[Słowiańskie skrzaty].pdf

(106 KB) Pobierz
Słowiańskie skrzaty
Słowiańskie skrzaty
Popielnice
Są to skrzaty płci kobiecej, które jednak mogą ukazać się w postaci małego
szarawego stworzonka (jest ot jednak jedna z kilku form jakie mogą przyjąć, ale o
tym za chwilę). W swej (nazwijmy to) pierwotnej, podstawowej postaci- skrzatki
popielniec przedstawiane są jako poczciwe babolinki o pomarszczonych twarzach,
siwych włosach zaplecionych w warkocz lub kok i przykrytych chustą. Zwią się też
wtedy żagligżenami (podpowiem, że człon „żena” wywodzi się z prasłowiańskiego
słowa oznaczającego „kobieta”). Ich postaci być może powstały w oparciu o
instytucję płaczek, żałobnic bowiem do zadań popielnic należy opieka nad grobami:
wyrywaniem chwastów, usypywaniem kamieni na kopcu. Innym ich zadaniem jest
przybywanie z zaświatów wraz z duszami zmarłych (zwanymi w słowiańskiej kulturze
Dziadami) w dwa święta, które były poświecone czci zmarłych. Były to: 20-26 marca i
26 października. Wtedy to ludzie schodzi lisie na groby by uczcić pamięć zmarłych:
modląc się za nich, składając dary w postaci jadła i paląc ognie ofiarne. Popielnice
także zanosiły swe „sprawozdanie” z obchodu owych świąt bogu Popiołowi. Jeżeli
rodzina godnie uczciła cześć zmarłych to dostawała od niego błogosławieństwo, jeśli
nie spadała na nich kara (jeśli nei za życia to po śmierci). Ze zwyczaju popielnic
wywodził się słowiański zwyczaj posypywanie głów popiołem, który zadomowił się
także w obrządku kościoła katolickiego.
Prócz postaci skrzatki (jak wspomniałam) popielnica mogła przybrać jeszcze dwie
inne postacie:
-Dziada- Przodka, kiedy to pod jego postacią przechadza się wokół jego grobu
szepcząc niezrozumiałe dla żywych słowa.
-gryzonia, bądź innego stworzonka- które przychodzi popróbować darów ofiarnych.
Łaźniki
Był to skrzat o dość dużej głowie, na której znajdował się gąszcz wiecznie
rozczochranych włosów. Posiadał też ostre zęby, długi nos oraz ręce nogi. Jak sama
nazwa wskazuje jego bytność wiązała się z łaźniami, aczkolwiek był dość złośliwym
stworzeniem bowiem płatał ludziom różne psoty. A to sprawiał, ze tworzyła w łaźni
jeszcze większa ilość pary, która parzyła kąpiących się, lub przenosił ich z niej w
zupełnie inne miejsca. Zazwyczaj były to rzeki gdzie topił nieszczęśników. Ochronić
przed nimi miały metalowe talizmany oraz podkowa zawieszona nad drzwiami.
Łaźnik autorstwa Ivana Bibilina
Krasnoludki
Najbardziej znane istoty z wierzeń słowiańskich, aczkolwiek nie tylko bowiem
wierzono w nie w wielu kulturach Europy (np. skandynawski nisse). W Polsce zwano
je inaczej także skrzatami, badż krasnalami, a często utożsamiano z takimi duchami
domowymi jak: chobołdy, polewiki, gumienniki. Choć utożsamiano to jednak dla
rozróżnienia przedstawiano nieco inaczej- najczęstszym wizerunkiem jest ten
przedstawiający krasnoludki jako małych ludzi w czerwonych czapeczkach
(aczkolwiek różnie to bywało)… Z reguły były ludziom przychylne, ale gdy człowiek
czymś im podpadł, to potrafiły być złośliwe np. nasikać do mleka przez co kwaśniało.
Chobołdy
To ludkowie niewielkiego wzrostu noszące czerwone czapeczki (przez co czasem
utożsamiano z nimi krasnoludki). Twarz chobołdów była guzowata i pomarszczona,
znajdowało się na niej troje oczu i wielki nos, z którego bezustannie im ciekło.
Dzielono je na dwie grupy: te zamieszkujące lasy, czyli dzikoludki; oraz te które
zamieszkiwały domu- domowniki. Te pierwsze był ludziom mniej przyjazne, a te
drugie z racji tego iż żyły z nimi pod jednym dachem były bardzo im życzliwe
(chyba, że ktoś je rozzłościł). Jedne i drugie znały się na czarach, często
przemieniając się w ptaki- zwłaszcza sroki pod postacią których kradły ludziom
kosztowności. Domowinki jeśli ktoś był dla niech dobry czasem owymi skarbami go
obdarowywały. Jeśli jednak chobodowie poczynali sobie w domostwie zanadto można
ich było przepłoszyć szczując kotem, bądź uśpiwszy specjalną miksturą min. z
mandragory zanieść daleko od domu i zakopać. Te dwa wspomniane bowiem przeze
mnie sposoby działały tylko na te domowe chobołdy. Na tego leśnego- Dzikoludka
skutkowała jedynie siekiera naostrzona w niedzielę ;)
723647626.002.png
Skarbniki.
Skarbniki były postura nieco większe od wyżej przeze mnie wymienionych stworzeń.
Ponadto wygląd ich cechowały: święcące oczy, długi czerwony nos, długie owłosione
ręce, dorodne brzuszysko oraz nieproporcjonalne stopy. Pierwotnie do ich zadań
należało strzeżenie ukrytych skarbów oraz innych dobrodziejstw ukrytych pod ziemię,
które z czasem ludzie nauczyli się wykorzystywać. Kiedy jednak ludzie posiedli
umiejętność budowania kopalni i wydobywania węgla, złota, soli i innych surowców
rola skarbników nieco się zmieniła. Od tej pory miały chronić górników przed
wszelkimi nieszczęściami, lub nawet nieco pomagać im w ich ciężkiej doli. Co
oczywiście nie oznaczało, że nie czyniły im od czasu do czasu jakiś psot- chociażby
dla zabawy ich strasząc. Były bowiem bardzo do tego skoro podobnie jak do napitki
czy bójki ;)
Ulisse Aldrovandi z książki "Monstrorum historia"
Sadzę, że wszyscy znacie legendę o warszawskim bazyliszku. Oprócz podania o:
złotej kaczce, Warsie i Sawie jest to jedna z najbardziej znanych legend naszej
stolicy.
Stąd też (jak podejrzewam) w waszej świadomości mogło się zrodzić
przeświadczenie, że bazyliszek jest stworem wywodzącym się z polskiej kultury (tak
było w moim przypadku :P). No bo, przecież kiedy czytamy legendy pochodzące z
innych krajów, czy czytujemy książki o tematyce fantasy raczej nie spotykamy się z
tymi stworami ;) A jednak- bazyliszek nie jest „wymysłem” polskim! Nazwa jego
wywodzi się z języka greckiego (stamtąd też zapewne pochodzą pierwsze wzmianki o
owym stworze, choć nie wiem na pewno), a brżmi basiliskos. Ponadto pojawia się w
wielu kulturach- ten kto czytał mój artykuł o właściwościach ziół, kamieni.... napotkał
się ze wzmianką traktującą właśnie o bazyliszkach ;)
723647626.003.png 723647626.004.png
Wiadomości na jego temat są dość skąpe (przynajmniej te, które cudem udało mnie
się odnaleźć), co chyba świadczy o tym że nie był tak popularny jak choćby elfy czy
syreny. Z wyglądu był bardzo szkaradny: przypominał albo olbrzymiego węża albo
jaszczura, posiada oczy żabie i pewne cechy wiążące go z drobiem. Poprzez, że
posiada pewne cechy „ptasie” to często go w opowieściach utożsamiano z
kuroliszkiem
. A
czkolwiek różnica tkwiła w tym, że ten drugi stwór w wyglądzie był
dużo bardziej podobny do kury, czy koguta jak kto woli....
Tajemnica jest okryte też przyjście na świat bazyliszka. Jedne źródła podają, że
wykluwa się z kurzego jaja, które zostało podrzucone na ‘wysiedzenie” ropusze; a
inne że jajko z którego na świat ma przyjść bazyliszek znosi raz na 100 lat kogut! Tak
jak trudno ustalić pochodzenie tej istoty, tak jedno jest pewne- bazyliszki mogą żyć
przez kilka stuleci.
Bazyliszek z kronik Johannes'a Janssen'a z Aachen
Najbardziej znane są oczywiście z tego, iż ich wzrok obraca żywe istoty w kamień. W
legendach ludzie często wykorzystywali ową broń, przeciw samemu monstrum za
pomocą lustra odbijają jego odbicie sprawiając, że on sam zamieniał się w kamień.
Innym sposobem pokonania potwora jest przyprowadzenie do jego siedliska koguta i
zmuszenie go do piania. Jeśli ktoś nie miał tyle odwagi by zmierzyć się z
bazyliszkiem, mógł się przed nim ochronić. Należało natrzeć ciało tzw. zielem
antybazyliszkowym- czyli rutą (jest to angielski sposób ochrony przed tą wrogą
istotą).
723647626.005.png 723647626.001.png
Zgłoś jeśli naruszono regulamin