ŚW. SYLWESTER PAPIEŻ.doc

(55 KB) Pobierz
LEGENDA NA DZIEŃ ŚW

LEGENDA NA DZIEŃ ŚW. SYLWESTRA PAPIEŻA

31 grudnia

 

Papież Sylwester I [315-335] rządził Kościołem istotnie za czasów Konstantyna Wielkie­go, którego partnerem czyni go legenda, ale objął rządy już po wydaniu edyktu tolerancyjnego w Mediolanie [r. 313] i nie on był tym, który ochrzcił Konstantyna. Ten ostatni mianowicie przyjął chrzest dopiero na łożu śmierci w r. 337, a wiec kiedy Sylwester już nie żył. Jakub de Voragine zna też inną, bardziej zbliżoną do prawdy historycznej wersję jego nawrócenia i przytacza ją w legendzie na dzień znalezienia Krzyża świętego [Złota legenda-, rozdz. LXVIII], raczej jednak skłonny jest dawać wiarę tej, którą przytaczamy poniżej. Opowiadania o dyspucie z Żydami i o smoku są oczywiście czystym zmyśleniem.

Choć pozbawiona oparcia źródłowego zawiera jednak legenda o św. Sylwestrze kilka bardzo pięknych momentów. Konstantyn rezygnujący z rzekomo uzdrawiającej kąpieli w krwi małych dzieci [motyw ten powraca w krótkiej scenie Faraona B. Prusa] i spotykająca go za to nagro­da - zaakcentowanie w historii o byku prawdy, że wszechmoc Boża przejawia sie w dawaniu życia, a nie w zabijaniu - scena, w której trzej duchowni schodzą bez trwogi do jaskini okro­pnego smoka - żywo przemawiają do czytelnika i znajdują u niego bardzo naturalny oddźwięk. Sympatyczny i pozbawiony wszelkiego ciasnego religianctwa jest też szacunek, z jakim le­genda mówi o mędrcach pogańskich Kratonie i Zenofilosie, którzy mieli być rozjemcami podczas dysputy Żydów z chrześcijanami. Opowiadanie Złotej legendy opiera się prawdo­podobnie na niezmiernie popularnych w średniowieczu Gęsta papieża Sylwestra [BHL nr 7725—42], znanych także z wersji greckiej [BHG nr 1631], z których czerpał również Jan z Mailly [Dondaine, s. 78-83], tak że opowiadania obu tych autorów w wielu miejscach po­krywają się niemal dosłownie.

Sylwester miał matkę imieniem Justa, która istotnie była kobietą sprawiedliwą [1]. Wychowywany przez kapłana Cyrynusa praktykował szczególnie cnotę gościnności. Przyjął do swego domu pewnego dobrego chrześcijanina, imieniem Tymoteusz, którego wszyscy wypędzali z obawy przed prześladowaniem. Ów Tymoteusz przez rok i trzy miesiące wytrwale głosił wiarę Chrystusową, aż wreszcie zdobył palmę męczeństwa. Otóż prefekt Tarkwinrusz przypuszczając, że Tymoteusz pozostawił wielkie bogactwa, zażądał od Sylwestra pod groźbą śmierci, aby je wydał. Gdy zaś przekonał się, że Tymoteusz istotnie nie posiadał owych bogactw, rozkazał Sylwestrowi złożyć ofiary bożkom; gdyby zaś tego nie uczynił, miał być następnego dnia poddany różnego rodzaju torturom. Wtedy Sylwester
rzekł mu: Głupcze, tej nocy umrzesz i doświadczysz wiecznych mąk;
a czy będziesz chciał, czy też nie, poznasz, że Bóg, którego my czcimy, jest prawdziwym Bogiem. Wtedy Tarkwiniusz wtrącił go do więzienia, a sam udał się na ucztę. Podczas jedzenia jednak ość ryby utkwiła mu w przełyku i w żaden sposób nie mógł jej ani wyrzucić, ani połknąć.
O północy zmarł i wśród płaczu złożony został w grobie. Sylwester zaś wyszedł z więzienia ku ogólnej radości, ponieważ kochali go ogromnie nie tylko chrześcijanie, ale i poganie. Odznaczał się bowiem anielskim wy­glądem, piękną mową, czystością życia, świątobliwością uczynków, trafnością rad, wiarą prawdziwie katolicką, cierpliwością pełną nadziei, szczo­drością w miłosierdziu.

Dlatego też po śmierci Melchiadesa, biskupa Rzymu, Sylwester, cho­ciaż wzbraniał się usilnie, został przez cały lud wybrany najwyższym kapłanem. Miał on spis wszystkich wdów, sierot i biedaków i zaspokajał wszelkie ich potrzeby. Zarządził również, że w środę, piątek i sobotę należy zachowywać post, czwartek zaś powinien być obchodzony jak nie­dziela. Gdy greccy chrześcijanie twierdzili, że raczej sobota niż czwartek winna być dniem świętym, dowodził, że jego zarządzenie jest słuszne, a to dlatego, że z jednej strony tradycja apostolska je popiera, a z drugiej w sobotę winniśmy opłakiwać pogrzeb Pański. Na to oni powiedzieli: Jedna tylko w roku jest sobota pogrzebu Pańskiego i wtedy należy zacho­wać post. A na to Sylwester: Tak jak każda niedziela jest dniem chwały Zmartwychwstania, tak każda sobota jest tym dniem, w którym pogrze­bano Pana. Ustąpili mu więc w sprawie soboty, ale gwałtownie spierali się z nim o czwartek twierdząc, że nie powinien on być dniem uroczystym dla chrześcijan. Sylwester zaś w trojaki sposób wykazał znaczenie tego dnia jako świątecznego: w dniu tym Pan wstąpił do nieba, we czwartek również ustanowił sakrament swego Ciała i Krwi, a wreszcie w dniu tym Kościół świeci oleje święte. Wszyscy zgodzili się z tymi jego wywodami.

Gdy Konstantyn zaczął prześladować chrześcijan, Sylwester uszedł z Rzymu i przebywał wraz ze swym duchowieństwem na pewnej górze. Samego zaś Konstantyna spotkała słuszna kara za jego okrutne prześlado­wania: zapadł bowiem na nieuleczalną chorobę trądu. Wówczas za radą pogańskich kapłanów sprowadzono trzy tysiące dzieci, które miały być zabite, aby Konstantyn mógł wykąpać się w ich świeżej, ciepłej krwi. Gdy jednak udawał się na miejsce, gdzie miano mu przygotować tę kąpiel, zabiegły mu drogę matki dzieci przeznaczonych na zabicie, wszystkie z rozpuszczonymi włosami, rozpaczliwie krzycząc i płacząc. Wzruszony do łez Konstantyn rozkazał zatrzymać swój wóz i wstawszy powiedział: Słuchajcie mnie, książęta, rycerze [2] i cały ludu dokoła! Dostojeństwo państwa rzymskiego ma swoje źródło w przestrzeganiu sprawiedliwości [3], która dała też początek ustawie, aby śmiercią karany był ten, kto by nawet w czasie wojny zabił jakieś dziecko. Cóż by to więc było za okrucieństwo, gdybyśmy z naszymi dziećmi robili to, czego nawet w stosunku do wrogów zabraniamy? Cóż nam pomogą zwycięstwa nad barbarzyńcami, jeśli nas samych pokona nasze własne okrucieństwo? Zwycięstwo bowiem nad obcymi narodami dowodzi siły ludzi walczących, zwycięstwo zaś nad wadami i grzechami daje miarę zalet charakteru. W tym pierwszym wy­padku jesteśmy silniejsi od naszych przeciwników, a w drugim mocniej­si jesteśmy od samych siebie. Kto zaś w takiej walce zostanie pokonany, odniesie zwycięstwo, choć jest zwyciężony; zwycięzca bowiem po zwy­cięstwie zostaje zwyciężony, jeśli niesprawiedliwość pokona sprawiedliwość. Niechaj zatem w tej walce zwycięży sprawiedliwość, bo łatwo możemy odnieść zwycięstwo nad wszystkimi przeciwnikami, jeśli nas samych zwy­cięży jedna tylko sprawiedliwość. Ten, kto okaże się sługą sprawiedli­wości, daje dowód, że jest panem wszystkiego. Lepiej zatem, abym ja umarł zachowawszy przy życiu niewinne dzieci, niż abym w okrutny spo­sób miał ocalić życie, tym więcej, że ocalenie jego nie jest pewne, a nato­miast pewne jest, że takie ocalenie jest okrucieństwem. Rozkazał więc, aby oddano dzieci matkom, dał im liczne dary i wiele wozów, tak że owe matki, które płacząc tam przybyły, teraz pełne radości wróciły do swoich domów. Sam zaś cesarz także powrócił do swego pałacu.

Następnej nocy ukazali mu się apostołowie Piotr i Paweł i rzekli doń: Ponieważ wzbraniałeś się rozlać krew niewinnych, Pan nasz Jezus Chry­stus posyła nas do ciebie, abyśmy ci wskazali sposób odzyskania zdrowia. Wezwij biskupa Sylwestra, który ukrywa się na górze Sirapte. On wskaże ci sadzawkę, w której zanurzywszy się trzykrotnie wyleczysz się całko­wicie z trądu. Ty zaś w ten sposób odwdzięczysz się Chrystusowi, że zburzysz pogańskie świątynie, odbudujesz Jego kościoły i na przyszłość staniesz się Jego wyznawcą.

Zbudziwszy się Konstantyn natychmiast wysłał żołnierzy do Syl­westra. Sylwester zaś na ich widok zrazu był przekonany, że wzywają go po palmę męczeństwa. Poleciwszy się więc Bogu i dodawszy odwagi to­warzyszom, nieustraszenie stawił się przed cesarzem. A Konstantyn rzekł mu: Bardzo się cieszę, że przybyłeś. Gdy zaś Sylwester nawzajem go pozdrowił, opowiedział mu dokładnie o swoim sennym widzeniu. Dopy­tywał się też, kim mogli być owi dwaj bogowie, którzy mu się ukazali; Sylwester jednak odpowiedział, że nie byli to bogowie, ale apostołowie Chrystusa. Następnie na prośbę cesarza rozkazał przynieść wizerunki apostołów; gdy cesarz ujrzał je, zakrzyknął: To są ci, którzy mi się ukaza­li ! Nauczył więc Sylwester cesarza prawd wiary, polecił mu pościć w ciągu jednego tygodnia i otworzyć wszystkie więzienia. A gdy cesarz wstąpił do wody, w której miał być ochrzczony, rozbłysła niezwykła światłość dokoła niego, a następnie wyszedł z niej oczyszczony mówiąc, że widział Chrystusa. W pierwszym tedy dniu po swoim chrzcie wydał cesarz prawo, na mocy którego Chrystus miał być czczony w Rzymie jako prawdziwy Bóg. Drugiego dnia postanowił, że kto by bluźnił przeciw Chrystusowi, będzie ukarany. Trzeciego - że ktokolwiek wyrządzi krzywdę chrześcija­ninowi, pozbawiony zostanie połowy swego majątku. Czwartego - że tak jak cesarz w Rzymie, tak biskup rzymski będzie miał władzę nad wszy­stkimi biskupami. Piątego - że ktokolwiek schroni się w kościele, będzie nietykalny. Szóstego - że nikt nie może zbudować kościoła w jakimś mieście bez pozwolenia swego biskupa. Siódmego dnia ustanowił dziesię­cinę z dóbr królewskich na budowę kościołów. Ósmego dnia cesarz udał się do kościoła Św. Piotra i z wielką skruchą wyznał swoje winy. Następ­nie ujął motykę i pierwszy wykopał dół na fundamenty w miejscu, gdzie miała stanąć nowa bazylika, oraz wyniósł na własnych barkach dwanaście koszy ziemi.

miast pewne jest, że takie ocalenie jest okrucieństwem. Rozkazał więc, aby oddano dzieci matkom, dał im liczne dary i wiele wozów, tak że owe matki, które płacząc tam przybyły, teraz pełne radości wróciły do swoich domów. Sam zaś cesarz także powrócił do swego pałacu.

Następnej nocy ukazali mu się apostołowie Piotr i Paweł i rzekli doń: Ponieważ wzbraniałeś się rozlać krew niewinnych, Pan nasz Jezus Chry­stus posyła nas do ciebie, abyśmy ci wskazali sposób odzyskania zdrowia. Wezwij biskupa Sylwestra, który ukrywa się na górze Sirapte. On wskaże ci sadzawkę, w której zanurzywszy się trzykrotnie wyleczysz się całko­wicie z trądu. Ty zaś w ten sposób odwdzięczysz się Chrystusowi, że zburzysz pogańskie świątynie, odbudujesz Jego kościoły i na przyszłość staniesz się Jego wyznawcą.

Zbudziwszy się Konstantyn natychmiast wysłał żołnierzy do Syl­westra. Sylwester zaś na ich widok zrazu był przekonany, że wzywają go po palmę męczeństwa. Poleciwszy się więc Bogu i dodawszy odwagi to­warzyszom, nieustraszenie stawił się przed cesarzem. A Konstantyn rzekł mu: Bardzo się cieszę, że przybyłeś. Gdy zaś Sylwester nawzajem go pozdrowił, opowiedział mu dokładnie o swoim sennym widzeniu. Dopy­tywał się też, kim mogli być owi dwaj bogowie, którzy mu się ukazali; Sylwester jednak odpowiedział, że nie byli to bogowie, ale apostołowie Chrystusa. Następnie na prośbę cesarza rozkazał przynieść wizerunki apostołów; gdy cesarz ujrzał je, zakrzyknął: To są ci, którzy mi się ukaza­li ! Nauczył więc Sylwester cesarza prawd wiary, polecił mu pościć w ciągu jednego tygodnia i otworzyć wszystkie więzienia A gdy cesarz wstąpił do wody, w której miał być ochrzczony, rozbłysła niezwykła światłość dokoła niego, a następnie wyszedł z niej oczyszczony mówiąc, że widział Chrystusa. W pierwszym tedy dniu po swoim chrzcie wydał cesarz prawo, na mocy którego Chrystus miał być czczony w Rzymie jako prawdziwy Bóg. Drugiego dnia postanowił, że kto by bluźnił przeciw Chrystusowi, będzie ukarany. Trzeciego - że ktokolwiek wyrządzi krzywdę chrześcija­ninowi, pozbawiony zostanie połowy swego majątku. Czwartego - że tak jak cesarz w Rzymie, tak biskup rzymski będzie miał władzę nad wszy­stkimi biskupami. Piątego - że ktokolwiek schroni się w kościele, będzie nietykalny. Szóstego - że nikt nie może zbudować kościoła w jakimś mieście bez pozwolenia swego biskupa. Siódmego dnia ustanowił dziesię­cinę z dóbr królewskich na budowę kościołów. Ósmego dnia cesarz udał się do kościoła Św. Piotra i z wielką skruchą wyznał swoje winy. Następ­nie ujął motykę i pierwszy wykopał dół na fundamenty w miejscu, gdzie miała stanąć nowa bazylika, oraz wyniósł na własnych barkach dwanaście koszy ziemi.

Gdy dowiedziała się o tym Helena, matka cesarza Konstantyna, prze­bywająca podówczas w Betanii [4], napisała do syna list, w którym po­chwalała jego wyrzeczenie się czci bóstw pogańskich, ale też surowo ga­niła go za to, że odrzuciwszy Boga żydowskiego, czci jak Boga ukrzyżo­wanego człowieka. W odpowiedzi cesarz prosił ją, aby sprowadziła ze sobą doktorów żydowskich, a on ze swej strony przeciwstawi im uczonych chrześcijańskich; niech w ich wzajemnej dyskusji okaże się, która wiara jest prawdziwa. Doszło tedy do spotkania Żydów i chrześcijan w Rzymie, a przybyło nań 75 biskupów i 220 rabinów żydowskich. Przywiodła także św. Helena ze sobą 161 największych uczonych między Żydami, pośród których dwunastu szczególnie wyróżniało się mądrością i wymową. Gdy więc Sylwester ze swymi księżmi i wymienieni Żydzi zebrali się u ce­sarza na dyskusję, za ogólną zgodą wybrano jako sędziów dwóch pogan, bardzo mądrych i szanowanych, imieniem Kraton i Zenofilus, którzy mieli wydać wyrok. Oni bowiem, choć poganie, byli jednak bardzo sprawiedliwi i rzetelni i nie pragnęli niczego na tej ziemi, mówiąc: Bogatym nie czyni człowieka pożądanie pieniędzy, lecz ich pogarda - i dlatego, gdy wypadło im być sędziami, nigdy nie brali żadnych podarunków. Chrześcijanie zaś i Żydzi zawarli między sobą taką umowę, że kiedy jeden z nich wstanie i będzie przemawiał, wówczas wszyscy inni będą milczeć [5].

Po tej przemowie Sylwestra wszyscy, tak cesarz i sędziowie, jak i Żydzi zgodnie wyrazili mu najgorętszą pochwałę. Wówczas oburzony dwunasty, imieniem Zambri, powiedział z wielkim niezadowoleniem: Dziwię się, że wy, tak mądrzy sędziowie, wierzycie tym wykrętnym słowom i do­chodzicie do wniosku, że rozum ludzki potrafi ogarnąć wszechmoc Bożą. Porzućmy już słowa, a przejdźmy do czynów! Jakże głupi są ci, którzy czczą Ukrzyżowanego! Ja zaś znam imię Boga wszechmocnego, którego mocy nie zniesie żaden kamień, ani usłyszeć go nie jest w stanie żadne stworzenie. A jeśli chcecie przekonać się, czy mówię prawdę, każcie przy­prowadzić do mnie jak najdzikszego byka; gdy w jego uszach zadźwięczy owo imię, byk natychmiast umrze. Na to rzekł Sylwester: A jakimże spo­sobem ty poznałeś to imię, nie słysząc go? Zambri jednak odpowiedział: Ty, wróg Żydów, nie poznasz tej tajemnicy. Sprowadzono więc bardzo dzikiego byka, którego stu silnych ludzi zaledwie mogło przyciągnąć, a gdy Zambri powiedział mu jakieś słowo do ucha, byk zaryczał, przewró­cił oczyma i padł martwy. Wtedy zakrzyknęli z tryumfem Żydzi i po­częli drwić z Sylwestra. Ale Sylwester rzekł: Nie wypowiedział on imienia Boga, ale wezwał najgorszego z szatanów. Mój Bóg, Jezus Chrystus, hie tylko uśmierca żywych, ale wskrzesza umarłych. To lwy, węże i dzikie zwierzęta umieją zabijać, a nie potrafią wskrzeszać. Jeśli więc on chce, abym uwierzył, że to nie było imię szatana, niech je znowu wypowie, aby wskrzesił byka, którego zabił. Albowiem napisane jest o Bogu: Ja zabiję i ja ożywię [6]. Jeśli więc tego nie uczyni, to bez wątpienia wezwał imienia szatana, który może zabić żyjącego, ale nie potrafi wskrzesić zmarłego. A gdy sędziowie nakłaniali Zambriego, aby wskrzesił byka, ów odrzekł: Niechże Sylwester wskrzesi go w imię Jezusa z Galilei, a wszyscy w Niego uwierzymy. Bo chociażby nawet mógł latać na skrzydłach, to jednak tego nie dokona. Wszyscy Żydzi zatem obiecali, że uwierzą, jeśli Sylwester wskrzesi byka. Wówczas Sylwester odmówiwszy modlitwę rzekł, pochy­lając się do ucha byka: Ty, który nosisz imię przekleństwa i śmierci, wyjdź na rozkaz Pana naszego Jezusa Chrystusa, w imię którego powiadam ci, byku: Wstań i odejdź spokojnie do swego stada. I od razu byk podniósł się i z całym spokojem odszedł. Wtedy królowa [7], Żydzi, sędziowie i wszyscy pozostali, razem około 3 tysięcy mężów, nawrócili się na wiarę katolicką.

Po kilku dniach jednak kapłani pogańscy przybyli do cesarza i rzekli: Najświętszy cesarzu, od dnia, w którym przyjąłeś wiarę Chrystusową, smok mieszkający w jaskini zabija co dzień swym oddechem więcej niż trzystu ludzi. Gdy Konstantyn szukał rady u Sylwestra, ów rzekł mu: Pokaż mi choć jednego chrześcijanina wśród tych zabitych. Na to oni: Jeśli on nie zabija chrześcijan, to zejdź do niego i spraw to w imię twego Boga, aby nas nie zabijał, a wtedy uwierzymy w Niego. Wobec tego Syl­wester rzekł: Ja przez zasługi Chrystusa powstrzymam go od wszelkich napaści. Kapłani tedy obiecali, że uwierzą, jeśli on tego dokona. Gdy zaś Sylwester modlił się, ukazał mu się św. Piotr i powiedział: Zejdź spokojnie do smoka wraz z dwoma kapłanami, których masz przy sobie, a gdy przy-będziesz do niego, przemów do niego w te słowa: Pan nasz, Jezus Chrystus, zrodzony z Dziewicy, ukrzyżowany i pogrzebany, który zmartwychwstał i siedzi po prawicy Ojca, przybędzie tu, aby sądzić żywych i umarłych. Ty zaś, szatanie, oczekuj Go w tej jaskini, dopóki nie przybędzie. Następ­nie zwiążesz paszczę jego nicią i zapieczętujesz pierścieniem, na którym jest znak krzyża. Później wrócicie do mnie zdrowi i nietknięci spożywać będziecie chleb, który ja wam przygotuję. Zeszedł tedy Sylwester z dwoma kapłanami do jaskini po stu pięćdziesięciu stopniach niosąc dwie latarnie. Ujrzawszy smoka wypowiedział owe słowa i, tak jak mu to rozkazano, związał jego paszczę syczącą i świszczącą. Wracając napotkał dwóch czarno­księżników, którzy wprawdzie poszli za nim, aby zobaczyć, czy potrafią zejść aż do smoka, ale porażeni jego oddechem leżeli na wpół martwi. Sylwester jednak wyprowadził ich ze sobą zdrowych i nietkniętych, a oni natychmiast wraz z wielkim tłumem pogan nawrócili się. W ten sposób naród rzymski uwolniony został od podwójnej śmierci: czci diabła i tru­cizny smoka.

Św. Sylwester zaś, czując zbliżającą się śmierć, dal jeszcze duchowień­stwu trzy rady: aby się wzajemnie miłowali, kościołami swymi troskliwie kierowali i strzegli trzody swej od ukąszeń wilków [8]. Później spokojnie zasnął w Panu około roku Pańskiego 320 [9].

 

...
Zgłoś jeśli naruszono regulamin