ocena opisowa.doc

(41 KB) Pobierz

 


Archiwum
Mierzenie jakości pracy w szkole

Ocena opisowa - bardziej ocena czy bardziej opisowa?

Opracowanie: Lesław Otręba
Bilutetyn Informacyjny. Informatyka dla szkoły.
Firma VULCAN

Mimo kilkuletniego funkcjonowania oceny opisowej w kształceniu zintegrowanym w klasach I-III szkoły podstawowej, nie znikły wątpliwości co do sposobu jej konstrukcji oraz formy, w jakiej winna być ona wyrażana. Trudno też powiedzieć, by była ona jednakowo postrzegana zarówno przez nauczycieli, jak i uczniów oraz ich rodziców. W jakiejś mierze ilustracją tego stanu rzeczy jest zamieszczony na łamach Eduinfo artykuł Małgorzaty Kramarz "Ocena opisowa w oczach rodziców"[1]. Częściowym wytłumaczeniem takiej sytuacji może być z jednej strony brak w tej sprawie zgodnych poglądów pedagogów (a wskutek tego brak uznanych i jednoznacznych wzorów), z drugiej pełna swoboda, jaką w kształtowaniu tej oceny pozostawiono każdemu nauczycielowi z osobna (co zaowocowało także zagubieniem niektórych z nich), z trzeciej wreszcie - wcześniejsze doświadczenia rodziców uczniów dotyczące oceniania. Czy sporządzając ocenę opisową jest się na czym oprzeć?

Minister edukacji narodowej w swoim rozporządzeniu z 21 marca 2001 roku o ocenianiu stanowi krótko, że: "W klasach I - III szkoły podstawowej ocena klasyfikacyjna jest oceną opisową, z zastrzeżeniem ust. 4." (§1.3.), i tyle. Należałoby przeto wnosić, że konstrukcja oceny opisowej jest powszechnie znana, a jeśli nie, to powinna ona wynikać z ogólnej zasady ujętej w inny przepis (§2.1.) tego samego rozporządzenia: "Ocenianie wewnątrzszkolne osiągnięć edukacyjnych ucznia polega na rozpoznawaniu przez nauczycieli poziomu i postępów w opanowaniu przez ucznia wiadomości i umiejętności w stosunku do wymagań edukacyjnych wynikających z podstawy programowej i realizowanych w szkole programów nauczania, uwzględniających tę podstawę, oraz formułowaniu oceny.".

Z powyższego wynika jasno, że ocena opisowa rozumiana jako prosty spis nabytych umiejętności ucznia jest metodologicznie niepoprawna. Uważam, że znaczna część nieporozumień wokół oceny opisowej ma swoje źródło właśnie w niewłaściwym przeniesieniu akcentu oceny opisowej z oceny osiągnięć na ich opis. Nie wystarczy przecież powiedzieć co uczeń umie, ale konieczne jest również porównanie tego, co on umie z tym, co w danej fazie kształcenia umieć powinien. Na tym jednak rola oceny opisowej bynajmniej się nie kończy, bo jeśli postulowane porównanie wypada na niekorzyść ucznia, to trzeba także ustalić przyczyny rozpoznanych niedociągnięć, a potem wskazać środki zaradcze lub w skrajnym wypadku obniżyć wymagania. Jeśli zaś porównanie to wypada na korzyść ucznia, to warto podnieść owe wymagania lub w inny sposób wykorzystać ten fakt do przyśpieszenia jego rozwoju.

Z jednej strony pedagodzy postulują, by do dokonań ucznia podchodzić indywidualnie i w żadnym razie nie porównywać ich z dokonaniami innych. Z drugiej zaś rodzice żyjący na co dzień w świecie pełnym rywalizacji oczekują przynajmniej oszacowania szans swoich dzieci na przyszłe powodzenie, w przekonaniu, że jeśli ich dziecko będzie sobie radzić w szkole lepiej niż inne dzieci, to będzie mieć w przyszłości większe szanse, by zdobyć wyższe niż inni kwalifikacje, by znaleźć lepszą pracę itd. A jeśli nawet wprost takich oczekiwań nie formułują, to przecież naturalna rodzicielska troska każe im podobnych porównań szukać. Odmawianie rodzicowi prawa do informacji o tym, jak jego dziecko radzi sobie na tle grupy rówieśniczej jest zwykłym zakłamywaniem rzeczywistości, szczególnie wtedy, gdy czyni się to pod płaszczykiem ochrony interesów dziecka lub obrony jego podmiotowości.

Stopnie szkolne mają to do siebie, że dzielą uczniów na grupy - tych bardzo dobrych (z piątkami), tych "ledwie ciągnących" (z dwójkami) itd. Ocena opisowa takie podziały dość skutecznie zaciera i pewnie dobrze. Niedobrze jednak, że nierzadko przez swoją rozwlekłość i nie zawsze klarowną treść utrudnia uczniowi (i jego rodzicom) zorientowanie się, w jakim jest miejscu na drodze swojego rozwoju. Nie dziwi mnie więc, że zapoznawszy się z oceną opisową, rodzic pyta: "To na ile w końcu moje dziecko umie?".

Starając się ulżyć doli nauczycielek kształcenia zintegrowanego, dwa lata temu przygotowaliśmy specjalne narzędzie ułatwiające sporządzanie ocen opisowych - program komputerowy OCENIANIE OPISOWE 2000+. Po roku doświadczeń, wsłuchawszy się w głosy znacznej rzeszy rodziców uczniów, rozbudowaliśmy ten program o tzw. profile osiągnięć[2], będące syntetycznymi obrazami dokonań uczniów, odniesionymi do uśrednionych wyników w grupie oraz do wybranej skali stopni (przykład takiego profilu pokazano na rysunku). Rzut oka na wykres profilu osiągnięć wystarcza, by zorientować się w wartości dokonań ucznia, szczegółowe zaś objaśnienia można znaleźć w ocenie opisowej. Pokazaliśmy w ten sposób, że da się połączyć ze sobą dwa, zdawałoby się skrajne, podejścia do oceniania - ocenę opisową i tradycyjną skalę wielostopniową. Niektórzy nauczyciele skrzętnie skorzystali z tego udoskonalenia, jak choćby piszący w tym numerze BI Marek Fularz[3], który skutecznie używa programu do oceniania w ramach prowadzonych przez siebie zajęć z informatyki. Wydaje mi się, że taki powinien być kierunek zmian w ocenianiu szkolnym w ogóle, nie tylko na wstępnym etapie edukacji. Nie miałkie opinie o uczniu na początku, a później już tylko suche, bezkontekstowe stopnie, ale zarówno oceny opisowe zawierające syntetyczne podsumowania, jak i stopnie wsparte objaśnieniami. O tym, kiedy i czego ma być więcej, można dyskutować.


Rys.1. Profil osiągnięć ucznia na tle klasy.


[1]

Małgorzata Kramarz, Ocena opisowa w oczach rodziców, w tym numerze BI.

[2]

Lesław Otręba, Druga wersja Oceniania opisowego 2000+ na pierwszą rocznicę urodzin, "Biuletyn Informacyjny. Informatyka dla szkoły", 2002, nr 1.

[3]

Marek Fularz, Jak polubiłem ocenianie i co z tego wynikło, w tym numerze BI

 

...
Zgłoś jeśli naruszono regulamin