00:00:43:Groza i przerażenie lęgły|się na wiecie przez wszystkie czasy. 00:00:49:Po cóż więc nadmieniać,|kiedy zaszło zdarzenie, o którym zamierzam opowiedzieć? 00:00:53:Edgar Allan Poe - "Metzengerstein"|tłum. Stanisław wyrzykowski 00:01:07:Hughes! 00:01:13:Konie gotowe? 00:01:14:Tak jak pani sobie życzyła, Madam. 00:01:15:Przyprowad je, w tej chwili! 00:01:17:Pani gocie sš cišgle w łożu,|Milady. 00:01:19:le spałam tej nocy! 00:01:21:Obud ich! Potrzebuję wieżego powietrza! 00:01:24:Chcę jechać na przejażdżkę,|żeby zapomnieć o swoim nie! 00:01:28:Czy na pewno to był sen? 00:01:31:Czasami potrzeba... 00:01:33:żebym powiedział,|że to co robiła było realne. 00:01:38:Wyno się!|Zawsze tu czyhasz! 00:01:45:"W wieku dwudziestu dwóch lat,|Fryderyka," 00:01:48:"Księżniczka Metzengersteinu|odziedziczyła całš rodzinnš fortunę." 00:01:53:"Bardzo rzadko szlachta z tych stron|wchodziła w posiadanie takiej spucizny." 00:01:58:"Rzšdy przez niš sprawowane były kapryne:" 00:02:00:większoć dnia i nocy|upływała według jej zachcianek. " 00:02:03:"Tego ranka, dręczona porannym koszmarem," 00:02:07:"zdecydowała się zabrać swoich goci do zamku," 00:02:10:"gdzie spędziła swoje dzieciństwo." 00:02:12:Markizie!|Proszę mi podać co do picia! 00:02:28:Krew! 00:02:30:winia! 00:02:36:Milady! 00:02:37:Co! Nie mogę się zabawić? 00:02:41:Na pewno jedno z nas się mieje. 00:03:24:Uwielbiam to miejsce. 00:03:26:Jest piękne! 00:03:27:Masz dziesięć lepszych zamków. 00:03:31:Lepszych niż rodzinny?|Idiotka! 00:03:44:Czy ten chłopak cišgle Cię drażni? 00:03:49:Powinienem go wyrzucić? 00:03:52:A on odleci...|To byłaby szkoda! 00:04:00:Strzelać prosto i celnie!|Sznur ma być przerwany! 00:04:05:"Bezwstydne rozpusty,|rażšce zdrady, 00:04:09:i niesłychane okrucieństwa ogarnęły|jej podwładnych, 00:04:14:którym nic|nie gwarantowało bezpieczeństwa, 00:04:17:przed bezlitosnymi kłami|tej pięknej Kaliguli. " 00:04:27:Chod! 00:04:30:Podejd! 00:04:38:Daj mi naszyjnik, chłopcze! 00:04:55:- To nasza komnata?|- Mam dla Ciebie niespodziankę. 00:05:02:Co to takiego? 00:05:07:Tu jest. 00:05:19:Nie bšd głupia!|Znałam go na długo zanim Ty go poznała! 00:05:45:Innš drogš! 00:08:06:"Wszyscy popierali jej zachcianki,|nie tylko jej zepsuci przyjaciele," 00:08:12:"ale też wielu innych, którzy obawiali się|jej niezadowolenia." 00:08:17:"Jedynym wyjštkiem od tej reguły,|była mniej znaczna gałš" 00:08:21:"spowinowaconej z niš rodziny Berlifitzingów," 00:08:22:"którzy byli tradycyjnymi wrogami|Metzengersteinów," 00:08:25:"i otwarcie krytykowali|zachowanie Fryderyki." 00:08:28:"Te dwie rodziny trwały w niezgodzie przez stulecia," 00:08:32:"a ich miertelna wrogoć|sięgała tak odległych czasów," 00:08:35:"że nikt już nie pamiętał|jej przyczyny." 00:08:37:"W tym czasie młody|Baron Wilhelm Berlifitzing" 00:08:41:"mieszkał samotnie w swoim rodzinnym zamku." 00:08:44:"Chociaż był najbliższym sšsiadem," 00:08:46:"nigdy nie rozmawiał ze swojš|przerażajšcš kuzynkš," 00:08:49:"Fryderykš z Metzengerstein." 00:08:51:"Ze swej strony, Fryderyka,|jeli przez przypadek uchwyciła wzrok" 00:08:55:"jej kuzyna z oddali," 00:08:58:"drwiła z niego i otwarcie|okazywała pogardę." 00:09:03:"Wilhelm jednak zdawał się jej w ogóle nie zauważać." 00:09:07:"Jego bystra inteligencja mogłaby|umożliwić mu powodzenie w towarzystwie," 00:09:12:"ale nic nie interesowało tego|młodego mizantropa" 00:09:14:"który dzielił życie między polowanie i stajnie." 00:10:13:Pomocy! 00:10:16:Szybko! 00:10:34:Jeli znajdę idiotę,|który zastawił tę pułapkę, 00:10:37:będzie chłostany przez dwie godziny 00:10:40:a ja osobicie poleję go octem. 00:10:52:Szybko!|I nie patrz się! 00:11:12:Jeli w sidła wpada lisica,|udaje martwš. 00:11:16:Kiedy pułapka zostaje otworzona,|ucieka, 00:11:19:Nawet jeli jest ciężko ranna. 00:11:21:Czy to boli? 00:11:40:"Przypadek spowodował spotkanie Fryderyki|i Wilhelma." 00:11:44:"Dziewczyna, która wolała nienawidzieć|jego twarzy," 00:11:46:"kiedy jej nie znała, zamiast tego|nie mogła jej zapomnieć." 00:11:51:"Zaszła w niej jaka zmiana." 00:12:08:"Nawiedzana przez wspomnienie|ponurego, drwišcego spojrzenia, 00:12:12:"opanowana została przez jednš rzšdze -|by ponownie ujrzeć Wilhelma." 00:13:29:Polujesz na lisice,|Wilhelmie Berlifitzing? 00:14:20:Sułtan! 00:14:26:Wróci. 00:14:36:Zimno mi! 00:14:39:Metzengerstein zaoferowałby płaszcz|do dyspozycji damy. 00:14:43:Ty najwyraniej nie! 00:14:50:Nigdy nic nie mówisz, kuzynie. 00:14:55:Kostka cišgle mnie boli od wnyków. 00:15:03:Ksišże! 00:15:11:Przemawiasz jedynie do zwierzšt? 00:15:13:Przyjd tego wieczoru.|Znajdziesz to, czego potrzebujesz. 00:15:17:Większoć moich goci to dziki,|myszołowy i niedwiedzie. 00:15:21:To może Cię bawić. 00:15:23:Nie chcę być częciš|twojej kolekcji. 00:15:29:Nie przywykłam do odmowy. 00:15:33:- Pora się pozbyć złych nawyków.|- Kim mylisz że jeste? 00:15:38:Szczęliwym człowiekiem. 00:15:50:Fryderyka! 00:16:10:Wilhelm! 00:16:15:"Odrzucona i wymiana w momencie|w którym zdobyła się na wyjštkowš szczeroć," 00:16:22:"Fryderyka ze złociš|stłumiła emocje," 00:16:24:"które pchały jš w kierunku|jej kuzyna." 00:16:29:Hughes! 00:16:34:"Jej jedynš mylš pozostała zemsta." 00:20:21:Hughes! 00:20:23:Tak, Milady? 00:20:23:Skšd się wzišł? 00:20:25:Przygalopował tutaj poprzez płomienie. 00:20:28:- Kim jest?|- Nikt nie wie. 00:20:32:Nawet służšcy Barona Wilhelma. 00:20:37:Nikt nie zna tego konia. 00:20:40:- Nikt nie jest w stanie go dosišć|- Ja spróbuję. 00:21:16:Milady... 00:21:17:Baron Wilhelm nie żyje! 00:21:20:Co? 00:21:22:Próbował ocalić konia,|którego kochał i zginšł. 00:21:25:Wszystko strawiły płomienie.|Wszystko. 00:22:09:Hughes! 00:22:12:Hughes! 00:22:17:Tak? 00:22:19:Naprawisz to... 00:22:22:tak jak było. 00:22:24:Ależ to niemożliwe, Madam! 00:22:27:Zrobisz to, ponieważ sobie tego życzę! 00:22:32:Znajd najlepszego gobeliniarza. 00:22:46:"Fryderyka rozkazała podłożyć ogień pod stajnie," 00:22:48:"ale nie przewidziała,|że Wilhema mogš pochłonšć płomienie." 00:22:54:"Jego mierć nie usatysfakcjonowała|ani jej miłoci, ani goryczy. 00:23:00:"Owładnęły niš mroczne i złe przeczucia." 00:23:04:"Groza opanowała jej umysł." 00:27:06:What are you thinking? 00:27:10:Nothing. Go on. 00:27:29:"Poczšwszy od tej chwili,|zaszła znaczšca zmiana" 00:27:32:"w zewnętrznym zachowaniu|młodej libertynki." 00:27:36:"Nie zwykła zostawać w swoich posiadłociach,|omijajšc wszystkich towarzyszy. 00:27:42:"Tylko dziki, niesamowity koń,|na którym cišgle jedziła," 00:27:46:"zyskał jakie tajemnicze|prawa do przyjani... 00:27:51:"Fryderyka pozostawała mu wierna." 00:27:55:"W blasku południa,|w mrokach nocy, 00:27:57:"w zdrowiu i chorobie,|w ciszy albo burzy," 00:28:01:"Fryderyka wyglšdała na przykutš|do siodła tego ogromnego konia, 00:28:06:"jego zuchwałoć|tak dobrze współgrała z jej duchem." 00:28:14:Starcze, jak długo? 00:28:23:Nie wiem. 00:28:25:W niektóre dni,|nici piewajš. 00:28:28:W inne, opierajš się|i wišżš się w supły. 00:28:34:Pytałam jak długo. 00:28:37:Tygodnie... może miesišc. 00:29:25:"Ten czar, który zaakceptowała całš sobš," 00:29:30:wkradał się nawet|jej momenty samotnoci. 00:29:33:"Mogła wtedy spędzać całe godziny|przed gobelinem," 00:29:35:"który z wolna nabierał kształtu. 00:29:39:"Zafascynowana, patrzyła|jak zwinne ręce starego człowieka," 00:29:43:"przywracały do życia|wietnego, czarnego rumaka." 00:29:46:"Jego palce, tak zręcznie zaplatajšce|przędze, 00:29:48:zdawały się tkać z|jakš zgubnš logikš, 00:29:51:"jej własne przeznaczenie." 00:35:53:Pomóżcie mi teraz, moje ręce. 00:35:57:Zawsze dobrze mi służyłycie.|Nie zawiedcie mnie teraz. 00:36:44:Skończyłe? 00:36:47:- Czy to krew?|- Nie, ogień! 00:37:18:"Fryderyka pogodziła się|i pożšdała swojego własnego końca." 00:37:22:"Pospieszyła w płomienie." 00:37:25:"Jak Wilhelm, z Wilhelmem," 00:37:30:"zginie w ogniu." 00:41:00:- Chcę się wyspowiadać!|- Po mszy. Ludzie czekajš. 00:41:03:- Nie! Teraz!|- Proszę... 00:41:05:- Po mszy.|- Teraz, powiedziałem! 00:41:13:Proszę zaczšć. 00:41:14:Nie wiem jak.|Co mam robić. Proszę mi pomóc. 00:41:18:Nie jestem katolikiem. 00:41:20:W takiej sprawie, mój synu,|porozmawiamy po mszy. 00:41:23:Muszę wszystko wyznać,|musisz mnie wysłuchać! 00:41:26:Nie krzycz.|Jeste w Domu Bożym. 00:41:29:Nie obchodzi mnie Bóg! 00:41:31:Chcę zrozumieć.|Chcę mówić. 00:41:35:Zabiłem człowieka. 00:41:36:Kogo z tego miasta? 00:41:38:Nie wiem...|Nie wydaję mi się. 00:41:40:- A, obcego?|- Tak. 00:41:43:Więc... nie. Znam go. 00:41:47:Zawsze go znałem. 00:41:50:Jeste pijany! 00:41:51:Słuchaj mnie!|To twój obowišzek. 00:41:58:Czemu go zabiłe? 00:42:02:Opowiem wszystko,|od poczštku. 00:42:09:Franz von Lowenstein. 00:42:14:William Wilson! 00:42:19:Z Italii. 00:42:20:To chyba od twojej Matki. 00:42:42:Uwaga! 00:42:46:At ease. 00:44:00:Cisza! Przestańcie! 00:44:11:Wilson to zrobił! 00:44:17:Wilson! 00:44:45:Dół. 00:44:55:Góra. 00:45:04:Dół. 00:45:09:Góra. 00:45:19:Dół! 00:45:26:Kto to? 00:45:27:To nowy chłopak. 00:45:35:- Jak Ci na imię?|- Wilson. William Wilson. 00:45:44:- Jak ci na imię?|- William Wilson. 00:45:48:Miał na imię Wilson?|Tak samo jak ty? 00:45:50:Tak samo, dokładnie. 00:45:52:- Zbieg okolicznoci.|- Nie do zaakceptowania. 00:45:55:Władzy nie można dzielić.|Nagle miałem rywala. 00:46:18:Rywala, albo raczej towarzysza,|który był lepszy ode mnie we wszystkim, 00:46:23:ale obserwował mnie z życzliwej odległoci. 00:46:27:Irytował mnie, 00:46:29:ale byłem nim w najwyższym|stopniu zainteresowany. 00:47:32:Dobry Boże! 00:47:37:Wilson!|Znowu ty, jak zwykle! 00:47:40:Obaj zostalimy wyrzuceni. 00:47:45:Minęło dużo czasu zanim zapomniałem. 00:47:48:Oczywicie ten incydent|z dzieciństw...
magrajg