Przygotowując kolację.doc

(47 KB) Pobierz
Exclusive Extra: Making Dinner - A Psy-Changeling Short Story

Nalini Singh

 

Przygotowując kolację.

 

 

źródło:

Ekskluzywny dodatek – darmowe opowiadanie Psi - Zmiennokształtni

Lipiec  2013 r. - Newsletter Nalini Singh (zapisy na stronie www autorki)

 

Tłumaczenie nieoficjalne: zapiski_mola_ksiazkowego

Korekta: Lucek01

 

 

Siedząca przy blacie kuchennym Mercy kroiła marchewkę, podjadając połowę w czasie tego procesu. „Nigdy nie sądziłam, że tak bardzo lubię marchewkę.”

Stojący po przeciwnej stronie kuchennego barku Riley uśmiechnął się i podał jej kolejną. „Kociaczki-szczeniaczki lubią jeść warzywa.”

Śmiejąc się ze słowa, którym upierał się nazywać ich nienarodzone dzieci zaczęła ponownie kroić marchewkę, a Riley siekał w tym czasie słodką, zieloną paprykę, którą uwielbiała. „Mam już brzuszek, zauważyłeś?” Zapytała wilka, który był jej bratnią duszą.

„Badam cię bardzo dokładnie każdego dnia, kociaku.” Jego czekoladowo brązowe oczy świeciły. „Brzuszek się jeszcze nie pojawił.”

Mercy zrobiła niezadowoloną minę i wstała. Przeszła na jego stronę barku. Uniosła koszulkę i poklepała delikatnie zaokrąglone podbrzusze. “Widzisz?”

Riley przyklęknął, położył dłonie na jej biodrach i pocałował jej brzuch. „Wasza mama ma zwidy, ale i tak ją kocham.”

Pociągnęła zadziornie za jego włosy i przyciągnęła go do siebie, gdy wstał. „Mądrala.” Uszczypnęła go w dolną wargę i odepchnęła go z powrotem do pracy przy blacie kuchennym. „Chcę moją zupę.”

„Wymagający kot.” Poklepał ją lekko po pośladkach i dalej kroił i siekał, gdy stała obok niego. „A może zdejmiesz ubranie, żebym mógł ocenić ten twój nieistniejący brzuszek?”

Skradła pałeczkę selera i zaczęła go pochłaniać. „Zobaczmy najpierw, jak dobra będzie twoja zupa.” Przesunęła się, by opleść go od tyłu swoimi rękami. Oparła podbródek na jego ramieniu. Solidny, silny i cudowny, taki właśnie był jej Riley.

Pocałunek w bok jego szyi. “Kocham cię.”

Obrócił się i obdarował ją tym swoim powolnym uśmiechem przeznaczonym tylko dla niej. „Ja …” Zamilkł I spojrzał w stronę drzwi. Jego uśmiech przeistoczył się w pełen czułości. “Zaraz będziemy mieć gości.”

Mercy nie zmieniła pozycji. “Idźcie sobie!” Zawołała, gdy na werandzie rozległy się ciężkie kroki.

“Och, siostrzyczko.” Powiedział Sage wciskając się przez drzwi. “Nie bądź taka. Przynieśliśmy deser.” Wyciągnął przed siebie pudełko ze znanej w mieście cukierni. “Odwrócony tort ananasowy.”

Mercy zaburczało w brzuchu. “Dobra, możecie wejść.” Te demony dobrze znały jej słabości. “Zdejmować buciory, wszyscy troje!”

Bastien i Sage jęknęli i schylili się, ale Grey mrugnął okiem i wszedł. “Ja już je zdjąłem.”

“Dlatego jesteś moim ulubionym bratem.”

“Hej!” Odezwały się dwa niezadowolone męskie głosy.

Pierś Riley’a zawibrowała, gdy zaczął się śmiać. „Grey masz dyżur przy obieraniu ziemniaków. Nie przygotowywaliśmy jedzenia dla sześciu dodatkowych osób.”

„Ha ha.” Bastien podszedł do niego. “Zrobię zapiekankę ziemniaczaną. Macie boczek?” Już otwierał lodówkę. “Ser, cebulki … mleko.” Po zgromadzeniu składników zrobił dla siebie miejsce obok Grey’a. “Krój na cienkie plastry, Cieniu.” Powiedział, używając ksywki ich najmłodszego brata. „Ej, Ziółko, zetrzyj ser.”

Sage pokazał Bastienowi środkowy palec, za to, że użył jego znienawidzonego przezwiska. Spojrzał na Mercy i skinął podbródkiem. „Dlaczego tobie się upiekł dyżur w kuchni?”

“Bo mogę się z niego wymigać dzięki usługom seksualnym.”

„La-la-la-la,” Grey zaczął śpiewać. „Nic nie słyszę. Moja siostra nie uprawia seksu. Nigdy. Ona nawet nie wie, co to jest.”

Mercy przewróciła oczami i znowu pocałowała szyję uśmiechającego się Riley’a. Potem przeszła na drugą stronę i ponownie zajęła miejsce na stołku barowym obok miejsca, w którym stał Sage. „Spotykasz się z kimś nowym.” Powiedziała do Basa.

Bastion wskazał na nią nożem. “Nie, po prostu nie. Nawet się do niej nie zbliżaj.”

Mercy zerknęła na Sage’a i czekała. Uśmiechnął się i wykorzystał okazję do zemsty na Basie. „Jest nauczycielką w przedszkolu. Przeciąga samogłoski jak gumę do żucia. Cholernie mądra.”

“Hmm, wygląda na to, że muszę ją poznać.”

Bastien posłał jej spojrzenie, które mogłoby zabić. „Przysięgam na Boga Mercy, jeżeli ją odstraszysz, nauczę twoje kociaczki-szczeniaczki najgorszych sztuczek, jakie znam.”

Mercy tylko się uśmiechnęła. Nie miała zamiaru odstraszyć dziewczyny Basa – jeżeli ta okaże się wystarczająco dobra. Jej bracia mogli być wcielonymi demonami, ale byli cudownymi demonami, którzy zasługiwali na to, żeby ich kochać. „Riley, kochanie, włóż do zupy trochę chilli. Chcę, żeby była ostra.”

Wybranek posłał jej spojrzenie spod zmrużonych powiek. „Przestań podpuszczać Basa, kociaku.” Powolny uśmiech. “Wiesz, jaki jest drażliwy w kwestii swoich narzędzi do obdzierania kotków ze skóry.”

Mercy, Sage i Grey wybuchli śmiechem na wspomnienie sztuczki, jaką Mercy odegrała na ostatniej potencjalnej dziewczynie Basa, gdy ten w tym samym czasie zacisnął zęby i posiekał cebulę z prędkością używaną przez profesjonalnych szefów kuchni. „Dlaczego?” Zapytał. “Dlaczego musiałem utknąć z tak kochającymi członkami rodziny?”

Mercy ulitowała się nad nim i podeszła, by przytulić go z boku, a potem pocałowała jego nieogolony policzek. Poczuła na ustach jego szorstki zarost. “Obiecuję, że będę miła.”

Bastion owinął ramieniem jej talię i prychnął. “Ona da sobie z tobą radę, więc możesz czynić to, co najgorsze, Marchewko.”

Mercy uderzyła go łokciem w brzuch, by uciec i zmierzwiła jego ciemnoczerwone włosy. Była jednak zaintrygowana i mile zachęcona faktem, że uważał, iż jego dziewczyna będzie wystarczająco twarda, by dać sobie z nią radę. Fakt był taki, że każdy, kto nie był w stanie poradzić sobie z Mercy, nie mógł również poradzić sobie z Basem. Jej brat mógł nie być porucznikiem, ale miał stalową siłę woli. W świecie finansów nazywali go rekinem. To on był głównym sprawcą tego, że Ciemna Rzeka miała tak dobry portfel inwestycyjny.

Mercy skradła kawałek sera i podeszła, by zmierzwić włosy Grey’a. „A co u ciebie słychać, braciszku?”

Grey, który mimo swoich psotnych oczu był najsłodszym z jej braci uśmiechnął się i pocałował ją w policzek. „Studiuję, trenuję, uganiam się za dziewczynami, gdy mam na to czas – czyli nie za często. Emmett przykręca mi śrubę.”

Wiedziała, że Emmett naciskał na Grey’a, wiedziała też, dlaczego. Jej cudowny mały braciszek był bardzo silnym dominującym z agresywnymi tendencjami, co czyniło z niego idealny materiał na żołnierza. Tylko, że większość ludzi nie zdawała sobie z tego sprawy, bo był taki sympatyczny – i dlatego, że jego siła rozwinęła się w późniejszym okresie, gdy był już starszym nastolatkiem, a nie wcześniej, jak było w przypadku większości zmiennokształtnych. Stało się to jednak jasne jak słońce, dla każdej osoby zajmującej wyższe stanowisko w stadzie. Grey był zbudowany, by bronić. Był zbudowany na to, by stać się jednym z kamieni węgielnych stada.

Mało tego, miał odpowiednią osobowość i temperament, by zajmować miejsce na najwyższym poziomie hierarchii stada. „Nie martw się Cieniu.” Powiedziała. “Dasz sobie radę z Emmettem.”

Spojrzała w oczy Riley’a, gdy podeszła, by pozwolić mu otulić się ramionami. Zupa, o której zrobienie go poprosiła gotowała się na kuchence, a jej bracia wsadzili zapiekankę do piekarnika i kłócili się, czy przyrządzić całe opakowanie kawałków kurczaka, które odkryli w zamrażarce.

Pochyliła się. “Wiesz martwiłam się tym, że będziemy mieli wieloraczki, ale potem zdałam sobie sprawę, że przez większą część życia dowodziłam bandą trzech chuliganów.”

Chuligany zaprotestowały, gdy Riley uśmiechnął się i przyciągnął ją do pocałunku. Gdy w końcu ją puścił, jej serce waliło tak mocno, że groziło wyskoczeniem z klatki piersiowej. Jej pazury delikatnie naciskały na ciepłą ścianę jego klaty, gdy jej leopard ocierał się o wnętrze jej skóry. Gdyby byli sami zaciągnęłaby go do łóżka i spędziła godzinę, pocałunkami i skubnięciami torując sobie drogę wzdłuż jego muskularnego ciała.

Oczy Riley’a powiedziały jej, że czytał jej w myślach. Przesunął palcem w dół jej nosa po usta. Uszczypnęła go i sprawiła, że jego uśmiech jeszcze się pogłębił.

„No, no, to właśnie spowodowało, że znalazłaś się w tej sytuacji.” Powiedział Sage dźwięcznym tonem. “Strojąca w kuchni na boso i w ciąży.”

Mercy obróciła się i oparła plecami o szeroką klatę swojego wybranka. Uśmiechnęła się do brata w zgodzie z całym światem. Dotyk Riley’a tak na nią działał. „Jak dzisiaj się układają notowania w zakładach?” Każdy próbował domyślić się po pierwsze ile dzieci nosi pod sercem, i po drugie czy dzieciaki będą się zmieniać w leopardy, czy w wilki.

„Jakie zakłady?” Wyraz całkowitej niewinności ze strony Bastiena pomysłodawcy i skarbnika wcześniej wspomnianych zakładów.

Mercy znała to spojrzenie, wiedziała, że niczego się nie dowie. Bas potrafił być jak Sfinks, gdy tego chciał. „Chodź się przejść.” Zamiast tego powiedziała do Riley’a. “Te demony dokończą przygotowanie kolacji.” Skinęła palcem na Basa. „Nie przypal zupy.”

Ich palce złączyły się, gdy wyszli z Riley’em na zewnątrz. Wzięła głęboki wdech orzeźwiającego powietrza. Założyli buty i leniwym krokiem podeszli do miejsca, które górowało nad łąką pełną dzikich kwiatów. Stali tam wtuleni w siebie i obserwowali zachód słońca.

To była piękna, romantyczna chwila, ale dla Mercy największy romantyzm był w sposobie, w jaki Riley nieświadomie ustawił się, tak by chronić jej ciało przed lekkim wiatrem. Kłócili się o takie sprawy, najprawdopodobniej w przyszłości będą robić to jeszcze nie raz, wiedziała jednak, że niektóre sprawy były instynktowne. Poproszenie go, by nie troszczył się o nią w ten sposób byłoby równoznaczne z poproszeniem go o zmianę podstaw swojej istoty.

A ona nie chciała niczego zmieniać w Riley’u. „Będziesz wspaniałym ojcem, wiesz o tym, prawda?”

Zdumione spojrzenie. Przyjemność w oczach, które przybrały wilczy wyraz. “Myślę, że powinniśmy podnieść pulę zakładów i samemu ją zgarnąć.”

Leopard Mercy wysunął się do przodu z zainteresowaniem. “Jak?”

Gdy powiedział jej swój plan odchyliła głowę do tyłu i roześmiała się rozradowana. A gdy uszczypnął ją w ucho palce jej stóp podkurczyły się. Przyciągnęła go do siebie, by zgarnąć pocałunek równie gorący jak jej krew. Ostatnie promienie zachodzącego słońca uderzyły dziki bursztynowy odcień jego oczu, gdy ich usta rozłączyły się. Ich piękno było niemal bolesne. Jej leopard zafascynowany uniósł się na powierzchnię jej umysłu.

Zawarczał na nią zawadiacko. “Uciekaj.” Powiedział.

Wycofała się i pomachała mu zadziornie … a potem pobiegła. W każdym jej kroku przebrzmiewała radość. Rile mógł być opiekuńczy, ale nie zapomniał, z kim się związał. Nie zapomniał, że była Strażniczką z ogniem w sercu i polowaniem w duszy. Boże, ale ona kochała swojego wilka o bursztynowych oczach.

###

Czterdzieści pięć minut później trzy demony jej bracia – nagle pobożni niczym zakonnicy – czerpali wielką przyjemność w wytknięciu jej, iż ma źdźbła trawy i liście we włosach, a ubranie Riley’a nosi ślady plam po trawie.

 

Zgłoś jeśli naruszono regulamin