w sidłach szamanki.rtf

(31 KB) Pobierz

Wiedźma cz.II - W sidłach szamanki

Iza leżała na kolanach Deidry, trąc swymi wilgotnymi udami. Czuła cudowne odprężenie, zapach spermy mieszał się z delikatną wonią jej potu. Przeciągnęła się wzdychając zalotnie. Spod przymrużonych powiek obserwowała swoich niedawnych kochanków. Dawid siedział wyczerpany przy brzegu kanapy, tuląc się do nóg macochy, Gerwazy podniósł się, sprzątnął swe ubranie i stanął przy wejściu, obok półnagiej pokojówki, czekając na dalsze dyspozycje szefowej. Deidra gładziła czule włosy studentki, wodziła palcami po wilgotnym, pachnącym miłością i pożądaniem ciele dziewczyny. Iza już nie czuła wstydu, ani zażenowania. Jedyne o czym myślała w tej chwili to sprawienie sobie ponownej rozkoszy. Nie zaważając na inne osoby, przebywające w salonie rozłożyła uda, wsunęła między nie dłoń. Jej palce zaczęły wpierw gładzić wzgórek łonowy, delikatnie prześlizgiwały się po wilgotnym sromie, by w końcu dotrzeć do nabrzmiałej łechtaczki. Zaczęła pieścić się, dziko i namiętnie wzdychała prężąc swe zgrabne, wysportowane ciało.

- Wybrałam was – powiedziała z delikatnym, nieco tajemniczym i perwersyjnym uśmiechem Deidra – ponieważ wy dwie macie olbrzymi potencjał. Ty moja droga – pocałowała Izę w czoło – pokazałaś mi już swoją, ukrytą naturę. Jesteś teraz moja. Czas zająć się twoją przyjaciółką.

Katarzyna wpadła jak burza do swojego pokoju, zatrzasnęła drzwi i przekręciła kluczyk. Poszła do łazienki, zatrzymała się przed umywalką. Popatrzyła w lustro, rumieńce malowały się wyraźnie na jej delikatnej cerze. Odkręciła wodę i spłukała buzię. Wzięła ręcznik i wytarła się, wciąż w pamięci miała obraz kochającej się pary i świdrujące spojrzenie Andżeliki. Erotyczne, myśli, krążące wokół Mirona i jego przyszywanej cioteczki, nie dawały jej spokoju, natrętnie kołatały w jej podświadomości sprawiając, że w kroczu wciąż czuła sączącą się, ciepłą, lepką wilgoć.

Rzuciła ręcznik na bieliźniarkę i wyszła z łazienki. W pokoju było ciemno, paliła się jedynie nocna lampka, osłonięta zielono szarym abażurem.

- No jak skarbie, ochłonęłaś trochę? – zabrzmiał kobiecy głos.

Kasia aż podskoczyła, była kompletnie zaskoczona. W kącie pokoju, na obitym zielonym atłasem fotelu siedziała Andżelika, popijając ze szklaneczki jakiś trunek. Kobieta miała sukienkę zadartą do końca ud, tak, że było widać koronkę czarnych pończoch, naciągniętych na zgrabne, opalone nogi. Studentka odwróciła się w stronę łóżka, to co zobaczyła, było jeszcze dziwniejsze, bardziej zaskakujące. Na posłaniu leżał Miron, był rozebrany do naga i jak gdyby nigdy nic czytał sobie gazetę, nie zważając w ogóle na kobiety. Kasia nie mogła się powstrzymać, by nie zerknąć w jego stronę. Leżał przodem do niej, jego penis zwisał w dół, opierając się o pościel.

- Jak tu weszliście? – powiedziała łamiącym się głosem – przecież zamknęłam drzwi na klucz.

- Nie zapominaj, że to nasz dom – westchnął Miron – znamy go jak własną kieszeń, do tego pokoju jest jeszcze kilka innych dróg, prócz drzwi.

Kasia, nie wiedziała jak się zachować, w pierwszej chwili zerknęła na wejście, pomyślała o ucieczce. Ale drogę do drzwi odgradzali jej gospodarze. Stanęła więc w kącie, zaraz przy drzwiach do łazienki, tak, by w razie czego schować się w niej i zamknąć od wewnątrz.

- Czego chcecie? – zapytała oschle.

Andżelika odstawiła swoją szklaneczkę na stolik, przełożyła nogę na nogę, Kasia spostrzegła, że kobieta nie ma bielizny, w słabym, przyciemnionym świetle nocnej lampki przez chwilę mignęła, naga, ogolona, połyskująca szparka kobiety.

- Nie gorączkuj się tak – powiedziała z uśmiechem Andżelika – przychodzimy do ciebie z pewną propozycją.

- Propozycją? – parsknęła studentka.

- Owszem – rzucił Miron, nie odrywając wzroku od gazety – wiemy, że nas podglądałaś dzisiejszego popołudnia.

Kasia zarumieniła się, jej obawy okazały się słuszne, ta para, doskonale zdawała sobie sprawę z tego, że są obserwowani.

- Nie, nie prawda – usiłowała kłamać, jej słowa brzmiały jednak mało przekonująco – tylko zerknęłam… nie patrzyłam na was.

- Czyżby – parsknęła Andżelika, cały czas lubieżnie się uśmiechała – a mi się wydaje, że bardzo ci przypadło do gustu nasze „przedstawienie”.

Kobieta wstała z fotela, podeszła do stylowego regału wnękowego i otworzyła go, wewnątrz znajdował się telewizor i magnetowid. Włączyła odbiornik, zabrała pilota i położyła się na łóżku, obok swojego kochanka. Wcisnęła „play” na ekranie ukazał się obraz z ukrytej kamery, zainstalowanej w łazience na taśmie było wszystko to co Kasia tam robiła. Gospodarze z zainteresowaniem przyglądali się, jak dziewczyna zerka przez kratkę, jak pieści swe piersi, dotyka cipeczki, obserwując miłosne igraszki sąsiadów.

Studentka poczerwieniała ze wstydu, ktoś oto przyglądał się teraz, jak zabawia się sama ze sobą. Obcy ludzie patrzą na jej wdzięki, widzą wszystko, piersi, pośladki, mokrą i spragnioną pieszczot norkę. W dodatku mają to wszystko zarejestrowane na taśmie wideo.

- Mm – westchnął mężczyzna – namiętna z ciebie dziewczyna, a wyglądasz na prawdziwą cnotkę.

- Macie kamery w tej łazience? – powiedziała Katarzyna łamiącym się głosem – jakim prawem mnie podglądaliście.

- „Przyganiał kocioł garnkowi” – parsknął Miron – jakoś nie widać, żebyś miała większe skrupuły, podglądając nas.

- Czego wy chcecie ode mnie?

Andżelika podniosła się z posłania, podeszła do Kasi, studentka zawahała się przez moment, nie wiedząc co zrobić. Chciała uciec do łazienki, lecz nie zdążyła, siostra gospodyni, zatrzasnęła drzwi, zamknęła zamek i zabrała klucz. Wolno zbliżała się do Katarzyny, dziewczyna zamknęła oczy i zasłoniła twarz, czekając na uderzenie. Nic takiego nie nastąpiło, Andżelika nachyliła się nad studentkom.

- Chcemy – wyszeptała, muskając delikatnie wargami ucho dziewczyny – byś się nam przyglądała, kiedy będziemy się kochać w twoim łóżku.

Studentka prześlizgnęła się obok kobiety i uciekła w przeciwległy róg pokoju.

- Nie – szepnęła – nie mogę.

W prawdzie Katarzyna nie była cnotką, odbyła już kilka stosunków z mężczyznami, zawsze jednak był to seks w „klasycznym” wydaniu, praktycznie ze wszystkimi kochała się po „misjonarsku” bez żadnych „udziwnień”. W prawdzie miała nieco bardziej wyuzdane fantazje, jednak nigdy nie mogła przełamać się, by wcielić je w życie. To było dla niej zbyt krępujące.

- Miron – rzuciła krótko Andżelika.

Mężczyzna rzucił niedbale gazetę na podłogę i zerwał się z łóżka. Studentka usiłowała uciekać, ale mężczyzna szybko ją pochwycił.

- Puszczaj! – wrzasnęła szarpiąc się.

Miron, ani myślał posłuchać prośby, objął ją w pasie blokując ręce i podniósł do góry, był zdecydowanie za silny dla dziewczyny. Przeniósł ją następnie na fotel i posadził, Katarzyna walczyła ile sił, ale mężczyzna przycisnął jej nadgarstki do oparć mebla. Wierzgała, piszczała i szarpała się zawzięcie, lecz była bezradna. Do zmagających się Mirona i Kasi podeszła Andżelika, trzymała w rękach kajdanki. Założyła jedną bransoletkę na lewy nadgarstek studentki, drugą przypięła do oparcia fotela. Podnieśli się obydwoje i stanęli naprzeciwko niej.

- Oszaleliście? – wrzasnęła dziewczyna – jesteście popaprani, chorzy!

Katarzyna szarpała się z kajdankami i fotelem, stary, ciężki stylowy mebel nawet nie drgnął, jej oprawcy stali przed nią, i śmiali się z bezsensownej walki jaką toczyła.

Andżelika uśmiechnęła się perfidnie, pocałowała Mirona.

- Przytrzymaj ją – powiedziała bardzo spokojnym tonem.

Mężczyzna posłuchał polecenia podszedł do Kasi, dziewczyna zerwała się, próbowała uciekać, ale nic z tego. Metalowa bransoletka, zaciśnięta na przegubie skutecznie ją powstrzymała. Miron zaszedł ją od tyłu i przyciągnął do oparcia fotela. Następnie Andżelika wdrapała się na kolana przerażonej studentki i podwinęła jej suknię. Wcisnęła swoje udo, pomiędzy uda dziewczyny, potarła swą szparką o jej nogę, pozostawiając na kolanie swój wilgotny zapach, następnie wepchnęła dłoń w krocze Katarzyny, delikatnie potarła palcem materiał majteczek.

- Hm, mokre – stwierdziła oglądając lśniący w półmroku od soków studentki palec, powąchała go – wspaniała woń – mruknęła.

Podstawiła swoją dłoń Mironowi, by i jej kochanek mógł poczuć ten zapach. Następnie uśmiechnęła się lubieżnie i oblizała palec.

- Smakujesz jeszcze lepiej – stwierdziła.

Napastnicy puścili ją i wrócili na posłanie, Miron położył się na plecach wcisnął ręce pod głowę. Andżelika sprawnie ściągnęła swoją sukienkę i rozłożyła się na jego brzuchu. Jej długie ciemne włosy okryły jego klatkę piersiową. Dłoń kobiety zaczęła pieścić penisa mężczyzny. Przez cały czas obserwowali przerażoną Kasię, uśmiechając się lubieżnie.

Dziewczyna odwróciła wzrok by nie patrzeć, jednak ciekawość powoli przezwyciężała strach i wszelkie opory. Wpierw nieśmiało zerkała, by z czasem coraz śmielej przyglądać się parze.

- Nie krępuj się – parsknął Miron.

Członek mężczyzny już stał na baczność, dłoń Andżeliki jeździła po nim w górę i w dół, bransoletka na jej przegubie kołysała się łagodnie w rytm tych pieszczot.

- Jesteście zboczeni – parsknęła w złości Katarzyna.

- No i co z tego – zaśmiała się Andżelika – ty wciąż jeszcze się powstrzymujesz, nie chcesz patrzeć, ale nie możesz się oprzeć. Wiesz, że to cię rajcuje, ale bronisz się, bo tak cię wychowano. Spójrz prawdzie w oczy kotku, ty też taka chcesz być, tylko się wstydzisz.

Kobieta nachyliła twarz nad penisem, upewniła się, że studentka się im przygląda po czym oblizała członka, jak gdyby był lizakiem, od nasady po główkę.

- Chcesz spróbować – zaśmiała się – zapewniam, że jest naprawdę pyszny. Poczujesz nowy, niezwykły smak – puściła oko do uwięzionej dziewczyny.

Andżelika zanurzyła następnie główkę fallusa w ustach, wciąż patrzyła w oczy studentki Kasię ogarniał żar podniecenia zaciskała uda, by nie dać poznać, jak bardzo widok kochającej się pary ją podnieca. Trąc nogą o nogę czuła niesamowitą wilgoć przesączającą się przez wąski skrawek materiału, majtek i zraszającą jej uda. Starała się nie pokazywać jak bardzo jest rozogniona, próbowała zachować kamienną twarz, lecz jej iskrzące się oczy i rumieńce na policzkach i tak ją zdradzały. Odczuwała sporą przyjemność, kiedy zroszone, wyciekającymi z jej cipki sokami i potem uda prześlizgiwały się po sobie wzajemnie.

Andżelika uklękła na czworaka, przodem do studentki, rozstawiła lekko nogi. Miron uklęknął za swoją „cioteczką”, chwycił ją za włosy i zdarł głowę do góry. Nakierował sterczącego penisa na pochwę i pchnął gwałtownie. Kobieta westchnęła, uśmiechnęła się lubieżnie. Jej świdrujący wzrok wciąż tkwił na Katarzynie, która z coraz większymi wypiekami obserwowała to, co się działo.

- Śmiało – jęknęła Andżelika – nie bez powodu, pozostawiliśmy ci wolną jedną rączkę.

- Nie krępuj się – westchnął Miron, gwałtownie wpychając swojego fallusa w pochwę – tutaj nikt cię za to nie zgani i nie osądzi.

Mężczyzna coraz szybciej i gwałtowniej napierał swym palem na norkę kochanki, przy każdym uderzeniu słychać było głośne mlaśnięcie, to biodra Mirona uderzały o pośladki kobiety. Piersi Andżeliki dyndały gwałtownie przy każdym pchnięciu.

Kasia w końcu nie wytrzymała, rozłożyła nogi, układając prawe udo na oparciu fotela, tak by para kochanków doskonale widziała wąski skrawek materiału jej majtek.

- No dalej skarbie – zachrypłym głosem wydyszała kobieta – no zrób to!

Dziewczyna wsunęła swą prawą dłoń, między nogi. Wpierw delikatnie, przez majtki gładziła swą różyczkę, po chwili odchyliła materiał ukazując kochankom swój srom, następnie wepchnęła dwa palce do szparki i zaczęła się pieścić, pocierając kciukiem nabrzmiałą łechtaczkę. Wyprężyła się, jej biodra zaczęły tańczyć w rytm ruchów kochającej się pary.

Penis Mirona już był zupełnie mokry od soków Andżeliki, mężczyzna wyśliznął się z jej szparki, nakierował teraz swą „lancę” na drugi, ciaśniejszy otwór. Wilgotny członek z lekkim oporem wepchnął się w pupę kobiety. Andżelika wydęła usta jej dłoń powędrowała między nogi i zaczęła pieścić łechtaczkę. Ich posuwiste ruchy stawały się coraz bardziej gwałtowne i dzikie, palce Andżeliki szybciej i sprawniej pocierały perełkę. Ich ciała zrosił pot, byli już blisko finału. Także Kasia zbliżała się już do końca, czuła że dzika fala najlepszego orgazmu, jaki kiedykolwiek miała wkrótce nią wstrząśnie.

Mężczyzna nagle przerwał wyszedł, z kobiety, Andżelika położyła się teraz przodem do Katarzyny, opuściła nogi na podłogę i rozstawiła szeroko uda, by studentka mogła obserwować jak bawi się swoją „muszelką”. Miron zszedł z łóżka, pieszcząc spokojnie swą pałę, Zaintrygowana Kasia wciąż obserwowała zbliżającego się w jej kierunku mężczyznę, naglę fala nieziemskiej rozkoszy przeszła przez jej organizm, niesamowity orgazm niemal zupełnie ją obezwładnił. Mężczyzna stanął tuż przed wijącą się z podniecenia studentkom i paroma szybkimi ruchami doprowadził się do wytrysku, jasna sperma poszybowała na Katarzynę, perliste krople oblewały jej uda, suknię i twarz. Także Andżelika już dłużej nie wytrzymała jęknęła przeciągle pod wpływem orgazmu.

Wszyscy troje dyszeli ciężko ich spocone ciała wciąż jeszcze dochodziły do siebie po wspaniałej rozkoszy. Mężczyzna podniósł z podłogi szlafrok i narzucił na siebie. Andżelika zabrała swoją sukienkę, podeszła do Katarzyny, ujęła twarz dziewczyny w dłonie i roztarła spermę kochanka po jej policzkach i ustach. Studentka nie protestowała, wciąż jeszcze była oszołomiona orgazmem, jej piersi falowały pod wpływem głębokich wdechów.

- Byłaś wspaniała – szepnęła Andżelika i pocałowała Kasię czule w czoło.

Następnie kobieta wzięła swoje rzeczy, ujęła pod ramię Mirona i ruszyli w stronę wyjścia. Na odchodne rzuciła jeszcze studentce kluczyki od kajdanek.

- Miłych słów słodziutka – powiedziała i obydwoje opuścili pokój.

Dziewczyna wzięła klucze i pośpiesznie uwolniła się z bransoletek. Kiedy już była bezpieczna rozejrzała się po pomieszczeniu, odgarnęła do tyłu swe włosy. Wszystko wokół wciąż jeszcze pachniało wonią seksu, była wściekła na samą siebie, że dała się uwieść tym dwojgu, że to co przed chwilą zaszło sprawiło jej tyle przyjemności.

Podbiegła do drzwi, zamknęła zamek, obejrzała dokładnie pokuj, w poszukiwaniu tajnego przejścia, nic takiego jednak nie znalazła, w końcu zmęczona położyła się na posłaniu. Nie rozebrała się nawet, leżała się w tym, co miała na sobie, pościel wciąż pachniała podnieceniem i seksem. Dziewczyna wtuliła głowę w poduszkę.

- Co za popaprani ludzie – westchnęła – jutro z samego rana zabieramy się stąd.

Zmęczona nadmiarem wrażeń usnęła.

Tej nocy nie spała zbyt dobrze. Śniło jej się, że leżała na pościeli, okno jej pokoju było otwarte na oścież. W pomieszczeniu zrobiło się przenikliwie zimno. Opatuliła się kocem, i przewróciła na drugi bok, ciągle czuła chłód. Wstała wreszcie, podeszła do parapetu, popatrzyła w niebo, srebrna tarcza księżyca lśniła roztaczając swą poświatę na zarośla, drzewa i krzaki. Zamknęła okno i wróciła do łóżka. Opatuliła się dokładnie i odwróciła na bok. Już przysypiała, kiedy spostrzegła kogoś czającego się w kącie. Zerwała się natychmiast.

- Kto tu jest? – zawołała.

Zapaliła lampkę, nerwowo rozejrzała się po pokoju, nikogo nie było widać. Zgasiła światło i położyła się. Znowu usłyszała jakiś szelest, poderwała się, przy oknie spostrzegła dwie postacie, oświetlone słabą łuną księżyca. Na stoliku, przy łóżku stały jakieś naczynia wypełnione maziajowatymi substancjami, wydzielającymi dziwny, delikatny aromat. Cały pokuj był inny, przystrojony kwiatami, łanami zbóż, oświetlony płomieniami świec, wydzielającymi delikatną, rozmywającą kontury mgłę Katarzyna nie wiedziała skąd one się wzięły. Nie widziała gości wyraźnie, ale sylwetki wskazywały na to, że były to kobiety. Nieznajome ruszyły do niej, obydwie były niemal zupełnie nagie, ich ciała ozdobione były wzorami ornamentu, oplatającymi ręce, uda, piersi. Miały długie, niemal do ziemi, jasne włosy i szare, błyszczące w ciemności oczy. Cieniutkie opaski okalały ich biodra. Kasia zerwała się z posłania, lecz kobiety natychmiast ją pochwyciły i błyskawicznie przyparły z powrotem do łóżka, trzymając za ręce i nogi. Nieznajome wydawały się drobne, nieco niższe od studentki, ale dysponowały niezwykłą siłą, jak na tak kruche istoty. Dziewczyna usiłowała wyrwać się im, lecz jej wysiłki spełzły na niczym. Napastniczki zerwały z niej sukienkę, potem stanik i majtki. Leżała rozebrana do rosołu, mocno trzymana przez dwie nagie kobiety i nic nie mogła zrobić.

- Puszczajcie – zawołała wierzgając nogami – kim wy jesteście?

Pytanie pozostało bez odpowiedzi, napastniczki wciąż robiły swoje, jedna z kobiet usiadła rozkrokiem na brzuchu dziewczyny trzymając jej ręce. Kasia poczuła na swojej skórze wilgoć kobiecego łona. Druga nieznajoma rozstawiła jej nogi dziewczynie i zaczęła wodzić delikatnie palcami po udach i wzgórku łonowym. Przez ciało studentki przebiegł dreszcz, była przerażona, a jednocześnie czuła wzmagające się podniecenie.

Pierwsza z napastniczek skrępowała jej ręce za głową. To było niesamowite, tak drobna istota zdołała utrzymać jedną dłonią jej oba nadgarstki. Dziewczyna szarpała się, ale nie była w stanie uwolnić rąk. Druga z kobiet zaczęła pocierać cipkę dziewczyny. Drażniona delikatnie szparka Kasi znowu robiła się mokra, nie chciała by tak się działo, jednak nic na to nie mogła poradzić. Nieznajome wzięły ze stolika czary z tajemniczymi barwnikami i zaczęły delikatnie rozcierać substancje na skórze studentki. W pokoju unosił się niesamowity, przyjemny, budzący zmysły aromat olejków, zawartych w farbkach. Woń mazideł mieszała się zapachem potu tworząc dziwny zmysłowy zapach, który powodował u dziewczyny obezwładniające odprężenie. Przestała się już rzucać, otępiało poddawała się zabiegom napastniczek. Kobiety delikatnie wcierały barwniki w jej ramiona, piersi, uda. Katarzyna poczuła nagle ciepły, wilgotny, przyjemny oddech na swoich wargach sromowych. Jedna z napastniczek delikatnie pocałowała ją tam na dole, tak, jakby pieściła jej usta, studentka rozłożyła nogi najszerzej jak umiała. Jej zmysły szalały, od niezwykłego zapachu, jaki otaczał cały pokój, nieznajoma wsunęła wszystkie palce w cipkę dziewczyny, delikatnie, ale stanowczo wpychała rękę w jej wnętrze. Kasia jęknęła, drobniutka dłoń wypełniła mokrą norkę, było jej naprawdę dobrze. Napastniczka swą pieszczotą sprawiała dziewczynie wielką rozkosz.

- Jest gotowa – powiedziała kobieta.

- Zostawcie więc ją – rozkazał dźwięczny męski, przyjemny głos.

Kobiety posłuchały natychmiast rozkazu. Uwolniły Katarzynę i zeszły z łóżka. Dziewczyna podniosła głowę, w drugim końcu pokoju czaił się ktoś jeszcze. Nieznajomy ruszył w kierunku studentki, poruszał się szybko, płynnie z nadnaturalną, kocią zwinnością. Zatrzymał się tuż przed posłaniem. Kasia patrzyła na niego z zainteresowaniem, podnieceniem i lękiem. W delikatnym, srebrzystym świetle księżyca stał wysoki, barczysty mężczyzna o długich, kręconych włosach, koloru słomy i stalowych, przenikliwych oczach. Ciało nieznajomego, tak, jak i kobiet pokrywały misternie wymalowane wzory, ornament zaczynał się na twarzy, ciągnął przez szyję, kark do ramion i rąk, oplatał klatkę piersiową i brzuch. Biodra przybysza okrywała przepaska, do której przytroczony był kawałek materiału, zasłaniający penisa. Po za nią mężczyzna nie miał na sobie nic.

- Musisz wybaczyć moim driadom – powiedział – czasem bywają nadgorliwe w wykonywaniu mych poleceń.

Nieznajomy okrążył łóżko i stanął nad Katarzyną, dziewczyna nie wiedziała, co tak na prawdę sprawiało, że nie próbowała krzyczeć: lęk, czy też podniecenie. Jej oddech był płytki, niespokojnie i zwierzęco dziki. Całe ciało tańczyło w rytm wciąganego i wypuszczanego powietrza, czekało, na wciąż nowe, intensywne doznania.

- Kim jesteście? – wymamrotała leniwie.

- Jestem tym, który daje rozkosz – rzekł przybysz – obdarowuję mocom, rozniecania żaru i pożądania.

Mężczyzna przysiadł na łóżku, czule objął głowę dziewczyny, kiwną ręką w zapraszającym geście na swoje driady. Kobiety posłusznie podeszły do swego pana, jedna usiadła za nim, przylgnęła do pleców piersiami, jej dłonie krążyły po jego brzuchu i klatce piersiowej. Druga driada klęknęła pomiędzy nogami mężczyzny, podwinęła przepaskę i ujęła w drobną dłoń wielkiego penisa, wpierw jeździła palcami po nim delikatnie, w górę i w dół. Kiedy członek zaczął się podnosić, zanurzyła jego główkę w ustach. Kasia spokojna, rozluźniona leżała w obgięciach nieznajomego, spod przymrużonych powiek przyglądała się zabiegom kobiety. Widok ogromnego penisa, w całości wypełniającego usta tej drobnej driady był dla studentki rozkoszny zniewalający.

- Wystarczy – powiedział krótko mężczyzna.

Driady posłuchały polecenia, obydwie puściły swego pana, wstały z posłania i stanęły przy łóżku.

Mężczyzna popatrzył w oczy Katarzyny.

- Czas – szepnął – by zakosztować ciepła twojego wnętrza.

Przybysz usiadł między udami dziewczyny, rozstawił jej nogi szeroko, wsunął dłoń w jej krocze. Kasia jęknęła, wyprężyła się jak struna. Mężczyzna przyłożył rękę, mokrą od jej soków, do nosa, następnie oblizał palce.

- Jesteś gotowa – rzekł.

Zadarł następnie nogi dziewczyny na ramiona, nakierował swojego członka na wilgotną norkę i pchnął, dziko gwałtownie. Dziewczyna westchnęła, wyprężyła się, nieznajomy wchodził w nią po samą nasadę wielkiego fallusa wypełniając do końca jej grotę. Katarzyna czuła się wspaniale mężczyzna miał niesamowitego członka, posługiwał się nim umiejętnie, każde kolejne pchnięcie docierało do wszystkich czułych punktów jej wnętrza. Wzbudzając niesamowite impulsy nerwowe, które dochodząc do mózgu, powodowały ogromną rozkosz. Jeszcze nigdy nie było jej tak dobrze, z żadnym facetem nie przeżyła czegoś takiego, rozchyliła uda najszerzej jak zdołała i równo miarowo poruszała biodrami ściskając mięśnie pochwy, tak by doznania były silniejsze. Jęczała jak nigdy wcześniej, nie przejmując się tym, że ktoś ją może usłyszeć. Wiedziała, że szczyt jest już blisko, kolejne pchnięcia były coraz dziksze, szybsze ostrzejsze, impulsy rozkoszy częściej docierały do mózgu aż w końcu przyszedł upragniony szczyt. Dziewczyna wstrzymała oddech, jej puls był niezwykle szybki, ciśnienie wyższe niż kiedykolwiek. Gwałtowne skurcze pochwy przyniosły jej gorącą falę uniesienia, rozkoszy dając niesamowity orgazm.

Nieznajomy wyciągnął swego członka, kilkoma szybkimi ruchami ręki doprowadził do wytrysku. Ogromny ładunek białego nektaru oblał brzuch i piersi dziewczyny. Kasia chciwie rozcierała spermę po swoim ciele wijąc się przy tym rozkosznie.

Mężczyzna uklęknął na łóżku, wciąż trzymał dłonią sterczącego, mokrego od nasienia i kobiecych soków członka. Studentka podczołgała się do swojego partnera, chwyciła jego lśniącą lance i zanurzyła w ustach, chciwie zlizując każdą kroplę nektaru. Nigdy wcześniej nie odważyła się na coś takiego, myśl o tym by wziąć do buzi penisa była dla niej odpychająca, niemal obrzydliwa. Teraz lubieżnie ssała członka nieznajomego mężczyzny, jakby chciała z niego wyssać wszystkie soki.

Przebudziła się rano, była odprężona i wypoczęta, między nogami wciąż czuła wilgoć, przeciągnęła się leniwie. W głowie kołatało jej niesamowite wspomnienie z nocnych wydarzeń. Usiadła na łóżku, rozejrzała się po pokoju, nie było śladu po nocnych gościach, ani wzorów, wymalowanych tajemniczymi barwnikami na jej ciele. Pokuj wyglądał tak, jak poprzedniego wieczora. Świece, kwiaty i łany zbóż, wszystko zniknęło.

- To był sen – westchnęła – tylko sen.

Dziewczyna, wyślizgnęła się spod narzuty, zerwała się z łóżka, byłą pewna, że ową, niezwykłą marę senną wywołały wydarzenia poprzedniego wieczora. Odetchnęła z ulgą.

Coś było jednak nie w porządku, studentka zorientowała się, że jest naga, a doskonale pamiętała, że poprzedniego wieczora, położyła się spać w ubraniu. Suknia i bielizna, którą pożyczyła od Deidry gdzieś przepadły, ktoś więc musiał odwiedzić ją tej nocy, rozebrać i ułożyć pod przykryciem. Nie wiedziała, jakim cudem niczego nie zauważyła. Dziewczyna zaczęła rozglądać się po pokoju, jej ubrań także nigdzie nie było. Podeszła do szafy i otworzyła ją, stary mebel zionął pustką. Katarzyna była naga nie miała w co się ubrać. Ściągnęła z łóżka narzutę i owinęła się w nią. Podeszła do drzwi, nacisnęła klamkę. Zamek był zatrzaśnięty, lecz nigdzie nie było klucza.

- Wypuśćcie mnie – zawołała waląc rękoma w drzwi.

Nikt nie odpowiedział. Studentka, szukając drogi ucieczki podeszła do okna, odkryła zasłonę, za szybą zobaczyła stalową, misternie ukutą kratę. Usiadła na łóżku, była zamknięta w tym pomieszczeniu i bezradna.

- Cholera – westchnęła – w co myśmy się wpakowały?

...
Zgłoś jeśli naruszono regulamin