Lynch Patrick - Polisa.txt

(746 KB) Pobierz
     
     
     Patrick Lynch 
     
     Polisa 
     
     Przek�ad Marek Mastalerz 
     
     Tytu� orygina�u 
     THE POLICY 
     
     
     �nieg zasypywa� kraw�niki i ko�owa� nad ciemn� jezdni�. 
Pada� po raz pierwszy tej zimy, drobny i twardy jak bia�y piach. 
     Kierowca taks�wki zakaszla� i zaci�gn�� pod szyj� suwak 
kurtki. 
     - Pi�� stopni mrozu - odezwa� si�. - Wiatr z p�nocnego 
zachodu, od bieguna. 
     Skulony na tylnym siedzeniu Michael Eliot otuli� si� 
cia�niej p�aszczem przeciwdeszczowym. Powinien by� za�o�y� 
cieplejsze ubranie. Popo�udnie sp�dzi� w salonie swego domu, 
pracuj�c w pocie czo�a. Stara� si� sko�czy� przed przyjazdem ojca 
Margaret na weekend, poniewa� na pewno nas�ucha�by si� od niego, 
co zrobi� nie tak. Godzin� po kolacji zadzwoni� jednak telefon. 
     Harold Tate powiedzia�, �e musi si� natychmiast zobaczy� z 
Michaelem. Twierdzi�, �e to sprawa nie cierpi�ca zw�oki i 
zaproponowa�, by spotka� si� u niego w biurze. Nie powiedzia�, 
dlaczego.. 
     - Pi�� stopni mrozu - powt�rzy� kierowca i szturchn�� d�oni� 
nagrzewnic�. -Wsz�dzie go�oled�. 
     By�o wp� do jedenastej. Uliczki na East Side, jakby 
przeniesione tu prosto z Europy, �wieci�y pustkami. Uczniowie 
collegeu Browna rozjechali si� na weekend; jedn�, pozosta�o�ci� 
po ich �wi�cie by�y rz�dy dekoracyjnych lampek, zawieszone nad 
wej�ciem na Dziedziniec Wristona. W radio pogodny g�os 
komunikowa� w�a�nie, i� z siedemdziesi�cio-sze�cio procentowym 
prawdopodobie�stwem, na Bo�e Narodzenie w Providence i jego 
okolicach b�dzie le�a� �nieg. 
     Jak gdyby wszyscy tylko o to si� modlili. Podczas gdy 
taks�wka zje�d�a�a w �limaczym tempie w stron� Benefit Street, 
Eliot pomy�la� przez chwil�, co rzeczywi�cie oznacza�o bia�e Bo�e 
Narodzenie: wypadki drogowe, ko�cz�ce si� kalectwem upadki, zgony 
starszych os�b na skutek zapalenia p�uc i hipotermii, nie 
wspominaj�c o nie ugaszonych na czas po�arach i �y�wiarzach, 
wpadaj�cych pod l�d. W firmie na pewno znajdowa�y si� odpowiednie 
statystyki na ten temat. Dzia� aktuariuszy mia� dane, dotycz�ce 
wszelkich mo�liwych zdarze�, a kieruj�cy nim pracownik zna� 
wi�kszo�� na pami��. Eliot doskonale zdawa� sobie spraw�, �e 
bia�e Bo�e Narodzenie oznacza przede wszystkim lawin� czek�w do 
wyp�acenia przez jego dzia�. A ka�dy czek oznacza� czyj�� �mier�. 
     Taks�wka przejecha�a przez most na ko�cu College Street i 
ruszy�a wzd�u� r�wnych granitowych nadbrze�y na po�udnie, w 
stron� autostrady mi�dzystanowej. K��by pary unosi�y si� nad 
rz�dem niskich budynk�w na Friendship, zas�aniaj�c skupisko 
pod�wietlonych punktowc�w, uchodz�cych za centrum finansowe 
miasta. 
     Kierowca sprawia� wra�enie pracuj�cego w tym fachu od 
niedawna. 
     Ci�gle pochyla� si� naprz�d i mru�y� oczy, jak gdyby nie 
rozpoznawa� drogi. 
     Obok niego na siedzeniu le�a� roz�o�ony plan miasta. Eliot 
zastanawia� si�, czy kierowca wie, jak dojecha� do celu. Biuro 
Tatea znajdowa�o si� dziesi�� kilometr�w dalej, w Warwick, na 
skraju nowoczesnej dzielnicy przemys�owej. 
     Michael jeszcze tam nie by�, ale Tate m�wi�, �e pracuje 
blisko szpitala Kent County Memorial. 
     Eliot mia� nadziej�, �e przynajmniej nie b�d� musieli 
przystawa� i pyta� o drog�. 
     Chcia� dotrze� na miejsce jak najszybciej i dowiedzie� si�, 
o co chodzi. 
     Dwadzie�cia pi�� lat temu, podczas nauki w collegeu mieszka� 
z Haroldem Tateem w jednym pokoju. Po przeprowadzce Eliota do 
Providance jeszcze przez jaki� czas, wraz ze swoimi �onami 
regularnie urz�dzali wsp�lne kolacje, jednak sko�czy�o si� to ju� 
kilka lat temu. Eliot jeszcze nie widzia� nowej �ony Tatea, Suzy. 
Harold pozna� j� w pracy - by�a przez pewien czas laborantk�. 
Suzy najwidoczniej nie spotka�a si� z ciep�ym przyj�ciem w�r�d 
ma��onek z East Side. Malowa�a przesadnie usta i nosi�a zbyt kuse 
stroje - tak przynajmniej s�ysza� Eliot. 
     Mo�e Harold ma k�opoty ma��e�skie i dlatego zadzwoni�, 
pomy�la� Michael. Zorientowa� si�, �e Tate m�wi dziwnym, troch� 
dr��cym g�osem, jak gdyby pi� alkohol. By� mo�e Suzy zbiesi�a si� 
i porzuci�a m�a. Margaret zawsze twierdzi�a, �e ma��e�stwo Tatea 
si� nie utrzyma, �e Suzy zale�y tylko na poczuciu finansowego 
bezpiecze�stwa. Trudno by�o spodziewa� si�, �e taka dziewczyna 
mog�a zakocha� si� w Haroldzie. By�a g�o�na i p�ytka, podczas gdy 
Tatea cechowa�a rozwaga i spok�j. By� przecie� biologiem, na 
mi�o�� bosk� Mo�e chodzi�o jedynie o domowy kryzys; mo�e Tate 
chcia� si� wy�ali�. Nie byli ju� tak bliskimi przyjaci�mi jak 
dawniej, lecz prawd� m�wi�c Harold nigdy nie zawiera� bliskich 
przyja�ni. Nie by� te� gadu��, a Warwick trudno by�oby nazwa� 
t�tni�c� �yciem metropoli�. By� mo�e Eliot nie powinien mie� 
powod�w do zmartwienia. Mo�e nie mia�o to nic wsp�lnego z 
testami. 
     Gdy taks�wka dojecha�a do zjazdu numer dziesi�� z 
autostrady, �nieg zaczyna� ju� zalega� na drodze. Nad po�o�onym 
p�tora kilometra dalej lotniskiem ja�nia�a przyp�aszczona, 
pomara�czowa �una lamp sodowych. 
     Nale�a�o spodziewa� si� zamkni�cia lotniska w ci�gu 
najbli�szych paru godzin. W dolnej cz�ci drogi zjazdowej 
taks�wka min�a w�z policyjny z obracaj�cymi si� bezg�o�nie 
czerwono - niebieskimi �wiat�ami. Nieco dalej pontiac w�adowa� 
si� w barierk�. 
     Prowadz�ca go kobieta sta�a w �wietle reflektor�w radiowozu, 
obejmuj�c si� ramionami i wpatruj�c w pogniecion� karoseri�, jak 
gdyby nie mog�a uwierzy� w�asnym oczom. 
     Powinna by�a za�o�y� zimowe opony - powiedzia� kierowca, 
potrz�saj�c g�ow�. - Ludzie zawsze o tym zapominaj�, a� si� ma�o 
nie zabij�. 
     Pewnie my�l�, �e nic z�ego im si� nie mo�e przytrafi�, nie? 
      * * * 
     Laboratorium Medan Diagnostic zajmowa�o anonimowy, pi�trowy 
budynek o prostok�tnych oknach w g��bokich wn�kach, stoj�cy przy 
du�ym pustym dziedzi�cu. Podobnie jak wi�kszo�� s�siednich 
dzia�ek, by�o otoczone wysokim ogrodzeniem z siatki, jednak 
otwartej g��wnej bramy nikt nie pilnowa�. 
     Tate czeka� na Eliota w holu. Przez szklane drzwi wida� 
by�o, jak chodzi powoli w t� i z powrotem. Wci�� mia� na sobie 
bia�y fartuch. Eliot zap�aci� taks�wkarzowi i wszed� do �rodka. 
     Tate stara� si� udawa�, �e jest w dobrym humorze. Powita� 
serdecznie Eliota i potrz�sn�� jego r�k�, jak gdyby by�a to 
zwyk�a towarzyska wizyta, lecz na widok miny przyjaciela przesta� 
si� u�miecha�. 
     - Mike, przepraszam, �e ci�... 
     - Nie powinienem tutaj przyje�d�a�, Harold - powiedzia� 
Eliot, spogl�daj�c na umundurowanego stra�nika za biurkiem w 
recepcji. 
     - Och, nie przejmuj si� tym, na mi�o�� bosk�. - Tate zamkn�� 
drzwi. - M�j gabinet jest w g��bi korytarza. 
     Wn�trze budynku zaprojektowano w nowoczesnym stylu, nie 
zapominaj�c jednak o kosztach. Meble w jaskrawych kolorach 
wykonano z metalowych rur, a na bia�ych �cianach wisia�y 
powi�kszone fotografie mikroorganizm�w. Eliot w milczeniu ruszy� 
za Tateem. 
     - Straszna noc - powiedzia� Harold. - A m�wi�, �e to dopiero 
pocz�tek. 
     Tate mia� czterdzie�ci sze�� lat i by� o rok m�odszy od 
Michaela, chocia� wygl�da� o wiele starzej od niego. Nosi� kr�tk� 
szpakowat� brod�, a jego wysokie czo�o by�o silnie pobru�d�one, 
podobnie jak delikatna sk�ra wok� oczu. Na pierwszy rzut oka 
m�g�by bez trudu uchodzi� za marynarza. Eliot mia� znacznie 
g�adsz� cer� i wygl�da� bardziej elegancko. Br�zowe oczy o 
przyjaznym wyrazie dawa�y z�udne wra�enie, �e jest ma�o odporny 
na wstrz�sy, co szczeg�lnie poci�ga�o w nim kobiety. 
     Przeszli d�ugim, o�wietlonym lampami neonowymi korytarzem. 
Za szeregiem pomalowanych na ��to drzwi po prawej stronie 
znajdowa�y si� gabinety pracownik�w. Podw�jne, jaskrawoczerwone 
drzwi po lewej prowadzi�y do w�a�ciwego laboratorium. Eliot 
zobaczy� przez szyby sto�y laboratoryjne, zlewy, terminal 
komputera i g�sto zastawione buteleczkami i innymi naczyniami 
p�ki. Tabliczka pod jedn� z szyb g�osi�a: 
     RYZYKO SKA�ENIA OD TEGO MIEJSCA OBOWI�ZKOWE U�YWANIE 
MASECZEK I R�KAWICZEK 
     - To m�j gabinet - powiedzia� Tate, wystukuj�c kod na 
klawiaturze przy jednych z ��to pomalowanych drzwi. - Jak si� 
miewa Margaret? 
     Eliot nie odpowiedzia� od razu. Wci�� zastanawia� si�, 
dlaczego Tate zachowuje si� tak osobliwie. Ba� si�, �e zostanie 
pods�uchany? Je�eli tak, to przez kogo? Wydawa�o si�, �e z 
wyj�tkiem stra�nika budynek jest opustosza�y. 
     - Dobrze - powiedzia� wreszcie. - A jak Suzy? 
     - Och, �wietnie. Nie mo�e doczeka� si� �wi�t. Uwielbia t� 
por� roku, zw�aszcza je�li pada �nieg. Zachowuje si� wtedy jak 
dziecko. 
     Tate zamkn�� drzwi. Gabinet by� obszerny, wzd�u� dw�ch �cian 
ustawiono stoliki i szafki. Po przeciwleg�ej stronie od wej�cia 
znajdowa�o si� biurko. Ro�liny doniczkowe, segregatory, kubki po 
kawie i sterty komputerowych wydruk�w walczy�y ze sob� o miejsce 
na ka�dej poziomej powierzchni. Przez okno wida� by�o parking, a 
za nim - ciemn� plam� jakiego� terenu. Eliot oceni�, �e jest tam 
pewnie park lub boisko. 
     - O ni� ci chodzi, Harold? 
     - O kogo? - zapyta� zdezorientowany Tate. 
     - O Suzy Macie jakie� problemy? 
     - Och, rany boskie, nie. Dlaczego tak s�dzi�e�? - Tate, 
zdziwiony pytaniem, wskaza� Eliotowi proste, wysokie krzes�o przy 
swoim biurku. - Prosz�, siadaj. 
     Michael, przykro mi, �e... Popsu�em ci ca�y wiecz�r. Mo�e 
napijemy si� czego�, co ty na to? 
     Eliot zdj�� p�aszcz i usiad�. Zrozumia�, �e czekaj� go z�e 
wiadomo�ci, w dodatku dotycz�ce go osobi�cie. Popatrzy� na pliki 
wynik�w na biurku Tatea i nagle zda� sobie spraw�, �e nic wi�cej 
nie chce wiedzie�. Jeszcze nie teraz. 
     - Pracowa�em w�a�nie w salonie - powiedzia� i popatrzy� na 
swoje pochlapane farb� r�ce. - Staram si� wreszcie sko�czy� 
remont. Wiesz, �e zamierza�em upora� si� z tym ju� prawie rok 
temu, a najp�niej na wiosn�. My�la�em o wynaj�ciu fachowc�w - ...
Zgłoś jeśli naruszono regulamin