00:00:04:Gran Teatre del Liceu 00:00:11:WALKlRlA|Ryszarda Wagnera 00:00:17:Kierownictwo muzyczne 00:00:21:Reżyseria 00:00:25:Zygmund 00:00:29:Hunding 00:00:34:Wotan 00:00:38:Zyglinda 00:00:42:Brunhilda 00:00:46:Fryka 00:00:51:Gerhilda 00:00:55:Ortlinda 00:00:59:Waltrauta 00:01:03:Szwertlita 00:01:08:Helmwiga 00:01:12:Zygruna 00:01:16:Grimgerda 00:01:20:Roswissa 00:01:28:Orkiestra Symfoniczna|Gran Teatre del Liceu 00:05:02:Nie wiem, czyj to dom,|lecz muszę w nim wypoczšć. 00:05:39:Obcy mężczyzna?|Zaraz go zapytam, 00:05:47:jak wszedł do naszego domu|i czemu leży przy ogniu? 00:05:59:Znużony jest trudem drogi, 00:06:10:jakby przytomnoć stracił.|A może jest chory? 00:06:26:Słyszę jego oddech,|ale oczy ma zamknięte. 00:06:36:Wydaje się dzielnym rycerzem, 00:06:44:choć wielce jest zmęczony. 00:06:51:Wody! Dajcie mi wody! 00:06:55:Przyniosę co do picia. 00:07:38:Przyniosłam ci orzewienie|na spieczone wargi. 00:07:47:To woda, tak jak chciałe. 00:08:57:Chłodne orzewienie|dała mi woda. 00:09:04:Jakby ciężar z pleców mi zdjęła. 00:09:09:Oczy radoniej spojrzały na wiat. 00:09:32:Kto przyniósł mi takš ulgę? 00:09:50:To dom Hundinga,|a jam jego żona. 00:09:59:Pewnie przyjmie cię gocinnie,|gdy sam już wróci! 00:10:08:Nie mam broni - rannemu przybyszowi|nie odmówi gociny. 00:10:15:Pokaż mi swoje rany! 00:10:19:Sš niegrone,|nie warto o nich wspominać. 00:10:23:Jeszcze wszystkie członki|trzymajš się ciała! 00:10:27:Gdyby oszczep i tarcza były|tak silne, jak moje ramię, 00:10:30:nigdy bym przed wrogiem nie umykał!|Lecz oszczep i tarcza strzaskane. 00:10:36:Ucieczka przed wrogiem|zabrała mi siły, 00:10:40:osłabił mnie huk burzy. 00:10:43:Lecz szybciej, niż ja umykałem przed|wrogiem, odeszła mnie już słaboć. 00:10:54:Wtedy w oczach pociemniało, 00:11:04:teraz znów widzę słońca blask. 00:11:44:We choć łyk słodkiego miodu. 00:11:52:Proszę, nie odmawiaj. 00:12:05:Może ty go osłodzisz? 00:13:27:Ulitowała się|nad nieszczęnikiem, 00:13:34:oby sama uniknęła zguby! 00:13:41:Wypoczšłem już i odzyskałem siły.|Czas ruszać w dalszš drogę! 00:13:50:Kto cię ciga, że tak uciekasz? 00:13:54:Zły los mnie ciga,|nie ma przed nim ucieczki. 00:14:04:Zły los nadcišga,|gdziekolwiek się zatrzymam. 00:14:25:Lecz do ciebie on się nie zbliży! 00:14:33:ldę, już na mnie czas! 00:14:38:Zostań tu! 00:14:41:Nie cišgniesz nieszczęcia na dom,|w którym ono już goci. 00:15:34:Wehwaltem sam się nazwałem. 00:15:41:Zaczekam na Hundinga. 00:17:22:Półżywy leżał przy ogniu. 00:17:27:Jest w wielkiej potrzebie. 00:17:38:Ugociła go? 00:17:40:Dałam mu wody,|gocinnoć tego wymaga! 00:17:48:Dała mi wodę i schronienie,|będziesz jej miał to za złe? 00:18:01:więty jest ten ogień, 00:18:08:niech mój dom więty będzie ci! 00:18:26:Przynie nam posiłek! 00:19:09:Jaki do niej podobny! 00:19:13:Jemu też przebiegłoć|wyziera z oczu. 00:19:35:Chyba przebył długš drogę,|i nie jechałe konno. 00:19:43:Gdzieże to bywał,|że tak umęczony? 00:19:49:Szedłem lasami i bezdrożami,|gnała mnie burza i trudna potrzeba. 00:19:55:Nie znam drogi, którš tu dotarłem.|l nie wiem, dokšd przyszedłem. 00:20:03:Chętnie bym się dowiedział. 00:20:07:Pod moim jeste dachem, 00:20:12:mój dom cię chroni. 00:20:15:Nazywam się Hunding. 00:20:22:Gdy skierujesz się na zachód, 00:20:27:napotkasz zamożne dwory. 00:20:34:Moi krewni w nich mieszkajš. 00:20:41:Wywiadcz mi zaszczyt, gociu, 00:20:46:i podaj swoje miano. 00:21:38:Jeli się boisz mi zaufać,|to powiedz tej niewiecie! 00:21:44:Patrz, jaka jest ciekawa! 00:21:49:Gociu, chętnie się dowiem,|kim jeste. 00:22:16:Friedmundem -|Pokojem się nie nazwę 00:22:22:Frohwaltem - Wesołkiem też nie. 00:22:28:Zwę się Wehwalt - Nieszczęsny. 00:22:41:Moim ojcem był Wolfe - Wilk! 00:22:44:We dwoje przyszlimy na wiat,|moja siostra bliniaczka i ja. 00:22:55:Matka i siostra|szybko mi z oczu zniknęły. 00:23:00:Nie znałem prawie tej,|co mnie urodziła, 00:23:04:ni tej, co siostrš była. 00:23:10:Ojciec Wilk był dzielny i silny,|lecz wrogów licznych miał! 00:23:16:Raz wybrał się z synem|na polowanie. 00:23:20:Gdy z puszczy i lasów|wrócili do domu, 00:23:24:siedziby nie było już! 00:23:34:Wyniosły dwór na popiół spalony. 00:23:40:Potężny dšb cięty przy pniu. 00:23:45:Obok zwłoki zabitej matki, 00:23:53:a lad po siostrze pochłonšł żar. 00:24:01:Tak oto zawistni ludzie|zgotowali nam okrutny los! 00:24:17:Zrozpaczony ojciec|uciekł ze mnš. 00:24:21:Wiele lat chłopak mieszkał|z Wilkiem w lesie. 00:24:26:Nierzadko cigał ich wróg.|Wilkom jednak nikt nie dorównał. 00:24:35:Mówi ci to Wilczę, 00:24:42:którego wielu już dawniej|Wilczęciem nazywało. 00:24:53:Dziwy nad dziwami|opowiadasz mi, gociu. 00:24:59:Wehwalt - Wilczę! 00:25:03:Co mi się zdaje, że o tych dwóch|kiedy już słyszałem. 00:25:09:Choć nie znałem Wilka|ani Wilczęcia. 00:25:15:Mów dalej, gociu.|Gdzie teraz jest twój ojciec? 00:25:24:Kiedy zawistni wrogowie urzšdzili|na nas wielkie polowanie. 00:25:30:Liczni myliwi padli z ršk Wilków. 00:25:33:W głęboki las uciekli ze strachu|przed nami! 00:25:40:A jednak straciłem z oczu ojca. 00:25:44:Zniknšł gdzie jego lad. 00:25:49:Choć długo szukałem, 00:25:53:w lesie znalazłem jeno|wilczš skórę. 00:26:02:Tylko wilczej skóry strzęp. 00:26:07:Lecz ojca swego|nie znalazłem. 00:26:30:Co zmuszało mnie|do wyjcia z lasu, 00:26:35:co do ludzi gnało mnie precz. 00:26:55:Nieważne, ilu spotkałem,|i nieważne gdzie, 00:27:00:gdy szukałem przyjaciela|lub kobiety, 00:27:06:zewszšd przeganiano mnie! 00:27:13:Nieszczęcie szło za mnš|krok w krok. 00:27:17:Co dla mnie było słuszne,|inni uznawali za złe. 00:27:24:Co dla mnie było złe,|inni uznawali za słuszne. 00:27:30:Gdzie tylko byłem,|wybuchał spór. 00:27:33:Gniew czekał mnie,|gdziekolwiek bym był. 00:27:38:Pragnšłem szczęcia, 00:27:42:lecz spotkał mnie ból. 00:27:50:Dlatego nazwałem się Wehwaltem, 00:27:58:bo ból i nieszczęcie tylko znam. 00:28:34:Zły spotkał cię los, 00:28:39:Norna nie była ci przychylna. 00:28:47:Nie witał cię radonie człowiek, 00:28:55:do którego podchodziłe|jako goć. 00:29:03:Tylko tchórze bojš się tego,|kto chodzi samotny i bez broni. 00:29:12:Powiedz nam, gociu, jak w walce|straciłe swój oręż! 00:29:23:Do walki wezwało mnie|nieszczęsne dziecię. 00:29:28:Rada krewniaków chciała wydać|dziewczynę za mšż wbrew jej woli. 00:29:34:Stanšłem w jej obronie i zmierzyłem|się ze złymi krewniakami. 00:29:40:Wrogów w walce pokonałem! 00:29:46:Zabiłem braci dziewczyny! 00:29:54:Stanęła przy ich ciałach, 00:29:59:a w smutek zmieniła się złoć! 00:30:03:Zalana łżami wybiegła przed dom 00:30:08:i opłakiwała mierć braci! 00:30:24:Nadcišgnęli inni krewniacy zabitych,|cały tłum pragnšcy zemsty. 00:30:30:Otoczyli nas licznie wrogowie. 00:30:34:A dziewczę nie chciało uciekać. 00:30:38:Długo broniłem jej oszczepem|i tarczš, 00:30:44:aż pękła pod naporem broń. 00:30:56:Ranny, bez broni stałem 00:31:09:i patrzyłem, jak ginęło|nieszczęsne dziewczę. 00:31:17:Na mnie ruszyła horda wrogów! 00:31:24:Ona martwa leżała przy ciałach. 00:31:47:Teraz już wiesz, pani, czemu 00:32:00:Friedmundem - Pokojem 00:32:11:zwać się nie mogę. 00:32:51:Znam to dzikie nasienie, 00:32:54:któremu nic nie jest więte. 00:33:02:Nienawistny jest on wszystkim,|i mnie też. 00:33:12:Wezwano mnie, 00:33:15:by pomcić|przelanš krewniaczš krew. 00:33:25:Przybyłem jednak za póno, 00:33:32:a gdy wróciłem do domu, 00:33:38:w jego progach ujrzałem|zbiegłego łotra. 00:33:56:Dzi mój dom chroni cię,|Wilczku. 00:34:03:Możesz tu dzi przenocować. 00:34:13:Jutro jednak przyjdzie ci się bronić, 00:34:18:bo ten dzień wybrałem na bój. 00:34:22:Zapłacisz mi za krew zabitych! 00:34:35:Wyjd z komnaty! 00:34:38:Nie kręć się tu! 00:34:41:Przygotuj mi napój i czekaj,|aż przyjdę spoczšć. 00:37:57:Prawdziwy mšż|wart swojej broni. 00:38:05:Z tobš, Wilczku,|jutro się zmierzę. 00:38:12:Słyszałe moje słowa, 00:38:18:więc miej się na bacznoci! 00:39:45:Ojciec przyrzekł mi miecz, 00:39:51:który miałem znaleć|w potrzebie! 00:39:59:Bez broni trafiłem dzi|do domu wroga. 00:40:08:Jestem tu|jako zastaw jego zemsty. 00:40:21:Ujrzałem też kobietę,|pięknš i miłš. 00:40:32:Dziwnie mocno zabiło mi serce. 00:40:42:Do niej cišgnie mnie tęsknota, 00:40:47:jakby rzuciła na mnie słodki czar. 00:40:51:Jej mšż trzyma jš jak w niewoli, 00:40:56:i kpi ze mnie, bezbronnego! 00:41:03:Walse! 00:41:12:Walse! 00:41:19:Gdzie jest twój miecz? 00:41:23:Czy potężny miecz,|którym mógłbym wzišć zamach, 00:41:28:ma mi się wydobyć z piersi,|w której wzburzone bije serce? 00:41:42:Co tak błyska w płomieniach?|Jaki promień wydobywa się z żaru? 00:41:54:Jakby niewidzšce oko|wysłało blask. 00:41:59:mieje się wesoło znak! 00:42:09:Dziwny dreszcz|przeszył mi serce! 00:42:18:Czy to spojrzenie pięknej niewiasty, 00:42:23:które jeszcze rzuciła mi, 00:42:26:gdy cicho wychodziła z komnaty? 00:42:39:Nocne ciemnoci|zakrywały mi już oczy, 00:42:46:gdy spoczšł na mnie|promień jej spojrzenia. 00:42:51:Poczułem ciepło,|jakby nastał wit. 00:42:59:Jakby znów słońca|zalnił blask. 00:43:03:Otuliła mnie jasnoć słońca,|aż znów zaszło za góry. 00:43:17:l jeszcze gdy wychodziła,|otoczył mnie jej blask. 00:43:25:l prawie wygasły żar|raz jeszcze błysnšł złotš powiatš. 00:43:36:Wtedy zwišdł kwiat|i zgasło wiatło. 00:43:45:Nocne ciemnoci zakryły mi oczy, 00:43:54:i tylko w głębi piersi|żarzy się mroczny żar. 00:44:29:- pisz, gociu?|- Któż tam się skrada? 00:44:33:To ja, wysłuchaj mnie! 00:44:36:Głębokim snem pi Hunding. 00:44:41:Dodałam mu ziół do trunku,|więc ratuj się nocš! 00:44:48:Ty mym ratunkiem! 00:44:51:Pokażę ci, gdzie tu ukryta broń. 00:44:55:Oby jš tylko dobył! 00:44:59:Nazwałabym cię bohaterem,|największym z wielkich! 00:45:05:...
landarenca