Cierpienia młodego Wertera- Goethe J W.txt

(222 KB) Pobierz
tytu�: "Cierpienia m�odego Wertera"
autor: Johann Wolfgang Goethe
  Prze�o�y�: Leopold Staff

Warszawa 1993



  Czego tylko dowiedzie� si� mog�em o dziejach
  biednego Wertera, zebra�em pilnie i podaj� wam
  tutaj - i wiem, �e b�dziecie mi wdzi�czni. Nie
  mo�ecie odm�wi� jego duchowi i charakterowi
  podziwu i mi�o�ci, a jego losom �ez.
  A ty, dobra duszo miotana tymi samymi uczuciami
  co on, czerp pociech� z jego cierpie� i pozw�l
  ksi��eczce tej zosta� twym przyjacielem, je�li
  skutkiem losu lub w�asnej winy nie mo�esz znale��
  bli�szego.




Ksi�ga pierwsza

  Takiej mi�o�ci ka�dy m�odzian czeka,
  tak by� kochana chce ka�da dziewczyna;
czemu� w naj�wi�tszym z pop�d�w cz�owieka
  tkwi tak straszliwego cierpienia przyczyna?



4 maja 1771

  Jak�e rad jestem, �e wyjecha�em! Najdro�szy przyjacielu, czym�e jest serce ludzkie! Opu�ci� ciebie, kt�rego tak
kocham, z kt�rym nieroz��czny by�em, i radowa� si�! Wiem, �e mi przebaczysz. Czy� wszystkie inne me zwi�zki nie by�y jakby wyszukane przez los po to, by niepokoi� takie serce jak moje? Biedna Eleonora! A jednak by�em niewinny. Czy�
to moja wina, �e kiedy przekorne wdzi�ki jej siostry sprawia�y mi mi�� rozrywk�, w biednym sercu zrodzi�a si� nami�tno��! A jednak - czy� jestem zupe�nie niewinny? Czy� nie
podsyca�em jej uczu�, czy� nie zachwyca�em si� tymi na
wskro� szczerymi przejawami natury, kt�re tylekro� pobu-
dza�y nas do �miechu, cho� by�y tak ma�o �mieszne?
Czy�em nie... Ach, czym�e jest cz�owiek, by �mia� si�
skar�y�! Przyrzekam ci, drogi przyjacielu, �e si� poprawi�, �e nie b�d� ju� prze�uwa� tej odrobiny z�a, kt�rej los nam udziela, jak to czyni�em zawsze. B�d� u�ywa� tera�niejszo�ci i niech si� stanie przesz�o�ci�, co min�o. Zapewne masz
s�uszno��, najdro�szy: by�oby mniej cierpie� w�r�d ludzi, gdyby oni - B�g wie, dlaczego tak s� stworzeni - z mniejsz� skrz�tno�ci� wyobra�ni zajmowali si� wywo�ywaniem
wspomnie� przesz�ego z�a, a raczej znosili oboj�tn� tera�-niejszo��.
  B�d� �askaw powiedzie� mojej matce, �e b�d� jak
najgorliwiej zajmowa� si� jej sprawami i w najbli�szym
czasie dam jej o tym wiadomo��: Rozmawia�em z ciotk�
i wcale nie odkry�em w niej tej z�ej kobiety, jak� si� u nas z niej czyni -jest to �ywa, porywcza niewiasta o najlepszym sercu. Oznajmi�em jej za�alenia matki co do zatrzymanej
cz�ci dziedzictwa. Wyjawi�a mi swoje powody, przyczyny
8


__

i warunki, pod kt�rymi by�aby gotowa wyda� wszystko
i wi�cej, ni� ��dali�my. S�owem, nie chc� teraz pisa� ju� o tym, powiedz mej matce, �e wszystko b�dzie dobrze.
I znowu, m�j drogi, przy tej drobnej sprawie przekona�em
si�, �e nieporozumienia i gnu�no�� stwarzaj� na tym �wiecie mo�e wi�cej b��d�w ni� chytro�� i z�o��. Przynajmniej te
ostatnie s� z pewno�ci� rzadsze.
  Zreszt� czuj� si� tu wcale dobrze. Samotno�� jest dla
serca mego rozkosznym balsamem w tej rajskiej okolicy,
a m�oda pora roku ogrzewa w ca�ej pe�ni moje odr�twia�e
serce. Ka�de drzewo, ka�dy �ywop�ot jest bukietem kwiecia i cz�owiek rad by si� sta� chrz�szczem majowym, by si�
unosi� w tym morzu zapach�w i m�c czerpa� z niego ca�y
sw�j pokarm.
  Samo miasto nie jest mi�e, natomiast wok� - niewy-
s�owiona pi�kno�� natury. To sk�oni�o zmar�ego hrabiego
von M. do za�o�enia ogrodu na jednym ze wzg�rz
uk�adaj�cych si� z urocz� rozmaito�ci� i kszta�tuj�cych
�liczne doliny. Ogr�d jest prosty i zaraz przy wej�ciu mo�na zauwa�y�, �e plan kre�li� nie uczony ogrodnik, lecz czu�e serce, kt�re tu chcia�o rozkoszowa� si� sob�. Ju� niejedn� �z� po�wi�ci�em nieboszczykowi w zapad�ym pawiloniku,
kt�ry by� ulubionym jego miejscem, a jest r�wnie� moim.
Wnet b�d� panem ogrodu; ogrodnik jest mi przychylny,
cho� to ledwie kilka dni, i nie�le mu z tym b�dzie.

10 maja

  Przedziwna pogoda ogarn�a m� dusz�, podobna tym
s�odkim rankom wiosennym, kt�rych u�ywam ca�ym sercem.
Jestem samotny i ciesz� si� z mego �ycia w tej okolicy
stworzonej dla dusz takich jak moja. Jestem tak szcz�liwy, o najdro�szy, tak zatopiony w poczuciu spokojnego istnienia, �e sztuka moja cierpi wskutek tego. Nie m�g�bym teraz nic narysowa�, ani kreski, a nigdy nie by�em wi�kszym malarzem 9



jak w tych chwilach. Gdy urocza dolina paruje wko�o mnie, gdy wysokie s�o�ce spoczywa na powierzchni nieprzenikliwego mroku mego lasu i tylko pojedyncze promienie wkradaj� si� do wn�trza �wi�tnicy, a ja le�� w wysokiej trawie nad
wodospadem strumienia i tu� przy ziemi tysi�ce r�nych
zadziwia mnie trawek... gdy czuj� bli�ej swego serca w�r�d �dziebe� tych niezliczonych rojenie si� drobnego �wiatka, niezbadanych postaci wszystkich robaczk�w i komar�w,
i czuj� obecno�� Wszechmocnego, kt�ry nas na sw�j w�asny
obraz stworzy�, tchnienie Wszechznihij�cego, kt�ry unosz�c si� w wiecznej szcz�liwo�ci dzier�y nas i zachowuje; m�j
przyjacielu, gdy mierzchnie mi w oczach, a �wiat dookolny i niebo ca�kowicie w mojej spoczywa duszy jak posta�
ukochanej - wtedy t�skni� cz�sto i my�l�: ach, gdyby� m�g� znowu wyrazi�, gdyby� m�g� tchn�� w papier to, co w takiej pe�ni, w takim cieple w tobie �yje, by sta�o si� zwierciad�em twej duszy, jak dusza twa jest zwierciad�em niesko�czonego Boga! M�j przyjacielu!... Aleja gin� z powodu tego, upadam pod przemoc� wspania�o�ci tych zjawisk.



12 maja

  Nie wiem, czy to �udz�ce duchy unosz� si� nad t� okolic�, czy te� jest w moim sercu ciep�a niebia�ska wyobra�nia,
kt�ra mi wszystko wko�o tak rajskim czyni. Jest niedaleko st�d studnia; studnia, do kt�rej jestem przykutyjak Meluzynal ze swymi siostrami. Schodzisz ma�ym wzg�rkiem i znajdujesz si� przed sklepieniem, gdzie ze dwadzie�cia stopni wiedzie w d�, a do�em najczystsza woda wyp�ywa ze ska� mar-
murowych. Murek, kt�ry w g�rze tworzy obramowanie,
wysokie drzewa, kt�re owo miejsce wok� zarastaj�, ch��d


  1 Meluzyna - wg �redniowiecmych legend francuskich niezwyk�e pi�kna �ona hrabiego Poitiers, kt�ra raz na tydzie� zmienia�a si� w p� kobiet�, p� w�a, i znikn�a, gdy m�� ujrza� j� w tej postaci.

ustronia - wszystko to ma co� poci�gaj�cego, przejmuj�cego dreszczem. Nie ma dnia, bym nie przesiedzia� tam z godzin�. Przychodz� tu dziewcz�ta z miasta po wod�: najniewinniejsze to zaj�cie i najkonieczniejsze, kt�re niegdy� i c�rki kr�lewskie wykonywa�y same. Gdy tak siedz�, wok� mnie powstaje
�ywo ten obraz patriarchalny, jak to pradziadowie u studni nawi�zuj� znajomo�ci i zalecaj� si� i jak wko�o studni
i �r�de� unosz� si� dobroczynne duchy. Kto tego odczu� nie umie, ten chyba nigdy po ci�kiej w�dr�wce w letni dzie�
nie krzepi� si� ch�odem studni.



i 13 maja


  Pytasz, czy masz mi przys�a� moje ksi��ki? Drogi, prosz� ci�   na Boga, uwolnij mnie od nich! Nie trzeba mi ju� kierownictwa   ani zach�ty, ani podniety; przecie� to serce wrze samo z siebie   a� nadto; potrzeba mi ko�ysanki, a t� w pe�ni znalaz�em   w Homerze. Jak�e cz�sto utulam nim do snu sw� buntownicz�   krew; bo nigdy nie widzia�e� nic tak nier�wnego, tak
# niespokojnego jak to serce. Drogi! Czy� musz� to m�wi� tobie, ' kt�ry tak cz�sto obarcza�e� si� ci�arem patrzenia, jak   przechodz� z troski do swawoli i ze s�odkiej melancholii do   zgubnej nami�tno�ci. Obchodz� si� te� ze swym serduszkiem   jak z chorym dzieckiem: wszelkiej jego ch�ci staje si� zado��.   Nie powiadaj tego dalej; s� ludzie, kt�rzy by mi to wzi�li za z�e.



15 maja

  Pro�ci ludzie okolicy znaj� mnie ju� i haj�, zw�aszcza
dzieci. Uczyni�em smutne spostrze�enie dym z pocz�tku
szuka� ich towarzystwa, wypytywa�em ich przyja�nie o to
lub owo, s�dzili niekt�rzy, �e chc� z nich szydzi�, i dawali mi szorstk� odpraw�. Nie gniewa�em si� o to, jeno odczuwa�em bardzo �ywo, co ju� niejednokrotnie spostrzeg�em: ludzie

10 11



pewnej klasy b�d� si� zawsze trzyma� w zimnym oddaleniu
od prostego ludu, jakby s�dzili, �e strac� skutkiem zbli�enia; a nadto istniej� lekkoduchy i �li �artownisie, kt�rzy zdaj� si� zni�a�, by swawol� sw� uczyni� tym dotkliwsz� dla
biednego ludu.
  # Wiem, �e jeste�my r�wni ani by� mo�emy, lecz jestem
zdania, �e ten, kt�remu zda si� koniecznym oddali� od tak zwanego t�umu, by by� szanowanym, jest r�wnie godzien
nagany jak tch�rz, kt�ry ukrywa si� przed swoim wrogiem
boj�c si� mu ulec.#
  Ostatnio przyszed�em do studni i zasta�em m�od� s�u��c�, kt�ra postawi�a swe naczynie na najni�szym stopniu,
ogl�daj�c si�, czy nie nadchodzi jaka towarzyszka, kt�ra by jej pomog�a wzi�� je na g�ow�. Zszed�em i spojrza�em na ni�.   - Czy pom�c ci, panienko? - rzek�em. Zarumieni�a si�
bardzo. - O nie, panie - odpar�a. - Bez ceremonii!
- Na�o�y�a podk�adk� i pomog�em jej. Podzi�kowa�a
i posz�a pod g�r�.



17 maja

  Poczyni�em r�ne znajomo�ci, towarzystwa nie znalaz�em
jeszcze �adnego. Nie wiem, co mam w sobie poci�gaj�cego
dla tych ludzi, tylu mnie z nich lubi; przywi�zuj� si� do mnie i zawsze mi przykro, gdy nam droga wsp�lna wypada tylko
kawa�ek. Je�li mnie spytasz, jacy tu s� ludzie, musz� ci
odrze: jak wsz�dzie! Jednostajnyjest rodzaj ludzki. Wi�kszo�� przepracowuje przewa�n� cz�� czasu, by �y�, a ta odrobina wolno�ci, kt�ra im pozostaje, niepokoi ich tak, �e u�ywaj� wszystkich �rodk�w, by si� jej pozby�. O, przeznaczenie
ludzkie!
  Ale poczciwy, dobry to lud! Gdy si� czasem zapomn�,
gdy u�ywam z nimi uciech, kt�re s� jeszcze dozwolone
cz�owiekowi - by po�artowa� u przyzwoitego sto�u z ca��
szczero�ci� i otwarto�ci�, urz�dzi� w swoim czasie przechadz-k� lub ta�ce i tym podobne - ma to na mnie wcale
dobry wp�yw... o ile tylko nie przyjdzie mi na my�l, �e
jeszcze tyle innych si� we mnie spoczywa, kt�re ple�niej� bez u�ytku i kt�re musz� starannie ukrywa�. Ach, to tak
uciska serce! A jednak by� nie rozumianym to los takich
jak my!
  Ach, �e te� znik�a przyjaci�ka mojej m�odo�ci! Ach,
�e zna�em j� kiedykolwiek! Powiedzia�bym sobie: jeste�
g�upcem! Szukasz, czego tu znale�� nie mo�na! Jednak
j� mia�em, czu�em to serce, t� wielk� dusz�, w kt�rej
obecno�ci zdawa�em si� sobie czym� wi�cej, ni� by�em,
bo by�em wszystkim, czym by� mog�em. M�j Bo�e,
czy� by�a cho� jedna si�a mojej duszy nie wyzyskana?
Czy� nie mog�em przed ni� rozwin�� ca�ego przedziwnego
uczucia, kt�rym serce me ob...
Zgłoś jeśli naruszono regulamin