Bell D. KULTUROWE SPRZECZNOSCI KAPITALIZMU.txt

(688 KB) Pobierz
Ksi�zka ta jest w�asno�ci� jej autora.

Prosze Was wiec by�cie:

1. NIE ROZPORWADZALI POZA SOB�.

2. WYDRUKOWANYCH NIE PRZYNOSILI NA ZAJECIA !!! [TO JEST NAJWA�NIEJSZE]

3. PO ZALICZENIU EGZAMINU WYRZUCI� JE Z KOMPUTERA.



Daniel Bell

Kulturowe sprzeczno�ci kapitalizmu



Przedmowa do wydania z 1978 r



   Zdaniem legendarnego Samuela Johnsona nikt przy zdrowych zmys�ach nigdy nie czyta ksi��ek od pocz�tku do ko�ca. On sam tylko je kartkowa�, czyta� interesuj�ce go fragmenty, a reszt� opuszcza�.

   W przypadku m�drego czytelnika jest to ca�kiem niez�a metoda zapoznawania si� z ksi��k�. Dzi� jednak wiele os�b w og�le nie czyta ksi��ek, a zdaje si� jedynie na recenzent�w. Ze wzgl�du na przymus medi�w i charakter kultury wiedza tak zdobyta bywa niebezpieczna, nawet bowiem w�wczas, gdy ksi��ka podaje rozwini�t� argumentacj�, wi�kszo�� recenzent�w - s� oni przecie� tak bardzo zaj�ci - kartkuje j� tylko w poszukiwaniu kilku wierszy, streszczaj�cych g��wn� my�l i pozwalaj�cych przyczepi� autorowi etykietk� lokuj�c� go w jednej z wygodnych rubryczek, u�ytecznych podczas salonowej konwersacji. Kultura ameryka�ska ma sk�onno�ci liberalne, a zatem jakakolwiek krytyczna uwaga autora o liberalizmie zak��ca dobre samopoczucie wielu recenzent�w. Natomiast autorzy dzie� pot�piaj�cych te aspekty wsp�czesnej kultury, kt�re sprzyjaj� tanim wezwaniom do �wyzwolenia", zazwyczaj kwalifikowani s� przez nich jako �neokonserwaty�ci".

   Takie okre�lenia same przez si� nie maj� wi�kszego sensu, zak�adaj� bowiem, �e pogl�dy spo�eczne dadz� si� uszeregowa� �jednowymiarowo". (Ironi� jest, �e ci, kt�rzy najbardziej pot�piaj� �jednowymiarowe spo�ecze�stwo", g�osz� cz�sto takie w�a�nie jednowymiarowe pogl�dy w odniesieniu do polityki.) Okre�lenie to nie ma r�wnie� sensu w szerszym kontek�cie historycznym. Albowiem rodzaj krytyki kultury, jaki uprawiam - a dotyczy to r�wnie� Petera Bergera i Philipa Rieffa - nie mie�ci si� w odziedziczonych kategoriach liberalizmu; staram si� ujmowa� dylematy wsp�czesnego spo�ecze�stwa w inne zupe�nie ramy.

   Poniewa� punkt widzenia autora jest istotny dla zrozumienia jego intencji, na miejscu b�dzie -jak s�dz� - deklaracja, i� jestem socjalist� w ekonomii, libera�em w polityce i konserwatyst� w kulturze. Wielu osobom o�wiadczenie to wyda si� dziwne. Ich zdaniem bowiem, je�li kto� jest radyka�em w jednej dziedzinie, to powinien nim by� r�wnie� i w innych; i odwrotnie, je�li jest konserwatyst� w jednej dziedzinie, to musi by� konserwatyst� w innych. Tego rodzaju za�o�enie wypacza - zar�wno pod wzgl�dem socjologicznym, jak i moralnym - charakter r�nych dziedzin. Pogl�dy moje s� -jak s�dz� - sp�jne, co zamierzam wykaza� w niniejszej przedmowie. Zaczn� od warto�ci, kt�re uznaj�, a nast�pnie wprowadz� niezb�dne rozr�nienia socjologiczne.

   Co do ekonomii: obszar ekonomii traktuje si� dzi� zazwyczaj czysto instrumentalnie. Jednym z cel�w tej ksi��ki jest pr�ba pokazania, i� spo�ecze�stwo kapitalistyczne - ze sw� preferencj� dla akumulacji - uczyni�o z dzia�alno�ci gospodarczej cel sam dla siebie. �aden filozof moralno�ci, od Arystotelesa i Tomasza z Akwinu po Johna Locke'a i Adama Smitha, nie rozpatrywa� gospodarki niezale�nie od cel�w moralnych ani te� nie twierdzi�, by wytwarzanie bogactwa by�o celem samym dla siebie. Traktowali je raczej jako �rodek s�u��cy osi�ganiu cnoty oraz dzia�alno�� sprzyjaj�c� �yciu cywilizowanemu.

   Wsp�czesna ekonomia sta�a si� �nauk� pozytywn�". Zak�ada si� w niej, �e cele gospodarowania mog� by� rozmaite i s� przedmiotem indywidualnych decyzji, podczas gdy ekonomia dotyczy jedynie ��rodk�w", czyli racjonalnego wyboru sposobu alokacji zasob�w przy realizacji konkurencyjnych cel�w indywidualnych. System cen ma by� tylko mechanizmem reguluj�cym odpowiedni� alokacj� d�br i us�ug w granicach wytworzonych rodzaj�w popytu. Zauwa�my jednak, �e popyt ten wynika z istniej�cego sposobu podzia�u dochod�w. Ponadto, kierunek gospodarce nadaje ostatecznie system warto�ci kultury, w kt�rej jest osadzona. Polityka gospodarcza mo�e by� skuteczna jako �rodek, mo�e wszak�e by� sprawiedliwa tylko w tej mierze, w jakiej sprawiedliwy jest kszta�tuj�cy j� system warto�ci kultury.

   Z tego w�a�nie powodu jestem socjalist� w ekonomii. Moim zdaniem socjalizm to ani nie upa�stwowienie, ani nie zbiorowa w�asno�� �rodk�w produkcji, lecz pewna koncepcja priorytet�w w polityce gospodarczej. Dlatego jestem zdania, �e w tej dziedzinie w�r�d warto�ci legitymizuj�cych polityk� gospodarcz� spo�ecze�stwo nadaje priorytet jednostce. Pierwszy zatem warunek na�o�ony na podzia� zasob�w spo�ecznych ustala� powinien �minimum socjalne", kt�re zapewnia�oby ludziom godziw� egzystencj� i umo�liwia�o im uczestnictwo w �yciu spo�ecznym [Punktem zwrotnym by�a tu tw�rczo�� Benthama. Zak�ada� on, �e wszyscy ludzie pragn� szcz�cia, a szcz�cie rozumia� jako maksimum przyjemno�ci przy minimum cierpie�. W praktyce oznacza�o to, �e cokolwiek jednostka uzna za swe dobro, musi by� uznane za cel, do kt�rego nale�y d��y�. Adam Smith opr�cz Bada� nad natur� i przyczynami bogactwa narod�w napisa� ksi��k� zatytu�owan� Teoria uczu� moralnych, w kt�rej �bezstronny obserwator" przedstawia� ocen� spo�eczno�ci, z jak� liczy� si� mieli wszyscy s�usznie my�l�cy ludzie. Dla Benthama jednak, w jego Wprowadzeniu do zasad moralno�ci i prawodawstwa, �spo�eczno�� to cia�o fikcyjne", a jej interes jest sum� interes�w tworz�cych j� jednostek.

    Wsp�czesna my�� kapitalistyczna przyj�a t� koncepcj� na w�asn� zgub�, odwo�ywanie si� bowiem do indywidualnych interes�w jest s�abym moralnym uzasadnieniem polityki gospodarczej. Jak wskazuje m�j kolega, Irving Kristol, ekonomia jest nieuchronnie zwi�zana z rozwa�aniami natury normatywnej - a mianowicie z ocen�, czy ��czne konsekwencje indywidualnych decyzji s� s�uszne i sprawiedliwe. �adne spo�ecze�stwo nie mo�e unikn�� formu�owania rozs�dnych ocen na temat tego, co w�a�ciwe i po��dane oraz rozpatrywania decyzji gospodarczych w ramach takiej normy.]. Wymaga to ustalenia priorytet�w gwarantuj�cych zatrudnienie wszystkim, kt�rzy go poszukuj�, adekwatny stopie� zabezpieczenia przed niespodziankami rynku, dost�p do opieki zdrowotnej oraz ochron� przed kl�sk� choroby.

   Uznaj�, i reinterpretuj� w tej ksi��ce, klasyczne odr�nienie potrzeb od pragnie�. Potrzeby jednostek wynikaj� z ich przynale�no�ci do gatunku, pragnienia natomiast - z rozmaitych nie zaspokojonych ch�ci, okre�lonych przez indywidualne upodobania i nawyki. Pierwszym obowi�zkiem spo�ecze�stwa jest, jak s�dz�, zaspokojenie elementarnych potrzeb, w przeciwnym bowiem razie jednostka nie mo�e by� w pe�ni cz�onkiem spo�ecze�stwa. S�owo �potrzeby" jest oczywi�cie niejednoznaczne. Keynes pisa�: �Prawd� jest, �e potrzeby ludzkie wydawa� si� mog� nienasycone. S� one wszak�e dwojakiego rodzaju. Do pierwszej kategorii nale�� te, kt�re maj� charakter absolutny w tym sensie, �e odczuwamy je niezale�nie od sytuacji, w jakiej znajdowa� si� mog� bli�ni; do drugiej - te, kt�re s� wzgl�dne w tym sensie, i� odczuwamy je jedynie w�wczas, gdy zado��uczynienie im zapewnia nam sytuacj� lepsz� od tej, jak� ciesz� si� inni. Potrzeby tej drugiej kategorii, kt�rych

spe�nienie daje poczucie wy�szo�ci, mog� by� istotnie nienasycone [...] nie dotyczy to jednak potrzeb absolutnych".

   W pracy tej �ledz� uj�cie owej r�nicy przez Arystotelesa;a nast�pnie Tomasza z Akwinu. ��dza pieni�dzy, jak wskazywa� �w. Tomasz, nie zna granic. Dlatego Ko�ci� katolicki ogranicza� lichw� i swobodne stanowienie cen. Jednak�e granice potrzeb dotycz�cych wy�ywienia, przyodziewku, schronienia i temu podobnych wyznaczane s� przez mo�liwo�ci u�ytkownika.

   Wsp�czesna ekonomia ustali�a mimo woli w�asne rozr�nienie potrzeb i pragnie�: wprowadzi�a mianowicie poj�cie swobodnie dysponowanego dochodu. Cz�� wydatk�w osobistych jest wzgl�dnie zdeterminowana - przeznaczona na zaspokojenie okre�lonych potrzeb podstawowych (absolutnych wedle Keynesa). Cz�� druga jest zmienna: mo�e zosta� zaoszcz�dzona, wykorzystana na zaspokojenie rozmaitych pragnie�, wydana na cele uchodz�ce za �wiadectwa wy�szego statusu.

   Minimum socjalne, jakie postuluj�, to wysoko�� dochodu rodzinnego, niezb�dnego do zaspokojenia potrzeb podstawowych. A poniewa� jest to r�wnie� definicja kulturowa, b�dzie ono oczywi�cie ulega� zmianom w czasie [M�j kolega, Lee Rainwater, w wielu badaniach empirycznych stwierdzi�, i� cz�onkowie klasy pracuj�cej r�nych grup etnicznych zapytani w bardzo rozmaitych okoliczno�ciach �yciowych, jaki doch�d uwa�aliby za godziwy, wskazywali na tak� jego wielko��, kt�ra odpowiada�a po�owie medialnej warto�ci dochodu w danym spo�ecze�stwie.]. Jestem socjalist� r�wnie� w tym sensie, i� moim zdaniem bogactwo nie powinno by� wymienialne na niezas�u�one przywileje w dziedzinach, w kt�rych jest ono niewa�ne. Tak wi�c niesprawiedliwo�ci� jest, jak twierdz�, by bogactwo zapewnia�o lepszy dost�p do opieki zdrowotnej (s. 295 i nast�pne tej pracy), ta powinna by� bowiem dost�pna dla ka�dego. Tam, gdzie chodzi o bogactwo, status i w�adz�, istniej� zasady sprawiedliwego podzia�u w�a�ciwe dla ka�dej z tych dziedzin.

   W polityce jestem jednak libera�em - przy czym oba te terminy rozumiem w sensie Kantowskim. S�dz� wi�c, i� w tej dziedzinie, odwrotnie ni� w gospodarce, jednostka powinna mie� prymat wobec grupy (oboj�tne, czy b�dzie ni� rodzina, korporacja, ko�ci� czy mniejszo�ciowa grupa etniczna). Trzeba zachowa� rozr�nienie tego, co publiczne i prywatne, tak by nie wszystkie zachowania ludzkie by�y spolityzowane, co wyst�puje w krajach komunistycznych, ale te� - by nie- wszystkie by�y wolne od wszelkich ogranicze�, jak to g�osi�a doktryna leseferyzmu w tradycyjnych spo�ecze�stwach kapitalistycznych.

   Zachowania publiczne podlegaj� prawu, kt�re stosuje si� jednakowo do wszystkich, a wi�c ma charakter proceduralny: nie rozr�nia mi�dzy jednostkami; zamiast dekretowa� r�wno��, po prostu traktuje ludzi jako r�wnych. Zachowania prywatne - w dziedzinie obyczaj�w i gospodarowania -...
Zgłoś jeśli naruszono regulamin