Juliusz Verne - Sfinks lodowy [pl].pdf

(1540 KB) Pobierz
Le Sphinx des glaces Sfinks lodowy
J ULIUSZ V ERNE
S FINKS LODOWY
SPIS TREŚCI
1
2
Część pierwsza
3
ROZDZIAŁ I
Wyspy Kerguelen.
Puste, odstraszające silnemi mrozami, pozbawione prawie wszelkiego życia, zarówno
zwierzęcego jak roślinnego, daleko ku południowemu biegunowi wysunięte wyspy, przez
kapitana Cooka „Wyspami Smutku” nazwane, stały się dziwnym zbiegiem okoliczności,
widownią osobliwych aż do nieprawdopodobieństwa wypadków, zaszłych w pamiętnym mi
na zawsze 1839 roku.
Właściwą geograficzną nazwą tych ziem położonych między 49° 54’ szerokości
południowej, a 69° 6’ długości, jest „Kerguelen” nadana im ku pamięci francuskiego barona
tegoż nazwiska, który pierwszy w 1772 r., w podróży swej do bieguna południowego
zaznaczył ich istnienie, chociaż mylnie uważał je za nowy ląd stały.
Jakakolwiek jednak byłaby naukowa ich nazwa, mojem zdaniem najwięcej licuje z ich
charakterem miano „Wysp Smutku” – taka tęsknota jakaś żałobna rozpostarła swe panowanie
nad skalistemi, całunem śniegu pokrytemi ziemiami, wśród ciszy przerywanej jedynie
hałasem burz południowego oceanu.
A jednak mimo tego, zamieszkują tu ludzie zarówno europejskiego, jak amerykańskiego
pochodzenia, których nieliczne ówczesne grono powiększyła moja obecność od dnia 2-go
czerwca 1839 r., gdym wylądował w porcie Christmas 1 , mając na celu badania geologiczne i
mineralogiczne. Wulkanicznego pochodzenia, o gruncie z wielką ilością kwarcu i kamienia
barwy niebieskawej, wyspy Kerguelen najeżone stromemi skałami, mają wybrzeża
poszarpane w głębokie zatoki, tworzące naturalne i wygodne dla okrętów przystanie. Z nich
wszystkich jednak port Christmas, który posiada największa z tych wysp, przedstawiająca
powierzchnię równą połowie francuskiej Korsyki, najczęściej jest odwiedzanym, mianowicie
przez okręty rybackie, które przybywają w te strony dla połowu wielorybów, pojawiających
się tu w wielkiej ilości w pewnych porach roku. Port ten osłonięty od północy ostro w morze
wysuniętym przylądkiem „Francuskim” na którym wznosi się na 1800 stóp wysoka góra
„Table-Mount”, jest tak obszerny i wygodny, że okręty raz zarzuciwszy w nim kotwicę, czują
się zupełnie bezpieczne aż do czasu tworzenia się lodów, przed któremi wypada im z
konieczności uciekać.
Krótka, właściwa podbiegunowym już okolicom, pora letnia, budzi dożycia twarde,
zielonkawe mchy i łomikamienie, suche, osobliwe krzewy, wreszcie jedynie tu napotykany
pewien rodzaj kapusty, z liśćmi o smaku bardzo kwaśnym.
4
Zgłoś jeśli naruszono regulamin