Swiat-po-kapitalizmie-czyli-alternatywy-dla-globalizacji.pdf

(2124 KB) Pobierz
David C. Korten
Świat po
kapitalizmie
Alternatywy dla globalizacji
Przekład Hanna Goworowska-Adamska
Współpraca Krzysztof J. Adamski
Stowarzyszenie
OBYWATEL
OBYWATEL
Łódź 2002
UWAGA
DAVIDA C. KORTENA PT. ' ŚWIAT PO KAPITAIZMIE.
ALTERNATYWY DLA GLOBALIZACJI ” WYKONANĄ DLA PORTALU WWW.ANARCHISTA.ORG. JEST TO PEŁNA WERSJA
NINIEJSZY E
-BOOK JEST ZDYGITALIZOWANĄ WERSJĄ KSIĄŻKI
BOOK JEST ZDYGITALIZOWANĄ WERSJĄ KSIĄŻKI
DAVIDA C. KORTENA PT. '
” WYKONANĄ DLA PORTALU WWW.ANARCHISTA.ORG. JEST TO PEŁNA WERSJA
KSIĄŻKI, NIE ZAWIERA ONA JEDYNIE NIEKTÓRYCH PRZYPISÓW I BIBLIOGRAFII. W ZWIĄZKU Z POWYŻSZYM, W
” WYKONANĄ DLA PORTALU WWW.ANARCHISTA.ORG. JEST TO PEŁNA WERSJA
KSIĄŻKI, NIE ZAWIERA ONA JEDYNIE NIEKTÓRYCH PRZYPISÓW I BIBLIOGRAFII. W ZWIĄZKU Z POWYŻSZYM, W
KSIĄŻKI, NIE ZAWIERA ONA JEDYNIE NIEKTÓRYCH PRZYPISÓW I BIBLIOGRAFII. W ZWIĄZKU Z POWYŻSZYM, W
CELU ODNALEZIENIA BR
CELU ODNALEZIENIA BR
CELU ODNALEZIENIA BRAKUJĄCYCH ELEMENTÓW RADZIMY SIĘGNĄĆ PO WERSJĘ ORYGINALNĄ. ZA WSZELKIE
AKUJĄCYCH ELEMENTÓW RADZIMY SIĘGNĄĆ PO WERSJĘ ORYGINALNĄ. ZA WSZELKIE
EW. LITERÓWKI I NIEDOCIĄGNIĘCIA SERDECZNIE PRZEPRASZAMY.
AKUJĄCYCH ELEMENTÓW RADZIMY SIĘGNĄĆ PO WERSJĘ ORYGINALNĄ. ZA WSZELKIE
EW. LITERÓWKI I NIEDOCIĄGNIĘCIA SERDECZNIE PRZEPRASZAMY.
Przedmowa do polskiej edycji
Kiedy w Trzecim Świecie ludzie wychodzili na ulice protestując przeciwko skutkom
narzuconego im modelu rozwoju, po prostu można było o tym nie mówić nic, czego nie
ma w CNN, nie istnieje. Kiedy ekolodzy informowali o zagrożeniach wynikających z
drenażu planety, można było twierdzić, że wszystko samo się ułoży w przyszłości albo
kwestionować wyniki ich badań. Kiedy rolnicy mówili, że nie ma czegoś takiego, jak
„globalna żywność", można było nazywać ich zacofanymi. Kiedy pracownicy mówili o
tym, że wymuszony przez inwestorów „wyścig do dna" będzie obniżał standardy pracy
wszędzie na świecie, można było oskarżać ich o brak znajomości ekonomii. Do czasu
wydarzeń w Seattle w grudniu 1999 roku, kiedy to na ulicach miasta te grupy nagle
odnalazły się wzajemnie, wszystkich wyrażających wątpliwości w stosunku do świetlanej
przyszłości zglobalizowanego świata można było wrzucać do jednego worka z napisem
„wierzący w to, że świat jest płaski" jak to ujął czołowy komentator „The New York
Times", Thomas Friedman. Ponieważ protest pod bokiem kwatery głównej Billa Gatesa
był zaskoczeniem zwłaszcza dla takich krajów jak nasz, w którym wiadomo przecież, że
w Ameryce zawsze wszystko jest OK nie można było dalej ciągnąć tego samego
przedstawienia, w związku z tym globalizacji zaczęto dodawać „ludzką twarz". Dopóki
jednak więcej ludzi nie zacznie rozumieć swej sytuacji i żądać konkretów, „ludzka twarz"
pozostanie jedynie retorycznym chwytem.
David Korten może być niewątpliwie uznawany za jedną z osób, które intelektualnie
przyczyniły się do wystąpień w Seattle i całej późniejszej erupcji informacji i postulatów
zmierzających do zdobycia lub odzyskania przez obywateli możliwości wpływu na
globalną politykę, której skutki odczuwają wokół siebie. Także dzięki jego pracom tysiące
ludzi wyszły na ulice nie tylko protestując przeciwko niszczeniu ich życia przez
międzynarodowe instytucje w rodzaju Światowej Organizacji Handlu, ale wiedząc, że
globalistyczna pieśń pod tytułem „nie ma żadnej alternatywy" jest głęboko fałszywa. Ci,
którzy kiedykolwiek protestowali przeciwko czemukolwiek wiedzą, że świadomość
fałszywości stwierdzenia „tak już jest, będzie i nic nie da się zmienić" daje zupełnie inną
perspektywę.
Korten, podobnie jak niedawny laureat Nagrody Nobla Joseph Stiglitz, stanowi poważny
problem dla elit kreślących dziś mapy zglobalizowanego świata, ponieważ przystąpił do
krytyki obecnego systemu gospodarczego dokładnie znając go od środka zarówno
teorie, których sam nauczał na czołowych amerykańskich uczelniach, jak i skutki ich
wdrażania, które mógł obserwować podczas wielu lat spędzonych w krajach, gdzie je
testowano. Tam właśnie, w Trzecim Świecie, nowoczesny, korporacyjny kapitalizm mógł
w pełni rozwinąć skrzydła w znacznie większym stopniu niż ma to miejsce w naszym
kraju, gdzie pewne tradycje oraz wykształcenie ograniczają galop „wolnego rynku". Jego
doświadczenie nie polega więc na skumulowaniu informacji tworzonej przez innych to,
co mówi o skutkach globalizacji dla przyrody i ludzi w krajach dotkniętych ubóstwem,
było mu dane zobaczyć na własne oczy. Taka mieszanka niezwykle drażni wszystkich
tych, którzy unikając dyskusji na tematy dotyczące realnych skutków globalizacji,
wymachują sztandarem ze sloganem „wszystko jest w porządku, tylko trzeba szybciej
biec".
Pierwszy bestseller Kortena „When Corporations Rule the World" (Gdy korporacje
rządzą światem) pokazywał górę lodową, której wierzchołek wychynął na powierzchnię
kilka lat później w postaci afer Enronu, Worldcomu, itp. Unaoczniał też ukryte dotowanie
flagowych okrętów globalnej gospodarki, ich coraz bardziej monopolistyczną pozycję
oraz ogromny wpływ na nasze życie i politykę. Tamta książka była alarmującym
ostrzeżeniem, opartym na niezbitych dowodach.
„Postcorporate World", której polski przekład właśnie trzymacie w rękach, jest
natomiast bogatą, wieloaspektową syntezą odpowiadającą na pytanie „dlaczego jest, tak
jak jest” oraz próbującą nakreślić ramy tego, co w przyszłości mogłoby być rozumiane
jako „rozwój". Jest skonstruowana i napisana tak, żeby mógł ją przeczytać każdy, kto jak
mówi sam autor „wierzy, że wżyciu liczy się coś więcej niż robienie pieniędzy, by móc za
nie kupować w gigantycznych centrach handlowych produkty, o których nawet nie
wiedzieliśmy, że mogą nam być potrzebne, dopóki nie ujrzeliśmy ich reklam w telewizji".
Główną zasługą Kortena jest to, że obnażył podstawowe założenia dzisiejszego systemu
gospodarczego, jego preanalityczną wizję kształtującą kolejne instytucje w kierunku,
który jest niszczący dla nas samych. Oprócz tego obala mity, łącznie z tym, który dotyczy
twórczości Adama Smitha. Dotychczas tylko ci nieliczni studenci ekonomii, którzy byli na
tyle zdeterminowani, by przeczytać dwie prace „ojca ekonomii", mieli możliwość
zrozumienia, że ciągłe powoływanie się na Smitha przez grupy de facto promujące
monopolizację i centralizację gospodarki przypomina mówienie o pokoju tuż przed
wypowiedzeniem wojny. Teraz mogą zrozumieć to także ci, którzy z ekonomią nie mają
nic wspólnego, ale którzy czuli, że jak ujął to kiedyś jeden z mych kolegów „ktoś tu
najwyraźniej nie chce mi czegoś powiedzieć".
Rozdziały pokazujące absurdalność i szkodliwość dzisiejszego modelu gospodarki
dotykają wielu fundamentalnych spraw, jak kreacja pieniądza, struktura własnościowa
przedsiębiorstw, drenaż finansowy i ekologiczny czy faktyczny interwencjonizm państwa
chroniący największe korporacje przed skutkami tak rzekomo wielbionego przez nie
„wolnego rynku". Każdy z tych tematów stanowi sam w sobie materiał na oddzielną
książkę kto się nimi interesuje, może bez problemu znaleźć dziesiątki pozycji
szczegółowo opisujących poszczególne pola. Jeśli uda nam się zrealizować nasze
zamierzenia, w bibliotece „Obywatela" będziemy w przyszłości sukcesywnie dostarczać
czytelnikom polskie wersje najciekawszych z nich.
Jedną z zasług Kortena jest to, że podkreśla pojęcie ograniczeń indywidualnych i
grupowych, które nakłada na nas sam fakt urodzenia i uczestnictwa w społeczności
życia. Nie jesteśmy władcami świata, lecz jego uczestnikami i powinno być dla nas
oczywiste, że nie uda nam się uciec od praw rządzących w świecie ekologii. To, że tak
nam się wydawało lub wciąż wydaje wynika z faktu „życia na kredyt".
Ekonomiści ostrzegają, że taka postawa na dłuższą metę prowadzi do bankructwa,
jednakże świadomość tego, iż zasada ta ma zastosowanie również do otaczającego nas
świata materialnego, jest praktycznie nieobecna. Nieograniczona ekspansja i wzrost,
rzekome panaceum na wszelkie problemy naszego świata, przy jednoczesnej ucieczce od
odpowiedzialności, prowadzą do tego, że traktujemy zasoby i żywą przyrodę jak części
przedsiębiorstwa wstanie likwidacji. Potrzeba ciągłego wzrostu, opisywana w znacznie
bardziej naukowy sposób przez wielu innych autorów, w ujęciu Kortena przestaje być
abstrakcyjna widzimy, że godząc się na jej zaspokajanie, przypominamy człowieka tak
opasłego, że musi biec, ponieważ gdyby stanął, utraciłby równowagę i upadł.
Krytyczna analiza jest podstawą poszukiwania nowego kierunku. Jest to jednak
łatwiejszym zadaniem niż proponowanie nowych rozwiązań, dlatego też większość
autorów zadowala się pozostawaniem w roli „słusznego" krytyka, nie odważając się na
podanie własnych propozycji mogących natrafić na silny kontratak. Tymczasem w drugiej
części książki może Czytelnik znaleźć właśnie zasady tego, co Korten określa mianem
zdrowego społeczeństwa oraz przykłady działań i ludzi, którzy wzięli sobie do serca
chińskie przysłowie: „Możesz bardzo długo stać na szczycie góry z otwartymi ustami
zanim wleci do nich pieczona kaczka". Ludzie tego typu wychodzą z założenia, że nie
należy z góry planować szczegółów „nowego" społeczeństwa po kapitalizmie (co więcej,
próba szukania jednego modelu alternatywnego byłaby wręcz niewskazana, bowiem z
lokalnych warunków w naturalny sposób powinny wyrastać lokalne systemy
społecznoekonomiczne), więc zaczynają organizować inicjatywy testujące zasady
przedstawione przez autora. Jak słusznie uważa Korten, w mniejszym lub większym
Zgłoś jeśli naruszono regulamin