O_sloncu.pdf

(20 KB) Pobierz
262133242 UNPDF
O So ncu
Izabela
Zyli nska
Aniela sza dugo niebieskim goscincem. W jasnosci mijaa drzewa srebrnoliste w zocie
krzewy purpurowe.
A o zachodzie dotara przed wielk a Brame, kamieniami drogocennymi wysadzan a, or-
namentami kunsztownymi ze zota i srebra przyozdobion a, co tak wysok a bya, ze na jej
zwienczeniach ory uwiy gniazda.
Aniela zblizya sie i zapukaa lekko, jak jej sie zdawao, lecz od jej uderzenia rozleg sie
gos jakby tysi aca dzwoneczków. Wtem po srodku drzwi otworzyy sie powieki zociste i dwoje
oczu popatrzyo na jej skromn a postac.
Czego tu szukasz dziewczyno? zapytaa Brama. Aniela nie przeleka sie ni mowy
srogiej, ni dziwów nie ziemskich i rzeka smiao Do So nca przyszam. Otwórz sie Bramo i
pozwól mi wejsc!
A na to Brama odpowie:
Sonca teraz nie ma, wedruje nad Ziemi a, ale jesli zaczekasz do wieczora to je zobaczysz.
Wesza wiec Anielka. A tam same cuda: dziedziniec kamieniami krysztaowymi brukowany,
po srodku drzewo o lisciach teczowych. Naprzeciw zas paac nieprawdopodobny cay ze szka
i drogich kamieni. Wtem z bocznych drzwi wychodzi Ksiezyc rcyk i kawalarz. Za nim
sto dam sto gwiazd, rz adkiem sunie. Na to od zachodu przylecia Zerek i rzecze Tylko
bez paplaniny zbednej dzis, na miejsca swoje idzcie baletnice grzecznie, bo So nce dzisiaj ze
i spalic sto gwiazd gotowe, a drugie sto wzniecic. I ty maestro nie wchodz mu w parade...
Znik gdzies Ksiezyc maestro i jego druzyna. Zer odlecia. Podesza Aniela do drzewa o
lisciach teczowych i r aczk a do niego siegaa.
Kto, kto mych listków dotyka? Odezwa sie cienki, sopranowy gosik.
Przepraszam powiedziaa Aniela. Drzewo obrócio sie twarz a ku dziewczynie, a byo
to oblicze pieknosci bizantyjskiej, powazne i surowe.
Nie wiesz czym jestem?
Niestety nie odrzeka dziewczynka.
Ja jestem Drzewem Teczowym, kiedy mój lisc opadnie, nad Ziemi a zawisa Tecza, co
aczy ten dziedziniec z ludzkim padoem.
Drzewo odwrócio sie na powrót od Anieli, a ona rozgl adaj ac sie uwaznie zauwazya z dala
od paacu kamienn a awke. Siedzia na niej starzec. Kiedy sie zblizya powiedzia ? Witaj
Anielo! Zdziwiona zapytaa
Sk ad znasz moje imie?
Znam cie od dawna, czesto widywaem i ciebie i twoj a matke w polu, na targu i przy do-
mostwie. Jestem Wiatr Wschodni. Si adz dziecko tu przy mnie i powiedz co cie tu sprowadza?
Chce prosic Sonce, aby przez jedn a noc swiecio, tak abym moga z matk a moj a
oporz adzic zagon pod lasem. Jesli nie zd azymy zrobic tego przed dniem czwartym pan nasz
dziedzic na gosciniec nas wyrzucic, a wtedy stara matka moja zemrzec moze. Gdzie sie
podziejemy kiedy zima za pasem i tylko patrzec jak mróz wszystko scisnie?
I zaamaa rece Anielka, a zy do oczu nacieky.
Nie pacz rzek starzec Wiatr. Juz to So nce nasze jakos waszej biedzie zaradzi,
niech no tylko wróci. Zwarz tylko by za dugo w oblicze jego nie patrze c, bo wzrok mozesz
stracic.
Wtem rozdzwoniy sie tysieczne dzwonki Bramy i na dziedziniec, na rydwanie wielokon-
nym, wjechao So nce. Ociezale st apa, do sadzawki podchodzi, rek a wody nabiera i chlusnie
to w lewo to w prawo.
1
Deszcz ludziom daje szepn a starzec.
Weszo So nce po schodach szklanych do paacu...
Idz rzek Wschodni Wiatr. uwazaj co robi, a kiedy po kolacji podadz a mu napój
zbliz sie i powitaj go tymi sowami:
B adz pozdrowiony zotooki medrcu swiata.
Aniela uczynia wszystko jak powiedzia jej Wiatr. So nce zdumiao sie bardzo takimi
sowami w ustach dziewczecia lecz z uznaniem spytao
Co cie do mnie sprowadza? Mów.
Aniela sw a prosbe przedstawia. Na to so nce rzecze:
Nigdy takich dziwów na swiecie nie byo, abym swym blaskiem opromienia Ziemie
tak dugo. Nie obyczaj to naruszac ustalony porz adek wszechswiata, swiete prawo przyrody
amac. Jednak dug a pokonaas droge i nie prosisz dla siebie tylko dla matki swojej ukochanej,
wiec spenie twe zyczenie.
Aniela do domu wrócia, wespó z matk a w polu pracowaa i So ncu, za jego dobroc i aske
dziekowaa.
2
Zgłoś jeśli naruszono regulamin