Fakty i mity_50-2002.pdf

(2142 KB) Pobierz
str_01_50.qxd
1/10 Gdańska ukradziona!
INDEKS 356441
ISSN 1509-460X
http://www.faktyimity.pl
Nr 50 (145) 13 – 19 grudnia 2002 r. Cena 2,20 zł (w tym 7% VAT)
Str. 9
Czy dużo potrzeba, aby człowiek
przekształcił się w zwyrodniałą
bestię? Naprawdę niedużo.
Ot, wystarczy zgwałcić małą
dziewczynkę na inwalidzkim
wózku. Dziecko chore na porażenie
mózgowe. Tak jak to uczynił
pewien ksiądz...
Str. 13
Czas
apokalipsy
Gra w karty
Że co? Że w Polsce nie moż-
na sfałszować wyborów do ra-
dy gminy, powiatu, miasta, par-
lamentu, senatu, a nawet wy-
borów na prezydenta RP?
Reporterzy „Faktów i Mitów”
udowadniają, że jest to możli-
we, a nawet dość łatwe.
O stanie wojennym pisze się dużo, jed-
nostronnie i tendencyjnie. Młode poko-
lenie nadal niewiele wie o tych trudnych
dla kraju latach. Czy generał Jaruzel-
ski, wprowadzając stan wojenny, uchro-
nił kraj od wojny domowej, interwencji
Wielkiego Brata, czy też prowadził woj-
nę z własnym narodem?
Str. 4
Str. 8
Jak kilku panów z Polski i USA 4 tys. zł na 100 mln dolarów zamieniło
96287096.028.png 96287096.029.png 96287096.030.png 96287096.031.png 96287096.001.png
2
KSIĄDZ NAWRÓCONY
Nr 50 (145) 13 – 19 XII 2002 r.
FAKTY
KOMENTARZ NACZELNEGO
POLSKA/WATYKAN Premier Miller, przebywając w Watyka-
nie, zgodnie z tradycją zaprosił papieża do złożenia wizyty w Pol-
sce, „kiedy uzna to za stosowne”; ofiarował też bombki na cho-
inkę. W zamian dostał komplet watykańskich euro i błogosławień-
stwo dla integracji Polski z UE. Tymczasem Kościół szantażuje
rząd RP i Europę cofnięciem poparcia dla polskiej akcesji, jeże-
li w brukselskiej konstytucji nie będzie bogobojnych zapisów.
Papież przyjedzie, „jak Bóg pozwoli”, czyli kiedy zechce.
Czary wały
J aki komentarz można napisać na 13. w piątek? Kata-
katolicka i narodowa. Taki właśnie wał obronny już budu-
je Radio Maryja. Bitwa o Radio Maryja jest to jeden
z przejawów bitwy o Polskę i bitwy o prawdę. Jeśli prze-
gramy bitwę o Radio Maryja, przegramy też bitwę o Pol-
skę”. Ach, ten język eklezjalny! Kto mógł wówczas przy-
puszczać, że biskup Frankowski ma na myśli Rydzykowy
„wał obronny” przeciw podatkom na rzecz państwa?
I jeszcze coś z ostatnich tygodni. Tragedia poruszają-
ca cały świat – trzęsienie ziemi na Sycylii. Pod murami
szkoły ginie 29 osób w tym 25 małych dzieci. W najnow-
szym numerze (48) tygodnika katolickiego „Niedziela” sta-
ły felietonista Jerzy Pawlas pisze: „W San Giuliano di Pu-
glia zatrzęsła się ziemia, gdy dzieci – zamiast się uczyć
– przygotowywały się do świętowania Halloween”. Odpo-
wiedź boga na pogańskie praktyki włoskiej dziatwy jest
więc natychmiastowa i precyzyjna. Bójcie się boga, bój-
cie się Kościoła! Tylko dlaczego pan bóg (a może Mary-
ja?) „zabił” 19 uczestników pielgrzymki do Medjugorje?
Zapewne byli ofiarą za nasze grzechy...
Truizmem byłoby
przypominać wszystkie
tragedie i nieszczęścia,
na czele z utratą niepod-
ległości, jakie spadały
przez wieki na Polskę
i Polaków. Dlaczego wła-
śnie na nich? Przecież
gromadnie wyznają jedy-
nie słuszną religię. Są za-
wsze wierni. Choć bied-
ni i mierni, za swą kró-
lową obrali Maryję. Jak-
że pięknie różnią się tym
od innych narodów Euro-
py, choćby od schizma-
tyków Skandynawów,
którym – nie wiedzieć
dlaczego – tak dobrze się
powodzi, mimo że nie
mają papieża, tysięcy
księży, setek sanktu-
ariów, cudownych obra-
zów, duchowej stolicy, Li-
chenia i świątyni opatrz-
ności.
Niektórzy uważają, że
ta największa katastro-
fa, jaką jest Polska wła-
śnie, to skutek wyznawanej przez Polaków odstępczej, ka-
tolickiej wiary i że wszystkie nieszczęścia właśnie dlate-
go nas spotykają. Być może. Pewne jest natomiast, że
ogłupianie ludzi przy pomocy boga, w pierwszym rzędzie
powoduje katastrofy w postaci najczęściej nieodwracal-
nych zmian w świadomości ogłupionych. Ludzie przedkła-
dają kościelne mamidła na swoje codzienne życie, zamia-
ry, obowiązki. Jako ksiądz spotykałem parafian zapatrzo-
nych w swoich duchowych przewodników, którzy gotowi
byli na przykład porzucić na jakimś etapie swoje ambicje,
nie dokończyć jakiegoś zadania, zobowiązania, pracy
– tylko dlatego, że: „pan bóg mi w tym nie błogosławił”
albo: „pan bóg ma chyba inne plany wobec mnie”. Czę-
sto przychodzili ze swoimi rozterkami do mnie, duchow-
nego. Widziałem, jak przeświadczenie o ingerencji boga
we wszystko, co robią, powoduje, że tracą wiarę we wła-
sne siły. Paraliżowało to ich poczynania i najczęściej de-
cydowało o życiowych niepowodzeniach. Doszło do tego,
że dziś nawet premier Miller nie wyobraża sobie wejścia
Katolandu do Unii bez udziału magicznych sił i błogosła-
wieństwa bożego z Watykanu.
Oby za nasze grzechy przeciwko Kościołowi świętemu
i Radiu Maryja opatrzność katolickiego boga na zawsze
się od nas odczepiła. I niech nas Unia pochłonie, bo to na-
sza jedyna nadzieja na normalność.
POLSKA W ostatnich dniach negocjacji rząd zabrał się ostro
do walki o wejście do UE na godnych warunkach. Chodzi
o większe rekompensaty do budżetu i dopłaty dla rolników.
O invocatio Dei SLD będzie walczyć od stycznia.
Rydzyk ubiega się o koncesję na maryjną telewizję „Trwam”.
Są już gotowe studia w Toruniu i Wrocławiu. Audycje mają być
nadawane drogą satelitarną i kablową, mogą więc docierać do
50 proc. Polaków. Stacja ma się utrzymywać z reklam...
...Świeczek, zamiast tampaksów?
Coraz częściej i głośniej mówi się o możliwości rozłamu w SLD
i powstaniu nowej formacji centrowej pod egidą prezydenta
Kwaśniewskiego, marszałka Borowskiego i z medialno-moralnym
poparciem Michnika. Wszyscy zainteresowani nieśmiało zaprze-
czają. Do rozłamowców miałaby dołączyć nieboszczka UW.
Jaki tam rozłam, po prostu Platforma 2.
Liga Rodzin Rydzyka przecieka. Odszedł Łopuszański i Nowi-
na-Konopczyna, pakuje się poseł Janowski. Na LPR nawrócił
się za to Bogdan Pęk. Z 36 ligusów zostało jeszcze 28.
A Rydzyk szuka statystów do różańca w TV „Trwam”.
stroficzny.
W perspektywie ponownego nawiedzenia naszego brzyd-
kiego kraju przez papieża dwóch tysiącleci warto zastano-
wić się nad fenomenem, którym jest jego Kościół. Nasi Czy-
telnicy przy okazji każdej podobnej wycieczki wyrażają swo-
je zdziwienie wielkimi tłumami rodaków modlących się do
człowieka, tudzież innych figur i obrazów. Jak takie masy
ludzkie mogą jeszcze trwać przy tym skompromitowanym
systemie? Dlaczego jest to możliwe jeszcze tylko w Polsce
i krajach Trzeciego Świata? Ale przecież ideologia Pawło-
wo-Konstantynowa trwa prawie 2 tysiące lat! Nie dziwmy
się temu. Kościół niezmiennie, od wieków, wygrywa
z ludzkim rozumem, posługując się wszelkimi zasadami mar-
ketingu. Jakby tego było mało, wprowadził swoją własną
zasadę, dyktat: tylko nasz towar, usługi, czyli zbawienie,
oraz sakramenty itp. – zawsze są najlepsze. To my mamy
zawsze rację (nie mylić z pewną partią polityczną). To my
reprezentujemy boga na ziemi i mamy monopol na wykła-
danie jego woli.
Mówimy więc: kiedy
jest źle, to bóg się gniewa.
Kiedy jest dobrze, wtedy
bóg nagradza. Wniosek?
Bóg jest zawsze z nami.
Jest dokładnie taki, jak wam
mówimy i macie go (czyli
nas) słuchać.
Przed tysiącami lat po-
dobnie mamili ludzi choćby
kapłani egipscy. Umieli też
przewidywać pewne zjawi-
ska astronomiczne i pogo-
dowe, np. zaćmienie słoń-
ca czy wylanie wód Nilu.
Znając dokładne daty tych
wydarzeń, odpowiednio je
interpretowali i straszyli ni-
mi podległy sobie ludek. Ge-
neralnie sprowadzało się to
do zależności: lud jest nie-
wierny, kasy świątynne są
puste, bogowie domagają
się ofiary. Po czym nastę-
pował znak na niebie albo
klęska żywiołowa jako ob-
jaw gniewu bogów. Ludzie
w swej masie są z natury
ciemni, zatem łatwo nimi manipulować, dając im złudę
oświecenia. Mimo upływu tysiącleci, zmian systemów po-
litycznych i religijnych, rewolucji społecznych, seksualnych
i technicznych – niewiele się w tym względzie zmieniło.
W oszukiwaniu narodów dla własnych celów prym wie-
dzie teraz Kościół rzymski. Z tym, że w jego wydaniu jest
to jeszcze bardziej obrzydliwe.
W 1997 roku, we Wrocławiu, po uroczystym błogo-
sławieństwie, którym papież obdarzył wszystkie cztery stro-
ny świata – stolicę Dolnego Śląska wraz z całą południo-
wo-zachodnią Polską zalała powódź, jakiej jeszcze w hi-
storii naszego kraju nie było. Przypadek? Radio Maryja
i biskupi mieli na ten temat inne zdanie: powódź to kara
boska za grzechy nie dość gorliwych Polaków-katolików.
W szczególności miało to dotyczyć liberalizacji ustawy
aborcyjnej (weszła w życie 4.01.1997 r.). Czyżby przez rę-
ce Ojca Świętego spływały na nas nie tylko łaski...?
Wiosna 2000, Wenezuela. Po ulewnych deszczach la-
winy błota zabijają setki ludzi. Arcybiskup Caracas Msgr.
I. Velasco, podczas kazania w katedrze mówi, że jest to
„kara za grzechy ludzi”.
Lato 2001 roku – kolejna powódź w Polsce. Biskup
Edward Frankowski w Radomyślu nad Sanem przekonuje
w słynnej homilii, że klęska powodzi jest tak naprawdę klę-
ską libertynizmu, „który głosi hasła »Róbta co chceta« (...)
Trzeba budować wały, które będą bronić nas przed strasz-
nymi zagrożeniami, które idą tak ze Wschodu, jak i z Za-
chodu, z Północy i Południa na Polskę, dlatego że jest
Przygotowywana jest nowelizacja kodeksu karnego, która – we-
dług Izabeli Jarugi-Nowackiej – ma ukrócić proceder molesto-
wania seksualnego w miejscach pracy, szkołach, salach trenin-
gowych oraz wprowadzić sądowy zakaz zbliżania się sprawców
do byłych ofiar.
Molestowanie na plebaniach i w kościołach jest dozwolone?
WARSZAWA Sąd uniewinnił z braku dowodów winy gen. Wła-
dysława Ciastonia, oskarżonego o podżeganie do zabójstwa
ks. Jerzego Popiełuszki w 1984 r.
Sądy sądami, a Popiełuszkę trzeba pomścić, choćby za 100 lat.
Aktorka Irena Kwiatkowska została nagrodzona przez pryma-
sa Glempa orderem „Wyróżniającego się w służbie Kościoła
i Narodu”. Pochwalono ją za to, że m.in. włącza się do zbiórek
na rzecz budownictwa sakralnego.
A tak jej dobrze z oczu patrzyło.
BYDGOSZCZ Poseł SLD Grzegorz Gruszka domagał się sek-
su oralnego od barmanki i kelnerki w czasie pobytu na Śląsku.
Gruszka wszystkiemu zaprzecza, ale sprawą ma się zająć Sej-
mowa Komisja Etyki.
Komisja powinna wprowadzić nakaz zaspokajania posłów lub
wytłumaczyć Gruszce, co znaczy słowo „immunitet”.
ROSJA/POLSKA Władze Rosji mają obradować nad tym,
czy religie są zagrożeniem dla bezpieczeństwa państwa. Rzym-
ski katolicyzm zaliczono do wyznań ekstremistycznych. Mar-
szałek Borowski podczas pobytu w Moskwie obruszył się ostro
na ww. raport, m.in. u abpa Kondrusiewicza.
A nam się zdaje, że nasze władze bywają zagrożeniem dla Polski.
EUROPA Ekumeniczna Konferencja Kościołów Europejskich
(protestanci i prawosławni) nie będzie się upierała przy invo-
catio Dei i gwarancjach dla „wartości chrześcijańskich” w euro-
pejskiej konstytucji, poinformował Ruediger Noll, szef biura
tej instytucji. Powód: szacunek dla muzułmanów i niewierzą-
cych. Z poparciem dla heretyków przyszedł niespodziewanie ka-
tolicki prymas Belgii, który oświadczył, że „nie ma sensu wal-
czyć o słowa, trzeba walczyć o rzeczywistość, która za nimi stoi”.
To są gdzieś jeszcze normalni prymasi?
WATYKAN Kongregacja Nauki Wiary wydała dokument za-
braniający zmieniania imion w metryce chrztu transseksualistów.
Zmian tych dokonuje się we wszystkich dokumentach urzędo-
wych. Kościół, mimo opinii psychologów, niezmiennie potępia
korekcję płci.
A księża to niby do jakiej płci należą?
Kongregacja ds. Kultu Bożego i Dyscypliny Sakramentów w li-
ście do Kongregacji ds. Duchowieństwa „stanowczo odradziła”
wyświęcanie osób o skłonnościach homoseksualnych. Zdaniem
autora listu, opusdeisty kard. Jorge Mediny Esteveza, takie oso-
by „nie nadają się do przyjęcia sakramentu kapłaństwa”. Este-
vez nic nie wspomniał o heteroseksualistach...
Idealny kapłan powinien przetransponować swój popęd płciowy
na pęd do kasy.
USA Bostoński kardynał Law udał się do Watykanu, aby uzy-
skać poparcie dla ogłoszenia bankructwa swojej archidiecezji.
Tą drogą chciałby uniknąć wypłacania wielomilionowych odszko-
dowań ofiarom księży pedofilów. W Bostonie wierni i niektórzy
księża codziennie manifestują za odwołaniem kard. Lawa.
Manifestacje radzimy przenieść na Plac św. Piotra – tam mia-
nują podłych kardynałów.
INDONEZJA Muzułmanie i katolicy – na co dzień zwalczają-
cy się w krwawych rozruchach – doszli do porozumienia
w sprawie aborcji. Zgodnie potępili rządowy projekt ustawy li-
beralizującej przerywanie ciąży.
Cóż może bardziej wzruszać niż bezgraniczna miłość bandyty
do życia poczętego?
JONASZ
PS. Słowo „bóg” pisałem małą literą, ponieważ w ka-
tolickiego boga nie wierzę.
96287096.002.png 96287096.003.png 96287096.004.png 96287096.005.png 96287096.006.png
Nr 50 (145) 13 – 19 XII 2002 r.
ZAMIAST SPOWIEDZI
3
Wywiad
z Krzysztofem
Mróziem,
przewodniczącym
Stowarzyszenia
Wolnomyślicieli
Polskich
im. Kazimierza
Łyszczyńskiego
i Wolnomyślicieli, które po połą-
czeniu się w 1969 roku z Towarzy-
stwem Szkoły Świeckiej utworzyło
Towarzystwo Krzewienia Kultury
Świeckiej.
– Społeczeństwo często my-
li wolnomyślicieli z wolnomula-
rzami, czyli masonami. Czy ist-
nieją jakieś związki pomiędzy
tymi ruchami?
zapewnioną posługę duchową peł-
nioną przez kapelanów nawet
w szpitalach i więzieniach, i to na
koszt państwa.
– Czy istnieje w Polsce jakaś
grupa zawodowa szczególnie na-
rażona na dyskryminację świa-
topoglądową?
– Tak, tą grupą są nauczyciele.
Szczególnie w małych miejscowo-
zadbał już o takie właśnie po-
strzeganie ateistów.
– To absurd! Ludzie niewierzą-
cy mają zasady moralne często nie
mniej wzniosłe niż te religijne.
Zresztą uważam, że wartości reli-
gijne także są ludzkiego, a nie nad-
przyrodzonego pochodzenia. Oso-
biście bliski jest mi ideał człowie-
ka spolegliwego, opisany przez
podpisania tzw. konkordatu z nie-
wierzącymi, umowy gwarantującej
nam te same prawa co związkom
wyznaniowym. Współpracujemy
z organizacjami kobiecymi, doma-
gając się powszechniejszego dostę-
pu do badań prenatalnych i anty-
koncepcji oraz złagodzenia ustawy
antyaborcyjnej. Pracujemy na rzecz
równouprawnienia mniejszości sek-
Nie dać się zastraszyć
„FAKTY i MITY”: Złośliwi
mówią, że wolnomyśliciel to
człowiek, który myśli powoli...
– Walczymy raczej o myśl wol-
ną, a nie powolną, a już na pew-
no nie powolną komuś czy czemuś.
A mówiąc poważnie, wolnomyśli-
cielstwo to sposób widzenia świa-
ta i postawa życiowa, które sprze-
ciwiają się dogmatycznemu my-
śleniu. Umysł ludzki tworzy ste-
reotypy, które pomagają człowie-
kowi porządkować skomplikowa-
ną rzeczywistość społeczną. Ste-
reotypy mogą jednak łatwo prze-
kształcić się w fundamenty groź-
nych ideologii. Świadomość tego
nakazuje krytycznie podchodzić do
prawd obiegowych, często funkcjo-
nujących bezkrytycznie wśród licz-
nych grup społecznych. Wolnomy-
ślicielstwo to szacunek dla odręb-
ności, inności, a zarazem próba ich
zrozumienia. W ruchu wolnomy-
ślicielskim istnieje silny nurt anty-
klerykalny, ale naszym przeciwni-
kiem jest także irracjonalizm, zmi-
tologizowana rzeczywistość, drob-
nomieszczańska mentalność w spra-
wach społecznych i obyczajowych
jak np. patriarchalny model ro-
dziny, homofobia, wrogość do
mniejszości narodowych itp.
– Światopogląd i ruch wol-
nomyślicielski w Europie istnie-
je nieprzerwanie od XVIII wie-
ku. Czy wcześniej nie było lu-
dzi ceniących sobie humani-
styczne myślenie?
– Myślenie niereligijne sięga
czasów starożytnych. Nawiązujemy
do greckich materialistów i innych
filozofów antycznych, a także do
renesansowych humanistów i liber-
tynów francuskich. W Polsce bli-
ska jest nam myśl Andrzeja Fry-
cza Modrzewskiego i Łyszczyńskie-
go – siedemnastowiecznego filozo-
fa i ateisty skazanego na śmierć
m.in. głosami 17 biskupów.
– Wasza organizacja istnie-
je zaledwie od 1990 roku. Czy
ruch wolnomyślicielski jest
w Polsce tak bardzo młody?
– Bynajmniej! Nasz ruch był bar-
dzo aktywny od początku XX wie-
ku. Działało w nim wiele znamie-
nitych postaci: naukowców, pisarzy,
polityków. Wolnomyślicielami byli
między innymi: Stanisław Brzozow-
ski, Benedykt Dybowski, Ludwik
Krzywicki, Andrzej Strug, Anna
i Wacław Nałkowscy, Janusz Kor-
czak, Stefania Sempołowska, Jan
Baudoin de Courtenay – rywal Ga-
briela Narutowicza w walce o fotel
prezydencki. Po wojnie Teofil Jaś-
kiewicz, przewodniczący Stowarzy-
szenia Myśli Wolnej, zginął w wię-
zieniu stalinowskim. W 1957 roku
powstało Stowarzyszenie Ateistów
– Formalnie ich nie ma, choć
istnieją związki personalne. To zna-
czy, że niektóre osoby należące do
lóż masońskich są jednocześnie
wolnomyślicielami. Szczególnie
mocne związki personalne funk-
cjonowały w okresie międzywojen-
nym. Obydwa ruchy działały na
rzecz wolnego społeczeństwa i roz-
działu Kościoła od państwa. Mnie
osobiście dwukrotnie proponowa-
no przynależność do masonerii. Za
każdym razem odmawiałem, bo ob-
ca mi jest panująca tam świecka
mistyka i obrzędowość. Poza tym
nie podoba mi się, że do Loży mo-
gą należeć tylko mężczyźni. Quasi-
-loże kobiece mają charakter po-
mocniczy. To jest obce mojej wizji
społeczeństwa, gdzie obydwie płcie
powinny być równouprawnione.
– Wolnomyśliciele to przede
wszystkim ateiści lub agnosty-
cy. Czy w waszym stowarzysze-
niu jest miejsce także dla ludzi
wierzących?
– Nie wykluczamy ich uczest-
nictwa, muszą jednak zaakcepto-
wać nasze zasady racjonalności
i świeckości. W związku z tym nie
jestem pewien, czy będą się z na-
mi dobrze czuli.
– Czy osoby niereligijne są
w Polsce dyskryminowane?
– Niestety, tak. Osoby niereli-
gijne stanowią przynajmniej 2 mln
obywateli naszego kraju. Jest to
więc druga po rzymskich katoli-
kach grupa światopoglądowa. Mi-
mo iż konstytucja gwarantuje
wszystkim obywatelom równość,
ateiści i agnostycy są, jako grupa
światopoglądowa, pozbawieni do-
stępu do środków masowego prze-
kazu, a ich dzieci nie mogą uczest-
niczyć w zajęciach z etyki świec-
kiej. Wyznawcy katolicyzmu mają
ściach nie jest dobrze
widziane, jeżeli na-
uczyciel nie jest kato-
likiem. Pracownik
oświaty, który otwar-
cie deklaruje, że jest
niewierzący, może być
narażony na szykany
i presję obecnych
przecież w szkole du-
chownych. Niereligij-
ny wychowawca to po-
stać dla kleru niebez-
pieczna, bo jest zagro-
żeniem dla interesów
Kościoła w państwo-
wej i niby-świeckiej
szkole.
– Rzeczywiście,
od kilkunastu lat
jest w modzie dekla-
rowanie, a często udawanie, że
się jest katolikiem. Dlaczego
Pan nie jest w tej dziedzinie na
topie?
– Nie ukrywam tego, kim je-
stem. Tak się składa, że mogę so-
bie pozwolić na otwartość – pra-
cuję w bankowości, a tam przeważ-
nie nikogo nie obchodzi moja przy-
należność wyznaniowa. Mam zresz-
tą drugi zawód, a jest nim rzeczo-
znawstwo majątkowe. Dlatego
przyjąłem na siebie obowiązki
w ruchu wolnomyślicielskim w spo-
sób otwarty i jawny, aby być dla
innych zachętą w tych trudnych dla
niekatolików czasach.
– W Polsce człowiek niereli-
gijny kojarzony jest często z nie-
moralnością. Nie ma Boga,
a więc wszystko wolno! Kościół
prof. Tadeusza Kotarbińskiego,
wielkiego polskiego niezależnego
filozofa i etyka. Spolegliwy opie-
kun to człowiek prawy, troskliwy,
odpowiedzialny i wyrozumiały.
– Czy wolnomyślicielstwo
i świecki humanizm to to samo?
– Są to ruchy po części tożsa-
me. Humanizm laicki powstał po
II wojnie światowej jako nurt, któ-
ry obok walki o świeckie państwo
akcentował potrzebę pełniejszej re-
alizacji praw człowieka we współ-
czesnym świecie. Nasze stowarzy-
szenie czuje się związane z oby-
dwoma nurtami – należymy zarów-
no do Światowej Unii Wolnomy-
ślicieli z siedzibą w Paryżu, jak
i Europejskiej Federacji Humani-
stycznej z Brukseli.
– Czy popieracie integrację
Polski z Unią Europejską?
– Tak, ponieważ uważamy, że
w dalszej perspektywie czasowej bę-
dzie to korzystne z punktu widze-
nia gospodarczego i społecznego.
Kraje Unii to wielki organizm eko-
nomiczny i stabilne demokracje. Nie
liczymy natomiast na szybką popra-
wę sytuacji osób niereligijnych.
W Unii nie wszędzie funkcjonuje
pełny rozdział Kościoła od państwa.
Na szczęście wszędzie w Europie
bardziej niż u nas liczą się z opinią
publiczną.
– Jakiego rodzaju działal-
ność prowadzi wasze stowarzy-
szenie?
– Razem z innymi organizacja-
mi propagującymi świecki humanizm
założyliśmy Federację Stowarzyszeń
Humanistycznych i domagamy się
sualnych. Będziemy uczestniczyć
w światowych obchodach Dnia Dar-
wina. Domagamy się oczywiście rze-
czywistego rozdziału Kościoła od
państwa, zmniejszenia dotacji dla
organizacji religijnych, wprowadze-
nia w szkołach edukacji filozoficz-
nej i religioznawczej. Współpracu-
jemy z partią APP RACJA. Wspie-
ramy działalność tygodnika „Fakty
i Mity”, informując Ministerstwo
Sprawiedliwości o zdemaskowanych
aferach z udziałem kleru. Popiera-
liśmy „FiM” m.in. w sprawie księ-
dza Pawłowicza...
– ... jak widać skutecznie.
Czym ma być postulowana przez
wasze stowarzyszenie deklery-
kalizacja Polski?
– Chcemy, żeby wszystkie oso-
by poszkodowane przez związki wy-
znaniowe otrzymały odszkodowa-
nie z ich majątku. Domagamy się
także kar dla wszystkich tych osób,
które chciałyby uczynić z Polski
państwo wyznaniowe, dlatego że
byłoby to sprzeczne z zasadami de-
mokracji. Chcemy, aby art. 13 Kon-
stytucji RP był uzupełniony w ta-
ki sposób, by zakazywał nie tylko
istnienia partii i organizacji od-
wołujących się do totalitarnych me-
tod i praktyk nazizmu, faszyzmu
i komunizmu, ale również państwa
wyznaniowego.
Rozmawiał ADAM CIOCH
Fot. archiwum
Telefon kontaktowy
do Stowarzyszenia Wolnomyślicieli:
0 (prefix) 22 646-82-12
e-mail: krzymroz@wp.pl
UWAGA!
ZA TYDZIEŃ, 20 XII
– ŚWIĄTECZNY NUMER „FiM”
32 strony, więcej koloru, kalendarz, gra;
cena 4 zł. Oddzielnie – jako nasz upomi-
nek – rewelacyjna, kolorowa naklejka
antykolędowa (patrz obok). Naklejona na
drzwi mieszkania pozwoli Wam w kultu-
ralny sposób pozbyć się natrętów zbiera-
jących po domach pieniądze. Oczywiście,
odradzamy powielania naklejki w większej
liczbie egzemplarzy w celu umieszczenia
ich na drzwiach sąsiadów z Rodziny Radia
Maryja...
Wasza redakcja
96287096.007.png 96287096.008.png 96287096.009.png 96287096.010.png 96287096.011.png 96287096.012.png 96287096.013.png 96287096.014.png 96287096.015.png 96287096.016.png 96287096.017.png 96287096.018.png
 
4
Z NOTATNIKA HERETYKA
Nr 50 (145) 13 – 19 XII 2002 r.
Wrzodak mnie boli
nim w swoim śledztwie: prokura-
tura, UOP i wydział przestępstw
gospodarczych policji. Ani razu,
podkreślam – ani razu, nie natra-
fiłem na jakiekolwiek powiązania
finansowe Wiesława Ciesielskiego
z interesami Gajów w sprawie
spółki GL. A – za przeproszeniem
– Wrzodak powołuje się na nasze
dziennikarskie śledztwo i twierdzi
coś wręcz przeciwnego. Co więcej
– donosi Kurczukowi, że minister
poręczył za Józefa Gaja. Dziwne...
nigdy nie natrafiłem w swoim śledz-
twie na dokument potwierdzający
owo poręczenie. Ale może coś
przeoczyłem? Od czego jest jed-
nak telefon:
– Minister Ciesielski? Proszę
powiedzieć Czytelnikom „FiM”, kie-
dy i w jakich okolicznościach po-
ręczał pan za Józefa Gaja?
– Proszę nie żartować. Nigdy
w życiu za Józefa Gaja nie porę-
czałem. Pan Wrzodak kłamie.
Może jednak minister łże
jak pies? Żeby to sprawdzić,
zatelefonowałem do nadzo-
rującej śledztwo Prokuratury
Okręgowej w Rzeszowie. „Cie-
sielski nigdy nie poręczył za Jó-
zefa Gaja” – usłyszałem.
Dalej – przepraszam za słowo
– Wrzodak żąda od Kurczuka, że-
by ten zbadał, czy minister spła-
cił prywatną, zaciągniętą od in-
nej prywatnej osoby pożyczkę,
którą notabene sam ujawnił
w swoim sprawozdaniu
finansowym. No to ja już
nic nie rozumiem... A co
to – za przeproszeniem
– ciebie, Wrzodaku, obchodzi? Ob-
chodzić ten fakt może jedynie wie-
rzyciela i pożyczkobiorcę, a gdyby
minister migał się od spłaty, to mo-
że jeszcze obchodzić i komornika.
Ale – tfu – Wrzodaka? Jakim zbó-
jeckim bezprawiem?
I na koniec donos trzeci. Co
prawda Jonasz nie lubi brzydkich
słów, ale muszę jednego użyć
– Wrzodak... pisze do Kurczuka, że
Ciesielski był brokerem austriackiej
firmy ubezpieczeniowej Fortuna
Holding – firmy działającej niele-
galnie na terenie Polski. Znam tę
sprawę od podszewki, bo sam ją wy-
kryłem i pierwszy opisałem. A jed-
nak... chociaż udało mi się wysiu-
dać „FH” z Polski i sprawić, że ści-
gać ją zaczął Interpol, to prokura-
tura nie potwierdziła udziału Cie-
sielskiego (1993 rok – „C” nie był
wówczas ani ministrem, ani nawet
posłem) w strukturach nielegalnej
firmy ubezpieczeniowej. Po latach
nabieram pewności, że Wiesława
Ciesielskiego w machinacje Fortu-
ny Holding próbowało wmontować
małżeństwo K. (blisko i finansowo
z tym austriackim piratem ubezpie-
czeniowym związane). Po co? Po
to, by uwiarygodnić swoje brudne
machinacje.
Reasumując: Wrzodaku (za
przeproszeniem), przestańcie pod-
pierać się moją (i mojej partnerki
z „Gazety”) pracą, bo zgłoszę się
sam do ministra Kurczuka i po-
proszę o przesłuchanie mnie jako
świadka. Oj, bolicie mnie, Wrzo-
dak, bardzo... oj, bolicie!
MAREK SZENBORN
Raz na jakiś czas miewam
senne koszmary. Jak każdy. Śni
mi się, że goni mnie wściekły
kundel i nie mogę biec, bo mam
nogi jak z ołowiu; czasem, że spa-
dam w przepaść, a niekiedy hor-
ror, że jestem dziennikarzem
„Naszego Dziennika”. Efektem
jest nagłe przebudzenie w środ-
ku nocy z krzykiem i skórą mo-
krą od potu.
Cóż mam jednak powiedzieć,
gdy senne zmory wzorem „Koszma-
ru z ulicy Wiązów” egzemplifikują
się w rzeczywistości? Krzyczeć na
jawie i znów być zlany potem i...
przedtem?
Tak właśnie dzieje się ostat-
nio. Otóż nijaki (a nie niejaki)
Wrzodak Zygmunt z Ligi Polskich
Rodzin powołuje się na mnie, cy-
tuje i przytacza. Co straszniejsze,
czyni to nie w sensie prześmiew-
czym, lecz konstruktywnym (jego
zdaniem) jak najbardziej. Efektem
jest badawczy, a nawet podejrzliwy
w ostatnim czasie wzrok Jonasza
oraz niepewna premia za grudzień.
Oto – za przeproszeniem
– Wrzodak 2 grudnia złożył donos
do Prokuratora Generalnego i Mi-
nistra Sprawiedliwości Grzegorza
Kurczuka na ministra Wiesława
Ciesielskiego . Ciesielski – pierw-
szy zastępca Kołodki – popełnił
w życiu pewien straszny błąd: śmiał
bowiem, Belzebub jeden, pisać do
„Faktów i Mitów” artykuły obja-
śniające Czytelnikom skomplikowa-
ne meandry ekonomii. To już jest
fakt powszechnie znany – szczegól-
nie po bezpardonowym ataku
„Rzeczpospolitej” (może
kiedyś przyjdzie pięk-
ny czas wolności
i redaktorzy „Rze-
py” udławią się
własnymi
plwocinami,
gdy poznają
kilka prawdzi-
wych nazwisk
(a nie pseudoni-
mów) dziennikarzy pi-
szących do „FiM”).
W ten jednak sposób – spo-
sób prasowych donosów – nie uda-
ło się Ciesielskiego zdymisjono-
wać. No to co robić? No to nale-
ży oskarżyć ministra o przestępstwo
– najlepiej o kilka naraz. Dowcip
(?) polega jednak na tym, że – prze-
praszam za wyrażenie – Wrzodak
w donosie do Kurczuka posłużył się
moją i mojej redakcyjnej partner-
ki, Danusi Majki z „Gazety Wy-
borczej”, wielomiesięczną pracą. Oto
z nieocenioną Danusią przekopali-
śmy się przez stosy dokumentów,
przejechaliśmy tysiące kilometrów,
przeprowadziliśmy setki rozmów
(raz nawet wpadliśmy w kocioł za-
łożony przez UOP) i jako pierwsi
w Polsce opisaliśmy aferę mielec-
kiej WSK oraz infiltrującej ją kara-
ibskiej spółki Grand Limited braci
Gajów. Zebraliśmy tak gigantyczny
materiał, że posłużyły się
la. Trzynasty grudnia
1981. Osiedlowa uliczka
zasypana śniegiem. Staram się uru-
chomić samochód. Zmarznięty sil-
nik rzęzi i gaśnie. Podchodzi do mnie
młody chłopiec i pyta konspiracyj-
nym szeptem:
– Czy pan jest z „Solidarności”?
Jeśli tak, to niech pan ucieka! – chło-
pak widzi moje zdziwione spojrze-
nie i wyjaśnia: – Aresztują tych z „So-
lidarności”! Jaruzelski wojnę zaczął.
Wracam do domu. Na klatce
schodowej dopada mnie zdyszany są-
siad i obwieszcza:
– Panie Jędrusiu, ruskie czołgi
idą na Warszawę!
I tak dowiedziałem się o stanie
wojennym. Potem wysłuchałem te-
lewizyjnego orędzia gen. Jaruzelskie-
go i przyznaję: odetchnąłem wów-
czas z ulgą, bowiem przestało istnieć
zagrożenie wkroczenia wojsk radziec-
kich, chociaż grudzień owego pa-
miętnego roku był szczytowym mo-
mentem eskalacji konfliktu, zapo-
wiedzią strajku generalnego. Nie ist-
niała już żadna możliwość porozu-
mienia między władzą a „Solidarno-
ścią”. Zdawało mi się wówczas, że
dziesięciomilionowy związek zmie-
cie niepopularną władzę z powierzch-
ni ziemi, a robotnicy wyjdą na uli-
ce. Ale społeczeństwo chciało stabi-
lizacji, spokoju, a to zapewniał stan
wojenny. Sam Wałęsa w rozmowie
ze Stanisławem Cioskiem, ministrem
ds. związków zawodowych, dał peł-
ne poparcie dla tego rozwiązania
i 13 grudnia 1981 r. powiedział, że
ŚWIAT WEDŁUG RODANA
Czas apokalipsy?
W filmie Francisa Forda Coppo-
li „Czas Apokalipsy” (według powie-
ści „Jądro ciemności” Conrada) me-
taforyczna wyprawa w głąb dżungli
przemienia się w podróż w głąb du-
szy ludzkiej, w poszukiwanie tej dru-
giej, niebezpiecznej strony ludzkiej
natury. I takie też ciemne strony ludz-
kiej osobowości zawsze ukazują prze-
łomowe momenty historyczne, uka-
zują zagubienie jednostki, dezinte-
grację społeczności, zwyrodnienie
idei. Jednak dla niektórych, mimo
upływu lat, podróż w szaleństwo
trwa...
„Solidarność” poszła za daleko. Bar-
dzo krytycznie wypowiedział się też
o jej działaczach.
Kim byli tamci solidarnościow-
cy? Jednym z nich był w moim łódz-
kim zakładzie niejaki Zachariasz,
którego przyjąłem do roboty jako
wykidajłę. Wiceprzewodniczącym zo-
stał pan Gicgier – pracownik od
sprzedaży biletów na imprezy (przy-
jąłem go do pracy, choć nie miał od-
powiednich kwalifikacji, bo prosił
mnie o to jego ojciec – znany łódz-
ki poeta). Drugim wickiem została
pani, której nazwiska już nie pomnę.
Pamiętam jeno, że mąż bił ją czę-
sto, a ona obnosiła po biurze pod-
siniaczone oczy. To był jej powód do
dumy. Jest bita, a więc kochana. Fa-
cet kochał ją w to oko, a sinoczer-
wony obrzęk stawał się symbolem
ich miłosnego śmietnika. Tę dwójkę
szybko wyniosła fala emocji. Do tej
pory mam kilka pism od tych „re-
prezentantów narodu”, na których
roi się od błędów ortograficznych.
Ale dziesiątki tysięcy Zachariaszów
i Gicgierów w Polsce było wówczas
szczerze przekonanych, że robią hi-
storię. Na co tak naprawdę ich stać,
przekonaliśmy się najlepiej przez
ostatnich kilka lat.
Historia powstaje na ulicy,
a nie w zaciszu gabinetów. I dalej
historia potoczyła się tak, jak mu-
siała: po wybuchu euforii, huśtaw-
ce nastrojów, nienawiści, bałwo-
chwalstwie, fanatyzmie, pospoli-
tych świństwach, pozornych trium-
fach, upodleniach, samouspokoje-
niu, dziecinadach, niszczeniu lu-
dzi, prestidigitatorskich trikach,
nieuchronnie zmierzała do fina-
łu, którym był stan wojenny.
O stanie wojennym i generale
Jaruzelskim dziennikarska husaria
pisze dużo i jednostronnie. Nie grze-
szy nadmierną wnikliwością. Nie mó-
wi o spodziewanej interwencji wojsk
Układu Warszawskiego. I jest to
sprawa śmieszno-gorzka, bowiem 13
grudnia przedstawia się jako „grom
z jasnego nieba dla łapiącej od-
dech wolności Polski”. A jak powie-
dział gen. Jaruzelski: „To, co było
przed tym – miesiące, a zwłaszcza
tygodnie poprzedzające stan wojen-
ny, cała złożoność i groza ówcze-
snej sytuacji – jest albo przemilcza-
ne, albo traktowane tendencyjnie”.
Dla niektórych nawet pogrzeb
może być okazją do boksu. Aby nie
być gołosłownym: 7 grudnia br. TVP
1 nadała wspomnienie o Janie Ci-
szewskim, znakomitym sprawozdaw-
cy sportowym, zmarłym dwadzieścia
lat temu. W ostatnich kadrach pro-
gramu pokazano film z pogrzebu
z następującym komentarzem:
„i chociaż był to stan wojenny, po-
grzeb Ciszewskiego nie stał się opo-
zycyjną demonstracją polityczną”
(cytat z pamięci).
Nie zawsze mądry jest ten, kto
ma akurat kamerę czy mikrofon.
Po transformacji ustrojowej na-
reszcie jesteśmy we własnym do-
mu. Tyle że bez klamek. Nie dzi-
wię się młodym wilczkom dzien-
nikarskim, dla których stan wojen-
ny jest historią, ale ciągle jestem
zaskoczony, jak stare repy dzien-
nikarskie czy też „polytycy” fałszu-
ją historię i nad prawdę, trudną
przecież, przedkładają własne ura-
zy z przeszłości. Czy w tym szaleń-
stwie jest metoda? Czasem wyda-
je mi się, że ci dyżurni komenta-
torzy stanu wojennego mają mó-
zgi zielone jak różowa kredka. Nie
będę więc z nimi polemizował, bo
z młotem można gadać tylko
o gwoździach.
ANDRZEJ RODAN
GŁASKANIE JEŻA
M roźny poranek. Niedzie-
96287096.019.png 96287096.020.png 96287096.021.png 96287096.022.png 96287096.023.png 96287096.024.png
 
Nr 50 (145) 13 – 19 XII 2002 r.
NA KLĘCZKACH
5
WSZYSCY KŁAMIĄ
i umierających, co, jak sądzimy, jest
zawoalowanym żądaniem mieszkań
służbowych dla kapelanów w budyn-
kach szpitalnych.
PASTERZ CIAŁ
Tylko „Nasz Dziennik” pisze
prawdę, a wszystkie inne gazety kła-
mią – takie prawdy podawane są
uczniom na lekcjach (m.in. na reli-
gii i języku polskim) w mieleckim
liceum, wchodzącym w skład Zespo-
łu Szkół Technicznych. Dlatego
uczniowie tej placówki powinni czy-
tać jedynie to pismo i tylko z niego
robić prasówkę na WOS (wiedza
o społeczeństwie). Jest jednak w pla-
cówce wcale spora grupa krnąbrnych
„chuliganów”, którzy wolą czytać
„Fakty i Mity”. Aż strach pomyśleć,
co z nich wyrośnie.
A.C.
Katolicki ksiądz z miejscowości
Georgenberg został oskarżony przez
prokuraturę o 45 przypadków pedo-
filii. Pedofil co najmniej od 1992
roku gwałcił chłopców w wieku od
9 do 14 lat – uczniów i ministran-
tów. Biskupstwo Regensburg zawie-
siło księdza w obowiązkach duszpa-
sterskich, słusznie konstatując, że
„pasterzuje” raczej ciałom niż du-
szom.
Stalina i Bieruta... Ani też w stanie
wojennym, gdy pisarze (zwłaszcza
oni) grzeszyli przeciw władzy, ile
chcieli – myślą, mową, uczynkiem
i pisaniną. Trzeba było dopiero III
Niepodległej Przejasnej Katolic-
kiej Rzeczypospolitej, aby taki pro-
ces mógł dojść do skutku.
Naczelny „Tygodnika Powszech-
nego”, ksiądz Boniecki, powiada, że
artysta powinien się liczyć z konse-
kwencjami swoich wypowiedzi. Te
konsekwencje dla artystki Doroty
mogą oznaczać lokum sześć na dzie-
więć z łóżkiem półtora metra nad
podłogą i kiblem w rogu.
K. Wodnicki
„Taca naszego duszpasterza – wo-
rek bez dna”, „Parafianie pamię-
tajcie – parafia jest moja, a nie wa-
sza!” „I przyszedł Pan, spojrzał na
parafian i był uradowany, a zapy-
tawszy o proboszcza naszego,
usiadł i zapłakał”.
A MOŻE WORKI
RP
Popularne podczas okupacji
hitlerowskiej trumny wielokrotne-
go użytku (wówczas z otwieranym
dnem) mogą wrócić do łask. Ta-
ki przynajmniej sygnał nadszedł
ze Strzegowa k. Mławy. Tamtej-
sza policja odnotowała próbę wy-
kopania trumny tuż po pogrzebie.
Amator drewnianej skrzyni został
przez kogoś spłoszony i w ostat-
niej chwili uciekł. Z powodu bie-
dy ludzie chcą zaoszczędzić nawet
na trumnie.
R.K.
NASTĘPCY VIAGRY
ODSTĄPIĘ DZIECI
Opisywany przez nas („FiM” nr
48) konkurent viagry – preparat PT-
-141 – sam będzie miał konkuren-
cję. PT-141 to kwestia przyszłości,
tymczasem na rynku pojawią się
wkrótce dwa nowe seks-środki – le-
vitra i cialis. Obecnie w Polsce 3,5
mln mężczyzn ma kłopoty z erekcją,
a na świecie co sekundę przepisuje
się siedem tabletek viagry. Koncer-
ny wprowadzające na rynek nowe
środki zacierają ręce, bo liczą, że za-
robią po miliard dolarów rocznie.
Zarówno levitra, jak i cialis zaczyna-
ją działać już po kilkunastu minu-
tach i są skuteczne przez całą dobę;
podobno aż pięciokrotnie zwiększą
szansę mężczyzn na udany seks. Nie
zalecamy przyjmować specyfików, za-
nim dojdzie do spotkania. Bo jak
do niego nie dojdzie...
RP
„Odstąpię w dobre ręce dwóch
moich synów w wieku 3 i 1,5 roku.
Robię to z wielkim żalem i bólem,
ale to jedyne rozsądne wyjście, by mo-
je dzieci nie umarły w Polsce z głodu
i zimna” – napisał na kilkunastu kart-
kach 47-letni Kazimierz Tobola ,
bezrobotny łodzianin, absolwent pe-
dagogiki Uniwersytetu Łódzkiego.
Ogłoszenia porozwieszał w kilkudzie-
sięciu miejscach Łodzi: przy bankach,
sklepach i kościołach. Pan Tobola nie
ma pracy od 4 lat, jego żona – od
marca. Małżonkowie chcą zostawić
przy sobie 10-letnią córkę Karolinę.
R.K.
WYBORY
WARTE MSZY
RP
Jan Piwnik , który wygrał wybo-
ry do Rady Miasta i Gminy Kunów,
postanowił po staropolsku podzię-
kować wyborcom. W ich intencji za-
mówił mszę świętą. Piwnik startował
z listy SLD-UP... „Modlitwa za zdro-
wie mieszkańców mojego sołectwa ni-
komu nie zaszkodzi, a jedynie złączy
wszystkich w obliczu Boga” – stwier-
dził. Najbardziej zadowolony był
oczywiście proboszcz, który ucieszył
się, że „w ten sposób próbuje się sca-
lić społeczeństwo” . Pecunia non olet ,
za to włazidupstwo olet jak najbar-
dziej.
POLICJANT
BEZ MYDŁA
BOGINI OPRAH
Iście lisim sprytem wykazał się
policjant z Sopotni Wielkiej k. Żyw-
ca, niejaki P. Znudziło mu się łapa-
nie złodziei, więc któregoś dnia za-
pragnął więcej władzy, niż daje mu
mundur i pałka. Na kilka miesięcy
przed wyborami przywdział więc mi-
nistranckie szatki i zaczął tokować
wokół miejscowego proboszcza. Do-
pieszczony ksiądz Władysław pod-
powiedział z ambonki swoim owiecz-
kom, gdzie mają postawić krzyżyk.
I posterunkowy stał się radnym, jak...
pleban przykazał. Teraz będzie speł-
niał obietnice dane proboszczowi.
Zacznie od budowy parkingu przed
kościołem. A że potrzeby sutanno-
wych są wielkie, tym bardziej współ-
czujemy sopotnianom.
WIELE HAŁASU O NIC
PaS
PaS
Gdański infułat Stanisław
Bogdanowicz od lat robi wszystko,
aby zagarnąć obraz „Sąd Ostatecz-
ny” Hansa Memlinga, będący aktu-
alnie na stanie Muzeum Narodo-
wego. Wiele wskazuje, że księżulo
w końcu dopnie swego i „Sąd” zej-
dzie ze ściany muzeum, po czym
wdrapie się na ścianę bazyliki Ma-
riackiej. Zdaniem większości histo-
ryków sztuki, obraz można już teraz
dać księdzu na wypchanie, bo jest
to tylko kopia zastępująca oryginał
zaginiony na początku XIX w. m
BAZA CZAROWNIC
ANTYKLERYK RAU
Bodaj jedyne w Polsce Centrum
Informacji o Kultach Destrukcyjnych
działa przy parafii archikatedralnej
w Lublinie. Jego statutowym celem
jest gromadzenie i opracowywanie
danych dotyczących „psychomanipu-
lacji religijnej i parareligijnej, terapeu-
tycznej, handlowej i politycznej” .
W internetowej bazie danych Cen-
trum pod hasłem „kulty destrukcyj-
ne” znajdujemy: wampiryzm mło-
dzieżowy (sic!), ruch Hare Kryszna,
Misję Czaitani, Siddha Yogę oraz
świadków Jehowy. Centrum zebra-
ło ogrom informacji o manipulacjach,
oszustwach i nadużyciach, jakich po-
noć dopuszcza się wróg. Warto na
serio potraktować prośbę w sprawie
donoszenia o wszelkich przejawach
psychomanipulacji i poinformować
Centrum o tym, czego dopuszcza się
wrogi Kościół rzymski. (sos@psycho-
manipulacja.pl).
20 milionów wyznawców oddaje
cześć... amerykańskiej gwieździe talk-
-show Oprah Winfrey . Nowa reli-
gia to oprahism, bo zapatrzeni
w czarnoskórą dziennikarkę jej wiel-
biciele wierzą, że – robiąc wszystko
jak Oprah – przeżyją duchową me-
tamorfozę. Czynności te obejmują
nawet styl pisania i sposób robienia
zakupów.
Podczas spotkania z wykładow-
cami i studentami Wydziału Teolo-
gii w berlińskim uniwersytecie Hum-
boldta prezydent Niemiec, Johanes
Rau , przejechał się po hierarchach
i teologach Krk. Kościół nie powi-
nien przeceniać swojej roli społecz-
nej – stwierdził Rau. Powiedział, iż
ludzie Kościoła sporo tracą na wia-
rygodności, gdyż stanowiska i zaszczy-
ty są dla nich ważniejsze od przesła-
nia chrześcijańskiego. Rau odwiedził
również seminarium duchowne przy
katedrze berlińskiej, gdzie wysłuchał
skarg studentów na dotkliwy brak
kontaktu z rzeczywistością. Zalecał
przyszłym księżom akceptację realiów
i odradzał „bujanie w obłokach”.
„Przesadne intelektualizowanie kazań
i nauk prowadzi do naturalnej reduk-
cji parafii” – stwierdził prezydent
i jako uczęszczający na msze dodał:
„Nikogo przecież nie interesuje, jak
dane słowo nazywa się w biblijnym
hebrajskim oryginale” .
RP
RM PO ANGIELSKU
Kościoły w Wielkiej Brytanii co-
raz częściej świecą pustkami i mu-
szą usilnie zabiegać, by ludzie ze-
chcieli je odwiedzać. W tym celu
organizują różne imprezy: kierma-
sze, gry zespołowe, także występy ar-
tystyczne i koncerty, nie tylko dar-
mowe. Zauważył to brytyjski fiskus
i do Izby Gmin trafił projekt usta-
wy, która ma zobowiązać kościoły
wszystkich wyznań do wykupienia li-
cencji na prowadzenie działalności
kulturalno-rozrywkowej. Jest to ta-
ka sama licencja, jaka obowiązuje
wszystkie restauracje, a szczególnie
lokale nocne z występami artystów
estrady... Licencja kosztuje 500 fun-
tów rocznie. A u nas radio ciągle
Maryja.
PaS
WWW.GRZESZNICY
WY-BITNY
PROBOSZCZ
Dariusz Kowalczyk , rektor Ko-
legium Jezuitów w Warszawie, zaj-
muje się duszpasterstwem interne-
towym i myśli o wprowadzeniu kom-
puterowej spowiedzi. Jak sam stwier-
dził, wielu teologów oburzyło się na
ten pomysł, ale żaden nie przedsta-
wił argumentów na nie. Aby wyspo-
wiadać się e-mailem spowiednik
i grzesznik powinni się jednak znać.
W ten sposób wykluczy się kawala-
rzy. Pozostają jednak grzesznicy żar-
townisie – hakerzy.
A.K.
Skandal wybuchł na plebanii.
Proboszcz Bronisław W. z Wrzesz-
czewic k. Łasku, wraz z „przyja-
cielem łóżkowym” (jak mówią
miejscowi) – w środku nocy pobił
męża byłej gospodyni. Klasyczny
trójkąt „małżeński”? Policja nie
chce się mieszać do sprawy, cho-
ciaż pobity w stanie ciężkim wylą-
dował w zgierskim szpitalu. RP
KRATY ZA PTAKA
E. Kucz
J.Ch.
PaS
Od trzech miesięcy toczy się
w Gdańsku proces przeciwko
Dorocie Nieznalskiej , artystce, któ-
ra ptaka nielota męskiego do krzy-
ża na wystawie przybiła. Znający się
na rzeczy sprawdzili w odpowied-
nich leksykonach i stwierdzili, że jest
to pierwszy proces artysty o nieoby-
czajność od ponad stu lat, zatem od
czasu, gdy angielscy odpowiednicy
partii Romana Giertycha zapuszko-
wali pisarza Oscara Wilde’a i wy-
kończyli chłopa na amen. Bojowni-
kom z „PRL-owskim totalitary-
zmem” warto przy tej okazji przy-
pomnieć, że straszny tamten reżim
nigdy nie posadził na ławie oskar-
żonych żadnego artysty, nawet za
PO BOŻEMU?
TYLKO PŁAKAĆ
Jak zatruwa się bredniami umy-
sły młodych katolików, można ja-
sno zobaczyć na przykładzie Forum
Młodych we Wrocławiu. Na tej ko-
ścielnej imprezie katoeksperci od
środków antykoncepcyjnych rekla-
mowali młodzieży naturalne meto-
dy zapobiegania ciąży. Kłamano przy
tym, że tylko one w pełni spełniają
wymogi Światowej Organizacji Zdro-
wia, tak jakby Kościół przejmował
się kiedykolwiek zaleceniami tej
agendy ONZ. Młodzież mogła się
także dowiedzieć, że legalna eutana-
zja jest niedobra, a księża powinni
mieć non stop dostęp do chorych
Proboszcz parafii św. Mateusza
w Gębicach (woj. kujawsko-po-
morskie) odmówił odprawienia
mszy w intencji zmarłego Artura.
Chłopak chorował od dawna i wię-
cej czasu spędzał w szpitalach niż
własnym... kościele parafialnym,
zanim pokonał go rak. Rodzina
zwróciła się więc do księdza w są-
siedniej parafii, który nie robił żad-
nych trudności. Postawa „ojca pa-
rafii” wkurzyła ludzi. Tuż przed
Świętem Zmarłych we wsi pojawi-
ło się wiele ulotek z hasłami:
96287096.025.png 96287096.026.png 96287096.027.png
Zgłoś jeśli naruszono regulamin