Knockaroud_Guys.txt

(48 KB) Pobierz
00:00:00:movie info: 640x256 24.998fps 696.9 MB|/SubEdit b.3840 (http://alfa.icis.pcz.czest.pl/~subedit)/
00:00:04:Tłumaczone przez Dariush00|WarezCity Team.
00:00:36:/PÓNY LISTOPAD, 1987/|/BROOKLYN, NY, USA/
00:01:10:Denerwujesz się, chłopcze?
00:01:45:Matty, kiedy twój ojciec odszedł...
00:01:48:Przyjšłem z przyjemnociš jego probę|o to abym się tobš opiekował.
00:01:51:Wziołem sobie to za punkt honoru.
00:01:53:I nie dlatego|że on był Benny Chains...
00:01:55:albo że twoja matka była mojš|siostrš, ale z twojego powodu.
00:01:59:Od kiedy byłe małym|dzieckiem, byłe gwodziem...
00:02:01:twardy jak pieprzony gwód.
00:02:03:Kiedy zejdziesz tam na dół,|bšd stanowczy...
00:02:06:ponieważ to jest skurwysyn...
00:02:08:który jest odpowiedzialny|za odejcie twojego tatka.
00:02:13:Matty, dzisiejszej nocy staniesz się mężczyznš.
00:02:59:To wszystko nie tak|Totalne nieporozumienie.
00:03:02:Teddy, ty wiesz.|Musisz wiedzieć.
00:03:05:Chłopcy, to jest Bobby BouIevard.
00:03:09:Takie jest życie, Matty.
00:03:12:To zawsze jest facet|którego nie chcesz żeby nim był.
00:03:14:Hej, Matty.
00:03:16:Jak Ci leci, chłopcze?
00:03:19:Hej, Bobby.
00:03:27:O, nie, Matty. Matty, daj spokój.
00:03:30:Dlaczego miałbym donosić|na kogokolwiek? Nie.
00:03:35:Daj spokój. Hej, hej, Matty...
00:03:37:Kto kupił Ci zestaw rękawic, hę?
00:03:40:Zdobyłe wtedy 7 punktów z tatš|a pierwszy raz postawiłe stopę...
00:03:43:na boisku do piłki ręcznej|z nim, Kto?
00:03:46:Ty, Bobby.
00:03:47:A pamiętasz ten dzień w którym|dałem Ci tš stertę ''Hustlerów'' hę?
00:03:51:Zrobiłe pieprzonš fortunę...
00:03:53:sprzedajšc je tym dzieciakon|na Aquinas Prep.
00:03:55:To nie byłem ja, przysięgam.|Nie jestem donosicielem.
00:03:59:Zamknij mordę!
00:04:10:Już się czuję lepiej.
00:04:12:Dalej, Matty. Teraz jest czas|na trochę odwagi, synu. OK?
00:04:16:Musisz zdecydować,|czy ten goć ma żyć czy umrzeć?
00:04:19:Dalej.
00:04:28:Poprostu delikatnie nacinij spust.
00:04:52:Przepraszam, Wujku Teddy.
00:04:58:Wszystko w porzšdku, dobrze.|Nie przejmuj się tym.
00:05:02:Spójrz, nie jeste do tego|stworzony. Wiemy to.
00:05:12:Wyjd na zewnštrz.
00:05:18:Co zamierzacie z nim zrobić?
00:05:20:Nic strasznego.|Troszke go pobić.
00:05:24:Wywieć go z miasta.
00:05:25:To jest twój piepszony|szczęliwy dzień, Bob.
00:05:30:Masz. Trzymaj.|Zadzwoń sobie.
00:06:11:Dobrze. OK, JiII.
00:06:13:Racja. Zobaczymy się|na stadionie. Czeć.
00:06:17:Więc, Mr. Demaret.
00:06:20:-Matty.|-Matty. Dobrze.
00:06:23:Więc, personel mi powiedział|że ubiegasz się o stanowisko asystenta...
00:06:26:...i masz tam Joanne która|przekonała mnie abym się z tobš spotkał.
00:06:29:-Więc...|-Prosze wybaczyć.
00:06:34:Więc chcę być agentem,|no wie pan, sportowym agentem.
00:06:38:I dlaczego miałbym|Cie nim uczynić?
00:06:41:Szczerze, Mr. McCreedIe...
00:06:42:Mylę że przygotowywałem|na to całe moje życie.
00:06:44:Kiedy byłem dzieckiem,|zaczšłem chodzić na mecze...
00:06:46:i pamiętam jak spędzałem|dużo czasu samotnie...
00:06:48:ale zawsze mogłem liczyć na sezon|aby zachować moje towarzystwo.
00:06:50:Miałem wujka w zwišzku|bileterów i nabywców biletów...
00:06:53:Lokum 176, więc musiałem|znać wszystkich bileterów...
00:06:55:na Stadionie Jankesów i Shea, także.
00:06:57:Przed tym jak sie dowiedziałem|byłem zaszyty w Garden...
00:06:59:i nigdy nie opuciłem|meczu Rangersów lub Knicksów.
00:07:01:Od kiedy sięgam pamięciš,|pracowałem z graczami...
00:07:04:i to było wszystko to|co zawsze chciałem robić.
00:07:06:Dobra gadka. Taaak.|Zobaczmy co masz w papierach.
00:07:15:''Absolwent w sportowym marketingu.''
00:07:17:-Praca... ''Hydraulika Ubonne'go''?|-Racja.
00:07:21:Obecnie zlikwodowane.|Byłe prezydentem.
00:07:26:''Taxi i przejażdżki White'a.''|Także prezydent.
00:07:32:''Gianda's Catering HoIe.''
00:07:39:To miejsce Benny Chains'a,|racja?
00:07:41:Tak, to prawda.|To jego własnoć.
00:07:45:Więc, czy nie jeste|z nim spokrewniony?
00:07:49:Tak, jestem. Jest moim ojcem.
00:07:54:Taaak, to całkiem|bliskie pokrewieństwo.
00:07:58:Więc, masz entuzjazm...
00:08:00:ale w twoim dowiadczeniu|zawodowym nie ma dla mnie nic co...
00:08:03:-Słuchaj, wiem--|-Nie, Cieszę się że do mnie wpadłe.
00:08:05:Wiem co sobie mylisz,|ponieważ już to wczeniej słyszałem.
00:08:08:Zawsze jest to taka sama historyjka.
00:08:10:Jest zimne spojżenie w chwili|kiedy mój ojciec jest wspomniany.
00:08:12:Powiniene poprostu--|możesz to zrobić, dobrze?
00:08:17:Rzuć w zapomnienie te nazwisko|i zatrudnij faceta...
00:08:21:który będzie wypruwał sobie|flaki każdego dnia. Daj mi--
00:08:23:Pozwól mi tutaj tobie przerwać.|Dałe niezły show...
00:08:27:ale mylę że wiem co ty|naprawdę próbujesz tutaj zrobić.
00:08:30:Przyszedłe tutaj miły|i pełny szacunku...
00:08:32:potem Cię zatrudniam, a wtedy|ty zaciskasz na mnie swojš pięć.
00:08:36:Daj spokój, czy możesz mnie wysłuchać?
00:08:37:Kiedy mój ojciec zakładał te miejsce...
00:08:38:czy wiesz jak dużo ludzi takich jak ty i twój ojciec...
00:08:40:próbowało wyrwać kawałek?
00:08:41:Powiem Ci to co on powiedział im:|Spadajcie na drzewo.
00:08:43:Z całym szacunkiem,|ale le mnie zrozumiałe.
00:08:45:Czyżby?
00:08:46:Jestem tu po pracę, racja?|Tylko po pieprzonš pracę.
00:08:53:/To co prokuratorzy nazywajš.../
00:08:55:/dzwonek mierci dla|zorganizowanej przestępczoci.../
00:08:57:/oskarżenie zostało|przekazane komisji./
00:09:00:/Sprawa rzšdowa jest tylko|ostatnim uderzeniem.../
00:09:02:/w słabnšcš siłę struktury--/
00:09:23:To jest gra!
00:09:26:Podłożyłem się tobie.|Niezły pieprzony yonkas, Benny.
00:09:31:Za dobry.|Ten facet jest pieprzonie dobry.
00:09:34:I dlatego jest szefem.
00:09:36:Ręcznik.
00:09:38:Czy wiesz dlaczego twój ojciec|jest taki trudny do pokonania?
00:09:41:Większoć chłopców da sobie odbić,|ale Benny Chains przewiduje.
00:09:44:On atakuje, bez wachania.
00:09:48:Co to jest, Manganaros?
00:09:50:Tak.|Byłem w miecie na rozmowie.
00:09:52:Załatwiłem wam trochę|dobrego żarcia.
00:09:54:-Kolejna agencja sportowa?|-Tak. Ostatnia, także.
00:09:59:Pieprzyć ich. Wiesz, Teddy,|zeszłego roku...
00:10:02:byłem na przeszło|czternastu rozmowach.
00:10:04:Rożne kompanie,|ten sam rezultat--trzanięcie drzwiami.
00:10:07:Słuchaj, dla tych fiuto-ssaczy, ;-)|jeste tym kim my jestemy.
00:10:11:Tak, majš rację.
00:10:13:Już czas|abym co z tym zrobił.
00:10:15:-Hej, w porzšdku.|-Hej, mistrz!
00:10:17:Może jeszcze jednš rundkę?
00:10:18:Jezu, to było szybkie.|Litociwe zasady?
00:10:22:Wiesz, trzeba ich "blisko trzymać"!
00:10:25:Ten facet był najwyższej klasy.|Co można więcej dodać?
00:10:28:Mam co dla ciebie.
00:10:30:OK, w samš porę. Trzymaj.|Para ''Franklinów'', huh?
00:10:35:To od Cristiana?
00:10:37:Tak. Ten człowiek jest dobrym,|łagodnym, lubianym facetem. Wiesz?
00:10:42:Nigdy nie zapłaciłem rachunku|w jego lokalu za dawnych czasów.
00:10:45:Czuję się trochę le|zbierajšc to od niego.
00:10:48:Więc dlaczego to robisz?
00:10:50:Muszę.|Zbieramy wszędzie.
00:10:53:Chłopcy przypuszczalnie|wpadajš do kogo...
00:10:54:z okrelonš kwotš co tydzień|bez podnoszenia ich ceny.
00:10:58:Jak my mamy zamiar to cišgnšć...
00:11:00:jeli to pierwsze|nie wpłynie do nas?
00:11:02:Ty skarżysz się że oni co trzymajš,|albo poprostu nie zarabiajš?
00:11:05:Nie zarabiajš?|Nie ma ''niezarabiania''.
00:11:07:Mylisz że ludzie|przestali pieprzyć...
00:11:09:i przestali zakładać się|i przestali pożyczać w tym miesišcu?
00:11:11:Co się kurwa z tobš dzieje?|Nie rozumiesz tego?
00:11:15:Kto nas obkrada.
00:11:18:Słuchaj, Tatku,|czy jest co co mogę zrobić?
00:11:21:Nie. Nic przyczym by się spocił.|Jeszcze sobie potrenujemy.
00:11:25:Dalej. Teddy,|czy mi tutaj pomożesz?
00:11:28:Sam to powiedziałe.
00:11:30:Poza Brooklynem,|nikt nie da mi kulki.
00:11:32:Dlaczego ty narzekasz?|Jedzisz Cadillakiem.
00:11:36:Słuchaj, tatku, trzymam wszystko|pod rękš w ''małym biznesie''...
00:11:40:trzymam aby taksówki jedziły,|nadzoruje te gówniane gry...
00:11:43:spotkania tych pozostałych|zwišzków, ale już czas.
00:11:45:Jestem gotowy|na co większego.
00:11:48:Jeli wpadniesz w tarapaty...
00:11:50:musi być co|co mogę zrobić, prawda?
00:11:52:Przyniosłe nam kanapki!|Co jeszcze możesz zrobić?
00:11:59:Słuchajcie, Zobaczymy się póniej.
00:12:13:Hej, Tony.
00:12:18:Te panie--ich rachunek|jest dzisiaj na nas, OK?
00:12:22:Oczywicie.
00:12:26:Na deser, możecie|upudrować sobie noski.
00:12:30:Poprostu zostawcie|swoje numery Tony'emu.
00:12:34:Słuchaj, Chris,|nic mi do tego...
00:12:36:ale twojemu staruszkowi|to się może nie spodobać.
00:12:38:Powiedział że nie będzie fundowania|rachunków przypadkowym laseczkom.
00:12:41:Za bardzo go ranisz|od czasu tej kawalerskiej listy...
00:12:44:która ukazała się w ''Post.''
00:12:46:Co chcesz abym Ci odpowiedział?|Kobiety mnie kochajš.
00:12:50:Jak leci?
00:12:55:Dlaczego każdy ćpun myli|że gazeta czyci szybę?
00:12:58:Nie odpowiem Ci.
00:13:00:Trzymaj.|Dzięki, szefunciu.
00:13:02:Nie, nie rób tego.
00:13:05:To zdzierstwo,|Boże więty.
00:13:06:Szyba jest jeszcze brudniejsza|niż była przedtem.
00:13:09:Daj spokój,|co się z tobš dzieje?
00:13:12:Facet ma najgorszš|robotę na wiecie.
00:13:15:Nie, najgorszš robotę ma|chłopiec od szmaty w Show World.
00:13:19:Co Ci powiem,|już nie maczam gšbki...
00:13:21:ale już nie jest to|dla mnie wcale mieszne.
00:13:23:Nigdy nie mylałem że|miałbym pieprzonš robotę.
00:13:26:Mój ojciec chciał abym miał|5 dni w tygodniu--lunch i obiad.
00:13:30:Chłopie, kiedy dorastałem...
00:13:31:NIe widziałem go biegajšcego|nie obiad, pokój lunch i obiad.
00:13:34:Masz rację.
00:13:35:Facet miał obsługę działajšcš|kiedy on usiadł tam w Bergen...
00:13:39:popijajšc swoje espresso|i liczšc pienišdze.
00...
Zgłoś jeśli naruszono regulamin