jaselka 2005.doc

(126 KB) Pobierz
Nadeszły swięta, Bóg na świat przyszedł,

JASEŁKA 2005

 

Osoby: Narrator, 2 archanioły, 2 diabły, 3 królowie, 2 pasterze, Herod, 2 dresiarze (żołnierze Heroda), Józef, Maria (z dzieckiem), Mędrzec, Śmierć

 

AKT I

 

 

 

NARRATOR:

Nadeszły święta, Bóg na świat przyszedł,

Zbawienia łaski dał nam obficie…

Miłość Mu do nas stąpić kazała,

Więc się raduje dziś ziemia cała.

My zaś, jak polski obyczaj każe,

Jasełka chcemy nieść Jemu w darze,

I ofiarować Bożemu Dziecku,

Którego zabić chciano zdradziecko,

Uciekać musiał… historia znana

Dzieciom już nawet opowiadana…

My ją … inaczej troszkę powiemy,

I troszkę też pofantazjujemy…

Lecz takie prawa są przedstawienia,

Że się niektóre fakty… hmm… ciut zmienia,

A może właśnie tak się zdarzyło?

Któż z nas na pewno wie, jak to było?...

Wiec akt nam pierwszy niebo odsłania,

Wszyscy czekają wcielenia Pana.

Oto jest zacny Michał Archanioł,

Sprawdza, czy wszystko przygotowane…

 

ARCHANIOŁ MICHAŁ:

- Wszystko, się zdaje, jest wykonane,

Wszystko powinno pójść zgodnie z planem.

Żłóbek zrobiony, stajnia sprawdzona,

Zwierzęta czyste, ściółka zmieniona,

Cóż… - to nie hotel, ale Syn Boży,

Będzie miał chociaż gdzie się położyć…

Jezus ma dzisiaj już się narodzić,

By plemię ludzkie z grzechu wyzwolić…

Wszystko jest chyba zaplanowane,

Już niemal wieczór, więc, zgodnie z planem,

Wnet aniołowie zbudzą pasterzy,

Niech z nich już każdy do szopki bieży,

Oddadzą pokłon, i niech wracając,

Innym o Bogu opowiadają,

Tak się rozniesie wieść wśród narodu,

Innym powiedzą Króle ze wschodu,

Gwiazda ich wiedzie, idą Królowie,

Wszystko to Pan Bóg wymyślił sobie,

By ludzie Syna Jego poznali,

No, a przez wiarę, by się zbawiali…

Plan znają tylko anioły same,

To tajemnica, przed Bogiem Panem

Każdy dochować przysiągł ją wiecznie,

Tu nikt nie zdradzi, wiec… jest bezpiecznie…

No, czas wciąż płynie, i zaraz trzeba,

Ruszać już w teren, ku chwale nieba!

Godzina „zero” – Bóg przyjmie ciało,

Hej, Gabrielu, czy coś się stało?!!

 

ARCH. GABRIEL:

- Zdrada, Michale, Straszna, zaciekła!!!

Mamy wśród siebie agenta piekła.

Wywiad przechwycił jego meldunki,

Ten drań miał z piekłem jakieś stosunki!!!

Szybko od razu go zlustrowałem,

I strasznych rzeczy się dowiedziałem,

To tajny agent jest LUCYFERA!!!

ARCH. MICHAŁ:

A niech go weźmie jasna cho… ojej, to straszne!!!

Jak to możliwe, ze nieba anioł,

Mógł się okazać aż takim draniem?!

ARCH. GAB.:

- To nie jest anioł, on jest w przebraniu,

Ja bym go radził poddać badaniu!

Nie wiemy, ile przekazać zdołał…

ARCH. MICHAŁ.:

- Dzwonię do Szefa… Bądź Jego wola!...

Boże i Panie,… tu problem mamy,

Chyba godzinę „zero” wstrzymamy…

Mamy u siebie piekła agenta,

Mógł wszystko zdradzić… tak… tak…

Rozumiem, Panie, Twa wola Święta!...

Zaraz ci powiem, sprawa jest prosta,

Lecz karę musi diabeł tu dostać!

DIABEŁ:

- Hej, jaką karę?! A ekstradycja?

Do piekła?!...  taka szpiegów tradycja…

ARCH. MICHAŁ:

- O nie tak łatwo, o nie, kolego,

Chciałbyś do piekła, ale nic z tego,

Nie wiemy, ile już diabły znają,

Może nie wszystko… niech cię szukają…

I tak cię znajdą… ale za karę

Poznasz człowieka los doskonale…

Wiec diable, teraz ciało dostaniesz,

Człowiekiem z krwi i kości zostaniesz!...

ARCH. GABRIEL:

- Na ziemie jazda! Z nieba wynocha!!!...

No ruchy, ruchy… (diabeł się opiera, wiec ostatecznie daje mu kopa, ten wylatuje)

Pomogłem trochę…- Mówże, Michale, co Bóg zarządził?

ARCH. MICH.:

- Pan ostatecznie sprawę przesądził!,

I Jego Miłość dłużej nie czeka,

Chce zbawić ludzkość, nie będzie zwlekał.

W godzinie „zero”, nic się nie zmieni…

Jezus się zrodzi dzisiaj na ziemi…

ARCH. GABRIEL:

- Tak też myślałem, lecz czujność trzeba,

Zwiększyć nam, bracie…patrole z nieba

Natychmiast zdwoić, albo potroić,

Zasadzką może piekło nam kroić…

Ruszajmy, bracie! Porzućmy trwogę!

Jezus zwycięży! Jest przecież Bogiem!...

 

NARRATOR:

W tym samym czasie, u Lucyfera

Również się rada diabelska zbiera…

 

DIABEŁ ROKITA:

- Hej, Lucyferze, nieszczęście mamy,

Nasz agent w niebie został złapany!

I jest człowiekiem! anielskie plemię,

Strąciło stamtąd go wprost na ziemię!

LUCYFER:

- Wiec go odkryli! Kawał debila!

A wystarczyłaby jeszcze chwila!

Znałem już plany, o co w nich chodzi…!!!

Lecz teraz kiedy, gdzie Bóg się zrodzi?...!!!

Na pewno wszystko szybko zmienili!

Czas, miejsce, wszystko zabezpieczyli!

Tak dać się złapać! I w taka chwilę!

Czemu mi służą diabły – debile!!!

D. R.:

- Mogli to zrobić, lecz, Lucyferze,

Że wszystko zmienią, ja w to nie wierze!

Bóg pragnie przecież zbawić człowieka,

Nie będzie znowu długo z tym zwlekał…

LUC:

- Może i dobrze, Rokito, mówisz,

Bóg rzeczywiście tak kocha ludzi…

Byle wierzyli, pragnie ich zbawić…

Czekaj ty!!! Czekaj!, wiem, jak zaradzić!!!

Pomysł w prostocie swojej genialny!

Dla ludzi skutek będzie fatalny!

Powiedz, Rokito, - co ludziom trzeba,

Aby się dostać tam… tfu!... do nieba?

D.R.:

- Trzeba im wierzyć w Bożego Syna…

LUC:

- I to jest szansa nasza jedyna!

Bo jak, Rokito, oni uwierzą,

Skoro się o Nim dziś nie dowiedzą?!!

D.R.:

- Lecz jak to zrobić, o Lucyferze?

LUC:

- pomysł banalny, odpowiem szczerze…

Tych, co go mają dzisiaj zobaczyć,

Trzeba nam tylko skrycie… wytracić!...

Wiec zabijemy w nocy pasterzy,

A z królów 3 tez nikt nie dobieży…

I po kłopocie… spokój i cisza,

I nikt o Bogu nie będzie słyszał!...

A gdy dorośnie – nikt nie uwierzy!

Nie będzie świadków, króli, pasterzy…

D.R.:

- No, no, Szefuńciu, plan twój genialny

I wręcz na pewno jest wykonalny!!!

LUC.:

- A więc, Rokito, radość mi sprawisz,

gdy z pasterzami sam się zabawisz…

A zaś trzech królów los taki czeka…

- skoro agenta mamy człowieka,

Zrobimy go tam po prostu królem,

Będzie miał władzę, wojsko, w ogóle…

Troszczyć się będzie, by w jego kraju,

Złym ludziom żyło się niczym (hehe), w raju

Nazwiemy go tym… no… Herodem!

Imię jest głupie… lecz wzbudza trwogę…

Niech on się zajmie tymi królami,

A ja go wesprę swymi radami…

No, czas już działać, lecę więc ja już,

Ty strój pastuszka na siebie załóż,

I idź tam do nich, do tych pasterzy,

Ich dobre serce we wszystko wierzy…

D.R.:

- Powiem, żem zgubił się, a noc ciemna,

Zimna i głodna, i nieprzyjemna,

Więc do ogniska wnet mnie przygarną

Potem zaś będą gryźć ziemię czarną!...

Perspektywa ta mnie podnieca!

Ale zabawa! – diabelska heca!!!

LUC:

- Ja zaś przekupstwem i łapówkami,

Wnet się dogadam z politykami,

Heroda jeszcze dziś na tron wsadzę!!!

Sam stanę w cieniu… jako „grupa trzymająca władzę”, hehe (odchodzą)

AKT II

 

 

NARRATOR:

Akt już następny – oto pasterze

W dobroci serca we wszystko wierzą…

Dali się podejść kłamstwom Rokity,

Posiłek dali mu więc obfity,

I pozwolili mu przenocować…

A ten ich przecież chce zamordować!!!

 

MACIEK:

- A cóż to, Kubo, co, spać nie możesz?

KUBA:

- A takie czasy, pożal się Boże,

Gdzie mnie do spania, Maćku mój drogi…

Myślę, czy biedny ja, czy ubogi…

Nic my nie mamy, prócz nędznej chatki,

A rząd nam każe płacić podatki…

Pieniędzy nie masz? – to do więzienia!...

Boś nie zapłacił „od wzbogacenia”…

A mówią jeszcze, ze będzie nowy

Podatek, co zwą go „dochodowy”…

Jakie „dochody”, mój Boże Drogi…

Wszak my „do chodu” mamy 2 nogi…

MACIEK:

- On tak nazywa się „dochodowy”,

Bo to dla rządu jest zysk gotowy…

Za co se kupią nowe rydwany,

Herod i senat, i inne pany?

Ty się nie przejmuj, jakoś to będzie,

Najwyżej będziem jedli żołędzie…

Chatę się sprzeda, bydło wytraci…

Jakoś podatek ten się zapłaci…

Ech… życie… (coś popijają z kubka…)

KUBA:

Nawet mi nie mów, ze sprzedam trzodę

Wolałbym chyba urżnąć swa nogę!...

Dzisiaj zwierzęta lepsze od ludzi…

Na przykład żubr… nigdy się nie nudzi!!!

MACIEK (pokazujac na Rokitę, ten udaje że śpi):

- a ten, to spanie ma, Dobry Boże,

Ech, czemu każdy z nas tak nie może…

Sen mi odleciał, w gardle coś drapie

A ten tu chrapie ciągle, i chrapie…

KUBA:

- Jakiś on dziwny, Maćku, ci powiem,

Nie jest to chyba zbyt dobry człowiek…

Nie wiem dlaczego, diabli by wzięli,

Żeśmy go do nas na noc przyjęli…

Jak na cię spojrzy – aż człek drętwieje,

Na owcę krzyknie? – prawie siwieje…

Najgorsze – z gęby siarką mu capi…

Nie pomagają nawet tic – taki…

MACIEK:

- może masz racje, Kubo kochany,

Jutro na pewno z nim pogadamy.

Niech nam o sobie więcej opowie,

Lecz teraz spać trza – bo sen, to zdrowie!

KUBA:

- może to sposób – przespać złe czasy…

No, śpijmy Maćku, jutro przez lasy

Długa i ciężka czeka przeprawa,

Już prawie północ… i zaraz wstawać…

Dobranoc, Maćku…

MACIEK:

- Kubo, dobranoc,

I jak to mówią… cztery pchły na noc!...

(śpią, wstaje diabeł)

 

D.R.:

Nie dożyjecie, durnie, do rana,

Noc ta ostatnia przez was przespana,

Pora już piekło mi zawiadomić

Że wszystko z planem… trzeba zadzwonić (wyciąga komórkę)

Lucyfer prezent nam zafundował,

Sieć komórkową w piekle zmajstrował…

Jak tam z zasięgiem?... no, proszę, proszę…

Napiszę – taniej – SMS za 2 grosze…

(pisze)

OD-WA-LIŁ-EM NIE-ZŁY POPIS… RO-KI-TA

Teraz coś dam wam, bracia, na spanie

By wam nie w głowie było wstawanie…

Mam tu magiczna taką pałeczkę (wyjmuje bejsbola)

Czuję, ze pośpią dłużej troszeczkę…

(bierze zamach, nagle słyszy głos, zamiera z ręką w górze)

 

ARCHANIOŁ MICHAŁ:

- Hallo, pasterze, wstawać wam trzeba!!! (dostrzega przebranego diabła)

Co ty wyprawiasz, na wielkie nieba!!!

Chcesz skrzywdzić braci swoich, pasterzy?!!!

Któż do Betlejem wtedy pobieżny!...

Lecz ja cię bratku, jakoś kojarzę…

Pamięć mam świetna, pamiętam twarze…

Rączki więc w górę, obróć się, spytam

Ktoś ty? – popatrzmy- DIABEŁ ROKITA!!!

O wielkie nieba!!! Alarm, koledzy!!!

Pośród pasterzy są z piekła szpiedzy!!!

Mam tu Rokitę, chciał skrzywdzić ludzi,

Aby się nie miał żaden z nich zbudzić!...

ARCHANIOŁ GABRIEL:

Jestem, już bracie, gdzie ten piekielnik,

Zaraz go skrzydłem strzelę w patelnię!

Mów, kto cię przysłał, co chciałeś zrobić?

Jakie żeś plany umyślił sobie?

(budzą się Maciek i Kuba… przerażeni…)

KUBA:

- Aaaaaa!!!... na pomoc, Maciek, uciekaj!!!... UFO!!!

ARCH. GAB.:

- Chwila, Panowie,

Nie żadne UFO, darujcie sobie!!!

ARCH. MICH.:

- Nie krzycz, aniele, to dobrzy ludzie…

Spokojnie, bracia, szedłem was zbudzić

MACIEK:

- Ktoś ty?!!! I jak to?!!! Co od nas chcecie?!!!

ARCH. MICH.:

- powiem, jak dać mi w końcu zechcecie…

Jesteśmy dobre anioły z nieba.

Szedłem was zbudzić – tak było trzeba

Bóg się narodził dzisiaj w Betlejem,

By przynieść ludziom miłość, nadzieję…

Szedłem tu do was, by wieść przekazać,

Byście Go witać pobiegli zaraz…

Lecz patrzę, a tu ten oto diabeł,

Chciał tym was zabić, więc całą sprawę

Przejęło zaraz biuro anielskie…

Chcemy wyjaśnić plany diabelskie…

KUBA:

- Ha, więc to diabeł, zaraz wiedziałem,

Że coś z nim nie tak, zło przeczuwałem!...

MACIEK:

- To myśmy do nas cię przygarnęli,

A tyś nas za to po łbach chciał zdzielić?... WSTYDŹ SIĘ!!!...

ARCH. GAB.:

- Ha, wszak to diabeł!

Niejedno draństwo zrobił, ma wprawę…(do diabła)

gadaj, kto nasłał ciebie w tej dobie?!!!

Imię?!!! Nazwisko?!!!...

D.R.:

- Nic wam nie powiem!!!...

ARCH. MICH.:

...

Zgłoś jeśli naruszono regulamin