Gerard Cindy - Czy pamiętasz Peggy Sue.pdf

(330 KB) Pobierz
290859138 UNPDF
Cindy Gerard
Czy pamiętasz Peggy
Sue
290859138.002.png
ROZDZIAŁ PIERWSZY
Cutter Reno opuścił miasto Sundown w stanie Montana
przed sześciu laty, ale wierzył, że pewnego dnia wróci. Miał tu
przyjaciół. Z miastem łączyły go lepsze i gorsze wspomnienia.
W sumie Sundown najbardziej ze wszystkich miejsc, w jakich
się znalazł w ciągu dwudziestu sześciu lat życia, odpowiadało
pojęciu „domu".
Nie przewidział jednego - że kiedy się tu w końcu zjawi,
znajdzie się w roli prowadzącego doroczną paradę w dniu 4
Lipca.
Nigdy też nie liczył na zwycięstwo w narodowych
mistrzostwach ujeżdżania w siodle. A to właśnie jego sława
mistrza sprawiła, że stary kumpel, Sam Perkins, wytropił go i
zaprosił do poprowadzenia parady.
Poprawił się w siodle i uśmiechnął do ludzi stojących
wzdłuż ulicy. Próbował nie myśleć o zawodach i pieniądzach,
które właśnie przechodziły mu koło nosa.
- Pół hrabstwa się zjedzie, żeby cię zobaczyć na tej
paradzie - powiedział Sam poprzedniego wieczora, kiedy
siedzieli w barze „Od Zmierzchu Do Świtu". - To będzie
ogromna impreza.
Cutter uznał, że jak na standardy miasta Sundown i jego
czterystu siedemdziesięciu trzech mieszkańców, była raczej
duża. Parada miała długość jakichś czterech przecznic -
według Sama był to nowy rekord - i maszerowała z wielkim
entuzjazmem wzdłuż ulicy Głównej. Jedną z atrakcji była
orkiestra dęta miejscowego liceum, licząca dwadzieścia jeden
osób.
- Mielibyśmy dwadzieścia dwie, ale Billy Capper ma
rozwalony nos po wczorajszym meczu. Joe Gillman przyłożył
mu kijem - poinformował Snake Gibson, który dosiadł się do
nich w barze.
290859138.003.png
Orkiestra chyba jakoś sobie radziła w okrojonym składzie.
Muzycy pocili się w czerwonych wełnianych mundurach,
rozpaczliwie usiłując zachować szyk i jeszcze grać przy tym
marsza. Pomyślał, że wręcz szkoda ich wysiłków, gdyż z
zażenowaniem odkrył, że cała publiczność patrzy na niego.
No, prawie cała, poprawił się, wspominając zdarzenie
sprzed sześciu lat, które dawno powinno było odpłynąć w
niebyt. Jak tylko zobaczył Peggy Sue Lathrop, zapomniał o
palącym słońcu.
Orkiestra, śmiechy, okrzyki tłumu - to wszystko nie miało
znaczenia. Cutter widział tylko rudowłosą kobietę, która szła
wzdłuż trasy, unikając jego spojrzenia.
- Co za uroczy kocurek. Peg Lathrop skrzyżowała ręce na
piersiach i rzuciła wymuszony uśmiech swojej przyjaciółce,
Krystal Perkins.
- Z kocurem to trafiłaś. Tym jest i tym pozostanie.
Peg uznała, że wcale się nie zmienił. Patrzyła, jak macha
do witających go ludzi, siedząc na wielkim gniadym wałachu.
Z trudem odwróciła spojrzenie od smukłego ciała i
uwodzicielskiego uśmiechu Cuttera Reno. Wmawiała sobie,
że jego widok wcale nie sprawił jej bólu. Chociaż łatwiej
byłoby mu wybaczyć, gdyby nie wiedział tak dobrze, jakie
wrażenie robi na kobietach. I czego od nich chce.
- Tylko popatrz - ciągnęła Krystal, z zachwytem kręcąc
głową. - Co za cudo.
Peg usiłowała właśnie nie patrzeć. Wyprostowała się i
spojrzała groźnie na Krystal.
- Sam zobaczy, jak się ślinisz na widok Reno, i wyrzuci
cię z domu.
Krystal roześmiała się i poprawiła trzymanego na biodrze
dwuletniego synka Granta, zajadającego lody.
- Popatrzeć zawsze można - oznajmiła beztrosko. Grant
rozmazał lody na bródce i na koszulce, po czym obdarzył
290859138.004.png
mamę lepkim uśmiechem. - Dopóki miłości szukam tylko u
tatusia mojego maleństwa, prawda, kochanie?
Ta wzmianka sprawiła, że Grant przypomniał sobie o
aktualnie ulubionych słowach.
- Gdzie tata? Gdzie tata?
- Tatuś jest na wozie strażackim, skarbie. Patrz. Zaraz się
pokaże. A mama na razie popatrzy na starego kocura, dobrze?
- A ty pamiętaj, żeby wyrosnąć na mężczyznę takiego jak
tatuś. - Peg czule poklepała chłopca po pleckach. - Takich jak
on ze świecą szukać.
A jeszcze trudniej zatrzymać, pomyślała, gdy jej wzrok
instynktownie odnalazł olśniewający uśmiech Cuttera Reno.
Zamarła, gdy ich spojrzenia się spotkały. Patrzyła w błękitne
oczy Cuttera, a jej serce waliło jak szalone.
Odwróciła wzrok i ścisnęła mocno dłoń swojej
pięcioletniej córki.
- Chodź, Shell. Widzę dziadka Jacka. Sprawdźmy, czy
znalazł dobre miejsce do oglądania fajerwerków wieczorem.
- Ale ja chcę zobaczyć paradę do końca - zaprotestowała
Shelby, wbijając czerwone kowbojskie buciki w ziemię.
Peg popatrzyła na swoje umorusane szczęście. Gładkie,
jasne włosy widoczne spod kowbojskiego kapelusza w kolorze
lawendy były mokre od potu i wymykały się z dwóch
warkoczyków. Żółte ubranko było poplamione lodami
czekoladowymi. Buzia aniołka była różowa od słońca, upału i
podniecenia. Intensywnie błękitne oczy lśniły determinacją.
- Na pewno będziesz widziała jeszcze lepiej, siedząc u
dziadka na barana.
Shelby ruszyła w stronę Jacka Lathropa, który stał przy
najbliższej przecznicy z grupą kolegów.
- Pożegnaj się z Krystal i Grantem - upomniała ją Peggy
Sue.
290859138.005.png
- Cześć, Krystal. Cześć, Grant! - zawołała Shelby przez
ramię.
Peg uniosła oczy do nieba i spojrzała przepraszająco na
Krystal. Jej uśmiech zniknął na widok zmarszczonego czoła
przyjaciółki.
- Co takiego?
- Zdecydowałaś już, czy się z nim spotkasz? Odkąd mąż
Krystal, Sam, przewodniczący komitetu
organizacyjnego, oznajmił radośnie, że jego stary
przyjaciel Cutter Reno zgodził się wziąć udział w paradzie,
Krystal nie dawała jej spokoju.
- Nie, jeśli uda mi się temu zapobiec. Krystal znowu
zmarszczyła czoło z naganą.
- Muszę lecieć - oznajmiła Peg, zanim Krystal zdążyła
rozpocząć wykład o powodach, dla których powinna
porozmawiać z Cutterem.
- Dobrze - powiedziała Krystal, widząc minę Peg. -
Starczy pytań, przynajmniej na temat Cuttera. Ale wciąż
jesteśmy umówieni na piknik przed fajerwerkami?
- Cutter tam będzie?
Krystal skinęła głową, nie spuszczając oczu z Peg.
- No to wybacz, ale chyba sobie daruję.
- Peggy...
- Nie. Nic nie mów - przerwała jej Peg, po czym
zawstydziła się swojego braku opanowania. - Wybacz. Daj już
spokój, dobrze? Muszę sobie z tym poradzić sama. Może się
zobaczymy po pokazie ogni. - Pożegnała się pośpiesznie. -
Dzięki za przypilnowanie Shell rano.
Ruszyła przez tłum w stronę dziewczynki trzymającej za
rękę mężczyznę, do którego Peg mówiła „tato", a Shelby
„dziadku". Jutro Cutter wyjedzie, a jej życie wróci do normy.
Śliczna Peggy Lathrop. Tak właśnie pomyślał Cutter,
obserwując, jak idzie wzdłuż ulicy. Wyładniała. Obcisłe,
290859138.001.png
Zgłoś jeśli naruszono regulamin