Cartland Barbara - Miłość w holtelu Ritz.pdf

(697 KB) Pobierz
Microsoft Word - Cartland Barbara - Miłość w holtelu Ritz.doc
CARTLAND BARBARA
Miłość w hotelu Ritz
OD AUTORKI
Bywam w „Ritzu" od sześćdziesięciu sześciu lat. Jest to z
pewnością najbardziej komfortowy i jak sądzę, najwspanialszy hotel
na świecie. Zawsze z przyjemnością myślałam, że wcale się nie
zmienił od czerwca tysiąc osiemset dziewięćdziesiątego ósmego roku,
czyli od chwili, gdy Cesar Ritz zaprojektował go i dokonał otwarcia.
Ritz był naprawdę geniuszem wybiegającym myślą w przyszłość.
Nikt przed nim nie zbudował hotelu, w którym wszystkie pokoje
miałyby łazienki, i nikt wcześniej nie urządził żadnego z takim
smakiem.
Leżąc w łóżku, przyglądam się jasnym ścianom hotelu „Ritz",
które w czasach jego budowy były nowością; patrzę na śliczne
jedwabne zasłony bez falbanek czy frędzli i na piękny żyrandol —
istotny wątek tej powieści — i myślę, jakie to szczęście, że Cesar Ritz
dokonał przełomu w hotelarstwie.
Miał obsesję na punkcie czystości, co wówczas również stanowiło
novum. Później stworzył w Londynie replikę swego paryskiego hotelu
— hotel „Carlton", który niestety został zburzony.
„Ritz" zapisał się na trwałe w historii, odkąd jego najważniejszym
gościem stał się książę Walii. A po zajęciu Paryża podczas drugiej
wojny światowej Niemcy właśnie tu zorganizowali swoją kwaterę
główną.
Przeżyłam w „Ritzu" dni, które należały do najszczęśliwszych w
moim życiu, gdy w Paryżu spędzałam z mężem miesiąc miodowy.
Potem co rok, z wyjątkiem lat wojny, wracaliśmy tu, by przypomnieć
sobie tamte romantyczne uczucia i pielęgnować naszą miłość.
Chcieliśmy, by stała się jeszcze piękniejsza niż tuż po ślubie.
Gdyby kiedykolwiek „Ritz" miał przestać istnieć, byłaby to nie
tylko strata dla Francji, ale i dla wszystkich ludzi, którzy tak jak ja
przeżyli tu wspaniałe chwile.
Książkę tę dedykuję najsłynniejszemu, najwykwintniejszemu i
najwspanialszemu hotelowi na świecie. Spędziliśmy tu z mężem
miesiąc miodowy. Przyjeżdżaliśmy potem rokrocznie poza okresem
drugiej wojny światowej na kolejne miesiące miodowe przez
dwadzieścia osiem lat szczęśliwego małżeństwa, aż do śmierci męża,
który zmarł w wyniku ran odniesionych na wojnie pod Passchendaele.
„Ritz" ma dla mnie niepowtarzalny urok, jakiego nie znalazłabym
w żadnym innym hotelu na świecie. Książka jest więc hołdem
złożonym temu cudowi stworzonemu przez Cesara Ritza.
1
1898
Lord Cuttesdale miał wyjątkowo zły nastrój. Wyjeżdżał z
Londynu wściekły, bo plecy bolały go tak bardzo, że nie mógł się
ruszać. Przynajmniej zakosztuję czegoś nowego — pocieszał się w
myślach. Jednocześnie całą drogę przez kanał La Manche i w pociągu
do Paryża złorzeczył wszystkim angielskim lekarzom.
Podróżująca z nim córka Vilma była przyzwyczajona do jego
wybuchów złości, więc nie zwracała na nie zbytniej uwagi. Lokaj
Herbert służył mu od wielu lat i wiedział, że nie należy nic mówić,
dopóki burza nie minie.
Kiedy dojeżdżali do Paryża, lord zwrócił się do obojga:
— Musicie zrozumieć, że nie życzę sobie, by ktokolwiek
wiedział, że jestem jak połamana lalka. Od tej chwili nazywam się
pułkownik Crawshaw, a lady Vilma jest panną Crawshaw.
Ponieważ powtórzył to już kilkanaście razy, Vilma pomyślała, że
ani ona, ani Herbert z pewnością nie zapomną.
W Paryżu pojechali samochodem do wspaniałego domu, który
lord wynajął podczas poprzedniego pobytu od swego przyjaciela,
wicehrabiego de Servaiss. Wicehrabia przebywał obecnie gdzieś na
terenie kraju. Gdy jednak otrzymał list od lorda, odpisał, że z
największą przyjemnością udzieli mu gościny w domu przy Rue St.
Honore.
Vilma nigdy tu wcześniej nie była. Zachwyciła ją uroda pokoi i
nowoczesność elektrycznego oświetlenia.
— To miło przekonać się, papo — powiedziała — że
zainstalowaliśmy je w domu najzupełniej poprawnie, bo sądzę, że
Francuzi mają większe od nas doświadczenie z elektrycznością.
W odpowiedzi lord jedynie spojrzał z ukosa. Leżał w łóżku, by
uśmierzyć nieco ból pleców. Rano, gdy Vilma przyniosła mu gazety,
był w nieco lepszym humorze.
— To takie podniecające — zauważyła — wczoraj otwarto nowy
hotel „Ritz". Na pewno przybyły tam wszystkie osobistości, o których
kiedykolwiek słyszeliśmy.
— Nie lubię hoteli — odparł stanowczo lord.
— Wiem, papo, ale mówią, że ten „Ritz" całkowicie różni się od
innych hoteli. Czy możesz sobie wyobrazić, że każda sypialnia ma
łazienkę?
Przez chwilę lord wyglądał, jakby zamierzał przyznać, że jest to
dobre rozwiązanie. Potem jednak stwierdził:
— Książę Walii jest całkiem zadowolony z pobytu w „Bristolu",
gdzie tylko jedna łazienka przypada na każde piętro.
Ale Vilma nie słuchała. Czytała gazetę. Umiała czytać po
francusku równie dobrze jak po angielsku. Po długim milczeniu
oznajmiła:
— Wyobraź sobie, że na otwarciu byli Vanderbiltowie, wielcy
książęta Michał i Aleksander oraz piękna królowa. Jestem pewna, że
już o niej słyszałam.
Zgłoś jeśli naruszono regulamin