Chumor IV.txt

(8 KB) Pobierz
  Masztalski mial wypadek w kopalni i lezy w szpitalu, podlaczony do 
rozmaitych urzadzen. Przychodzi zaplakana zona, siada na lozku i patrzy 
na meza.
 - Ach, biedaku!
 Patrzy, a Masztalski raz po raz otwiera usta.
 - Biedaku, chcesz mi cos powiedziec? - pyta lamiacym sie glosem - Masz 
tu kartke i napisz...
 Masztalski cos szybko pisze, po czym wyzional ducha. Zona patrzy na 
kartke i czyta:
 "Maryjka, pieronie, bierz dupe z tej rury bo nie moge dychac!"
 
  Jak drwale amerykanscy, polscy i rosyjscy krzycza, gdy spada drzewo?
 Amerykanie: UWAGA!
 Polacy: DRZEWO!
 Ruscy: LAPCIE!!!!
 
  - Zycie zaczyna sie po piecdziesiatce! - stwierdza Kowalski.
 - A po setce albo dwoch jest jeszcze przyjemniej - dodaje Malinowski.
 
 Wlasciciel niewielkiego "small biznesu", sklepiku ze slodyczami w 
centrum miasta, zirytowany poucza praktykanta:
 - Powinienies bardziej uwazac w rozmowie z klientem i uwaznie 
obserwowac, co klada do koszyka.Ten ostatni babsztyl zapakowal do 
reklamowki siedem opakowan z herbatnikami, a przeciez wyraznie slyszalem, 
ze prosila tylko o szesc.
 - Tak jest, szefie. - odpowiada chlopak - Mnie sie tez wydawala okropna. 
I dlatego od razu policzylem jej za osiem.

  Trzech facetow spotyka sie w niebie. Zaczynaja wspominac swoje zycie, 
az wreszcie dochodza do momentu zgonu i zaczynaja licytowac sie, ktory z 
nich mial ciekawsza smierc.
 - Ja to mialem takie dosc niepospolite zakonczenie zycia - mowi pierwszy 
z nich - Wracam ktoregos dnia wczesniej z delegacji, bo konferencja byla 
krotsza, pukam do drzwi i slysze z srodka odglosy krzataniny i tupania. 
Zona otwiera mi w neglizu, lozko rozbebeszone, zapachy milosci w 
sypialni. Sprawa jasna. "Gdzie on jest?!", krzycze. Zona robi glupia mine 
i pyta: "Alez kto, kochanie?". Patrze, okno otwarte. Podbiegam, wygladam 
i widze jakiegos goscia, ktory leci w gaciach po ulicy. Niewiele sie 
zastanawiajac zlapalem co mialem pod reka - lodowke - i cisnalem w 
faceta. Smierc na miejscu. Potem wyrok - krzeslo elektryczne, i tak tu 
trafilem.
 - Phi, to jeszcze nic, ja to mialem niecodzienna smierc. Mialem klopoty 
z nadwaga, a co za tym idzie i z sercem, wiec lekarz zalecil mi pol 
godziny joggingu dziennie. Wiec co wieczor zakladalem krotkie spodenki i 
wybiegalem na ulice. Az tu pewnego razu jakis idiota cisnal we mnie z 
okna lodowka.
 - E, panowie, wy to jeszcze nic. Ja to dopiero mialem przygode: siedze 
sobie spokojnie w lodowce...
 
  Spotyka sie dwoch psychologow:
 - Czesc. U ciebie wszystko w porzadku, a u mnie ?
 
   - Barman, szybko kieliszek koniaku dla mojego kolegi, ktory wlasnie 
zemdlal!
 - Nie mamy koniaku, jest tylko czysta...
 Zemdlony lekko otwiera oczy i szepcze zbolalym glosem:
 - Moze byc...
 
  Przechwalali sie dwaj malarze, ktory z nich jest wiekszym realista:
 - Jak namalowalem zime, to stojacy przed obrazem szczekali zebami...
 - A jak ja namalowalem jednemu klientowi psa, to mu stale ginela 
kielbasa...
 
  Rozmawiaja dwie plotkarki:
 - O Krysi nie mozna powiedziec zlego slowa...
 - To porozmawiajmy o kims innym!
 
 - Wierzysz w sny?
 - Teraz juz nie!
 - Dlaczego?
 - Wczoraj mi sie snilo, ze jestem, na koncercie w filharmonii. Budze sie 
i okazuje sie, ze rzeczywiscie...
 
  W czasie gry w brydza jeden z graczy chcial podpowiedziec swojemu 
partnerowi wist i wskazal na serce. Ten wyszedl w kiery. Po przegranej 
grze partner ma pretensje do podpowiadajacego. On sie broni:
 - Czy ja kazalem ci wychodzic w kiery?
 - Nie w kiery? To dlaczego pokazales serce?
 - A jak robi serce? Przeciez "pik, pik, pik..."
 
   Lato. Upal. Idzie facet nad jeziorem i postanawia sie wykapac. Rozebral 
sie do rosolu i chlup do wody. Plywa, plywa, az nad wode przyszla mloda 
dziewczyna, usiadla i czyta ksiazke. Facet mysli: "Przeczekam" i plywa 
dalej. Ale ile mozna plywac. W koncu wola:
 - Niech sobie pani stad idzie!
 Ale dziewczyna tylko wzrusza ramionami. Co robic? Plywa dalej, nurkuje i 
na dnie znajduje stary garnek. Wylawia go, zaslania nim interes i 
wychodzi na brzeg. Podchodzi do dziewczyny i mowi:
 - No i co pani sobie mysli?!
 - Ja? Nic! Ale wiem co pan sobie mysli!
 - No co?
 - Ze ten garnek ma dno!
         
  - Kupilem bardzo tanio dwadziescia hektarow ziemi - mowi gospodarz do 
zony - tyle tylko, ze ona caly czas ciagnie sie pod gore...
 - A to teraz rozumiem - zauwaza gospodyni - dlaczego nasz kon powiesil 
sie w stajni.
 
  - Czy bylem tu wczoraj? - pyta sie gosc barmana w nocnym lokalu.
 - Byl pan!
 - I przepilem pol miliona?
 - Tak!
 - Co za szczescie! Juz myslalem, ze zgubilem...
 
Czy gra pan jeszcze role amantow? - zapytano znanego, ale w podeszlym 
wieku aktora.
 - Oczywiscie, tyle ze do scen milosnych musze miec kaskadera...
 
  Do dziewczyny sidzacej pod sciana podchodzi mlodzieniec:
 - Czy zatanczysz nastepny taniec?
 - Alez oczywiscie!
 - To swietnie, nareszcie bede mial gdzie usiasc!
 
  Trzej marynarze licytuja sie, ktory z nich plywa na wiekszym statku.
 - Nasz kapitan - mowi jeden - jezdzi samochodem z dziobu na rufe!
 - Nasz sternik - twierdzi drugi - musi uzywac dzwigu do obracania kola 
sterowego!
 - A nasz kucharz - przebija trzeci - aby porzadnie zamieszac zupe, musi 
wsiasc do lodzi podwodnej!
 
  Krol Jerzy IV w czasie podrozy oddalil sie od swity. Poprosil wiec  
napotkanego wiesniaka, aby wskazal mu droge. Wiesniak zgodzil sie pod 
warunkiem, ze zblakany wedrowiec zaprowadzi go do monarchy.
 - Nie bede musial ci go pokazywac - rzekl - poznasz go sam. Kiedy 
wejdziemy  miedzy panow w orszaku, wszyscy zdejma nakrycia glowy, jedna 
osoba zostanie  w kapeluszu i to wlasnie bedzie krol.
 Kiedy stalo sie tak, jak zapowiadal zaginiony w lesie - chlop z 
niedowierzaniem rozejrzal sie i rzekl:
 - Dalej nie wiem, kto jest krolem, panie, ale widzi mi sie, poniewaz 
obaj  mamy glowy nakryte, ze to jeden z nas dwoch.
 


  - Jakie sa polskie drogi do kapitalizmu? - pyta dziennikarz na 
konferencji prasowej wicepremiera.
 - Drogi wegiel, drogi gaz, drogi prad...
 


  - To smutne, ze musisz pozyczac od przyjaciela!
 - Daloby sie zniesc! Gorzej, ze musze oddawac!
 


  Lord prowadzi za soba konia po hotelowych schodach.
 - Prosze mi wybaczyc, ale konia nie wolno prowadzic po schodach - 
interweniuje portier.
 - Zaluje - odpowiada Anglik - ale w windzie zawsze go mdli.
 


  - W sobote mielismy wspanialego goscia - opowiada jeden z kolegow.
 - Przyjechal do was stryj z pieniedzmi? - domysla sie ktos ze sluchaczy.
 - Lepiej! Pieniadze bez stryja...
 


  Ekskluzywny klub londynski. Panowie rozmawiaja przy kieliszku.
 - Zaangazowal pan nowego lokaja? Czy ma dobre maniery?
 - Nie wiem, nie widzialem go dotad w trzezwym stanie.
 - Jak to? On zawsze jest pijany?
 - On nie...
 









  Pewna gazeta oglosila konkurs na najsolidniejszego mieszkanca 
miasteczka. Na konkurs ten wplynelo m.in. takie zgloszenie:
 "Od 5 lat nie pije, nie pale, przestrzegam higieny, nie zdradzam zony, 
jestem spokojny, zdyscyplinowany, dobrze pracuje, klade sie wczesnie 
spac, wstaje o swicie, nie wydaje na nic pieniedzy. Sadze, ze w grudniu 
juz mnie  wypuszcza".
 


  Rok 2010. Na ekranie telewizora pojawia sie spikerka i przepraszajacym  
usmiechem zwraca sie do telewidzow:
 - A teraz na godzine przerywamy emitowanie reklam, zeby pokazac panstwu 
film...
 


  - Dlaczego nazwales swojego psa "Lajdak"?
 - Mam pyszna zabawe, ile razy wolam go na ulicy, zawsze odwraca sie 
kilku  mezczyzn...
 


  Podczas ulewnego deszczu do duzego sklepu wbiega mezczyzna i pyta 
sprzedawczynie:
 - Przepraszam, czy ktos nie zostawil parasola?
 - A jak wygladal?
 - Wszystko mi jedno...
 


  - Prosze rosol z makaronem i schabowego z frytkami...
 - Skad pan wie, co mamy, skoro jeszcze nie zdazylem podac karty? - dziwi 
sie kelner.
 - Obejrzalem obrus.
 


  - Dokad chodzisz w sezonie na grzyby?
 - Do sasiadow, na strych.
 - Hoduja je tam?
 - Nie. Susza.
 


  Pewien czlowiek bardzo lubi sie przechwalac.
 - Ja znam gorszego: zatrzymuje na noc zegarek, zeby sie tryby nie 
scieraly! - odpowiada kolega.
 - To chyba moj znajomy jest jednak bardziej skapy - nie ustepuje tamten 
- Nie czyta juz nawet gazet, zeby nie niszczyc szkiel okularach.
 


  Pewnego zloczynce skazano na 40 lat pobytu na bezludnej wyspie. 
Bezludnej, ale zeby za szybko nie wykitowal, to przyznano mu koze za 







towarzyszke...
 Po 40 latach przyplywa oddzial karny, zeby zabrac skazanca, a tu po 
wyspie biega maly chlopiec. Zolnierze pytaja sie go:
 - Jak ci na imie?
 - Mieeeeeetek!
 


     

Zgłoś jeśli naruszono regulamin