Cartland Barbara - Dar niebios.pdf

(953 KB) Pobierz
Microsoft Word - Cartland Barbara - Dar niebios.doc
Cartland Barbara
Dar niebios
Siostry Gunning, Maria i Elizabeth, przybyły z Irlandii do
Londynu w roku 1751. Natychmiast uznano je za „najpiękniejsze
spośród wszystkich współczesnych im kobiet", ale były tak biedne, że
przez pewien czas miały we dwie tylko jedną suknię.
W 1752 roku Elizabeth, młodsza z sióstr, wyszła za mąż za
szóstego księcia Hamiltona. Ślub odbył się o wpół do pierwszej w
nocy w kaplicy Mayfair, a zamiast dzwonów młodej parze
akompaniował „szelest zasłony przy łożu".
Elizabeth urodziła dwóch synów i obaj zostali księciami
Hamilton, a gdy jej mąż zmarł w 1758 roku, poślubiła markiza Lorne,
który został księciem Argyll.
Starsza, Maria, wyszła za mąż za szóstego hrabiego Coventry.
Była tak piękna, że tłum pospólstwa oblegał ją, ilekroć przechodziła
przez Hyde Park, wobec czego król zażądał, aby miała eskortę
złożoną z czternastu żołnierzy.
Maria miała pięcioro dzieci. Zmarła w wieku dwudziestu siedmiu
lat, wskutek zatrucia kosmetykami, zawierającymi biel ołowianą.
Fascynująca mała madame Vestris, ulubienica śmietanki
towarzyskiej w okresie Regencji, słynęła zarówno ze swych licznych
romansów jak i z osiągnięć zawodowych. Była prekursorką nowego
stylu gry w teatrze, a jej wspaniałe nogi i dźwięczny śmiech
porównywano do blasku słońca.
ROZDZIAŁ 1
Rok 1821
Kiedy sir Hadrian Wynton odjechał eleganckim powozem,
zdecydowanie kontrastującym z zaniedbanym podjazdem, córki
odetchnęły z ulgą. Przez ostatnie kilka dni krzątały się nieustannie, od
rana do wieczora, pakując i szykując ojca do wyjazdu.
Sir Hadrian był z zamiłowania geologiem i pisał uczone, lecz dość
nudne książki na temat skał i kamieni występujących w Wielkiej
Brytanii. Z tego też względu poczuł się uszczęśliwiony i
podekscytowany jak uczniak, gdy otrzymał od starego przyjaciela
zaproszenie do odwiedzenia go w Szkocji, wraz z obietnicą, że będzie
mógł nie tylko zbadać góry w hrabstwie Perth, ale także udać się na
Wyspy Szetlandzkie.
— Zawsze pragnąłem przyjrzeć się dokładnie fortom Piktów —
stwierdził — i budulcowi, z jakiego są wykonane. Wcale bym się nie
zdziwił, gdyby okazało się, że wikingowie przywieźli z drugiego
brzegu Morza Północnego własne głazy, które dotychczas nie zostały
rozpoznane.
Penelopa, młodsza córka, nawet nie udawała, że słucha wywodów
sir Hadriana na temat, który jej zupełnie nie interesował.
Za to Alisa, bardzo kochająca ojca, usiłowała zrozumieć, o czym
mówił. Wiedziała, że po śmierci żony całe swoje zainteresowanie
skupił na tym, co nazywał „pracą". Zaproponowała, że będzie
przepisywać swoim eleganckim pismem jego rękopisy przed
przekazaniem ich wydawcy. Czasem też ojciec czytywał jej długie
rozdziały swoich dzieł, gdy Penelopa już spała lub przerabiała coś ze
swojej bardzo skromnej garderoby.
Teraz siostry odeszły już od drzwi frontowych, przy których stały
machając ojcu na pożegnanie, póki nie zniknął im z oczu.
— Mam pewien pomysł, o którym muszę ci powiedzieć —
odezwała się Penelopa.
Alisa nie zareagowała.
— Słyszałaś? — spytała Penelopa nalegającym tonem.
— Zastanawiałam się właśnie, czy tatuś zabrał ze sobą
wystarczająco dużo ciepłej odzieży — odparła Alisa. — Jestem
pewna, że na północy jest o wiele chłodniej niż tu, a on jest coraz
starszy i podatniejszy na kaszel i zaziębienia.
— Przestań się troszczyć o tatę, jakbyś była kwoką, która ma
tylko jedno pisklę! — wykrzyknęła Penelopa. — I chodź do saloniku.
Muszę z tobą porozmawiać o czymś naprawdę bardzo ważnym.
Zdołała wreszcie zwrócić na siebie uwagę siostry i Alisa,
wpatrując się w nią zdziwionym spojrzeniem, szła posłusznie
korytarzem w stronę wygodnego, choć nieco zaniedbanego saloniku,
który za życia matki nazywano pokojem porannym.
Obecnie Alisa i Penelopa zajmowały się tu swoimi ulubionymi
czynnościami, wskutek czego na krześle, tuz przy otwartym
przyborniku do szycia, leżała na wpół ukończona suknia, a na małej
sztaludze przy oknie widniał malowany przez Alisę obraz
pierwiosnków w porcelanowym wazonie.
Było tu też mnóstwo książek, znacznie więcej niż mogła
pomieścić, i tak przepełniona, chippendalowska biblioteczka. Dlatego
wiele tomów leżało na stercie w kącie, a po dwa lub trzy porozkładane
były na stolikach.
Alisa zaliczała się do „czytelników", a Penelopa — do
„wykonawców" i w ogóle siostry miały zupełnie odmienne
charaktery, choć z wyglądu nie różniły się bardzo.
A jednak istniała między nimi pewna różnica. Obie były
wyjątkowo piękne, ale Penelopa niewątpliwie robiła wrażenie
efektowniejszej. Wydawało się niemożliwe, aby jakakolwiek inna
dziewczyna mogła być równie bliska ideałowi piękna. Jej włosy miały
złoty, odcień, jak kłosy dojrzewającego zboża, oczy swoim błękitem
przypominały letnie niebo, a różowobiała karnacja skóry kojarzyła się
raczej z poezją niż rzeczywistością.
Ludzie, zobaczywszy Penelopę, uważali ją za zjawisko nierealne;
potem spoglądali na Alisę i ponownie na Penelopę i przekonywali się,
że Alisa była równie cudna, jak jej siostra, choć na pierwszy rzut oka
nie wydawało się to tak oczywiste.
Ich ojciec, przejawiając pewnego dnia rzadkie u mego
zainteresowanie otoczeniem, ochrzcił córki „różą i fiołkiem" i było to
naprawdę doskonałe porównanie. Zapomniał jednak o nim
natychmiast, ponieważ nieczęsto miał czas myśleć o swoich
dziewczynkach.
Tak dalece absorbowały go własne sprawy, że dopiero na dwa dni
przed wyjazdem do Szkocji powiedział do swojej starszej córki:
Zgłoś jeśli naruszono regulamin