Coyne George - Bóg, wszechświat i sens życia. Ateista i wierzący.pdf

(478 KB) Pobierz
I
„Dwie rzeczy napełniają moje serce wciąż nowym
i wciąż rosnącym podziwem i szacunkiem im częś-
ciej i trwalej zastanawiam się nad nimi: Niebo gwiaź-
dziste nade mną, prawo moralne we mnie" — tak
Kant kończy swoją „Krytykę praktycznego rozumu".
Co do obecności w nas prawa moralnego, być może
mamy jakieś wątpliwości, nie możemy jednak mieć
żadnych, co do obecności i znaczenia gwiaździstego
nieba nad naszymi głowami. Obserwujemy je od dzie-
cka. Od zawsze przypomina nam o naszych ograni-
czeniach i o tym, że otaczający nas wszechświat jest
nieskończony. Z upływem wieków, ogrom wszech-
świata stawał się coraz bardziej zauważalny i z każ-
dym dniem budził w nas coraz większą świadomość
naszej materialnej ograniczoności, uświadamiając
nam równocześnie niezwykłość posiadanych przez
nas możliwości poznawczych.
Obserwujemy to, co nas otacza, i nie przestajemy
się dziwić. Z czasem, nasze zdziwienie narasta i praw-
dopodobnie właśnie teraz osiąga swój najwyższy
— 7 —
806014637.001.png
poziom. Im więcej wiemy, tym więcej chcielibyśmy
się jeszcze dowiedzieć, im więcej wiemy, tym więk-
sze odczuwamy zdziwienie, zadziwia nas nawet sama
nasza umiejętność dziwienia się.
W ciągu ostatnich stu lat zarówno w dziedzi-
nie fizyki, jak i w naukach biologicznych dokonane
zostały odkrycia, które dobitnie uwiarygodniły zdanie
Hamleta: „Więcej jest rzeczy na niebie i ziemi, Hora-
tio, niż o nich śniła wasza filozofia". Niektóre z tych
odkryć wystawiły naszą wyobraźnię na dużą próbę,
sprawiając, iż zaczęliśmy się zastanawiać, czy aby na
pewno odnoszą się one do świata, w którym żyjemy.
Można zaryzykować stwierdzenie, że w naszych
czasach nauka zastąpiła mitologię. Przez wieki, zada-
niem mitów było wyjaśnianie pochodzenia świata
i jego tajemnic. Wspierały one zwyczaje i tradycje,
stanowiły podporę dla życia społecznego. Mity rozjaś-
niały nam dni i noce i nadawały sens naszej codzien-
ności. Otwierały przed naszą wyobraźnią bezkresne
horyzonty i dodawały psychicznej otuchy, dostarcza-
jąc wyjaśnień dla rzeczy, które wcześniej miały zale-
dwie jedno wytłumaczenie, bądź nie miały go wcale.
Mitologie proponowały możliwe przyczyny i roz-
wiązania, ale równocześnie dostarczały alibi dla wszel-
kiego zaniedbania i wykroczenia, oraz umożliwiały
wyjaśnienie najprostszych i najbardziej naturalnych
zdarzeń. Tak naprawdę przekształciły wszechświat
rzeczy w ogromny warsztat, w którym tworzone są
rozwiązania, skąd biorą początek najróżniejsze wyda-
rzenia, i skąd pilnie się je obserwuje, a wszystko
z pomocą najróżniejszego rodzaju mitologicznych istot.
Tak długo jak człowiek czuje się choćby niewielką
ale integralną częścią tego prężnie działającego war-
sztatu, nie czuje się samotny. Mit jest w tej kwestii
niezastąpiony. Rzeczywiście, nigdy tak naprawdę nie
-8-
806014637.002.png
został on zastąpiony, a jedynie przemieniony i wzbo-
gacony. Praktyczne zastosowanie nauki może wzbu-
dzać entuzjazm, niekiedy niepokój, ale niekończąca
się przygoda poznawcza nauki ma w sobie nadal
dużo elementów fantastycznych. Zawiera ona w sobie
zarówno elementy mitologiczne, jak i magiczne.
W naszych czasach, „świat mniej-lub-więcej", żeby
posłużyć się słowami filozofa nauki Alexandre'a
Koyre'a, stał się „uniwersum precyzji". Posiadamy tak
wiele informacji o świecie jako takim, a w szczególno-
ści o świecie życia; mierzymy i definiujemy, opisujemy
i wyjaśniamy. Jesteśmy w stanie opracować prognozy
tego, co się stanie i dostarczać wyjaśnień dla tego, co
się już wydarzyło. Naukowe dyskursy są więc coraz
bardziej konkretne, według niektórych osób są wręcz
zbyt niezrozumiałe i zbyt szczegółowe. Aby dojść do
obecnego stanu rzeczy, musieliśmy jednak zapłacić
dość wysoką cenę, rezygnując z niektórych, typowych
dla naszej ludzkiej natury oczekiwań i ambicji.
Przede wszystkim musieliśmy zrezygnować z bada-
nia natury wszystkiego i ze studiowania wszystkiego
naraz. Zakładając, że „wszystko" istnieje i że daje
się zdefiniować (czym jest tak naprawdę „wszystko"?),
nie jesteśmy w stanie zbadać tego dostępnymi nam
środkami. Stąd też naszą metodą postępowania jest
metoda eksperymentowania. Poza tym, tam gdzie
w grę wchodzi wiedza, którą zdobyliśmy jako ludz-
kość, często niezwykle ciężko jest nam, jako jed-
nostkom, tak naprawdę tę wiedzę sobie przyswoić;
szczególnie wtedy, gdy mamy do czynienia z tym, co
nieskończenie wielkie, bądź co nieskończenie małe.
-9-
806014637.003.png
Kwestie te są bardzo trudne do ogarnięcia, szczegól-
nie druga z nich, ale również w przypadku pierwszej
napotykamy na sporo problemów i, często, dużo roz-
czarowań. Nauka musi odkrywać tajemnice stopniowo,
krok po kroku. Chcąc naprawdę coś zrozumieć, trzeba
świadomie ignorować, przynajmniej w początkowej
fazie badań, wiele aspektów obserwowanych zjawisk,
aby móc się każdorazowo skupić jedynie na niektó-
rych z nich. Bardzo ważną cechą każdego naukowca
jest umiejętność dokonania wyboru pomiędzy tym,
co należy pominąć a tym, na czym należy się skupić.
A wszystko to w celu wyodrębnienia tych pytań, na
które można znaleźć odpowiedź, nie dając się zwieść
urokiem niemożliwych do rozwiązania zagadek.
Być może najsłynniejszym przykładem tego typu
chwilowego i świadomego zaniedbania jest badanie
zjawiska tarcia. Nie istnieją ruchy rzeczywiste pozba-
wione tarcia, bez tarcia nie moglibyśmy się w żaden
sposób poruszać, o czym łatwo można się na włas-
nej skórze przekonać, próbując, jedynie o własnych
siłach, przemieszczać się po tafli lodu. Niemniej jed-
nak, początkowo fizycy badali ruch ciał z pominięciem
siły tarcia. Takie uproszczenie umożliwiło wyjaśnie-
nie ogromnej liczby zjawisk, których zrozumienie
w innym przypadku nie byłoby możliwe. Ogólnie wia-
domo było, że tarcie istnieje, ale równocześnie silne
było przekonanie, że uwzględnienie go wyraźnie spo-
wolni, bądź uniemożliwi odkrycie podstawowych praw
ruchu. Rezygnacja z analizy zjawiska tarcia była oczy-
wiście jedynie chwilowa. Później tarcie zostało ponow-
nie wprowadzone do analizy problemów mechanicz-
nych i dzisiaj jesteśmy w stanie badać ruchy śmigła
czy turbiny, których działanie właśnie na tej sile się
opiera. Dziś można latać dzięki sile oporu powietrza,
a nie pomimo tej siły, jak niesłusznie utrzymywał
— 10 —
806014637.004.png
Zgłoś jeśli naruszono regulamin