siódmy krąg_7.pdf

(254 KB) Pobierz
319417138 UNPDF
ROZDZIAŁ 7
Gdywróciła dobibliotekigdyzapadłanoc,niezastałachoćbyśladuLincolna
Pierwszagrupałowcówopuszczającychrezydencjęprzełamałajejspokój,przywracając
jądorzeczywistości,życiaiobowiązkówMusiałakontynuowaćposzukiwania
Usiadła przystoleiprzyciągnęładosiebieksięgę,którączytaławcześniejTana
którąpatrzyłLincolnznajdowałasię po przeciwnej stronie, naprzeciw jego pustego
krzesłaNiechciałamyślećgdziezniknąłMiałanadzieję,żejestwjejmieszkaniu,anie
na zewnątrz mordującniewinnychzjejpowodu
Wzdychającciężko,zaczęłaczytać,próbującpozbyćsięwszystkiegozgłowy i
skupiającsięnapracyZaczęłosięobiecująco,poczymwszystkoskończyłosięna
niczymwięcej, jakkartkowaniemksięgiiprzeglądaniemstron.
StojącyzegarwroguwybiłgodzinęÓsmaNocledwosięzaczęła,aonajużbyła
takstraszniezmęczonaChciałabymiećczasnaodpoczynekNiemogłajednakspać,
dopóki nieskończysiędzisiejszanoc
Odwróciłakolejnąstronęizagapiłasięnanią, próbującodzyskaćskupienie
NiemożliwePrzejrzelityleksiążek,aLincolndałjejtakniewiele informacji. Pakt zwany
Spiritus Diabolus Cotocoinformacja?NiewielezniejużytkuGdybybyłwstanie
powiedziećjejcośbardziejkonkretnegotoznacznieprzyspieszyłobytoposzukiwania
Sampowiedział, żekończyłimsięczas,botakdługozajęłomuodnalezieniejej
Istniałajeszczejednarzecz,którejniemogłasiępozbyćzgłowy.
Tooniąspecjalniepoprosił
Dlaczego?Onarównieżbyłaczęściątejprzepowiedni?
Zerknęłanazdjęcieprzedsobą– succubus i jego ofiara.
Cośjejmówiło,żeLincolnwiedziałwięcejniżmówiłNiepowiedziałdlaczego
potrzebowałjejwtejsprawie,aniteżniepodałprawdziwegopowoduczemu byłtak
niechętnybyopuścićkampanięaby siępożywićZłatwościązabiłtamtegodemonaZ
łatwościąmógłzabićkażdego, którystanąłbymunadrodzeMusiałistniećpowód, dla
którego tak bardzo potrzebował jej ochrony Miał więcej informacji i ich jej nie
przekazał
Odwróciłastronę
Dlaczego tak sięwzbraniał, jeżelipotrzebowałjejpomocywzatrzymaniutej
przepowiedni?Gdybywiedziałaoniejwięcej,moglibyznaleźćrozwiązanie,jakiśsposób
uniknięciajejalbozatrzymania
Przeczytałapobieżnienastępnąstronęwswojejksiążce,poczymsięzatrzymała,
jejoczyprzeskanowałystronęponownie,ażznalazłysłowoktóreuprzednio zauważyła
Pakt.
Lincolnwspominałcośopakcie
Przeczytałaakapitktóryzawierałtosłowoizmarszczyłabrwigdynapominało
Diable.
JejoczyprzesunęłysiędonastępnejByłatorycina w czerni i bieli, groteskowe
wyobrażenieDiabłaiczłowiekaDiabełstałztyłu,niemalcałkowiciewcieniu,jego
ogromnapostaćzrogaminałbie, górowałanasmniejszymczłowiekiemRęcemiał
wyciągniętenadmężczyzną,jegoprzypominająceszponypalcesprawiły, żewjejoczach
wyglądałjakdyrygentPodnim,człowiekbyłzwiniętywdziwnąpozę,jegociałozgiętei
marne,aramionawyciągnięteprzednim naśladowałypozęDiabła
Imdłużejpatrzyła na ten obraz, imdłużej patrzyławoczyDiabłaiprzerażającą
postaćmężczyzny,tymcorazwiększeogarniałojązimno.
Odwróciławzrok,niechcąjużdłużejnatopatrzećZjakiegośpowodująto
przerażałoSampomysłDiabłakontrolującegoludzibyłniepokojącyiprzerażający
Przeczytałałacińskinapis na dole grafiki.
MarionetkaDiabła
Drzwiotworzyłysięizatrzasnęłaksięgę,jejsercebiłomocnowjejpiersi,kiedy
odwróciłasiębystanąćtwarządoLincolna
Przysunęłaksiążkędosiebie,zbytprzerażonatymcoprzeczytałabypowiedzieć
Lincolnowi.
- Odkryłaścokolwiek?– spytałjakgdybynicsięwcześniejniewydarzyło
- Nie. – powiedzianezbytszybkoPowinnadłużejpoczekaćzodpowiedzią,albo
gadaćotymjakwolnotowszystkoidzieiżewkrótcecośznajdą
Uniósłbrwi
Jegospojrzeniezagłębiałosięwjejwłasnym
- Niekłam!– siłatychsłówuderzyławniąmocno,wstrząsającjejciałemi
sprawiając, żepodskoczyła– Wyczuwam,żecośjestnietak!
Trzymała mocno księgę do piersi Zapomniała, że z łatwością jest wstanie
odczytaćbiciejejsercai strach. Jej serce przyspieszyło,napędzanegniewemwjego
głosie
- Dlaczegojesttodlaciebietakważne?– słowaopuściły jejustanimzdałasobie
choćbysprawęcorobiTeraz nie powinnagowypytywaćStąpałapocienkimlodziepo
raz kolejny i tym razem możepęknąćpodjejnogami
Zawarczał– Tuchodziomojeżycie!
Zaśmiałasięnato,niemogącsiępowstrzymać– Boiszsięśmierci?
TakiepojęciebyłośmieszneWampirbałsięumrzećOdgoniłotostrachjaki
czuła,spychającgonatyłmyśli
Zawarczał ponownie, ukazując tym razem ostre zęby Jego groźba nie
powstrzymałająodśmiechuZrobiłtociężarbezbronnościwjegooczachWbiłjąw
ziemięNigdywcześniejniewyglądałtakludzko
- Wyśmiertelnicynieboiciesięśmierci– powiedziałpustymgłosem,odległymi
cichymBrzmiałnatakzałamanego,żechciałaprzeprosićzaswójśmiech,zazranienie
go. – Wierzycie, żepodrugiejstronieczekawascośdobrego,miłegoMywampiry wiemy
inaczejJesteśmybłogosławieniwiecznością, jeżelijesteśmyostrożni,a imdłużejżyjemy
tymbardziejboimysięśmiercibowiemyconasczeka
Przemierzyłpokójdooknaiotworzyłzasłonyukazującpięknąpełnięksiężyca
Kąpałagowświetle,zalewającpokójlodowatobiałymświatłemiodganiająccienie
Wstała,położyłaksięgę nastoleipodeszładoniegoPatrzyłnaoświetlonyksiężycem
ogródStudiowałajegoprofil,doszukującsięjakiegokolwiekznakujegoemocji
- Ci zwróceni dociemności,należądoniej - spojrzał naniąkontemoka–
Piekło Piekłojestbardzoprawdziwe i czeka na mnie.
Jegosłowaposłałykolejnydreszczwzdłużjejciała,podsyłającobrazjakiwidziała
wksiędzeMarionetkaDiabła
Jegouwagapowróciładoświatanazewnątrz
Byłtakdługocicho,żeczułasięzmuszonadoprzeprosin,bypowiedziećmuże
cokolwieksądziżenaniegoczeka,będziemusiałopoczekaćodrobinędłużej, bo nie
miałazamiarupozwolićbycokolwiekmusięstało
Wyglądałnatakzagubionego,patrzącprzezokno,kroplamelancholiiwjego
oczach.
Nienawidziłategojakczuła,iżetowampir sprawiałżetakczułaZaciskając
pięści,walczyłaokontrolę,opierającsiępragnieniupołożeniadłoniojegopoliczeki
powiedzenia mu, żejesttudlaniego
- WidziałemPiekło– wyszeptałnieobecnymgłosem– PatrzyłemwoczyDiabła
Znam swoje przeznaczenie.
Patrzyłananiego,milczączszoku,poczymprzesunęławzroknastółOnjuż
wiedziałWiedział
Zamykającoczy,oczyściłaumysłiwezwałaswójdarWyobraziłasobieksiężyc
wiszącywatramentowejciemności,skupiłasięnasłowachjakimijąwzywałJejzmysły
wyostrzyłysię, ażkrew zaczęłapulsować, agłowabolećZwróciłaswojeskupieniena
LincolnaWyczuwałamaleńkąnićstrachu Była czarna i bolesnaWidziałajakspokojnie
stawiaczołołowcom,demonomiwampiromŻadneznichgonieprzerażało, nie w taki
sposóbAonbyłprzerażony
- WięcmatojednakzwiązekzDiabłemipaktem?– spytała,aonnaniąspojrzał
Przytaknął– Mogęgoukraśćjeżelipotrzebujeszwięcejinformacji
- Jak?
Milczał
- TocoprzeczytałamwspominałocośojakimśpiętnieMusimywiedziećczyjest
to właśnietenpaktzktórymmamydoczynieniaPiętnomaponoćrozróżniaćp―
Uniósłswojąlewąrękę, cicho i bez emocji.
Ananiejznajdowałasięgrubebiałeznamię wkształciekrzyża Dłoń trzymał tak,
żepalcewskazywałyniebo,przezcokrzyżbyłdogórynogamiGdybybyłgrzesznikiem,
wierzącym,byłbytokrzyżBoga
Wnętrznościjejsięskręciły
To było w pakcie o którym czytała Został naznaczony podczas narodzin,
przeznaczonybyodegraćrolęwtejprzepowiedni Byłotrudnosobiewyobrazićjakona
bysięczułanajegomiejscuNiesądziłabybyławstanieporadzićsobiez realizacją, że
jestprzeznaczonabybyćpionkiemDiabła
- Ukradnękontrakt
Potrząsnęłagłową– TozbytniebezpieczneNiemożeszsobietakpoprostuwejść
dodomutwojegoroduigozabrać
- Nikt mnie nie zobaczy. – wydawałsiębyćtakpewien,żeniemalmuuwierzyła
- W takimwypadkupójdęztobą
Roześmiałsię– Do Oslo? Do samego serca mojego gatunku? Nie.
Zgłoś jeśli naruszono regulamin