Piosneki dla dzieci (pogoda).pdf

(279 KB) Pobierz
Microsoft Word - OK POGODA.DOC
POGODA
SŁONECZKO (sł.: M. Dehnel muz.: M. Bąk)
Słoneczko późno dzisiaj wstało
I w takim bardzo złym humorze.
I świecić też mu się nie chciało,
Bo mówi, że zimno na dworze.
Lecz gdy piosenkę usłyszało,
To się tak bardzo ucieszyło,
Zza wielkiej chmury zaraz wyszło
I nam radośnie zaświeciło.
Słoneczko nasze, rozchmurz buzię,
Bo nie do twarzy ci w tej chmurze,
Słoneczko nasze, rozchmurz się,
Maszerować z tobą będzie lżej. Oj!
Słoneczko nasze, rozchmurz pyska,
Bo nie do twarzy ci w chmurzyskach,
Słoneczko nasze, rozchmurz się,
Maszerować z tobą będzie lżej!
A kiedy ktoś z naszej gromady
Na wszystko dąsa się i chmurzy,
Możecie go ze słonkiem równać
I tę piosenkę mu powtórzyć.
A zaraz mu się zmieni mina
I uśmiech jego twarz rozjaśni,
Nawet w wesołka się przemieni
I zaraz wszystkim będzie raźniej.
Słoneczko nasze, rozchmurz buzię...
1
LATO, LATO (muz. W. Krzemiński, sł. L. Kern)
Już za parę dni, za dni parę,
Weźmiesz plecak swój i gitarę,
Pożegnania kilka słów,
Pitagoras, bądźcie zdrów,
Do widzenia wam, canto cantare.
Lato, lato, lato czeka,
Razem z latem czeka rzeka,
Razem z rzeką czeka las,
A tam ciągle nie ma nas.
Lato, lato, nie płacz czasem,
Czekaj z rzeką, czekaj z lasem,
W lesie schowaj dla nas chłodny cień,
Przyjedziemy lada dzień.
Już za parę chwil, godzin parę,
Weźmiesz rower swój no i dalej,
Polskę całą zwiedzisz wszerz,
Trochę rybek złowisz też,
Nie przyjmując się niczym wcale.
Lato, lato mieszka w drzewach,
Lato, lato, w ptakach śpiewa,
W słońcu każe okryć twarz,
Lato, lato jak się masz.
Lato, lato dam ci różę,
Lato, lato, zostań dłużej,
Zamiast się po krajach włóczyć stu,
Lato, lato zostań tu.
2
Dziadzio Mrok (E. Szelburg-Zarembina)
Pada, pada deszcz chlupu, chlupu, chlup!
Idzie dziadzio Mrok tupu, tupu, tup!
Idzie dziadzio Mrok człapu, człapu, człap!
Wyskoczyła noc, za połę go łap!
Zmyka dziadzio Mrok tupu, tupu, tup!
A noc za nim brnie chlupu, chlupu, chlup!
Sanna (M. Konopnicka)
Jasne słonko, mroźny dzień, a saneczki deń, deń, deń.
Aż koniki po śniegu zagrzały się od biegu.
Jasne słonko, mroźny dzień, a saneczki deń, deń, deń.
Zła pogoda
Zła pogoda, kapie woda, kapie z nieba - kap, kap, kap.
A w kaloszach, do przedszkola - idą dzieci człap, człap, człap!
Kap kap kap, kap kap kap! Idą dzieci człap, człap, człap! bis
Zła zima
Hu hu ha! Hu hu ha! Nasza zima zła!
Szczypie w nosy, szczypie w uszy, mroźnym śniegiem w oczy
prószy, wichrem w polu gna! Nasza zima zła, nasza zima
zla!
HU hu ha! Hu hu ha! Nasza zima zła!
A my jej się nie boimy, dalej śnieżkiem w plecy zimy,
niech pamiątkę ma. Nasza zima zła, nasza zima zła!
Zima
Zima, zima, zima, pada, pada śnieg.
Jadę, jadę w las saniami,
sanki dzwonią dzwoneczkami: dzyń, dzyń, dzyń.
Jaka pyszna sanna, parska raźno koń, śnieg umyka pod płozami,
sanki dzwonią dzwoneczkami: dzyń, dzyń, dzyń, dzyń,
dzyń, dzyń, dzyń, dzyń, dzyń.
3
Tak się zachmurzyło
Tak się zachmurzyło, słonko się zakryło.
Pada, pada śnieżek biały,
dawno go nie było! bis
Chodźmy na saneczki, chłopcy i dzieweczki.
Pozjeżdżamy wszyscy razem
z wysokiej góreczki. bis
Pędzimy, pędzimy nic się nie boimy!
Aż tu nagle - bęc na ziemię
i wszyscy leżymy! bis
JESIEŃ NA WSI (Anna Przemyska)
Świeci dobre słoneczko
Nad drewniana, nad chatką.
Wietrzyk goni nad rzeczką
Wesołe babie lato.
Pachną dymy na łąkach
Płyną z wiatrem obłoki.
Jesień polem się błąka
Maluje wierzby, głogi.
Czasem plucha się skrada
Ma parasol dziurawy.
Lubi siadać na kwiatach
W pióreczka dmucha trawy.
PANI JESIEŃ (Zofia Dąbrowska)
Przeszedł sobie dawno
śliczny, złoty wrzesień...
Teraz nam październik
Dała pani jesień...
Lecą liście z drzewa
różnokolorowe,
te są żółto-złote,
a tamte - brązowe.
Słono takie śpiące,
Coraz później wstaje,
Ptaszki odlatują,
hen, w dalekie kraje.
Jeszcze niby ciepło,
Słonko świeci, grzeje...
aż tu nagle skądeiś
wichrzysko zawieje.
W cieniu, pod drzewami
Cicho śpią kasztany,
każdy błyszczy pięknie,
niby malowany.
Chmur wielkich deszczowych
nazbiera, napędzi...
tak się pan listopad
nauwija wszędzie.
4
PRZYSZŁĄ JESIEŃ DO OGRÓDKA (Ludwik Wiszniewski)
Przyszła Jesień do ogródka. Przywołała Jagusię:
- Marchew zbierz,
rzepkę zbierz,
do piwniczki
wszystko znieś!
Znosi Jagusia do piwniczki jarzynki, znosi i znosi.
Jeden wór,
drugi wór -
do wieczora
trwał ten zbiór.
Wieczorem przybiegł do ogródka szary zajączek.
Chodził między zagonkami powolutku, powolutku.
- Marchwi brak,
rzepki brak!
Czemu tak?
Czemu tak?
Zauważyła zajączka jesień. Pogroziła mu paluszkiem.
- Coś tu chciał?
Tyś marchewkę,
rzepkę siał?
Uciekł zajączek do lasu.
Rad nierad
na mchu siadł,
zwiędły listek
brzozy zjadł...
__________________________________
___________________
_____________________________________________________
5
Zgłoś jeśli naruszono regulamin