dlatego nie mam przepustki. Z pacjentem mnie nie wpuszczą, ponieważ wchodzą tam tylko pielęgniarki. Dlaczego je...
tosia1301