Vanina vanini - Stendhal.txt

(136 KB) Pobierz
2 
STENDHAL 
VANINA VANINI 
OPOWIADANIA 
T�UMACZY� 
TADEUSZ BOY � �ELE�SKI

3 
Tower Press 2000 
Copyright by Tower Press, Gda�sk 2000

4 
VANINA VANINI 
By�o to pewnego wieczoru na wiosn� roku 182... Ca�y Rzym by� w ruchu: ksi��� de B., 
s�ynny bankier, wydawa� bal w swoim nowym pa�acu na placu Weneckim. Wszystko, co 
sztuka w�oska, co zbytek Pary�a i Londynu mog� wyda� najwspanialszego, zgromadzono dla 
upi�kszenia tego pa�acu. T�ok by� ogromny. Jasnow�ose i skromne pi�kno�ci arystokratycznej 
Anglii ubiega�y si� o zaszczyt obecno�ci na tym balu; przybywa�y t�umnie. Najpi�kniejsze 
kobiety rzymskie walczy�y z nimi o palm� pi�kno�ci. M�oda dziewczyna, w kt�rej blask oczu 
i heban w�os�w zdradza�y rzymiank�, wesz�a prowadzona przez ojca; wszystkie spojrzenia 
bieg�y za ni�. Szczeg�lna duma widnia�a w ka�dym jej ruchu. 
Wchodz�c, cudzoziemcy ol�nieni byli wspania�o�ci� tego balu. �Festyn �adnego z kr�l�w 
Europy, m�wili, ani si� umy� do tego�. 
Kr�lowie nie mieszkaj� w cudach architektury rzymskiej; obowi�zani s� zaprasza� wielkie 
damy swego dworu; ksi��� de B. prosi tylko �adne kobiety. Tego wieczora by� szcz�liwy w 
swoich zaproszeniach; m�czy�ni byli ol�nieni. W�r�d tych niepospolitych kobiet trzeba by�o 
wybiera�, kt�ra jest najpi�kniejsza; wyb�r by� jaki� czas nie rozstrzygni�ty, ale w ko�cu 
obwo�ano kr�low� balu ksi�niczk� Vanin� Vanini, ow� m�od� dziewczyn� o czarnych 
w�osach i p�omiennym oku. Natychmiast cudzoziemcy i m�odzi rzymianie, opuszczaj�c inne 
salony, nap�yn�li ci�b� tam, gdzie ona by�a. 
Ojciec jej, ksi��� Hasdrubal Vanini, �yczy� sobie, aby najpierw przeta�czy�a z kilkoma 
panuj�cymi niemieckimi. Nast�pnie przyj�a zaproszenie paru Anglik�w, bardzo pi�knych i 
bardzo dobrze urodzonych; sztywne ich miny znudzi�y j�. Zdawa�o si�, �e wi�cej znajduje 
przyjemno�ci w dr�czeniu m�odego Livia Savelli, kt�ry wygl�da� na wielce zakochanego. By� 
to naj�wietniejszy m�odzieniec w Rzymie, i co wi�cej, on te� by� ksi�ciem; ale gdyby mu 
dano do przeczytania powie��, rzuci�by ksi��k� po dwudziestej stronicy, powiadaj�c, �e go 
od czytania g�owa boli. W oczach Vaniny by�a to wada. 
Oko�o p�nocy rozesz�a si� po sali balowej wiadomo��, kt�ra sprawi�a pewne wra�enie. 
M�ody karbonariusz, zamkni�ty w zamku �w. Anio�a, umkn�� tego� samego wieczora w 
przebraniu; przez wybryk romantycznego zuchwalstwa, mijaj�c ostatnie warty, natar� na 
�o�nierzy ze sztyletem; ale sam odni�s� ran�, zbiry goni�y go �ladami krwi i by�a nadzieja, �e 
go pochwyc�. 
Podczas gdy opowiadano t� historyjk�, Livio Savelli, ol�niony wdzi�kiem i powodzeniem 
Vaniny, z kt�r� w�a�nie przeta�czy�, szepn��, odprowadzaj�c j� na miejsce, oszala�y niemal z 
mi�o�ci: 
� Powiedz pani, kogo by�aby� zdolna pokocha�? 
� Tego m�odego karbonariusza, kt�ry uciek�, lub bodaj kogo�, kto by zrobi� co� wi�cej ni� 
to, �e raczy� si� urodzi�. 
Ksi��� Hasdrubal zbli�y� si� do c�rki. Jest to bogaty cz�owiek; od dwudziestu lat nie 
policzy� si� ze swoim intendentem, kt�ry mu po�ycza jego w�asne dochody na bardzo wysoki

5 
procent. Kto by go spotka� na ulicy, wzi��by go za starego aktora; nie zauwa�y�by, �e ksi��� 
ma na palcach kilka olbrzymich pier�cieni zdobnych du�ymi diamentami. Dwaj jego synowie 
wst�pili do jezuit�w, a potem zmarli w ob��kaniu. Zapomnia� ich; ale gryzie si� tym, �e jego 
jedyna c�rka, Vanina, nie chce i�� za m��. Ma ju� dziewi�tna�cie lat, a odrzuca 
naj�wietniejsze partie. Jaka przyczyna? Ta sama, kt�ra sk�oni�a Sull� do abdykacji, w z g a � 
r d a d l a r z y m i a n. 
Nazajutrz po balu Vanina zauwa�y�a, �e ojciec jej, cz�owiek najbardziej niedba�y pod 
s�o�cem, kt�ry w �yciu nie zada� sobie tego trudu, aby u�y� klucza, zamyka starannie 
drzwiczki od schodk�w wiod�cych na trzecie pi�tro pa�acu. Okna wychodz� tam na teras� 
obsadzon� pomara�czami. Vanina odby�a kilka wizyt na mie�cie; za powrotem g��wna brama 
by�a zastawiona przygotowaniami do iluminacji, pow�z wjecha� tedy dziedzi�cem. Vanina 
podnios�a oczy i ujrza�a ze zdziwieniem, �e jedno okno w apartamencie, kt�ry ojciec zamkn�� 
tak troskliwie, jest otwarte. Uwolni�a si� od swej damy, wesz�a na poddasze i p�ty szuka�a, a� 
znalaz�a zakratowane okienko, wychodz�ce na teras� strojn� pomara�czami. Owo otwarte 
okno, kt�re zauwa�y�a, by�o tu�. Bez w�tpienia w pokoju kto� mieszka�; ale kto? Nazajutrz 
Vanina zdo�a�a si� wystara� o klucz od drzwiczek wychodz�cych na teras�. 
Podesz�a na palcach do okna, kt�re by�o jeszcze otwarte. �aluzja pozwala�a jej zosta� 
niepostrze�on�. W pokoju by�o ��ko, kto� le�a� w tym ��ku. Pierwszym jej odruchem by�o 
cofn�� si�, ale spostrzeg�a sukni� kobiec�, rzucon� na krzes�o. Przygl�daj�c si� bli�ej osobie 
spoczywaj�cej na ��ku, ujrza�a, �e jest to blondynka, jak si� zdawa�o, bardzo m�oda. Nie 
w�tpi�a ju�, �e to kobieta. Suknia rzucona na krzes�o by�a zakrwawiona; by�a te� krew na 
damskim trzewiku, stoj�cym na stole. Nieznajoma poruszy�a si�; Vanina spostrzeg�a �e jest 
ranna. Szeroka opaska p��cienna splamiona krwi� okrywa�a jej piersi; opaska ta by�a 
umocowana jedynie za pomoc� wst��ek: to nie r�ka chirurga za�o�y�a j�. Vanina zauwa�y�a, 
�e co dzie�, ko�o czwartej, ojciec zamyka si� w swoich pokojach, a potem zachodzi do 
nieznajomej; niebawem wraca i siada do powozu, aby si� uda� do hrabiny Vitteleschi. Skoro 
tylko odjecha�, Vanina bieg�a na teras�, sk�d mog�a widzie� nieznajom�. Owa m�oda kobieta, 
tak bardzo nieszcz�liwa, �ywo przemawia�a do jej wyobra�ni; Vanina sili�a si� odgadn�� jej 
dzieje. Zakrwawiona suknia rzucona na krzes�o nosi�a �lady jak gdyby pchni�� sztyletu; 
Vanina mog�a policzy� jej dziury. Jednego dnia ujrza�a nieznajom� wyra�niej: b��kitne jej 
oczy ton�y w niebie; zdawa�a si� pogr��ona w modlitwie. Niebawem �zy nape�ni�y jej pi�kne 
oczy; m�oda ksi�niczka ledwie mog�a si� wstrzyma�, aby do niej nie zagada�. Nazajutrz 
Vanina odwa�y�a si� ukry� na terasie przed przybyciem ojca. Ujrza�a don Hasdrubala, jak 
wchodzi� do nieznajomej; ni�s� koszyk, a w nim zapasy. Ksi��� mia� min� niespokojn�, 
m�wi� niewiele. Szepta� tak cicho, �e mimo i� okno by�o otwarte, Vanina nie mog�a 
dos�ysze�, co m�wi. Wkr�tce wyszed�. 
�Musi ta biedna kobieta mie� bardzo gro�nych wrog�w � pomy�la�a Vanina � skoro 
ojciec, z natury tak nieuwa�ny, nie �mie si� zwierzy� nikomu i zadaje sobie trud wspinania 
si� co dzie� na poddasze�. 
Pewnego wieczora, kiedy Vanina wysuwa�a ostro�nie g�ow� ku oknu nieznajomej, 
spotka�a jej oczy; wszystko si� wyda�o. Vanina pad�a na kolana i krzykn�a: 
� Kocham pani� i chc� ci by� pomocna. 
Nieznajoma da�a znak, aby wesz�a. 
� Jak�e winnam pani� przeprasza� � wykrzykn�a Vanina � moja g�upia ciekawo�� musi 
si� pani wyda� niedelikatn�! Przysi�gam ci tajemnic� i, je�li za��dasz, nie wr�c� tu nigdy. 
� Kt� m�g�by nie czu� si� szcz�liwy, ogl�daj�c pani�! � rzek�a nieznajoma � Czy 
mieszkasz w tym pa�acu? 
� Oczywi�cie! � odpar�a Vanina. � Ale widz�, �e pani mnie nie zna: jestem Vanina, c�rka 
don Hasdrubala. 
Nieznajoma obj�a j� zdumionym spojrzeniem, zaczerwieni�a si� mocno, po czym doda�a:

6 
� Racz pani u�yczy� mi nadziei, �e b�dziesz mi� odwiedza�a co dzie�; ale chcia�abym, aby 
ksi��� nie wiedzia� nic o tych odwiedzinach. 
Serce bi�o Vaninie jak m�otem; zachowanie si� nieznajomej uderzy�o j� sw� 
szlachetno�ci�. Biedna kobieta musia�a si� z pewno�ci� narazi� jakiemu� pot�nemu 
cz�owiekowi; mo�e w przyst�pie zazdro�ci zabi�a kochanka? Vanina nie dopuszcza�a my�li, 
aby jej niedole mog�y mie� jak�� pospolit� przyczyn�. Nieznajoma odpowiedzia�a, �e j� 
zraniono w rami�; rana si�ga�a a� do piersi i dokucza�a jej mocno. Cz�sto mia�a usta pe�ne 
krwi. 
� I nie ma tu chirurga! � wykrzykn�a Vanina. 
� Wiadomo pani, �e w Rzymie � odpar�a nieznajoma � chirurg winien jest policji wierny 
raport z ka�dej rany kt�r� ma w leczeniu. Ksi��� raczy sam opatrywa� moje rany t� bielizn�. 
Nieznajoma mia�a ten smak, i� unika�a wszelkiego roztkliwiania si� nad swoim 
wypadkiem; Vanina szala�a ju� za ni�. Jedno tylko zdziwi�o m�od� ksi�niczk�, a 
mianowicie, i� w trakcie rozmowy, niew�tpliwie bardzo powa�nej, nieznajoma z trudem 
zdo�a�a pow�ci�gn�� nag�� ochot� do �miechu. 
� By�abym szcz�liwa � rzek�a Vanina � gdybym mog�a zna� twoje imi�. 
� Zowi� mnie Klementyna. 
� A wi�c, droga Klementyno, jutro o pi�tej przyjd� ci� odwiedzi�. 
Nazajutrz Vanina znalaz�a now� przyjaci�k� w bardzo z�ym stanie. 
� Sprowadz� ci chirurga � rzek�a Vanina �ciskaj�c j�. 
� Raczej wola�abym umrze� � odpar�a nieznajoma. � Czy� mog�abym narazi� moich 
dobroczy�c�w? 
� Chirurg pana Savelli � Catanzara, gubernatora Rzymu, jest synem naszego s�u��cego � 
odpar�a �ywo Vanina � jest nam oddany, a dzi�ki swojej pozycji nie l�ka si� nikogo. Ojciec 
m�j nie docenia jego wierno�ci; po�l� po niego. 
� Nie chc� chirurga! � wykrzykn�a nieznajoma z gwa�towno�ci�, kt�ra zdumia�a Vanin�. 
� Przychod� do mnie, a je�li B�g zechce mnie powo�a� do siebie, umr� szcz�liwa w twoich 
ramionach. 
Nazajutrz stan nieznajomej pogorszy� si�. 
� Je�li mnie kochasz � rzek�a Vanina na rozstaniu � zgodzisz si� przyj�� chirurga. 
� Je�eli si� zgodz�, szcz�cie moje pierzchnie. 
� Po�l� po niego � odpar�a Vanina. Nic nie m�wi�c, nieznajoma zatrzyma�a j�; uj�a r�k� 
m�odej dziewczyny i okry�a j� poca�unkami. Nasta�o d�ugie milczenie, nieznajoma mia�a �zy 
w oczach. Wreszcie pu�ci�a r�k� Vaniny i rzek�a z wyrazem takim jak gdyby sz�a na �mier�. 
� Mam pani co� wyzna�. Przedwczoraj sk�ama�am m�wi�c �e si� nazywam Klementyna: 
jestem nieszcz�liwy carbonaro. 
Vanina zdumiona cofn�a si� z krzes�em, wsta�a. 
� Czuj� � ci�gn�� karbonariusz � �e to wyznanie pozbawia mnie jedynego skarbu, kt�ry 
mnie wi�za� do �wiata, ale by�oby niegodne oszukiwa� pani�. Nazywam si� Pietro Missirilli, 
mam dziewi�tna�cie lat; ojciec m�j jest biednym chirurgiem w St. Angelo in Vado: ja jestem 
karbonariuszem. Odkryto nasz� schadzk�; powleczono mnie w kajdanach z Roma...
Zgłoś jeśli naruszono regulamin