Kaye Marilyn Replika 01 Amy numer siedem.pdf

(528 KB) Pobierz
333341411 UNPDF
Replika
Amy numer siedem
Ilu nas jest?
Marilyn Kaye
Amy numer siedem
1
333341411.002.png
Ksiąke tę z miłością i wdzięcznością dedykuję Grupie: Anne
Adams Lang, Jane Furse, Bette Glenn, Katherine Leiner JoAn-
ne McFarland. Lavinii Plonce, Gretcie Keene Sabinson i Mi-
chele Willens
Amy numer siedem
2
333341411.003.png
Prolog
Dyrektor wziął teczkę do ręki. Otworzył ją, przejrzał kartki
znajdujące się w środku, po czym zamknął.
–Czemu mi to pokazujesz? Ten projekt został zakończo-
ny przed dwunastoma łaty.
Być może trzeba go będzie wznowić.
Po co? Pożar zniszczył cały materiał.
Są dowody, że coś mogło się zachować.
Dyrektor podniósł głowę, zaciekawiony,
Coś? Czy ktoś?
Chcemy, żebyś to sprawdził.
Amy numer siedem
3
333341411.004.png
1
rozdział pierwszy
A my nie miała pojęcia, skąd się tu wzięła. Nie wiedziała, gdzie
jest ani co robi w tym miejscu. Wiedziała tylko, że był tu już wiele,
wiele razy, nie czuła więc lęku.
leżała na plecach. Słyszała słabe, znajome, rytmiczne dźwię-
ki, jakby stłumione bicie w bębny. Ze wszystkich stron widać było
biel, Amy nie mogła jednak rozróżnić żadnych kształtów. Za szybą
wszystko wydawało się zamglone.
Otaczała ją szyba, gruba szyba. Gdyby wyciągnęła rękę albo
podniosła nogę, mogłaby jej prawie dotknąć.
Fakt. że przebywała za szkłem, nie budził jej niepokoju, zda-
wała sobie sprawę, że te szyby mają ją chronić, choć nie była pewna
przed czym. Leżała na czymś miękkim, ciepłym i wygodnym. Wdy-
chała czyste, wonne powietrze, jej żołądek był pełny, nie groziło jej
żadne niebezpieczeństwo.
Chociaż.... Nie! Coś się działo, coś, co nie zdarzyło się nigdy
wcześniej. Pomarańczowa smuga przecięta biel. Potem pojawiły się
następne, Amy usłyszała nieznany jej dotąd dźwięk, coś jakby trzask.
Było jej coraz cieplej, aż za ciepło.
Amy numer siedem
4
333341411.005.png
Ogień! Za szybą szalał ogień. Płomienie z każdą chwilą były
coraz większe i zbliżały się do Amy. Chciała krzyczeć, ale głos
uwiązł jej w gardle. Próbowała się poruszyć, ale ciało nie reagowało
na polecenia płynące z mózgu. Coś jej mówiło, że ogień okaże się
silniejszy od szkła, że szyba tym razem jej nie ochroni. Znalazła się
w pułapce. Wkrótce strawią ją płomienie. Przestanie istnieć. Ogarnę-
ło ją uczucie, którego do tej pory nie znała - strach. Zaczęła drżeć.
Może właśnie dlatego się obudziła. Z trudem usiadła na łóż-
ku. Ciągle jeszcze dygotała i mimo lekkiego wietrzyku, wpadającego
do jej sypialni przez otwarte okno, była mokra od potu.
Ale nie miała już przed sobą ani szyby, ani złowieszczego
blasku płomieni. W słabym świetle latarni, sączącym się przez zasło-
ny, widziała swój cień w lustrze wiszącym na drzwiach szafy. Z pół-
mroku wyłaniało się biurko, szafa z książkami i stara kolekcja lalek
Barbie. Pierwszą myślą, jaka przyszła jej do głowy, było to, że trzeba
by się ich wreszcie pozbyć. W końcu miała już dwanaście lat i nie
bawiła się lalkami
Włączyła lampkę, wstała i na dygoczących nogach podeszła
do lustra. Poczuła się nieco lepiej, widząc swoje odbicie. Była blada.
na czole miała krople potu, ale wciąż pozostawała tą samą Amy
Candler. Metr pięćdziesiąt wzrostu, czterdzieści kilo wagi. Dwoje
oczu, brązowych; dwoje uszu, jeden nos, usta, proste zęby, proste
włosy, ciemne, podobnie jak oczy. Była najzupełniej zwyczajna i
normalna, tyle że ciągle nawiedzał ją ten sam sen, przynajmniej raz
w miesiącu, czasem częściej, Biel, szkło ciche dudnienie - do tego
przywykła. Jednak tym razem doszedł nowy element ogień.
Amy nieco już ochłonęła, ale w czasie snu tak się spociła, że
teraz strasznie jej się chciało pić.
Woda z kranu nie zadowoliłaby jej; Amy miała ochotę na
zimną gazowaną wodę z lodówki. Przeszła korytarzem na palcach,
wstrzymując oddech pod drzwiami sypialni matki. Nancy Candler i
miała szósty zmysł, gdy chodziło o córkę – za każdym razem, kiedy
Amy wstawała w nocy, ona zdawała się to wyczuwać.
Amy numer siedem
5
333341411.001.png
Zgłoś jeśli naruszono regulamin