trzecia-randka-i-nic-czyli-o-rozkoszy-czekania,57.pdf

(248 KB) Pobierz
ŻYCIE WEWNĘTRZNE | POrOzmAwIAjmy O SekSIe
Trzecia randka i nic,
czyli o rozkoszy
czekania
Są tacy, którzy z pierwszym razem czekają do ślubu.
Albo do czasu, gdy będą pewni uczuć swoich i partnera.
Ale nie jest to już zasada. Seks stał się łatwy.
– A może za łatwy? – zastanawia się psychoterapeutka
Katarzyna Miller. – Nie nawołuję do wstrzemięźliwości
– wyjaśnia – ale do zmysłowości
rOzmAwIA Beata Pawłowicz ILuSTrAcjA marta Pieczonko
– Dziś nie ma jasnych zasad, które by nam mówiły, co
wypada. Pewnie stąd taka popularność poradników, które
na pytanie, czy iść do łóżka na pierwszej randce, odpowia-
dają: poczekać do trzeciej.
– W seksie możemy poszukiwać potwierdzenia swojej
atrakcyjności, wyzwolenia od przesądów, ucieczki od samot-
ności czy lęku. Ale jeśli szukamy w nim po prostu rozkoszy,
skupmy się na tym, żeby mieć jej jak najwięcej. A to możliwe,
jeśli nie traktujemy siebie jak mechanizmu i nie odliczamy:
pierwsza, druga, trzecia randka, ale ufamy swoim odczu-
ciom. I przede wszystkim: nie kochajmy się na łapu-capu, nie
spieszmy, nie obawiajmy, że ten mężczyzna czy ta kobieta
nam ucieknie.
– Ale jeśli wyciągnąć naukę z amerykańskich seriali, to
bez seksu na trzeciej randce ucieknie.
– To niech ucieka. Tak naprawdę nie trzeba nam wielu ro-
mansów, żebyśmy mieli poczucie, że nasze życie jest bogate
i ekscytujące. Trzeba nam za to takich, które przeżyjemy jak
najgłębiej, a to możliwe, jeśli poświęcimy im czas, pozwolimy
sobie na to, by odczuć tęsknotę, pragnienie i pożądanie, któ-
rego natychmiast nie zaspokoimy.
– Mamy się więc opierać jak najdłużej, niczym nasze
cnotliwe prababki?
– Nie chodzi o to, żeby kobieta się opierała, chcąc prze-
konać mężczyznę i siebie, że jest porządna. Ale o to, żeby
była zmysłowa. A tylko jeśli doświadczamy po kolei i powoli
wszystkich etapów erotycznej fascynacji, tak jakbyśmy byli
postaciami ze starej powieści, nasze przeżycia będą niezwy-
kłe. Kiedy dwoje ludzi się poznaje, trzeba czasu, żeby oboje
przeżyli rozkosz. Przypomina to rytuał parzenia herbaty. Po-
trzebny jest specjalny herbaciany pawilon, odpowiedni strój,
naczynia i czas. Ale jeśli się nam uda, pierwszy łyk herbaty
będzie czymś cudownie oczekiwanym i nagradzającym naszą
cierpliwość i skromność. Bo niespieszenie się to rodzaj poko-
ry wobec rzeczy wielkich, a seks do nich należy. Mężczyźni,
zwłaszcza młodzi, myślą, że jak natychmiast się nie rozładują,
to im się stanie coś złego. Ale im dłużej na kobietę czekają,
tym bardziej staje się ona atrakcyjna i tym większym przeży-
ciem dla nich jest seks z nią.
– Rozpalanie zmysłów wymaga czasu? Kultura współ-
czesna przekonuje nas, że czas je chłodzi.
– Jeśli nie zjem obiadu, poczuję głód. Jeśli mimo to nic nie
zjem, ten głód po chwili minie. Ale potem będę jeszcze bar-
dziej głodna. Podobnie jest z seksem. Kochając się od razu,
można mieć orgazm płytki, powierzchowny, o ile w ogóle on
się pojawi... Magia uwodzenia kryje się w tym, że kobieta ma
96 | zwierciadło | LISTOPAD
LISTOPAD | zwierciadło | 97
890492453.004.png
ŻYCIE WEWNĘTRZNE | POrOzmAwIAjmy O SekSIe
wiele różnych stref erogennych i trzeba czasu, by one wszyst-
kie się rozwibrowały, zaczęły pragnąć. A wówczas możliwy
jest orgazm odczuwany całym ciałem. Albo wielokrotnie.
– Rozumiem, że do tego potrzeba znacznie więcej niż
20 minut, czyli tyle, ile trwa statystyczna gra wstępna?
– Kiedyś siedziałam przed jakimś koncertem w pierwszym
rzędzie i machałam pantolem. Spadł mi akurat, kiedy obok
przechodził pewien mężczyzna. On podniósł go i mi podał.
Spojrzeliśmy sobie w oczy, a ktoś ze znajomych skomentował:
„ale z ciebie kokietka”. I miał rację, bo dzięki temu pantolowi
nieznajomy mnie zauważył. A taki zawsze jest początek: z ja-
kiejś grupy, z tła ktoś się wyłania, zwraca naszą uwagę, bo ma
piękne oczy, bo powiedział żart, który
tylko nas rozbawił, bo ładnie pach-
nie. Zauroczenie drugim człowiekiem
może mieć różne źródła. A potem, jeśli
widzę, że i ja nie jestem mu obojętna,
zaczyna się zmysłowa gra.
– Co to znaczy zmysłowa? Dziś
wszyscy mówią tylko o orgazmie
i mało kto wie, co to jest zmysłowość.
– Pierwszy dreszcz może budzić
już samo spojrzenie. Drugi to, że on
też jest mną zainteresowany. Nie roz-
mawia z tą blondynką, ale mnie przy-
nosi kieliszek wina. Jeszcze nie wiem,
co będzie dalej. Czy to tylko chwila, czy
pierwszy paciorek z korali kolejnych
chwil. Potrzebuję czasu, żeby się dowiedzieć, czy to ma być
romans, czy coś większego. Jeszcze nie wiem, czy on jest wol-
ny, i on nie wie, czy ja jestem. Muskam go więc lekko po ra-
mieniu, a kiedy on to dostrzega, też niby-przypadkiem dotyka
mnie. Oboje odczuwamy narastający stan, który pokazuje, że
na pewno coś z tego będzie. Ale czy to musi być natychmiast?
– Najpierw: „kino, kawiarnia i spacer w księżycową
jasną noc…”.
– Dobrze byłoby usiąść gdzieś przy lampce wina i rozma-
wiać, troszkę się poznać, ale nie za bardzo. Popatrzeć sobie
w oczy. Przestrzegam przed opowiadaniem całego życia,
zwłaszcza tego, jakim to nieudanym mężczyzną był nasz po-
przedni partner. Mamy się uwodzić, czyli mówić rzeczy, które
sygnalizują, że się do siebie zbliżamy: „a to ty też to lubisz? Ty
też tam byłaś?”.
– Dlaczego to ważne, aby powoli zbliżać się do siebie?
– Najpierw na imprezie, gdzie się poznaliśmy, siadamy
blisko siebie. Potem na ławce w parku nieco dalej. Ale w ka-
wiarni znów tuż obok. Trochę się zbliżyć, a potem trochę
oddalić i znów zbliżyć po to, by blisko już zostać – tak rodzi
się intymność, poczucie bezpieczeństwa, a ono jest potrzeb-
ne obu stronom. Mężczyzna też boi się odrzucenia, tego, jak
wypadnie w oczach kobiety: „Może ona tylko mnie uwodzi,
tylko sprawdza? Czy naprawdę mnie chce, może w ostatniej
chwili powie do widzenia?”. Ludzie, którzy nie poszli na spa-
cer, nie przejęli się razem ilmem, sztuką teatralną, obrazem,
nie dostrzegli podobieństw ani różnic między sobą, nie znaj-
dą wspólnego języka. Nie zbudują intymności. Kiedy kobieta
czuje, że mężczyzna ją słyszy, a mężczyzna widzi, że intere-
suje kobietę, oboje mają ochotę iść razem dalej. Ona pozwala
trzymać się za rękę. A potem pocałować, ale tylko pocałować.
Tymczasem w ilmach on od razu pcha ją na ścianę i ściąga
majtki. I te sapania i jęki! Kiedy to widzę, myślę: ja sobie bym
tego nie życzyła i ona, bohaterka ilmu, też pewnie sobie tego
nie życzy. Życzy sobie tego scenarzy-
sta i reżyser.
– Ale oglądając takie ilmy, mło-
de kobiety i młodzi mężczyźni my-
ślą, że tak mają się zachowywać, bo
pokazuje im się świat pełen kobiet
gotowych na seks natychmiast, np.
w windzie.
– Kobiety z takiego seksu rzad-
ko kiedy coś mają. Zdecydowana
większość potrzebuje więcej czasu.
Ale też męskie poczucie, że muszę
natychmiast rozładować pożądanie,
to szkodliwy przesąd. Kamasutra,
tantra mówią, że mężczyzna ma naj-
pierw doprowadzić kobietę do rozko-
szy. Mężczyzna, który się spieszy, doświadcza tylko orgazmu
genitalnego, a mógłby nauczyć się przeżywać orgazm całym
ciałem, jeśli odważyłby się na to, żeby jego ciało było piesz-
czone, dotykane, całowane, szczypane itd. Kark, sutki, przed-
ramiona, pośladki, wewnętrzna strona ud, stopy, boki ciała,
podbrzusze nad genitaliami to męskie strefy erogenne. Mój
długoletni narzeczony powiedział: „odkryłaś dla mnie moją
klatkę piersiową. Na początku wydałaś mi się dziwna, bo
chciałaś mnie pieścić”. Cudownie, jak ludzie w łóżku się nie
spieszą. Po jednym akcie znów można się przytulać, a potem
ponownie ogarnia nas ogień.
– Ale wróćmy do tego pierwszego pocałunku. Czemu
nie może być wstępem do seksu? Zdarzają się nam prze-
cież fascynacje nagłe jak grom z jasnego nieba.
– Zaufajmy swojemu ciału, jeśli ono zaczyna mięknąć,
czujemy, że zbudziło się w nas pożądanie, idźmy za tym. Ale
może jednak lepiej następnego dnia, a tego zaśnijmy, tylko
marząc o nim? Sprawdźmy, czy jutro będzie nam razem tak
samo miło. Czy jak powiedział, że zadzwoni, to zadzwoni. Je-
śli nie, to chyba nie ma ochoty się starać albo nie jestem aż
tak w jego typie, jak mi się wydawało. Warto parę razy przeżyć
takie rozczarowanie. Bo nie ma kobiety, która podobałaby się
wszystkim. Gorzej byłoby, gdyśmy poszli od razu do łóżka,
a on by się nie odezwał.
– Znam kobiety, które w takiej sytuacji udają, że to ich
nie obchodzi, bo „to miał być tylko seks”.
– Ale nie byłoby w tym nic dziwnego, gdyby jednak zrobi-
ło im się przykro czy poczułyby niesmak. Bo w naszej kultu-
rze to nadal mężczyzna ma podziękować za seks. Więc jeśli na
drugi dzień nie dzwoni, można pomyśleć, że to był tylko „za-
liczacz”, nikt wartościowy. Polecałabym wtedy dać mu znać,
że jeśli chce zostawić po sobie dobre wspomnienie, powinien
zachować się z klasą. Kobiety jednak tego nie robią, bo myślą,
że byłoby to narzucanie się. A to tylko taki prztyczek w nos.
– Spiesząc się zbytnio, można też znaleźć się w co naj-
mniej nieprzyjemnej sytuacji.
– Poznałam kiedyś mężczyznę, który bardzo mi się podo-
bał, ale gdy zaczęliśmy się całować, poczułam, że on mi nie
smakuje. Wycofałam się więc, bo lepiej wcześniej niż później.
Trzeba wierzyć swojemu ciału. Jeśli jego dotyk jest nieprzy-
jemny, zatrzymać się. Gdy za mocno złapie, umieć stwierdzić:
„Co ty jesteś taki gwałtowny?”. Jak odpowie: „Co ty taka nie-
dotykalska?”, powiedzieć: „Tak, ja właśnie jestem niedotykal-
ska i dlatego nie jestem dla ciebie. Cześć”.
– A więc potrzebna nam erotyczna asertywność.
– Młode kobiety nie wiedzą, że coś ważnego może zacząć
się od słów: „Mam ochotę napić się z tobą herbaty. Bardzo mi
się podobasz. Chętnie się z tobą spotkam, żebyśmy się mogli
bliżej poznać”. One nie wierzą, że można powiedzieć „nie”
w taki sposób, żeby nie obrazić mężczyzny, żeby nie poczuł
się odrzucony. A to możliwe, jeśli zamiast „nie” usłyszy „nie
teraz”. Na warsztatach dla kobiet, które prowadzę, ćwiczymy
takie rozmowy. Pytam uczestniczki: „Jak się poczujesz, gdy on
powie: nie chcę się z tobą całować?”. Okropnie. „A jeśli powie:
bardzo mi się podobasz. Marzę o twoich ustach, ale jeszcze
troszkę się boję?”. Cudownie! I co powiesz? „Ja się też trochę
boję, więc może spróbujmy razem?”. I już jesteśmy wspólni-
kami, a nie wrogami. Warto się nauczyć tak rozmawiać także
dlatego, że jeśli zgadzam się na coś, na co nie mam ochoty, nie
doświadczę niczego miłego. Przyjemność mam tylko z tego,
co współtworzę.
– A jeśli on, słysząc „nie teraz”, spyta: „to kiedy?”.
– Nie wiadomo. Wtedy kiedy dla nas obojga jednocześnie
będzie to przyjemne. Jeśli zacznie się złościć, pożegnajmy się.
Będzie nachalny, tym bardziej, bo to znaczy, że nie panuje
nad sobą. Nie rozumie, czym jest kobieta, i co gorsza, to go
nie interesuje. Myśli tylko o sobie. A takich mężczyzn trzeba
unikać. Seks jest najintymniejszym spotkaniem przeznaczo-
nym tylko dla ludzi, których lubimy i którzy nas lubią. Nawet
kiedy mamy cztery lata i bawimy się w doktora, wtedy też po-
kazujemy swoją cipkę czy siusiaka tylko komuś, kogo znamy
i lubimy. Nie wrogom czy obcym.
Nie chodzi o to, żeby kobieta
się opierała, chcąc przekonać
mężczyznę i siebie, że jest
porządna. Ale żeby dała
sobie czas na doświadczenie
po kolei i powoli wszystkich
etapów erotycznej fascynacji.
Tylko wtedy przeżyje coś
niezwykłego
c
98 | zwierciadło | LISTOPAD
890492453.005.png 890492453.006.png 890492453.007.png 890492453.001.png 890492453.002.png 890492453.003.png
Zgłoś jeśli naruszono regulamin