wąż czy jaszczurka (dodatek do HPbwliJ).doc

(37 KB) Pobierz
HARRY POTTER THE-BOY-WHO-LIVED-IN-JAPAN

HARRY POTTER THE-BOY-WHO-LIVED-IN-JAPAN

“Wąż czy jaszczurka”

 

Voldemort śmiał się głośno i złowieszczo, choć z drugiej strony można by rzec, że maniakalnie, co w jego przypadku pewnie też niewiele mijało się z prawdą. Prawie wszyscy seryjni mordercy byli psychopatycznymi maniakami, więc czemu nie miał być nim też najmroczniejszy czarodziej świata.

Zebrani w Wielkiej Sali spoglądali na jego magiczny wizerunek z nieskrywanym lękiem, drżąc zarówno na ciałach, jak i na swoich delikatnych duszach. Zaledwie paru Ślizgonów przyglądało się wszystkiemu z wyraźną satysfakcją.

- Hari, czemu ten pan udaje jaszczurkę?

To jedno, proste zdanie, wypowiedziane niewinnym, dziecięcym głosem, sprawiło, że wszyscy zamarli w bezruchu, wstrzymując oddechy. Jedni ze strachu, co teraz zrobi równie jak oni zszokowany Mroczny Pan, który sądząc po minie nie był przyzwyczajony do tego, iż ktoś mu przerywa jego chwilę triumfu. Inni z zaskoczenia, iż ktoś w ogóle odważył się odezwać w obecności Voldemorta.

Sam Voldemort zaś nagle przestał się śmiać, zamiast tego mierząc swoimi krwistoczerwonymi oczyma winowajcę całego zajścia.

Toushi stał przy Harrym, jedną rączką ciągnąc za tunikę brata, a drugą mocno przytulając lisią maskotkę. W jego słodkiej twarzyczce nie było ani odrobiny lęku, a jedynie głęboka ciekawość.

Wszyscy spojrzeli na niego w milczeniu.

- Toushi, ten pan nie udaje jaszczurki – odpowiedział spokojnie Harry, tak jak gdyby nic się nie stało.

- To czemu tak dziwnie wygląda? – nie ustępował chłopczyk.

Harry westchnął ciężko. I co on miał mu powiedzieć?

- Bo ten pan jest wężem – odparł po dłuższej chwili namysłu. Toushi przez sekundę zdawał się zaakceptować jego odpowiedź.

Tylko przez sekundę.

- Kłamstwo! – stwierdził nieoczekiwanie i jeśli było to możliwe, to cisza w Wielkiej Sali stała się jeszcze głębsza. Wszyscy spoglądali po sobie w trwodze. Nawet nauczyciele zaczynali być wyraźnie zaniepokojeni. Toushi nie zdawał sobie sprawy, iż swoją dziecięcą ciekawością narażał się na gniew Ciemnego Pana, który teraz, gdyby tylko było to możliwe, w najlepszym przypadku zabiłby go jednym zaklęciem, a w najgorszym torturował przez wiele dni.

- Co takiego, Toushi? – zapytał łagodnie Harry, nie chcąc niepotrzebnie przerazić brata.

- Ten pan kłamie. Nie może być wężem!

Harry, zrezygnowany, posłał rozpaczliwe spojrzenie Sakio. Aż za dobrze znał ciekawość i dociekliwość Toushiego. Jeśli on sobie coś ubzdurał, to nic nie było w stanie go powstrzymać.

- Dlaczego tak sądzisz, braciszku? – spytał Sakio.

- Węże nie mają ani rąk ani nóg, a ten pan ma. Nie ma przecież węża z rękoma i nogami, więc ten pan nie może być wężem – zawyrokował rezolutnie Toushi.

- Cóż… nie można zaprzeczyć tej logice – przyznał cicho Albus, z trudem ukrywając uśmiech. Małe dziecko jednym zdaniem umiejętnie zrzuciło Voldemorta z piedestału. Toushi spojrzał na niego, kiwając energicznie główką, by w następnej chwili dołożyć gwóźdź do trumny.

- Już wiem! Ten pan jest jaszczurką!!!

W tym momencie zebrani w Sali nie wiedzieli, czy mają być przerażeni takim bluźnierstwem względem tak niebezpiecznej osoby, czy też rozbawieni stwierdzeniem dziecka.

- Czemu jaszczurką, Toushi?

Chłopczyk zrobił taką minę, jakby to wszystko było całkiem oczywiste.

- On nie może być wężem, bo ma nogi i ręce, ale wygląda jak gad, a więc musi być jaszczurką. Jaszczurki są gadami i mają ręce i nogi, prawda?

- No… padalec nie ma rąk i nóg – przypomniał mu Sakio.

- Ale nie zmienia to faktu, że jest jaszczurką – wytknął mu Harry.

- Fakt.

- Czemu koniecznie jaszczurką? Czemu nie na przykład krokodylem? Te też są gadami – odezwał się Syriusz.

- Nie ma takich zębów jak krokodyl – stwierdził po prostu Toushi. – A do tego one lubią wodę, a on chyba w wodzie nie siedzi.

Chłopczyk był rozbrajający. Jedyny w swoim rodzaju. Morderczy wzrok Voldmeorta zdawał się kompletnie nie mieć na niego wpływu. Wręcz przeciwnie, dziecko cały czas zdawało się być zainteresowane i zaciekawione. Co niektórzy zaczęli przypuszczać, iż po czymś takim Mroczny Lord nie będzie pałał względem dzieci zbyt ciepłymi uczuciami.

- Proszę pana, czy udaje pan jaszczurkę? – zapytał Voldemorta Toushi, a jego duże, niebieskie oczy wpatrywały się w niego intensywnie.

Voldemort naprawdę żałował, że nie jest w tej chwili w stanie przekląć tego impertynenckiego dzieciaka. Tak go upokorzyć! Jego!!!

- Ty bezczelny, niewychowany…

- Tom! – przerwał mu stanowczo Albus, nie chcąc, aby zebrane dzieci słyszały bardziej dosadne przekleństwa, które zapewne za chwilę miały nadejść. Voldemort posłał mu mordercze spojrzenie… po czym rozmył się w powietrzu.

A przynajmniej jego magiczny wizerunek.

Tego samego wieczoru, dość późnego już raczmy dodać, w kuchni Hogwartu na przednocnej przekąsce, zebrała się wesoła grupka, wreszcie mogąca w spokoju obgadać wydarzenia minionego dnia. Oczywiście głównym tematem było “starcie” Voldemorta z Toushim.

- Ten wasz braciszek jest po prostu niesamowity – śmiał się Syriusz, choć w jego głosie dało się wyczuć uznanie. Może i Toushi zrobił to wszystko nieświadomie, ale było to znacznie więcej, niż to, na co odważyłaby się znaczna większość społeczeństwa czarodziejskiego.

- Mogę się założyć, że Lord wyżył się na poddanych dotkliwie – stwierdził Lucjusz, nalewając sobie kolejną filiżankę herbaty. – Wszyscy będą od dzisiaj omijać dzieci szerokim łukiem.

- Nie wiem skąd mu to przyszło do głowy, ale nie mógł wybrać lepszego momentu – roześmiał się Harry.

- A wiecie, te pytania Toushiego dały mi trochę do myślenia – odezwał się Sakio. – Czy myślicie, że Voldie ma podwójnego?

Wszyscy spojrzeli na niego, nie bardzo rozumiejąc o co mu chodzi.

- Podwójnego? – zdziwił się Draco.

- Co takiego? – zawtórował mu Remus.

- No wiecie, podobno węże mają podwójnego… - odpowiedział Sakio, a widząc, że nadal nikt nic nie rozumie. – Mają podwójne członki, penisy, męskości, jak zwał tak zwał!

- A na co im dwa?

- Bo podczas kopulacji często się zdarza, że samica, przestraszona czymś, urywa partnerowi jego męskość. Aby to wynagrodzić, natura dała im dwa, zamiast jednego… Tak przynajmniej słyszałem.

- Dziwne – mruknął Remus.

- Choć może być całkiem przydatne – zachichotał Syriusz. – Wiecie ile przyjemności można by z tego mieć? Zwłaszcza, jeżeli są takie długie i giętkie, jak…

- Uuugh, Black, trzymaj swoje zbereźne myśli na smyczy – syknął zdegustowany Severus, w odpowiedzi otrzymując szeroki uśmiech.

- Tak sobie właśnie pomyślałem, że skoro Voldie jest na wpół wężem, to czy też ma dwa – kontynuował filozoficznie Sakio. Lucjusz zmierzył go zaniepokojonym wzrokiem.

- Kochanie, ty chyba nie…

- No co ty?! – oburzył się chłopak. – To tylko tak z ciekawości.

- Uuuf, ulżyło mi – westchnął Lucjusz. – A już myślałem…

- Ale to wcale nie jest takie głupie – rzekł Kojiro. – Jakiś sens w tym jest, choć raczej mało przyjemny.

- Jednak to by tłumaczyło, czemu, pomimo jego paskudnej aparycji, prawie wszystkie kobiety wśród Śmierciożerców tak bardzo na niego lecą – stwierdził Severus.

- Tak, i dlaczego Narcyza gotowa jest każdej z nich wydrapać oczy – dodał Lucjusz.

Przez chwilę patrzyli wszyscy po sobie, po czym wybuchnęli niekontrolowanym śmiechem.

 

KONIEC

 

...
Zgłoś jeśli naruszono regulamin