2
Ze swych wież astronomowie,Zapatrzeni w gwiezdne mrowie,W teleskopach cud ujrzeli:Małpy biegły przez firmament!W zodiakalnej karuzeliApokaliptyczny zamętNa przystankach dawnych zwierzatSiadło szpetnych małp dwanaścieI zaczęły małpi nierządW planetarne siać przepaście.Obręcz niebios w pęd szalonyZłe puscily małpiszony,Skaczą, kręcą się, iskają,Jak za kratą swojej klatki,I czerwone pulchne zadkiZiemi, krążąc, wystawiają.Nie ma już niebieskich znaków!Małpa toczy się w zodiaku!I wisząca ciężką zmorąNad tą groźną nocą gwiezdną,Każe tańczyć gwiazdozbiorom,Gdy małpiarzy diabli biorą,Diabli biorą, diabli wezmą!
Zibiem