Jasełka.doc

(66 KB) Pobierz

SCENARIUSZ JASEŁEK

 

Kolędnicy:

Z wesołą piosenką, z muzyką i tańcem,

z gwiazdą i Turoniem idą przebierańcy.

wesoło śpiewamy, do okien pukamy,

hej kolęda, kolęda!

- Zima nie przelewki, mróz nam szczypie nosy,

każdy dla rozgrzewki krzyczy wniebogłosy.

Piosenka rozgrzewa, kiedy się ją śpiewa,

hej kolęda, kolęda!

- Dokąd tak idziemy, gdzie prowadzi ścieżka?

Idziemy przez miasto, pukamy do mieszkań.

Wpuście nas nareszcie, bo zimno na mieście,

hej kolęda, kolęda!

Pastuszek:

Pięknie Was witamy, przychodzimy z drogi,

zamiatamy czapką te gościnne progi.

Osoba:

Ratuj mnie mamo, ratuj mnie babko!

Któż to podłogę zamiata czapką?

Miotlarka:

Rusz się miotło z miejsca i zatańcz po kątach,

zeszłoroczne śmieci trzeba stąd wysprzątać!

Żeby przy kolędzie czysto było wszędzie.

Hej kolęda, kolęda!

Gwiazdor:

Z pierwszej szpary wymieć swary!

Miotlarka:

Smary mam wymiatać?

Gwiazdor:

Swary, nie smary!

A wiesz co to są swary?

Kłótnie i nieporozumienia!

Miotlarka:

Aha, aha.

Gwiazdor:

Z drugiej szpary złe zamiary,

z trzeciej szpary na dzieci kary,

z czwartej szpary Roczek Stary!

No, a teraz życzenia.

Kolędnicy:

Życzymy Wam młodzi, życzymy Wam starzy,

niech Wannowy Roczek wszystkich dobrze darzy.

niech będzie pogodny, syty, a nie głodny,

wesoły i zgodny i w zbiory dorodny!

- Niech się te życzenia wszystkim spełnią wszędzie,

tego Wam życzymy dzisiaj po kolędzie.

Kłaniamy się wszystkim, tym ukłonem niskim,

hej kolęda, kolęda!

Gwiazdor:

A teraz kochani wielka frajda będzie,

ujrzycie jasełka dzisiaj po kolędzie.

Zaraz się na scenie zacznie przedstawienie,

Maryja i Józef będą w pierwszej scenie.

Patrzcie co się dzieje, idę do Betlejem…

A noc ciemna, że aż strach…

Akt I

Maryja:

Józefie zimno, Józefie ciemno,

Józefie, Józefie, co będzie za mną?

Bóg Ci dał w opiekę Pannę Maryję,

gdzie jej dasz schronienie, czym ją okryjesz?

Buty pogubiłam, suknię porwał wiatr.

Józefie, Józefie, jak mam iść przez świat?

Józefie miły, już nie mam siły!

Kamień nad głową, kamień pod nogą,

może zapukasz wreszcie do kogo?

Józef:

Bóg mi dał w opiekę Pannę Maryję,

a ona, biedactwo już ledwo żyje.

Buty pogubiła, suknię podarł wiatr.

O mój Panie Boże, jak iść przez ten świat?

Baba:

Kto się tam po nocy włóczy?

Chłop:             

Zamknij dom na siedem kluczy!

Baba:

Spać nie dają włóczykije.

Józef:

Przyjmijcie Pannę Maryję!

Dajcie nocleg, choćby w sieni,

jesteśmy bardzo strudzeni.

Z Nazaretu daleka droga,

otwórzcie nam w imię Boga!

Baba:

To nie zajazd, nie gospoda,

idźcie stąd, bo czasu szkoda!

Józef:

Ja gdziekolwiek, ale ona…

Bóg mi oddał ją w opiekę,

jest zziębnięta i strudzona,

idziemy z drogi dalekiej

Baba:

Nie pomoże Święty Boże,

drzwi włóczęgom nie otworzym!

Chłop:

Jeszcze czego, co za ludzie,

a prześpij się gdzieś w psiej budzie!

Baba:

Dobrała się nędza z biedą,

łazi taki i spać nie da.

Maryja:

Odmówili?

Józef:

Mówić szkoda,

tu nie zajazd, ni gospoda,

bieda z nędzą…

Maryja:

…płaszcz dziurawy…

Józef:

Żeby chociaż łyżkę strawy,

żeby chociaż garstkę słomy.

Maryja:

Tu są jeszcze inne domy.

Słyszysz? Grają…

Józef:

Jeszcze nie śpią.

Maryja:

Powiedz im, że jesteś cieślą,

że odwdzięczysz się jak trzeba

za ten kąt i kromkę chleba,

że zapłacisz swoją pracą.

Józef:

Może przydam im się na co…

Nie usłyszą w tym rozgwarze…

Hej, otwórzcie gospodarze!

Tylko jedno słowo powiem.

Pani:

Kto tam przyszedł?

Pan:

Jakiś człowiek.

Jakiś obcy u drzwi stoi.

Pani:

A w tym domu sami swoi,

córka wyszła za celnika.

Ej muzyka! Graj muzyka!

Pan:

Gości u nas bardzo wiele.

Józef:

Nie przychodzę na wesele.

Pani:

No i słusznie przyjacielu…

trza być w butach na weselu!

Maryja:

Nie wpuścili nas bogacze,

tylko wiatr nad nami płacze,

tylko wiatr i nikt już więcej.

Żeby chociaż ogrzać ręce…

tak niewiele nam potrzeba.

Józef:

Żeby chociaż kromka chleba.

Maryja:

Patrz, biedronkę mam na ręku.

Józef:

Mało widać coś po ciemku.

Maryja:

Biedroneczko, skocz do nieba,

przynieś nam kromeczkę chleba!

Mała:

To Ty byłeś u nas w domu?

Wiesz, uciekłam po kryjomu.

Oni tańczą – taki bal,

a mnie Ciebie było żal.

Oni wcale nie są mili,

oni Ciebie nie wpuścili.

Masz, przyniosłam coś na drogę,

ale z Tobą iść nie mogę!

Maryja:

Biedroneczka przyszła z nieba.

Józef:

I przyniosła bochen chleba.

Babcia:

Miała babuleńka osła kłapoucha,

osła kłapoucha, osła kłapoucha,

fik – mik, fik – mik, nie chciał babci słuchać.

Ciągnie babuleńka za ogon i uszy,

może się ten osioł wreszcie z miejsca ruszy,

fik – mik, fik – mik, dosyć tych katuszy!

Zostawiła babcia w środku drogi osła,

kijkiem się podparła, no i dalej poszła,

fik – mik, fik – mik, a ty sobie zostań.

Nie stój jak ten kołek, pomyśl przez pół chwilki,

jak cię tu zostawię, to cię zjedzą wilki,

fik – mik, fik – mik, napadną cię wilki.

Ruszył się wreszcie, co za stworzenie.

Maryja:

Ostrożnie babciu, tu są kamienia.

Babcia:

A wy skąd tutaj?

Józef:

Z dalekiej drogi.

Babcia:

I pewnie bardzo bolą was nogi.

Głodni, zmarznięci i wicher wieje.

Macie wy tutaj kogoś w Betlejem?

Nie? No to więcej już się nie trapcie.

Boście w Betlejem znaleźli babcię.

Dam wam schronienie w tę noc grudniową,

mam tu stajenkę, jest dach nad głową.

Chodź gołąbeczko, siadaj na osła,

bo byś o własnych siłach nie doszła.

Gwiazdor:

Kamień spadł mi z serca, znaleźli schronienie.

Zmiana dekoracji będzie w drugiej scenie.

Akt II

Góralik:

Zasnęły owieczki przy górskim szałasie,

a ta moja jedna jeszcze na wypasie.

Owco moja owco, owieczko kudłata,

zaśnijże mi, zaśnij, bo nas skrzyczy tata.

Nie kołysz, nie kołysz tą wstążeczką modrą,

bo się zbudzą wilki i do lasu porwą.

Zabiorą, zabiorą owieczkę kudłatą,

a ja będę płakał przez calutkie lato.

Baca:

No maluchy, pod kożuchy!

I chrapać, aż miło!

Kuba:

Jestem głodny.

Waluś:

Co byś chciał, żeby Ci się przyśniło?

Kuba:

Raj.

I żeby w tym raju było takie drzewo,

a na tym drzewie wielki wąż z kiełbasy,

i żeby Pan Bóg nie bronił jeść tej kiełbasy

i żebym się najadł za wszystkie czasy.

Waluś:

Ja tam bym chciał

żeby przyśniły mi się ptaki: Gile, szpaki i dzięcioły,

i żeby wszystkie ptaki miały skrzydła jak Anioły.

Anioł I:

Aniołek, Fijołek, róża, bez,

ledwie zasnęli, aniołek jest.

Zbudzić ich?

Anioł II:

Nie budź ich, jeszcze nie trzeba,

jeszcze nie dali nam znaku z nieba.

Anioł I:

Zobacz, palili ogień na łące.

Jabłuszka piekli, jeszcze gorące

Anioł II:

Nie rusz, o rety! Ty to masz talent.

Musiałeś sobie usmolić palec?

Wytrzyj go zaraz…tylko nie w skrzydła.

Anioł I:

A co mam robić, jak nie mam mydła?

Anioł II:

No dobrze, masz tu chusteczkę.

Anioł I:

Zbudzić ich?

Anioł II:

Czekaj jeszcze chwileczkę.

Jeszcze nam z nieba znaku nie dali,

jeszcze się wielka światłość nie pali.

Czekaj na gwiazd ę i patrz się w górę.

I nie podskubuj anielskich piórek!

Anioł I:

Tylko troszeczkę, garsteczkę małą.

Kuba:

Bartek!

Bartek:

Co Kuba?

Kuba:

Jakoś tak biało…

Bartek:

Nakryj się chłopie po same uszy

i śpij spokojnie, śnieg zaczął prószyć.

Anioł II:

Tylko Ci w głowie figle i psoty,

Anioł – a ciągle są z nim kłopoty.

A Ty gdzie znowu? Stój! Ani kroku!

Anioł I:

Pali się, pali światło z obłoków!

O, jaka łuna! O, jaka zorza!

Pasterze:

Pali się, wstawaj! O rety, pożar!

Trwoga, na Boga, chłopaki w nogi!

Niebo goreje, palą się stogi!

Co to się pali? Może stodoła?

Wstańcie pasterze, widzę Anioła!

Anioł I:

Dzisiaj w Betlejem, dzisiaj w Betlejem

wesoła nowina!

Anioł II:

Święta Panienka, Święta Panienka

urodziła syna!

Anioł I:

Chrystus się rodzi!

Anioł II:

Świat oswobodzi!

Baca:

Anioł do ludzi z nieba przychodzi!

Gwiazdor:

A za chwilę scena trzecia,

gdzie jest Anioł, czy odleciał?

Akt III:

Herod:

Jakem Herod, ja tu rządzę.

Moja władza i pieniądze.

Co je moje, to je moje,

tron, korona, złote stroje.

Nie dam, nie dam, nie odbierzesz!

Auuu, ojej, a gdzie żołnierze?

Zgiń przepadnij, tam do diabła,

czy korona mi już spadła?

Precz ode mnie!

Dworzanin I:

Zbladł jak płótno.

Dworzanin II:

Ciszej, bo Ci głowę utną!

Herod:

Auuu, auuu!

Dworzanin I:

Ale jęczy, jakiś straszny sen go dręczy.

Dworzanin II:

Jakbyś tyle zjadł co on?

Herod:

Gdzie korona, gdzie mój tron?

Gdzie jest pałac, gdzie dworzanie?

Dworzanie:

Tutaj najjaśniejszy panie!

Herod:

Uff, jesteście, co za męka,

sen się przyśnił, głowa pęka.

Śniło mi się, dajcie kielich,

że koronę zabrać chcieli,

że ktoś czyha na mój tron.

A kto czyha?

Diabeł:

Może on…

Dworzanin I:

Ja? Przenigdy, nawet we śnie,

ja odetchnąć nawet nie śmiem,

ja Cię kocham, wielbię, czczę!

Herod:

Idź do diabła, nudzisz mnie!

A za Twoją głupią mowę,

każę skrócić Cię o głowę!

...

Zgłoś jeśli naruszono regulamin