7 - Kazanie na górze; uzdrowienie paralityka.doc

(38 KB) Pobierz
JEZUS W DRODZE DO HEBRON

KAZANIE NA GÓRZE. UZDROWIENIE PARALITYKA

Rano przeprawił się Jezus przez jezioro z liczną rzeszą uczniów i wysiadł na brzeg o godzinę drogi na północ, od domu Mateusza. Na górze, gdzie Jozue miał nauczać, zebrały się już tłumy pogan, uzdrowionych niedawno przez Jezusa i ochrzczonych; wkoło leżały obozowiska pogan.

Uczniowie-rybacy zapytywali się Jezusa, czy mają także z Nim pójść, bo wobec tak obfitego połowu nie potrzebowali się już tymczasowo starać o żywność, a zresztą przekonali się, że i tak wszystko leży w mocy Jezusa. Jezus nie wziął ich ze Sobą, lecz polecił im ochrzcić tych, którzy jeszcze pozostali w Kafarnaum, a przez resztę dnia pozwolił im oddać się swym zwykłym zajęciom, gdyż dla tak licznie zgromadzonych tłumów potrzeba było także dużo żywności.

Jeszcze przed odejściem z Kafarnaum miał Jezus do uczniów ogólnikową przemowę, w której zebrał krótko całą Swą naukę o ośmiu błogosławieństwach, bo w najbliższym czasie o tym głównie miał nauczać. Mówił im, że są solą ziemi, wybraną do ochraniania i odświeżania innych, więc, nie wolno im brać się do tego bez odpowiedniego zasobu sił. Objaśniał im to dokładniej przez przykłady i przypowieści, a po skończeniu tej nauki przeprawił się przez jezioro.

Stosownie do polecenia Jezusa chrzcili uczniowie wraz z Saturninem w dolinie koło Kafarnaum. Ochrzczono między innymi, syna wdowy z Naim i dano mu na chrzcie imię Marcjalis. Saturnin wkładał nań ręce. Niewiasty nie poszły za Jezusem na naukę, lecz pozostały u wdowy z Naim na chrzcinach jej syna. Przy Jezusie byli siostrzeńcy Józefa z Arymatei, przybyli z Jerozolimy, Natanael, Manahem z Korei i wielu innych uczniów; w ostatnim czasie było ich wszystkich w Kafarnaum około trzydziestu.

Wylądowawszy na wschodnim brzegu jeziora, poniżej ujścia Jordanu, szło się na wschód pod górę, potem zwróciwszy się nieco na zachód, było się już na miejscu, gdzie Jezus miał nauczać. Można było tam także dojść, obchodząc w koło jezioro przez most na Jordanie, lecz dostęp z tej strony był uciążliwy dla licznych jarów i dzikich wąwozów. Betsaida-Julias leżało we wschodnich widłach ujścia Jordanu nad jeziorem. Od strony jeziora wiodła nad stromym brzegiem wzdłuż miasta droga.

Mównicy na górze nie było, stał tylko namiot na pagórku, otoczony wałem; w kierunku zachodnim i południowo-zachodnim był stąd przepyszny widok na jezioro i wznoszące się za nim góry aż do Taboru. Wkoło góry rozłożyły się obozem tłumy żydów i pogan; pogan było najwięcej i to przeważnie świeżo ochrzczonych. Jedni od drugich nie oddzielali się zbyt starannie, bo i tak żydzi tutejsi mieli częste stosunki z poganami, a poganie w tej okolicy mieli przewagę.

Jezus mówił najpierw o ośmiu błogosławieństwach w ogóle, a potem objaśniał pierwsze z nich: "Błogosławieni ubodzy w duchu, albowiem ich jest królestwo niebieskie." Opowiadał potem przykłady i przypowieści, mówił o Mesjaszu, a głównie o nawróceniu pogan. Spełniło się, mówił, to co przepowiedział prorok ku pocieszeniu pogan: poruszę wszystkich pogan, bo i dla pogan przyjdzie pocieszenie.*( * Aggeusz 2, 8.) - Dziś Jezus nie uzdrawiał, gdyż załatwiono się z tym już za dni poprzednich. Zjawili się tu także Faryzeusze, przepłynąwszy jezioro na własnej łodzi, i przysłuchiwali się nauce z zawiścią i złością w sercu. Podczas przestanków posilali się ludzie tym, co przynieśli z sobą. Uczniowie także nie przyszli z próżnymi rękoma; mieli dla siebie i dla Jezusa ryby, chleb, miód i małe dzbanuszki ze sokiem, czy balsamem, którego dodawano troszkę do wody do picia.

Pod wieczór wracał lud z Kafarnaum, Betsaidy i innych okolicznych miejscowości do swych domów, okręty czekały nań na brzegu jeziora. Jezus z uczniami udał się wzdłuż doliny Jordanu, do jednej gospody pasterskiej. Tam udzielał uczniom nauki, przygotowując ich w ten sposób do przyszłego zadania apostolskiego. Przez 14 następnych dni będzie Jezus uczył o ośmiu błogosławieństwach, a szabat przepędzi w Kafarnaum.

Następne dni uczył Jezus dalej na górze. Znajdowała się tam raz Maryja, Maria Kleofasowa, Maroni z Naim i jeszcze dwie inne niewiasty. W drodze do jeziora rozmawiał Jezus z Apostołami i uczniami o przyszłym ich powołaniu: "Wyście światłością świata!" o owym mieście, na górze położonym, o lampie na świeczniku, o wypełnieniu przykazań; poczym pojechał do Betsaidy i zamieszkał w domu Andrzeja. Między ochrzczonymi, których w tych dniach Saturnin ochrzcił koło Kafarnaum, znajdowali się także żydzi z Achai, dokąd schronili się byli ich przodkowie w czasie niewoli babilońskiej.



Betsaida-Julias jest nowo wybudowanym miastem pogańskim, w którym jednak i żydzi mieszkają i gdzie się znajduje słynna z różnych gałęzi nauk, szkoła. W mieście tym Jezus jeszcze nie był, lecz mieszkańcy tamtejsi przychodzili słuchać nauki Jego do Kafarnaum, gdzie też wielu chorych Jezus z pośród nich uzdrowił. Wspomniane wyżej miasto leży w pięknej dolinie nad wschodnim brzegiem Jordanu, na pół godziny drogi od ujścia rzeki do jeziora. Stąd o godzinę drogi na północ prowadzi przez rzekę murowany most, Wracając z góry, uczył Jezus uczniów, jakie ich czekają w przyszłości cierpienia i prześladowania. Sypiał On na łodzi Piotrowej.

W dzień potem, gdy z owej góry podążał ku Kafarnaum, otaczały Go liczne tłumy ludu. On jednak udał się do domu Piotrowego przed bramą miejską, po prawej stronie doliny. Na wiadomość, że Jezus z uczniami znajduje się w owym domu, zgromadziło się około Niego mnóstwo ludzi, pomiędzy nimi wielu Faryzeuszów i uczonych w Piśmie. Cały obszerny dziedziniec w koło otwartej sali, gdzie Jezus usiadł i nauczał, przepełniony był tłumem ludu. Mówiąc o dziesięciu przykazaniach, przyszedł na miejsce, o którym jest wzmianka i w kazaniu na górze: Słyszeliście, iż powiedziano starym "nie będziesz zabijał", nawiązał też do tego naukę o przebaczeniu urazów i o miłości nieprzyjaciół.

Wtem powstał na dachu hałas i wnet przez otwór w nim się znajdujący, spuszczono na sznurach do sali sparaliżowanego wraz z łóżkiem, z prośbą: "Panie, zmiłuj się nad chorym!" Z początku bowiem nadaremnie usiłowano wraz z chorym przedrzeć się przez tłum, i dlatego w końcu chwycono się tego sposobu, że kilku ludzi po schodach wyniosło chorego na dach, a potem przez otwór spuścili go do sali przed Jezusa. Oczy wszystkich padły na chorego, Faryzeusze oburzali się na to, uważając takie postępowanie za bezczelność i bezprawie, lecz Jezus, widząc taką wiarę u ludu, cieszył się, a przystąpiwszy do chorego, rzekł: "Bądź spokojny Mój synu, odpuszczają ci się grzechy twoje!"

Jak zawsze, tak i teraz oburzyli się Faryzeusze na takie słowa, uważając je za bluźnierstwo! "Któż bowiem, mówili, może grzechy odpuszczać jak tylko Bóg?" Jezus przewidując ich myśli, rzekł: "Dlaczego macie złe myśli w sercach waszych? Cóż jest łatwiej powiedzieć: odpuszczają ci się grzechy twoje?, czy też wstań, weź łoże twoje i chodź?. Ale, żebyście wiedzieli, iż Syn człowieczy ma moc na ziemi odpuszczać grzechy, mówię tobie, tu zwrócił się do sparaliżowanego - wstań, weźmij łoże twoje i idź do domu!". I wstał ów człowiek zdrowy, zabrał łoże swe wraz z podporami na ramiona, a otoczony towarzyszami swymi i przyjaciółmi, odszedł uradowany, wśród powszechnej radości ludzi. Faryzeusze, pełni gniewu, po cichu, jeden po drugim się wynieśli. Jezus zaś, ponieważ zapadł szabat, udał się otoczony tłumem, do synagogi.

 

Zgłoś jeśli naruszono regulamin