Candyman.2.1995.DVDRip.RMVB-ZG.txt

(28 KB) Pobierz
00:00:01:movie info: XVID  704x384 23.976fps 1.2 GB|/SubEdit b.4072 (http://subedit.com.pl)/
00:00:02:Napisy zrobi� MYERS [MYERS11@WP.PL]
00:00:13:Zgin�� za mi�o��.
00:00:16:Urodzony po wojnie secesyjnej,|Daniel Robitaille by� synem niewolnik�w,
00:00:22:artyst� z zawodu.
00:00:23:Bogaty ziemianin zleci� mu|namalowanie portretu c�rki.
00:00:28:Zakochali si�. Zasz�a w ci���.
00:00:32:Ojciec nas�a� na niego zbir�w.|Gonili go.
00:00:37:Gdy go z�apali, zardzewia�� pi��|odci�li mu praw� r�k�.
00:00:43:Z pobliskiego ula zabrano plaster miodu
00:00:47:i rozsmarowano go po jego|krwawi�cym, okaleczonym ciele.
00:00:52:Zebrany t�um rozpierzch� si�,|uciekaj�c przed nadlatuj�cym rojem.
00:00:57:Zgin�� za mi�o��.
00:01:00:Plotka o jego zmartwychwstaniu|sta�a si� mitem.
00:01:07:Powt�rz jego imi� pi�� razy|przed lustrem, a uka�e si�.
00:01:11:Zamiast uci�tej d�oni ma hak.
00:01:14:Oczy przepe�nione s� �alem i nienawi�ci�.|Wok� ust bzycz� pszczo�y.
00:01:19:Mit przemieszcza� si�|z miejsca na miejsce,
00:01:22:zakorzeniaj�c si�|w najbiedniejszych rejonach.
00:01:26:Nawet tu, w Nowym Orleanie,
00:01:29:mordowano w jego imi�.
00:01:32:Tak, ale czy on istnieje?
00:01:37:Cabrini Green, Chicago, 1992.
00:01:41:Dla Helen Lyle|mit staje si� tak� obsesj�,
00:01:45:�e sama zaczyna|na�ladowa� Candymana,
00:01:48:zabijaj�c ofiary hakiem.
00:01:50:Mieszka�cy Cabrini wierz�,|�e by�a Candymanem.
00:01:54:- A pan, doktorze Purcell?|- Czy ja wierz� w Candymana?
00:01:57:Wierz� w legend�.
00:02:00:A w fakty?|W prawdziw� posta�? Nie.
00:02:04:- Przykro mi.|- Prosz� to udowodni�.
00:02:09:CANDYMAN|100 �AT STRACHU
00:02:12:Candyman.
00:02:32:Co za ulga.
00:02:35:M�j wydawca nigdy by mi nie wybaczy�.|Wyobra�cie sobie nag��wki:
00:02:39:Naukowiec z Cambridge wypatroszony|hakiem podczas promocji ksi��ki".
00:02:55:Szanowni pa�stwo, przedstawiam|naszego Candymana, Petera.
00:03:38:Przepraszam.|Zgubi�em si� w tych uliczkach.
00:03:46:Byli�my troszk� nie�miali|na spotkaniu, co?
00:03:49:- To prezent?|-, Dla Ethana".
00:03:54:Ethana Tarranta.
00:04:01:Przykro mi z powodu twego ojca.
00:04:04:- Zwr�ci� si� do pana o pomoc.|- Masz poj�cie,
00:04:07:- Ile os�b si� do mnie zwraca?|- M�j ojciec nie by� szale�cem.
00:04:12:Nie twierdz�, �e by�.
00:04:15:Powiedzia� pan,|�e Candymana nie ma,
00:04:17:�e mo�e wypowiada� jego imi�|- I teraz nie �yje.
00:04:19:Ju� to kiedy� widzia�em.|�udzie zostaj� wci�gni�ci w mit.
00:04:24:To �aden mit.|Daniel Robitaille istnia� naprawd�.
00:04:27:Daniel Robitaille|nie �yje od bardzo dawna.
00:04:31:Jest tutaj.
00:04:34:Przywo�a� go pan.
00:04:36:Przykro mi, nie mog� ci pom�c.
00:04:45:Pan b�dzie nast�pny, Purcell.
00:04:49:- Od krocza po prze�yk.|- Jeste� szalony jak tw�j ojciec.
00:05:01:Prosz� poda� mi whisky.
00:05:11:Pieprzony morderca.
00:05:22:Wypieprzcie go st�d.
00:05:25:Jeste� nast�pny, Purcell.
00:05:28:Wynocha.
00:06:20:To moja ksi��ka.
00:08:13:Czy Nowy Orlean mnie s�yszy?
00:08:15:S�yszycie? M�wi do was|Gruba Ryba na fali 96.2 FM.
00:08:21:Zwarty i gotowy.
00:08:25:Jeszcze tylko trzy dni, Crescent City.
00:08:27:Trzy dni do wielkiego postu.
00:08:29:Grzeszmy przed pokut�
00:08:32:i ucztujmy przed postem.
00:08:35:Gruba Ryba dotrzyma wam|towarzystwa do samego ko�ca.
00:08:44:Bracia i siostry, wiecie,|co po �acinie znaczy, karnawa�"?
00:08:48:Gruba Ryba chodzi� do dobrych szk�,|wi�c wam powie.
00:08:54:Karnawa�" to po�egnanie z cia�em.
00:08:57:W�a�nie to. Bardzo mi si� to podoba.,|, Po�egnanie z cia�em".
00:09:03:Tak, macie racj�.
00:09:14:I je�li o mnie chodzi,|to po�egnanie z powodzi�.
00:09:19:Tak jest. Tylko sp�jrzcie.
00:09:20:Brzegi wielkiej Missisipi|wkr�tce wylej� swe nasienie.
00:09:25:Sp�jrzcie tylko na niebo.
00:09:28:Zaraz zn�w na nas lunie.
00:09:30:A chmury? Bracia i siostry,
00:09:33:nie tylko one zagra�aj�|Crescent City.
00:09:37:M�wi� o morderstwie, mes amis.
00:09:39:Bo ju� kiedy� s�yszeli�my|o cz�owieku z hakiem.
00:09:44:Kiedy b�dziecie podziwia�|sw�j kostium w lustrze,
00:09:48:trzymajcie buzie na k��dk�.
00:09:52:Nie wypowiadajcie jego imienia.
00:10:07:Zawsze jest taki z�y?
00:10:09:Chyba tak.
00:10:12:- A jak my�lisz, dlaczego?|- Bo go skrzywdzono.
00:10:15:Bo go skrzywdzono".
00:10:21:Kto go skrzywdzi�, Matthew?
00:10:25:- Wszyscy.|- Prosz� spojrze�.
00:10:32:Prosz� tu podej��.
00:10:41:- Prosz� stan�� tutaj, pani� te� namaluj�.|- U�ywa�a� kiedy� kartek, Liz?
00:10:45:Nic z tego.|Nie cierpi� kartek. S� czyste.
00:10:48:Po to, �eby� je wype�ni�a.|A poza tym, lustra nie mo�na zabra�.
00:10:52:Dlaczego nie? Nigdzie nie p�jdzie.
00:10:58:- Chodzi o twego brata.|- Jeszcze dwa dni do Mardi Gras.
00:11:01:- Obieca�am im gips modelarski.|- Wiem, na maski.
00:11:05:Te dzieci jedno wiedz� na pewno,|jak uwa�a� na siebie.
00:11:09:- Wr�c� rano.|- Jed�.
00:11:21:Hej, Pam.
00:11:26:Wprowadzasz si� tu czy co?
00:11:28:Nie.
00:11:30:Nie, chod�my.
00:11:50:- Witam, pani Tarrant.|- Cze��, Greg.
00:12:06:- Nie jeste� jeszcze gotowa?|- Bo�e, nie cierpi� tego.
00:12:10:- To dlaczego jest ci�gle w��czony?|- B�agam. Nie zaczynaj.
00:12:14:- Mamo, co powiedzia� Ethan?|- Prawie ze mn� nie rozmawia�.
00:12:19:Chce widzie� tylko ciebie.
00:12:22:Chodzi o morderstwo.
00:12:32:- Pani Tarrant?|- To ma by� szybki odzew?
00:12:36:- S�ucham?|- Alarm w��czy� si� 45 sekund temu.
00:12:40:Staramy si� reagowa� jak najszybciej.|Musimy zna� has�o.
00:12:44:Has�o? Ja wam dam has�o.
00:12:47:- , Kutas".|- Mamo.
00:12:50:W moim wieku b�dziesz mog�a m�wi�,|co ci �lina na j�zyk przyniesie.
00:12:55:Czy dr Lewis pozwala ci pi�?
00:12:58:Dr Lewis uwa�a, �e umieram na raka.
00:13:01:M�wi, �e nie ma znaczenia, co robi�.
00:13:09:Damy sobie rad�.
00:13:13:Wiesz, czego �a�uj�?
00:13:17:Nie zd��y�am posiwie�.
00:13:23:Powiem ci,|kiedy dok�adnie zachorowa�am.
00:13:27:W dniu �mierci twego ojca.
00:13:47:- Odsun�� si�.|- Co pani powie o aresztowaniu syna?
00:13:51:Prosz� si� odsun��.
00:13:53:Paul, pom� mojej mamie.
00:13:58:Prosz� co� powiedzie�.
00:14:05:Prosz�, Octavio.|Kawa ze wszystkimi dodatkami.
00:14:21:Z odrobin� cykorii.|Pomaga na �o��dek.
00:14:26:Uratowa�e� mi �ycie, Paul.
00:14:29:Kiedy� b�dzie wspania�ym ojcem.
00:14:32:Wtedy b�d� w�cha�a kwiatki od spodu.
00:14:35:Chcia�abym mie� zimowy pogrzeb,|szczeg�lnie w tym klimacie.
00:14:39:Pani Tarrant?
00:14:42:- Mo�e najpierw spotkam si� z nim sama.|- Tak b�dzie najlepiej.
00:14:47:Nie chcia�abym go denerwowa�.
00:14:50:Chod�my do sto��wki.|Podobno maj� dobr� zup�.
00:15:06:Aniele, str�u m�j.
00:15:10:- Jak si� masz?|- Bywa�o lepiej.
00:15:15:Jak mama?
00:15:18:Daje sobie rad�.
00:15:21:- Zadzwoni� do dziekana?|- Nie ma potrzeby.
00:15:27:- Wyrzuci� mnie trzy miesi�ce temu.|- Co?
00:15:30:Daj spok�j. Studia prawnicze|to by�o marzenie ojca, nie moje.
00:15:35:- Nie cierpia�em wyk�ad�w, profesor�w...|- W��czenia si� po barach.
00:15:41:Opowiedz mi, co si� wczoraj sta�o?
00:15:45:Pewien dupek usiad� i zam�wi� drinka.
00:15:48:Zacz�� gry�� l�d...
00:15:51:Pieprzysz g�upoty, Ethan.|Dobrze o tym wiesz.
00:15:54:Co si� sta�o?
00:16:03:- Nie powinno ci� tu by�.|- Ten facet to monstrum.
00:16:06:- Mo�e to przez kazirodztwo?|- Przepisy, Ray.
00:16:10:My�lisz, �e pozwol� wymkn�� si�|jakiemu� nad�temu nicponiowi?
00:16:14:Ch�opak robi si� nieostro�ny.
00:16:16:Pierwsze trzy ofiary|by�y niezidentyfikowane.
00:16:21:Ofiara numer cztery: Coleman Tarrant.
00:16:26:- Zamordowany w ten sam spos�b.|- I zgadnij, kto znalaz� cia�o?
00:16:30:Ethan we w�asnej osobie.
00:16:34:Co si� dzieje? Chronisz kogo�?
00:16:40:Czy ja kogo� chroni�?
00:16:43:- Zadzwoni� do Claya McPhersona i...|- Nie.
00:16:47:- �adnych adwokat�w.|- Rodzina ma przyjaci�.
00:16:51:Ju� mu nie pomog�.
00:16:54:W szkole zna�em takich jak on.
00:16:58:Zawsze uwa�ali si� za lepszych,
00:17:01:bo mieszkali w wielkich domach|w bogatych dzielnicach.
00:17:06:Nie wywiniesz si� tak �atwo.|Tu chodzi o morderstwo.
00:17:10:Nie rozumiesz? Zrobi�em to.|Przyzna�em si�. Koniec pie�ni.
00:17:18:Chyba jednak b�d� bawi�a si�|z m�em na paradzie Mardi Gras.
00:17:23:Wiem, o co tu chodzi.
00:17:25:- Czy�by?|- Czasem ludzie chc� by� ukarani,
00:17:32:nawet je�li nic nie zrobili.
00:17:39:Nie zabi�e� ojca.
00:17:45:Po prostu tamtej nocy by�e� w domu.
00:17:48:- To nie ma nic wsp�lnego z ojcem.|- Chyba ma.
00:17:53:- Nie grzeb w tym.|- Co widzia�e�?
00:17:55:- Zostaw to.|- Ethan!
00:17:57:Powiedzia�em, zostaw!
00:17:59:- Cholera.|- Czas min��.
00:18:02:- Dowiem si�, co si� sta�o.|- Nie.
00:18:13:Przykro mi, pani Tarrant,|ale ta sprawa jest ju� wyja�niona.
00:18:16:- Nie ma jeszcze nawet adwokata.|- Pani brat si� przyzna�.
00:18:21:Jakie macie dowody?|Nie mia� broni, nie by�o na nim krwi.
00:18:25:- S�yszano, jak grozi� ofierze.|- To nie znaczy, �e go zabi�.
00:18:28:Tu chodzi nie tylko|o zamordowanie dra Purcella.
00:18:32:Co to ma znaczy�?
00:18:33:Mo�liwe, �e Ethan by� te�|zamieszany w �mier� pani ojca.
00:18:40:Zabito ich w ten sam spos�b.
00:18:43:To szale�stwo.|M�j brat uwielbia� naszego ojca.
00:18:47:Nie ma pani poj�cia, jak to prze�y�.|Prosz� znale�� innego koz�a ofiarnego.
00:18:53:M�j brat tego nie zrobi�.
00:19:00:To si� oka�e.
00:19:02:To dla cz�owieka z hakiem.|Stary, wyluzuj si�.
00:19:06:Uspok�j si�. Zjedz troch� zupy.
00:19:09:Nawet Gruba Ryba wie,|kiedy nale�y przesta�.
00:19:12:Wychodzisz gdzie�, Ben?
00:19:15:- Tak. Musz� si� przebra�.|- Musi si� przebra�.
00:19:21:Co si� sta�o?|Nie lubisz mojej kuchni?
00:19:23:- Za ostra?|- Nie jestem g�odna.
00:19:26:Chuchro z ciebie.
00:19:29:S�dzisz, �e nad rodzin�|mo�e ci��y� kl�twa?
00:19:34:W dzieci�stwie my�leli�my,|�e jeste�my najszcz�liwsi na �wiecie.
00:19:40:Ethan by� taki m�dry.
00:19:42:Tato my�la�, �e b�dzie pierwszym|Tarrantem w S�dzie Najwy�szym.
00:19:48:Ale kiedy umar�,
00:19:51:pojawi� si� jaki�...|Cie�.
00:19:56:Annie.
00:19:59:Musisz zacz�� my�le�|o dobrych stronac...
Zgłoś jeśli naruszono regulamin