My�la�em, �e ju� nie b�dzie nic bardzie straszniejszego od tego co jej zrobi�em. A jednak, musia�em j� rani� za ka�dym razem gdy dotyka�em Annabeth. Musia�em j� ca�owa�. Ch�tnie bym jej przywali�.. Siedzia�em z Annabeth na ��ku. Widzia�em jak Ev idzie do �azienki i si� w niej zamyka. S�ysz� jak szlocha. Przenikam do jej umys�u. Chc� si� upewni� �e nic jej nie jest. Mam nadziej�, �e to jej nie zrobi krzywdy. Widz� jej oczami. Siedzi na pod�odze pod umywalk�. Ma g�ow� schowan� mi�dzy nogami. Ko�ysze si� w prz�d i w ty�. -Seth. Poca�uj mnie.-zerkam na Annabeth. Musz� to zrobi�. Przysuwam si� do niej powoli i ca�uje j� w usta. S� ciep�e i delikatne. Ale to nie to samo co ca�owanie Ev. J� kocham, a Annabeth nienawidz�. Annabeth rzuca si� na mnie i wpycha mi j�zyk do ust. Ca�uje mnie nami�tnie. Czuj� si� dziwnie. Siedz� z roz�o�onymi r�kami i rozgl�dam si� po pokoju gdy ona mnie ca�uje. Nagle z �azienki wychodzi Ev i widzi co robimy. Nie mog� odepchn�� Annabeth. Ale zerkam na Ev z b�lem. �eby si� tylko zorientowa�a, �e to nie ja tego chce. Patrzy na mnie i �za sp�ywa jej po policzku. Wysy�am jej obraz naszego drzewa. Pr�buje jej jako� pokaza� �e nadal j� kocham. Ona tylko potrz�sa g�ow� i wybiega z pokoju. Odpycham Annabeth. -Jeste� zadowolona?!-prawie warcz� na ni�. -Ale� oczywi�cie. Nigdy nie by�am taka zachwycona. Przez reszt� dnia siedzia�em w sypialni z ni�. Ev nie by�o w domu. Wiedzia�em �e jest nad jeziorem. Na dodatek sama. Nie, chwila. Siedzi z Natalie i Damenem. Damen nie wie wie jak to wyt�umaczy�. Siedzi obok Natalie i obejmuje j� w pasie kiedy Ev im wszystko t�umaczy. Natalie podchodzi do niej i j� przytula. -B�dzie dobrze. Musi by� jakie� wyja�nienie. Tak jasne. Tylko jak maj� to wszystko odkry�?! Jeszcze nigdy nie by�em tak z�y. Rozbi�em wszystkie lustra jakie posiada�em w domu. Nie mog�em na siebie patrze�. W si�owni rozerwa�em wszystkie worki treningowe. Przez ca�y wiecz�r Ev by�a z Damenem i Natalie. Teraz jest ju� w domu. Omija szerokim �ukiem Annabeth. Po�o�y�a si� w pokoju go�cinnym i zasn�a. Chwila! Mog� skontaktowa� si� z ni� w �nie! Annabeth nie wie o naszym po��czeniu. K�ad� si� do ��ka. B�d� m�g� jej wszystko wyt�umaczy�. Ev by�a na pustyni. Wygl�da�a jakby sz�a tydzie�. S�o�ce pra�y�o piasek pod jej stopami. Na g�owie mia�a turban zrobiony z bluzki. Jej usta by�y bia�e, od braku wody. Musz� co� zrobi�. Wiem! 200 metr�w od niej pojawi�a si� ma�a ceglana chatka. -Mam nadziej� �e to nie fatamorgana. Oby by�o tam troch� wody. Przy�pieszy�a kroku. Po paru minutach znalaz�a si� przed drzwiami. Zapuka�a trzy razy. Podbieg�em do drzwi i otworzy�em je. Widzia�em zaskoczenie w jej oczach i b�l. -Daj mi spok�j..-wesz�a przez drzwi tr�c�c mnie ramieniem. Nic jej si� nie sta�o. �yje.. wi�c mog� z ni� si� tu kontaktowa�. Podszed�em do niej i chwyci�em j� za ramiona. -Ev, s�uchaj mnie! To nie moja wina. Ta suka doda�a co� do tej lemoniady. Nie mog� si� do ciebie odzywa�. Bo sprawia Ci to b�l, tak wtedy rano. Nie mog� Ci� dotkn�� bo ci� to zabije. I nie mog� jej niczego odm�wi� bo zrobi ci krzywd�! Kocham ci�, s�yszysz? nigdy �wiadomi bym ci� nie skrzywdzi�-unios�em jej brod� i spojrza�em jej w oczy.-Musisz znale�� jaki� spos�b na to.. tylko ciebie kocham. �zy sp�ywaj� jej po policzku. -Seth..-rzuci�a mi si� w ramiona.-..my�la�am �e masz mnie ju� do��, �e straci�e� g�ow� dla Annabeth. Te� ci� kocham. Postaram si� to naprawi�. -Simon ci pomo�e. Zabierze ci� ze sob�. Pomo�e ci znale�� rozwi�zanie. Trzymaj si� go. Musi Ci� chroni�. Do twoich urodzin zosta�y zaledwie 2 tygodnie..-nadszed� czas �eby jej powiedzie�.. -Czekaj, a co moje urodziny maj� z tym wszystkim wsp�lnego? -Za ka�dym razem gdy si� rodzi�a� zosta�a� zabita zanim uko�czy�a� 18 lat. Tym razem tak nie b�dzie. Simon Ci pomo�e, ochroni ci�. -A co z tob�? Czy to nie ty masz mnie chroni�? -Tak. Ja te� ale jak na razie jest to niemo�liwe. Westchn�a. Wtuli�a si� moj� pier�. -Przepraszam ci� za dzisiaj i za to co b�dzie si� dzia�o. Na prawd� nie mam wyboru. -Ech.. dobrze, ale nie oczekuj �e nie b�dzie mnie to rani�. Chwyci�em jej d�o�. -Evelin.. przysi�gam ci wieczne oddanie. Tobie i tylko tobie. Kocham cie. -Seth.. ja ciebie te� kocham.-poca�owa�a mnie rozpaczliwie ale nami�tnie. Wzi��em j� na r�ce i posadzi�em sobie j� na biodrach. Zaplot�a nogi wok� mojej talii. Ca�owa�em j� delikatnie, nami�tnie. Po�o�yli�my si� na ��ku. Dotyka�em jej. Pie�ci�em jej cia�o. Tak bardzo za tym t�skni�em. Mimo �e min�� tylko jeden dzie�. Zdj�a swoj� bluzk�. Na jej ramionach zauwa�y�em siniaki. -Co ci si� sta�o? -Co? Gdzie? Nie wiem. Nie mia�am ich wcze�niej. Poca�owa�em je. Zdj��em swoj� koszulk� i po�o�y�em si� delikatnie na Ev. Ca�owa�em ca�e jej cia�o. Szyj�, barki, piersi, brzuch. Zrzucili�my z siebie wszystkie rzeczy. Le�eli�my tak przez ca�y nasz sen. -Te siniaki.. prawdopodobnie s� od mojego dotyku. Jak si� obudzisz pewnie b�dzie ci� wszystko bola�o. Nie wykluczam �e te� nie b�dziesz posiniaczona. -Warto by�o..-poca�owa�a mnie w obojczyk. -Ech.. powiedz Simonowi �eby da�a ci moje �zy. Wylecz� ci�.-poca�owa�em j� w czo�o.-Pora si� budzi�. A i s�uchaj, nie chc� �eby� na to wszystko patrzy�a. Id� pod drzewo. Zabierz ze sob� Damena, Natalie i Simona.-spojrza�em jej w oczy.- przepraszam Ev.. kocham Ci�. -To nie twoja wina.. ja ciebie te� k.. Znikn�a. Ju� si� obudzi�a. Le�� jeszcze chwil�. Pora �ebym ja te� si� obudzi�. Musz� wszystko wyja�ni� Simonowi..
EleeRose