Historia rzymska - Księgi XIII-XVII - Appian z Aleksandrii.doc

(2294 KB) Pobierz

APPIAN Z ALEKSANDRII

 

HISTORIA RZYMSKA

KSIĘGI XIII - XVII

(WOJNY DOMOWE)

EDYCJA KOMPUTEROWA: WWW.ZRODLA.HISTORYCZNE.PRV.PL

 

MMIV©

MAIL: HISTORIAN@Z.PL

 

   [...] Przekład niniejszy opiera się na ostatnim wydaniu greckiego oryginału, opracowanym z dużym krytycyzmem i wielką sumiennością przez P. Vierecka i A. G. Rossa, na podstawie starszego wydania Ludwika Mendelssohna z lat 1879 i 1881. Tom I ukazał się w r. 1939, tom II (przygotowany przez samego P. Vierecka) w r. 1905 (w Lipsku nakładem B. G. Treubnera). Z dawniejszych wydań uwzględniono stare już, ale bardzo gruntowne wydanie J. Schweighausera (Lipsk 1785) w trzech tomach z tłumaczeniem łacińskim i przypisami. Pierwsze wydanie drukowane opracowane przez Karola Stephanusa ukazało się w Paryżu w r. 1551, ale znacznie przedtem wyszło drukiem łacińskie tłumaczenie sporządzone ok. r. 1452 przez Piotra Candidusa, a od r. 1472 kilkakrotnie przedrukowywane. [...]

   W tekście tłumaczenia nawias ostry < > oznacza lukę, która została uzupełniona przez wydawców lub zasygnalizowana trzema kropkami <...>, nawias okrągły ( ) ujmuje uwagi wtrącone w tekst przez autora, klamry [ ] uzupełnienia lub objaśnienia tłumacza jak i poprzednich komentatorów, a nawias { } wtręty obce, jakie się do tekstu dostały i powinny być usunięte.

Ludwik Piotrowicz Wrocław 1957

 

KSIĘGA XIII

WOJNY DOMOWE I

   1. U Rzymian dochodziło często do starć między ludem a senatem, czy to

gdy szło o ustanowienie praw, czy o zniesienie długów, czy o podział ziemi, czy

też i o wybory; nie były to jednak wcale walki wręcz jednych obywateli

przeciwko drugim, lecz tylko spory i kłótnie utrzymujące się w granicach

prawa, a i te załatwiano z wielkim umiarem w drodze wzajemnych ustępstw.

Kiedy wybuchła raz taka kłótnia,  lud, uzbrojony już nawet na wyprawę

wojenną, nie użył oręża, który miał w ręku, ale usunął się na górę, którą od tego

czasu nazywano «Świętą»; nawet i wówczas nie doszło do starcia wręcz, a tylko

lud dla swej obrony powołał nowy urząd i nazwał go trybunatem1. Zadaniem

jego było przede wszystkim powściąganie konsulów wybieranych spośród

członków senatu, aby rządy w państwie nie pozostawały bez ograniczeń w ich

rękach. Ale właśnie od tego czasu obie te władze zaczęły odnosić się do siebie

jeszcze bardziej  wrogo  i  zawistnie,  a  senat i  lud podzielił  się na dwa

stronnictwa, przy czym jedni i drudzy dążyli do tego, by przez uzyskanie

przewagi swych przedstawicieli wziąć górę nad przeciwnikami. Wśród takich

kłótni wygnany został z pogwałceniem sprawiedliwości Marcjusz Koriolan 2,

który uszedł do Wolsków i ściągnął wojnę na ojczyznę.

   2. Był to jednak jedyny, jaki można znaleźć w toku walk dawniejszych

czasów, wypadek użycia siły zbrojnej, i to przez człowieka, który zbiegł z oj

czyzny; poza tym jednak nikt nigdy nie zjawił się z mieczem na zgromadzeniu

ludowym, nigdy też nie lała się krew w walkach domowych. Pierwszy dopiero

Tyberiusz Grakchus, trybun ludowy, zginął podczas rozruchów z powodu

wniesionych przez niego projektów praw, a razem z nim znalazło śmierć na

Kapitolu wielu ludzi tłoczących się koło świątyni3. Po tej zbrodni nie ustawały

już niepokoje, bo oba obozy za każdym razem otwarcie przeciwstawiały się

sobie, sięgając często do sztyletów, i raz po raz ginął jakiś przedstawiciel

władzy

1              Według tradycji w r. 494.

2              Według tradycji w r. 492.

3              W r. 133; por. niżej rozdz. 16.

 

czy w świątyni, czy na zgromadzeniu ludowym, czy na forum — to trybun, to pretor, to konsul lub też niejeden o którąś z tych godności zabiegający, czy wreszcie ktoś ze znakomitych obywateli. Zapanowało niemal trwale zuchwalstwo występujące przeciw istniejącemu porządkowi i sromotna pogarda dla praw i sprawiedliwości. Zło jednak potęgowało się jeszcze, podnoszono otwarte bunty przeciwko państwu, organizowano wielkie i potężne przedsięwzięcia wojenne przeciw ojczyźnie, a podejmowali je ludzie wygnani lub skazani, czy też współzawodniczący między sobą w zabiegach o jakiś urząd lub dowództwo wojskowe. Wielokrotnie wyłaniały się już rządy oparte na sile, występowali przywódcy partii o władzy monarchicznej, z których jedni nie chcieli złożyć powierzonej im przez lud komendy wojskowej, a inni samowolnie bez upoważnienia ze strony państwa jedni przeciw drugim zaciągali żołnierzy. Ilekroć zaś którakolwiek ze stron walczących zdołała pierwej owładnąć miastem, podnosiła się do walki strona przeciwna celem pognębienia, jak mówiono, buntowników, co w istocie rzeczy było jednak wojną przeciw ojczyźnie. Uderzano bowiem na nią jak na kraj nieprzyjacielski, mordowano bez miłosierdzia tych, co stanęli w drodze, innych umieszczano na liście zasądzonych na śmierć lub skazywano na wygnanie i konfiskowano im majątki, a w stosunku do niektórych stosowano nawet naj okrutniej sze tortury.

   3. Nie było zbrodni, której by nie popełniono, aż jeden z przywódców wal

czących partii, Korneliusz Sulla, w 50 lat mniej więcej po Grakchu, lecząc zło

złem, ogłosił się jedynowładcą na czas nieograniczony4; urzędników takich o

władzy nieograniczonej, zwanych dyktatorami, powoływano dawniej na okres

sześciu miesięcy w najgroźniejszych potrzebach, od dłuższego czasu5 jednak

zaniechano tego. Sulla, choć był formalnie wybrany," zdobywszy dożywotnią

dyktaturę gwałtem i przymusem, przesycił się jednakże jedynowładztwem i

pierwszy, jak mi się zdaje, odważył się z własnej woli złożyć swą władzę

tyrańską 6, a nawet zapowiedział, że podda się kontroli, jeśliby mu czyniono

jakieś zarzuty. Jako człowiek prywatny długo krążył następnie po forum na

oczach wszystkich i wrócił do domu nie doznawszy krzywdy. Widocznie tak

bardzo bali się jeszcze jego władzy ci, co na niego patrzyli, a może takie

zdumienie wywołało złożenie przezeń władzy lub też taki szacunek wzbudziła

zapowiedź poddania się kontroli; może też przejawiły się w tym i przyjazne dla

niego uczucia oraz przeświadczenie, że tyrania jego miała przecież swe dodatnie

strony. Tak tedy za Sulli ustały na krótko walki wewnętrzne, co stanowiło

odszkodowanie za nieszczęścia, jakie sprowadził.

   4. Po Sulli jednak rozgorzały znów podobne walki, aż w końcu wystąpił

Gajusz Cezar. Ten długo bez żadnych ograniczeń wykonywał w Galii władzę

4Wr. 82. 5 Odr. 202. 6Wr. 79.

 

powierzoną mu przez wybory, kiedy zaś senat kazał mu ją złożyć 7, Cezar obwinił o to nie senat, lecz Pompejusza, wrogo dlań usposobionego a dowodzącego wojskiem stojącym w Italii, zarzucając mu, że podstępnie dąży do pozbawienia go władzy, i wystąpił z wnioskiem, żeby obaj zatrzymali swe wojska dla ochrony przed działaniami nieprzyjacielskimi albo też by i Pompejusz rozpuścił swych ludzi i również żył jako człowiek prywatny, podległy prawom. Kiedy nie przeprowadził ani jednego, ani drugiego żądania, ruszył na Pompejusza z Galii do swej ojczyzny, wtargnął do niej, ścigał uciekającego przeciwnika aż do Tesalii, gdzie odniósł świetne zwycięstwo w wielkiej bitwie , a za uchodzącym podjął dalszy pościg aż do Egiptu. Kiedy zaś Pompejusz został zamordowany przez Egipcjan, wrócił do Rzymu wydawszy uprzednio pewne zarządzenia także co do Egiptu, gdzie się zatrzymał do czasu załatwienia tamtejszych sporów o tron królewski. Kiedy siłą w otwartej wojnie uprzątnął najwybitniejszego przeciwnika, który z powodu wielkich czynów wojennych otrzymał był przydomek «Wielkiego», nikt już nie ośmielił mu się w niczym przeciwstawić; toteż jako drugi Sulla wybrany został dożywotnim dyktatorem. I znów ustały walki wewnętrzne, aż i tego zabili w senacie Brutus i Kasjusz zazdroszcząc mu ogromu władzy, a zarazem powodując się żalem za dawnym ustrojem, mimo że Cezar był wielkim przyjacielem ludu i wybitnie doświadczonym w sztuce rządzenia. Jakoż lud najbardziej ze wszystkich go żałował, morderców jego szukano po całym mieście, ciało spalono na środku forum, a na miejscu stosu pogrzebowego wzniesiono świątynię, w której składa się mu ofiary jako bogu. 5. W następstwie wszczęły się znowu walki wewnętrzne, które wzmagając się potężnie doszły niemal do szczytu; nastąpiły mordy, wygnania, proskrypcje głoszące wyroki śmierci na senatorów i na tzw. ekwitów, i to masowe zarówno w stosunku do jednych, jak i do drugich. Walczący przywódcy wydawali sobie nawzajem wrogów nie oszczędzając przy tym ani przyjaciół, ani braci — tak dalece żądza pokonania przeciwników górowała nad uczuciami życzliwości dla swych najbliższych. Doszło do tego, że państwo rzymskie jakby osobistą swoją własność podzielili9 między siebie trzej mężowie: Antoniusz, Lepidus i Cezar, który nosił poprzednio nazwisko Oktawiusz. Był on krewnym Cezara, a adoptowany przezeń w testamencie przezwał się w następstwie tego Cezarem. Wkrótce po przeprowadzeniu tego podziału starli się znowu ze sobą, jak to z góry można było przypuszczać; Cezar jednak górując nad współzawodnikami rozumem i doświadczeniem odebrał najpierw Lepidusowi Afrykę10, która temu losem przypadła, a następnie pokonawszy Antoniusza w bitwie pod Akcjum11 zagarnął

7              W styczniu 49 r.

8              W bitwie pod Farsalus w r. 48.

9Wr.43.

10 W r. 36. uWr.31.

 

podlegające jego władzy ziemie od Syrii aż do Morza Jońskiego. Po tych wspaniałych sukcesach budzących podziw u wszystkich popłynął do Egiptu i zajął go. Było to państwo, które najdłużej przetrwało po Aleksandrze aż do owych czasów i było najmożniejsze, jedyne też nie należało do państwa rzymskiego w jego obecnych granicach. Toteż z powodu tych czynów wkrótce, jeszcze za życia, za boga był przez Rzymian uważany, jak nikt przed nim, i otrzymał od nich miano Augusta. Sam też narzucił się jak Gajusz, ale z władzą jeszcze większą od Gajusza, na władcę swojej ojczyzny i wszystkich podległych jej ludów nie oglądając się już na jakiś wybór czy głosowanie, czy też jakiś inny pozór. Ponieważ jego panowanie było długoletnie, a przez to się utrwaliło, zwłaszcza że miał we wszystkim powodzenie i budził powszechny szacunek, więc spadkobiercom ze swego rodu zostawił władzę, którą po nim w podobny sposób piastowali.

   6. W ten sposób po najrozmaitszych rozruchach w państwie rzymskim

nastała zgoda i  rządy  spoczęły w rękach jednego.  Jak doszło  do tego,

wykazałem i opisałem w tym dziele, bo są to rzsczy podziwienia godne dla

tych, którzy pragną poznać nieokiełznane ambicje ludzi,  straszliwą żądzę

władzy,   niezmordowaną  wytrwałość   i   tysiączne   nieszczęścia   w   różnych

postaciach. Przede wszystkim jednak uważałem za konieczne opracowaniem

tym poprzedzić historię Egiptu, bo zawiera ono jej początek i w nią też przejdzie

ostatecznie. W tych okolicznościach bowiem, w toku tych walk wewnętrznych

Egipt został zajęty, bo Kleopatra była sprzymierzona z Antoniuszem. Wobec

rozległości przedmiotu wprowadziłem tu podział na księgi, z których pierwsza

obejmuje wypadki od Semproniusza Grakcha do Korneliusza Sulli, druga z

kolei   dzieje   aż   do   śmierci   Cezara.   Pozostałe   księgi   Wojen   domowych

opowiadają o walkach, jakie prowadzili triumwirowie między sobą i przeciw

ludowi  rzymskiemu;   ostatnie  wreszcie  i  największe  wydarzenie  w  tych

zapasach, tj. bitwa pod Akcjum. między Cezarem a Antoniuszem i Kleopatrą,

stanowić będzie początek Historii Egiptu.

   7. Rzymianie w miarę orężnego podboju części Italii zabierali pokonanym

część ziemi i zakładali na niej miasta lub też do istniejących już poprzednio słali

osadników spośród swych obywateli. Według ich zamierzeń miały te kolonie

odgrywać rolę warowni strażniczych. Z ziemi zaś każdorazowo orężem zdobytej

część uprawną natychmiast przydzielali osadnikom lub też sprzedawali czy

wydzierżawiali, natomiast jeśli idzie o części z powodu wojny leżące wówczas

odłogiem — a takich właśnie było najwięcej — nawet nie zadawali sobie trudu,

aby je rozlosowywać, lecz ogłaszali, że wolno każdemu, kto zechce, uprawiać je

pod warunkiem złożenia corocznej opłaty w plonach, a mianowicie dziesiątej

części z zasiewów, a piątej części z sadów. Nałożone też zostały określone

opłaty na hodowców bydła, zarówno od większych, jak i mniejszych jego

gatunków. A czynili to dla zwiększenia liczby ludności szczepu italskiego,

którego szczególną wytrwałość na trudy poznali, aby mieć sprzymierzeńców w

samej

   6.

1 o

Italii . Wynik był jednak przeciwny ich zamierzeniom. Bogaci bowiem zajęli przeważną część nie rozdzielonej ziemi i nabrawszy z czasem przekonania, że im nikt już jej nie odbierze, zaczęli najbliżej nich położone obszary jako też niewielkie działki ubogich częścią zakupywać za ich zgodą, częścią zagarniać siłą, tak że mieli pod uprawę całe latyfundia zamiast wiejskich włości. Do ich zagospodarowania używali kupowanych robotników rolnych i pastuchów, bo wolni byliby odrywani od pracy na roli na wyprawy wojenne; taki rodzaj własności przynosił im równocześnie i ten wielki zysk, że liczba niewolników nie objętych służbą wojskową a płodzących wielką ilość dzieci powiększała się bez przeszkody. W następstwie tego możni potężnie się bogacili i wzmagała się w kraju liczba niewolniczej służby, natomiast liczba Italów nękanych i biedą, i daninami, i służbą wojskową spadała; coraz mniej było też chłopów nadających się do wojska. A jeśli nawet nastał okres pokoju, to skazani byli na gnuśne bezrobocie, bo ziemia była w posiadaniu bogaczy, którzy posługiwali się przy pracy na roli niewolnikami, a nie ludźmi wolnymi.

   8. Z tego powodu lud zaczął się niepokoić, że Rzymianie nie będą mieli dość sprzymierzeńców w Italii, a nawet zagrożone zostanie ich władcze stanowisko ze względu na tak wielkie mnóstwo niewolników. O naprawie tego stanu rzeczy jednak nikt nie myślał, ponieważ uważano, że nie jest to ani łatwe, ani w pełni sprawiedliwe odbierać tylu ludziom po tak długim czasie tak wielkie posiadłości obsadzone ich własnym kosztem, zabudowane i zaopatrzone w różne urządzenia. Z trudnością wreszcie na wniosek trybunów ludu uchwalono13, że nikomu nie wolno posiadać więcej aniżeli 500 morgów14 tej ziemi ani też wypasać na niej więcej aniżeli 100 sztuk większego bydła i 500 mniejszego. Nakazano im ponadto zatrudniać pewną ilość ludzi wolnych, którzy mieli doglądać robót i składać sprawozdania. Ująwszy to w prawo, zaprzysiężone je i wyznaczono karę za jego naruszenie w przekonaniu, że nadwyżka ziemi zaraz zostanie w drobnych działkach rozprzedana ubogim. Nikt jednak nie troszczył się ani o prawo, ani o przysięgi, przeciwnie, nawet ci, którzy liczyli się, jak się zdawało, z tym prawem, dzielili tę ziemię tylko dla pozoru między

     12 Tak tłumaczę av\i\iaxpvq onceiouc (dosłownie: «sprzymierzeńców miejscowych») opierając się na zwrocie występującym w rozdz. 8: m)|4i&%CDV

13

     13              Liwiusz (VI 35 i nn.) przenosi to prawo na r. 367 i łączy je z akcją trybunów ludu,

Gąjusza Licyniusza Stolona i Lucjusza Sekstiusza Laterana, ale z tego, co tu Appian mówi o

jego podłożu, wynika w sposób oczywisty, że prawo takie mogło powstać w warunkach, jakie

się wytworzyły dopiero po II wojnie punickiej, po wyjściu Rzymian na arenę światowej

polityki. Ponieważ wspomniał o tym prawie Marek Porcjusz Katon w swej mowie z r. 167

(Gelliusz, VI 3, 37), więc przeprowadzone zostało jakiś czas przed tym rokiem, ale ścisłe

określenie jego daty jest sporne. Por. B. Niese, «Hermes» XXIII 1888, s. 410 i nn.; K. J.

Neumann w Ullsteins Wellgeschichte (I 424) przyjmował z dużym prawdopodobieństwem r.

196.

14              Mórg rzymski (iugerum) liczył 2,523 m2, czyli ok. 1/4 hektara.

 

swoich bliskich, inni zaś, a tych była przeważna część, zlekceważyli prawo zupełnie 15.

  9.              Wystąpił wreszcie 16 jako trybun ludowy Tyberiusz Semproniusz Grakchus,

człowiek ze znakomitego rodu, wysoce ambitny, świetny mówca, wskutek tego

powszechnie cieszący się wielkim rozgłosem. Wygłosił on podniosłą mowę, w

której podkreślił, że szczep italski, dający tak znakomitych wojowników, a przy

tym spokrewniony [z Rzymianami], ginie zwolna skutkiem biedy i spadku

liczby ludności i nawet nie ma nadziei na poprawę tych stosunków. Oburzał się

następnie na gospodarowanie przy pomocy niewolników, którzy są nieużyteczni

do służby wojskowej i nigdy nie są wierni swym panom, przypomniał, co

niedawno od niewolników ucierpieli ich panowie na Sycylii17, gdzie również

nadmiernie wzrosła liczba niewolnych ze względu na potrzeby gospodarki

rolnej;  mówił  o  wojnie,  którą Rzymianie  z  nimi prowadzili,  bynajmniej

niełatwej i niekrótkiej, przeciwnie, przewlekającej się przez długi okres czasu

wśród zmiennych i niebezpiecznych kolei wydarzeń. Po tym przemówieniu

wznowił prawo postanawiające, że nikt nie powinien posiadać więcej aniżeli

500 morgów ziemi. Wychodząc jednak poza postanowienia dawnego prawa

przyznał nadto synom ich połowę tego. Pozostałą resztę rozdzielić miała między

biednych komisja złożona z trzech mężów zmieniających się corocznie.

   10.              To  ostatnie  postanowienie  najwięcej   zaniepokoiło  bogaczy,  bo  ze

względu na komisję przeprowadzającą podział już nie mogli jak przedtem

lekceważyć prawa ani też wykupywać ziemi od tych, którzy otrzymali działki;

Grakchus bowiem i to przewidział, toteż zabronił sprzedawać działki. Zbierając

się więc grupami zawodzili i przedstawiali ubogim, że z dawien dawna wkładali

w zagospodarowanie tej ziemi swą pracę, sadzili na niej drzewa i budowali

domy. Niektórzy powoływali się na to, że zapłacili za nią sąsiadom; czyż zatem

razem z ziemią i zapłaconą za nią cenę mają stracić? Inni zwracali uwagę, iż na

tej ziemi są groby ich przodków, a otrzymali ją w spadku przy podziale

ojcowizny, drudzy zaznaczali, że na nabycie jej zużyli posagi swych żon lub też

dali tę ziemię w posagu córkom, a w końcu wierzyciele wskazywali na ciążące

na niej długi; słowem, powszechne było zamieszanie, rozbrzmiewały biadania i

głosy oburzenia.

   Ze swej znów strony ubodzy skarżyli się, że z dostatku zeszli do skrajnej nędzy, a w następstwie tego skazani są na bezdzietność, bo nie są w stanie dzieci wyżywić. Wyliczali wyprawy wojenne, w jakich brali udział zdobywając tę ziemię, i oburzali się, że mieliby być niedopuszczeni do korzystania ze wspól-

     15              Stwierdzał to i Katon w mowie w r. 167 w słowach: «mimo to więcej [sc. niż prawo

pozwala] posiadać pragniemy i uchodzi nam to bezkarnie».

16              W r. 133.

     17              Około r. 137 wybuchło na Sycylii powstanie niewolników pod wodzą Syryjczyka Eu-

nusa, który się ogłosił królem przybierając nazwisko Antiocha. Powstanie objęło znaczną

część wyspy i zostało stłumione po kilkuletnich krwawych walkach dopiero w r. 132.

   

nych dóbr, a równocześnie lżyli bogaczy, którzy zamiast ludzi wolnych, obywateli i wysłużonych żołnierzy zatrudniają niewolników, kategorie ludzi wiarołomnych, zawsze wrogich, a przez to i nie nadających się do służby wojskowej. Takie to podnoszono żale i takie sobie wzajemnie czyniono zarzuty. Lecz do nich dołączyła się rzesza innych, którzy po koloniach albo municypiach czy i gdzie indziej również z tej ziemi korzystali i również się o nią obawiali; ci też podzielili się na dwa obozy. Obie strony ufne w swą liczbę roznamiętniały się i wszczynając zaciekłe zwady czekały na dzień głosowania nad prawem, jedni zdecydowani, by w żaden sposób nie dopuścić do jego uchwalenia, a drudzy, by je za wszelką cenę przeprowadzić. Prócz względu na korzyść podniecała obie strony żądza zwycięstwa i na dzień rozstrzygający robili jedni przeciw drugim odpowiednie przygotowania.

   11. Zamysły Grakcha szły jednak nie tyle w kierunku podniesienia dobrobytu, ile pomnożenia liczby nadających się do broni mężczyzn; owładnięty myślą o użyteczności swego dzieła, nad które nic większego ani wspanialszego nie mogłoby nigdy przypaść Italii w udziale, nie zastanawiał się wcale nad trudnościami związanymi z jego przeprowadzeniem. Zanim przystąpiono do głosowania, wygłosił wpierw długą i porywającą mowę, w której między innymi zapytywał, czy nie jest to sprawiedliwe, by wspólnym dobrem dzielili się członkowie wspólnoty, czy obywatel nie ma zawsze większych praw aniżeli niewolnik, czy żołnierz nie jest pożyteczniejszy od człowieka nie nadającego się do wojny, czy członek wspólnoty nie żywi lepszych uczuć dla państwa niż obcy. Nie czyniąc już dalej zestawień jako niewłaściwych przeszedł znów do omawiania nadziei i trosk ojczyzny mówiąc, że Rzymianie, którzy w wojnach zdobywali siłą bardzo wiele ziemi i mają widoki na zajęcie pozostałych krajów świata, znajdują się w tej chwili w niebezpiecznym położeniu, które zadecyduje o wszystkim: czy zdobędą także resztę świata przez pomnożenie liczby zdolnych do broni mężczyzn, czy też nawet to, co posiadają, skutkiem słabości i dzielącej ich zawiści zostanie im wydarte przez nieprzyjaciół. Podkreślając chwałę i korzyści w pierwszym wypadku, a niebezpieczeństwa i obawy w drugim wzywał bogaczy, by biorąc to pod uwagę, wobec tak pięknych widoków na przyszłość, darmo, jeśli trzeba, z własnej swojej woli oddali tę ziemię tym, co mają dzieci do wyżywienia, i w sporze, który się toczy o drobiazgi, nie zamykali oczu na większe zagadnienia. Równocześnie przecież — mówił — za trud włożony w uprawę otrzymują wystarczające odszkodowanie w postaci ziemi oddanej im na zawsze bez zapłaty na wyłączną, nienaruszalną własność — każdemu po 500 morgów, a synom, jeśli kto ma synów, każdemu jeszcze połowę tego. W tym duchu długo przemawiał Grakchus i poruszywszy ubogich jako też i innych, którzy kierowali się raczej trzeźwym rozumowaniem niż żądzą posiadania, kazał pisarzowi odczytać prawo.

   12. Inny trybun jednak, Marek Oktawiusz, namówiony poprzednio przez właścicieli ziemskich do stawiania oporu, (a u Rzymian zakładający sprzeciw

    

10

zawsze brał górę), kazał pisarzowi milczeć. Na to Grakchus wystąpił przeciw niemu z wielu zarzutami, ale odłożył do następnego zgromadzenia [głosowanie nad wnioskiem] <...> Otoczywszy się odpowiednią strażą zbrojną, by gwałtem zmusić Oktawiusza do ustąpienia, jeśliby się przeciwstawił, z pogróżką kazał pisarzowi odczytać prawo przed ludem. Jakoż ten zaczął czytać, lecz kiedy Oktawiusz założył sprzeciw, umilkł. Obaj trybunowie zaczęli teraz obrzucać się wzajemnie obelgami wśród wielkiego hałasu ludu, a wówczas możni19 zwrócili się do nich z wezwaniem, by spór, który ich dzielił, przedłożyli senatowi. Istotnie Grakchus skwapliwie przyjął radę w przekonaniu, że przecież prawo jego znajdzie uznanie u wszystkich ludzi dobrej woli, i pobiegł do kurii. Ale że przybył tam w niewielkim gronie, spotkał się z obelgami bogaczy, wobec czego wybiegł znów na forum i zapowiedział, że na następnym zgromadzeniu ludowym zarządzi głosowanie nad prawem i nad sprawą urzędu Oktawiusza, a mianowicie nad tym, czy jest rzeczą dopuszczalną, by trybun, który działa wbrew interesowi ludu, mógł nadal swą godność piastować. Tak też istotnie zrobił i kiedy Oktawiusz bynajmniej nieustraszony wystąpił znowu, zarządził najpierw głosowanie co do niego. Kiedy pierwsza tribus uchwaliła, by Oktawiusz złożył władzę, zwrócił się Grakchus do niego z prośbą, by cofnął swój sprzeciw, a gdy ów nie posłuchał, zarządził dalsze głosowanie. Kiedy z 35 tribus, jakie wówczas były, pierwszych 17 z zaciętością jednomyślnie się za tym samym opowiedziało i głos osiemnastej miał uchwalenie prawa przesądzić, Grakchus ponownie na oczach ludu usilnie nastawał na Oktawiusza, stojącego już przed bezpośrednim niebezpieczeństwem, by wielce zbożnego i wielce pożytecznego dla całej Italii dzieła nie burzył i nie przeciwstawiał się tak gorącym dążnościom ludu, którego pragnieniom wypadałoby mu jako trybunowi w czymś ustąpić, by wreszcie nie patrzył spokojnie na to, że w następstwie potępiającego go wyroku zostanie złożony ze swego urzędu. Po tych słowach bogów wezwał na świadków, iż z niechęcią kolegę swego w urzędzie odziera z godności, a kiedy go nie zdołał przekonać, zarządził dalsze głosowanie. W wyniku jego Oktawiusz stał się natychmiast prywatnym człowie-

     18              W tekście niewątpliwie luka; zawierał on bowiem prawdopodobnie opowiadanie o wy

padkach, które się rozegrały między tym a następnym zgromadzeniem ludowym. Według

Plutarcha (Tyb. Grak. 10, 2) Tyberiusz na wielu wiecach usiłował skłonić Oktawiusza do

cofnięcia sprzeciwu, a kiedy stwierdził, że to bezowocne, wywarł nacisk przez obostrzenie

postanowień swego prawa (zapewne przez cofnięcie przewidywanego odszkodowania dla

dotychczasowych posiadaczy), następnie przez zahamowanie wszelkich czynności urzędo

wych, czyli tzw. iustitium, na co przeciwnicy odpowiedzieli demonstracyjnym przywdzia

niem żałoby.

     19              Według Plutarcha (Tyb. Grak. 11,1) byli między nimi Maniusz Maniliusz, niewątpliwie

były konsul z r.  149, znany skądinąd jako wybitny prawnik, oraz jakiś Fulwiusz, naj

prawdopodobniej Serwiusz Fulwiusz Flakkus, były konsul z r. 135.

   

11

kiem i umknął niepostrzeżenie20, a na jego miejsce został wybrany trybunem Kwintus Mummiusz21. Z kolei uchwalono i prawo agrarne.

   13. Dla przeprowadzenia podziału ziemi wybrano jako pierwszych: samego

wnioskodawcę Grakchusa, brata jego tego samego nazwiska22 i teścia wniosko

dawcy Appiusza Klaudiusza23, bo lud jeszcze i teraz obawiał się, że prawo

mogłoby zostać nie wykonane, jeśli sam Grakchus z całą swą rodziną nie wpro

wadzi  go  w  życie.   Dumny  wielce   ze   swojego  prawa  został   Grakchus

odprowadzony do domu przez rzesze ludu, sławiony jako założyciel niejednego

miasta i nie jednego rodu, lecz wszystkich ludów, jakie są w Italii. Zwolennicy

strony zwycięskiej wrócili następnie na wieś, skąd na zgromadzenie przybyli,

pokonani pełni goryczy pozostali jeszcze, a odgrażali się, że gorzko tego

pożałuje Grakchus, jak tylko stanie się człowiekiem prywatnym, iż znieważył

świętą, nietykalną godność trybuńską i wniósł do Italii takie zarzewie walk

wewnętrznych.

   14. Podczas tych wydarzeń nadeszło już lato, a z nim wybory trybunów

ludowych na rok następny. Kiedy się zbliżało głosowanie, było widoczne, że

bogacze czynią wszelkie wysiłki, by wprowadzić na ten urząd największych

wrogów Grakcha. Ten natomiast wobec zbliżającego się niebezpieczeństwa

przestraszywszy się, że mógłby nie zostać wybrany trybunem na rok następny,

wezwał swoich zwolenników ze wsi na głosowanie. Ale że ci byli zajęci, jak to

w lecie, a termin głosowania był już niedaleki, zmuszony był uciec się do

ludności miejskiej;  obchodził wszystkich kolejno i prosił, by go wybrali

trybunem na rok następny, bo przecież znalazł się w niebezpieczeństwie

walcząc o ich sprawę. Gdy się zaczęło głosowanie, dwie pierwsze tribus oddały

istotnie głosy na Grakchusa. Ale bogacze zaczęli się sprzeciwiać, że jest

prawnie niedopuszczalne, by ten sam człowiek dwa razy z rzędu godność

piastował24.    Trybun   Rubriusz   wylosowany   na   przewodniczącego   tego

zgromadzenia począł się wobec tego wahać, a wówczas Mummiusz, wybrany

trybunem na miejsce Oktawiusza, kazał mu sobie oddać przewodnictwo. Jakoż

Rubriusz się zgodził, ale pozostali

      20              Dalsze jego losy nie są znane, widocznie w życiu publicznym nie odegrał już żadnej

roli.

      21              U Plutarcha (Tyb. Grat 13, 2) nazwisko jego brzmi: Mucjusz, u Orozjusza (V 8, 3):

Minucjusz.

      22              Gajusza Semproniusza Grakcha, ur. w 153 r., późniejszego trybuna w latach 123 i 122,

wówczas pełniącego służbę wojskową pod Numancją.

       23              Appiusz Klaudiusz, członek wysoce arystokratycznego rodu Klaudiuszów, konsul r.

143, cenzor prawdopodobnie w r. 136.

      24              Po II wojnie punickiej ustaliła się zasada, że nie można dwa razy z rzędu piastować

godności, lecz ponowne ich piastowanie jest dopuszczalne dopiero po upływie lat 10. Czy

zastrzeżenia te obejmują również trybunat, który miał odrębny niż inne urzędy charakter, było

widocznie rzeczą sporną. Stąd przeciwnicy Tyberiusza uważali, że głosy oddane na niego nie

są ważne. Wątpliwość tę rozstrzygnęło nieco późniejsze prawo przeprowadzone przed

trybunatem Gajusza Grakcha, pozwalające w pewnych warunkach na ponowny wybór; por.

niżej rozdz. 21.

   

12

trybunowie poczęli się domagać, by ponownie przeprowadzić losowanie przewodniczącego, bo jeśli wylosowany Rubriusz ustępuje, to wszyscy mają znowu prawo brać udział w losowaniu. Wszczął się więc gwałtowny spór, a wówczas Grakchus obawiając się, że przepadnie, odłożył głosowanie na dzień następny. Popadłszy w zupełne zwątpienie przywdział szaty żałobne, choć jeszcze piastował swą godność, i przechadzając się po rynku ze swym synkiem zatrzymywał się to przy tym, to przy owym, polecał syna ich opiece, przewidując, że zginie wkrótce z ręki swoich nieprzyjaciół.

   15. Wywołało to głęboki żal wśród ubogich ubolewających tak nad sobą, gdy

pomyśleli, że już nie będą posiadali równych praw w państwie, lecz znajdują się

w niewoli wobec przemocy bogaczy, jak i nad samym Grakchem takim lękiem

owładniętym, a za nich przecież cierpiącym. Toteż wśród jęków odprowadzili

go wszyscy do domu i wzywali go, by był dobre...

Zgłoś jeśli naruszono regulamin