13 Alexander Meg - Honor Rushforda.pdf

(1201 KB) Pobierz
Microsoft Word - Alexander Meg - Honor Rushforda
cykl
Tajemnice opactwa
Steepwood
Meg Alexander
Honor Rushforda
251303167.002.png
Drogie Czytelniczki!
Czy Honor Rushforda uniemożliwi szczęśliwe zakończenie
romansu, przerwanego przez niekorzystny zbieg okoliczności
i zawieruchę wojenną?
Wydaje się, że miłość pozostała mimo upływu lat. Jednak
dawni zakochani się zmienili. Ona już nie jest naiwną
dziewczyną; on - sentymentalnym młodzieńcem. Inna jest także
ich pozycja społeczna. Ona odziedziczyła po mężu tytuł
i majątek; on stracił dziedzictwo z powodu karygodnej
lekkomyślności ojca.
Scheda po Jacksonie w świetle prawa miała przypaść jego
córce, Lili. Jednak niepisane zwyczaje nie pozwalały
niezamężnej kobiecie samodzielnie zarządzać farmą. Lila nie
dbała o to, lecz jej ojciec, Burke Jackson, był wyjątkowo uparty
i konserwatywny. Tych dwoje toczyło więc nieustającą wojnę,
a zarządca, Eliasz, starał się, mimo wszystko, robić swoje. Taka
sytuacja nie mogła jednak trwać wiecznie...
Barbara Syczewska-Olszewska
251303167.003.png
ROZDZIAŁ PIERWSZY
Wiosna 1812 roku
Gina Whitelaw nie była pięknością, jednak gapie ota-
czający jej powóz najwyraźniej nie zdawali sobie z tego
sprawy.
Za niska co najmniej o głowę, by móc uchodzić za
smukłą, z włosami w nieokreślonym odcieniu brązu,
wzbudzała jednak westchnienia podziwu, gdziekolwiek
się pojawiła.
Być może, sprawiała to wspaniała, kosztowna toale-
ta, szykowny kapelusz, doskonale skrojony płaszcz
z pelerynką, przylegający do rozkosznych okrągłości,
albo widok kostki w bucikach z miękkiej skórki.
Przechodzący obok mężczyzna początkowo niczego
nie zauważył, jednak znajomy kobiecy głos podziałał
na niego jak nagłe uderzenie.
Stanąwszy w drzwiach domu po drugiej stronie uli-
cy, zachłannie wpatrzył się w twarz, która prześladowa-
ła go w ciągu minionych dziesięciu lat.
Ta twarz prawie w ogóle się nie zmieniła. Rozpo-
znałby ją wszędzie. Wciąż miała takie samo żywe spoj-
rzenie niebieskich oczu i uroczy uśmiech.
Gwałtowny przypływ emocji ogarnął go jak gorąca
251303167.004.png
fala. Kobieta mogła wyczuć jego obecność. Łączyła ich
niegdyś bardzo silna więź. Zgodnie wówczas przyznali,
że są połówkami jednego jabłka. Czekał więc, mając
nadzieję, że otrzyma jakiś znak, jednak rozłąka
najwyraźniej trwała zbyt długo i chwile, gdy działali na
siebie mimo dzielącej ich odległości, odeszły w prze-
szłość.
Rozmawiając wesoło z towarzyszącymi jej dwiema
dziewczętami, Gina Whitelaw odwróciła się i weszła do
domu.
Giles zadrżał na myśl, że mogłyby to być jej córki.
Doszedł jednak do wniosku, iż to niemożliwe, gdyż
widziane przed chwilą dziewczynki miały po kilka-
naście lat. Popatrzył na herb Whitelawów na drzwi-
czkach powozu. Gina musiała wciąż być związana
z tą rodziną, nie rozumiał tylko w jaki sposób. Nie
znał się na modzie, jednak wiedział, że ta wspaniale
ubrana kobieta, która wysiadła z pojazdu, z pewno-
ścią nie była służącą. Czyżby Whitelaw uczynił ją
swą kochanką? Zacisnął dłonie w pięści, aż zbielały
mu kostki, zdając sobie sprawę, że zasłużył na ból,
który sprawiła mu ta myśl.
Zostawił przecież Ginę bez słowa wyjaśnienia, w ob-
cym kraju, zdaną na łaskę pracodawców. Jeżeli postą-
piła jak tysiące kobiet w jej sytuacji, jedynie on ponosił
za to winę.
Jakby z oddali dochodził do niego gwar tłumu, lecz
entuzjazm już przygasł i ludzie powoli się rozchodzili.
Słyszał strzępki zdań.
- Był już najwyższy czas, żeby ktoś zamieszkał
251303167.005.png
w Mansion House - mówiła starsza kobieta do towa-
rzyszki. - Majętny przybysz na pewno ożywi handel
w naszej wiosce.
- Święta racja! Zaraz pojawią się tu całe zastępy
chętnych do zrobienia interesu dzięki zakupom tej mło-
dej osóbki.
- Nie mam najmniejszych wątpliwości, że stać ją na
spore wydatki - powiedziała pierwsza. - Słyszałam, że
posiadłość została kupiona, a nie wynajęta, i to za nie-
wiarygodnie wysoką cenę. - Wymieniła kwotę, która
zaparła dech w piersiach rozmówczyni. - W środku
wciąż pracują rzemieślnicy - dodała.
- Ale kim ona jest? I dlaczego przyjechała do Abbot
Quincey? Wygląda raczej na kobietę z miasta, a nie na
wieśniaczkę. Bogaci ludzie w jej wieku wolą mieszkać
w Londynie.
- Nie znasz jej? Ach, prawda, zapomniałam, że nie
mieszkasz tu od urodzenia. Wyjechała stąd na krótko
przed twoim przybyciem. Natychmiast ją rozpoznałam.
To Gina Westcott, córka piekarza.
- Ooo! Myślałam, że to dama. - W głosie kobiety
pojawił się wyraźny ton rozczarowania. - Czy to ta,
która uciekła, żeby poznawać świat?
- Owszem. To bardzo podejrzane. Coś mi się wyda-
je, że poznała nie tylko świat - dodała, mrugnąwszy
porozumiewawczo. Druga kobieta zachichotała tylko
w odpowiedzi.
Giles poczerwieniał z gniewu i szybko odszedł, by
nie wtrącić jakiejś ostrej uwagi. Wstąpił do gospody
„Pod Aniołem" i mimo wczesnej pory zamówił szkla-
251303167.001.png
Zgłoś jeśli naruszono regulamin