Alan Watts - Srodki Psychodeliczne i Doswiadczenie Religijne.pdf

(166 KB) Pobierz
Alan Watts
Środki Psychedeliczne i Doświadczenie Religijne
Doświadczenia będące skutkami użycia środków psychedelicznych są często opisywane w
kategoriach religijnych. Znajdują się one zatem w kręgu zainteresowania tych ludzi, którzy
tak jak ja, zgodnie z tradycją Williama Jamesa 1 , są skupieni na psychologii religii. Dłużej niż
30 lat studiuję przyczyny, konsekwencje i warunki tych szczególnych stanów świadomości, w
których jednostka odkrywa samą siebie jako będącą jednym, ciągłym procesem z Bogiem, ze
Wszechświatem, z Przyczyną Istnienia czy z czymś dla czego może ona użyć innej nazwy ze
względu na kulturowe uwarunkowania czy osobiste preferencje, ale odnoszącym się do
ostatecznej i wiecznej rzeczywistości. Nie posiadamy satysfakcjonującej i rozstrzygającej
nazwy dla tego rodzaju doświadczeń. Terminy 'doświadczenie religijne', 'doświadczenie
mistyczne', 'świadomość kosmiczna' są wszystkie zbyt mgliste i ogólne do denotacji tego
specyficznego stanu świadomości, który dla rozumiejących go jest tak samo rzeczywisty i
przytłaczający jak zakochanie się. Ten artykuł opisuje takie stany świadomości indukowane
przez środki psychedeliczne, mimo tego że są one pozornie nieodróżnialne od zachodzących
samoistnie doświadczeń mistycznych. Artykuł ten omawia także zarzuty wobec stosowania
środków psychedelicznych, które wyrastają głównie z opozycji pomiędzy wartościami
mistycznymi, a tradycyjnymi wartościami religijnymi i świeckimi społeczeństwa Zachodu.
Doświadczenie Psychedeliczne
Idea doświadczenia mistycznego będącego skutkiem użycia dragu 2 nie jest z łatwością
akceptowana w społeczeństwach Zachodu. Zachodnia kultura posiada historycznie
udokumentowaną, szczególną fascynację wartością i cnotą człowieka jako jednostki, samo
określającego się, odpowiedzialnego ego, kontrolującego siebie i swój świat poprzez siłę
świadomego wysiłku i woli. W tych okolicznościach nic nie może być bardziej odrażającego
dla tej tradycji, niż poczucie duchowego czy psychologicznego wzrostu poprzez użycie
dragów. Osoba 'odurzona' (drugged 3 ) niejako z definicji posiada przyćmioną świadomość, jest
otumaniona i pozbawiona woli. Ale nie wszystkie środki psychotropowe (zmieniające
świadomość) są narkotykami i środkami usypiającymi, tak jak alkohol, opiaty i barbiturany.
Efekty tych środków zwanych obecnie psychedelicznymi (odkrywającymi umysł 4 ) różnią się
od skutków powodowanych przez alkohol, tak jak śmiech różni się od gniewu lub zachwyt od
depresji. Doprawdy, nie ma analogii pomiędzy 'odlotem' na LSD i 'zalaniem się' bourbonem.
To prawda, nikt w jednym czy drugim stanie nie powinien prowadzić samochodu, ale nie
powinien tego także robić czytając książkę, grając na skrzypcach czy uprawiając miłość.
Pewne, twórcze czynności i stany umysłu wymagają koncentracji i poświęcenia, które są po
prostu niekompatybilne z pilotowaniem silnika ocierającego się o śmierć, pędzącego wzdłuż
autostrady.
Sam osobiście eksperymentowałem z pięcioma głównymi środkami psychedelicznymi: LSD
25, meskaliną, psylocybiną, dymetylotryptaminą (DMT) i konopiami. Zrobiłem tak, jak
William James próbował podtlenku azotu (gazu rozweselającego), aby sprawdzić czy mogą
mi one pomóc w identyfikacji tego co można nazwać 'zasadniczymi' czy 'aktywnymi'
składnikami doświadczenia mistycznego. Albowiem prawie cała klasyczna literatura na temat
mistycyzmu jest niejasna, nie tylko w opisywaniu doświadczenia, ale także w ukazywaniu
racjonalnych powiązań pomiędzy samym doświadczeniem i różnymi tradycyjnymi metodami
rekomendowanymi do jego indukowaniaprzyspieszania: koncentracją, ćwiczeniami
oddechowymi, modlitwami, inkantacjami i tańcami. Tradycyjny mistrz ZEN czy Jogi
zapytany o to dlaczego takieatakie praktyki prowadzą czy predysponują jednostkę do
doświadczenia mistycznego, zawsze odpowiada: 'W ten sposób mój nauczyciel mi to
przekazał. W ten sposób się dowiedziałem. Jeśli naprawdę jesteś zainteresowany, spróbuj
sam.' Taka odpowiedź raczej nie usatysfakcjonuje impertynenta, naukowo usposobionego i
intelektualnie ciekawego człowieka Zachodu. Przypomina mu to archaiczny, medyczny
przepis mówiący o zmieszaniu pięciu salamander, sproszkowanego sznura wisielczego, trzech
ugotowanych nietoperzy, szczypty fosforu, trzech pędów lulka czarnego i kupki smoczego
kału zrobionego kiedy księżyc był w Rybach. Być może to działało, ale który składnik był
najważniejszy?
Uderzyło mnie zatem to, że jeśli jakiś ze środków psychedelicznych faktycznie byłby w stanie
przysposobić moją świadomość do doświadczenia mistycznego, mógłbym go użyć jako
instrumentu do studiowania i opisywania tego doświadczenia, tak jak używa się mikroskopu
w bakteriologii, nawet pomimo tego że mikroskop jest 'sztucznym' i 'nienaturalnym'
przyrządem, o którym można powiedzieć, że 'rozprasza' wizję gołego oka. Pomimo tego,
kiedy po raz pierwszy zostałem zaproszony aby przetestować mistyczne właściwości LSD25
przez dr Keitha Ditmana z Kliniki Neuropsychiatrycznej przy Szkole Medycznej UCLA
(Uniwersytet Kalifornijski w Los Angeles), nie byłem skłonny wierzyć w to, że jakikolwiek
zwykły środek chemiczny może spowodować pierwotne doświadczenie mistyczne. Co
najwyżej, może on przynieść stan analogiczny wobec pływania za pomocą pływaków. W
rzeczy samej. Mój pierwszy eksperyment z LSD25 nie był mistyczny. Był on niezwykle
interesujący estetycznie i intelektualnie, co w najwyższym stopniu zakwestionowało moje
moce analizy i ostrożnego opisu.
Kilka miesięcy później, w 1959, spróbowałem LSD25 ponownie razem z doktorami
Sterlingiem Bunnellem i Michaelem Agronem, którzy byli wtedy związani z Kliniką Langley
Porter w San Francisco. W trakcie dwóch eksperymentów zdumiałem się i w jakimś sensie
zawstydziłem przechodząc sam przez stany świadomości, które korespondowały dokładnie z
każdym opisem wielkich doświadczeń mistycznych, o których kiedykolwiek czytałem 3 .
Dodatkowo, przewyższyły one zarówno w głębi i dziwnej wartości związanej z zaskoczeniem
trzy 'naturalne i spontaniczne' doświadczenia tego rodzaju, które przydarzyły mi się w latach
poprzednich.
Poprzez późniejsze eksperymenty z LSD25 i innymi środkami wymienionymi wyżej (z
wyjątkiem DMT, które jest dla mnie zabawne, ale względnie nie interesujące), zauważyłem
że bez trudu mogę wchodzić w stan 'kosmicznej świadomości' i we właściwym czasie stałem
się coraz mniej zależny od samych środków chemicznych potrzebnych mi aby 'dostroić się' do
charakterystycznej długości fali tego doświadczenia. Z pięciu testowanych środków
psychedelicznych, zauważyłem że LSD25 i konopie najlepiej służą moim celom. Z tych
dwóch, ten drugi konopie których musiałem próbować za granicą, w krajach gdzie jest to
legalne (sic! :)) ;) przyp. tłum.), sprawdziły się najlepiej. Nie wywołują one dziwnych zmian
w percepcji sensorycznej, a badania medyczne wskazują, że nie mogą one, zważcie że w
znacznej większości przypadków, mieć groźnych efektów ubocznych LSD 6 .
Dla celów tego studium, w opisach moich doświadczeń ze środkami psychedelicznymi
unikam trafiających się, incydentalnych i dziwnych zmian w percepcji zmysłowej, które mogą
być przez nie wywoływane. Jestem raczej zainteresowany fundamentalnymi zmianami
normalnej, społecznie uwarunkowanej świadomości własnego istnienia oraz jej związków ze
światem zewnętrznym. Staram się raczej naszkicować podstawowe zasady świadomości
psychedelicznej. Muszę jednak dodać, że mogę mówić jedynie za siebie. Wartość tych
doświadczeń zależy w znacznym stopniu od orientacji i postawy życiowej danej jednostki,
mimo że obszerna literatura zajmująca się tym tematem, wydawana dziś, w znacznej mierze
odzwierciedla moje własne przeżycia.
Moje doświadczenia ze środkami psychedelicznymi prawie niezmiennie posiadały cztery
dominujące cechy. Spróbuję je wyjaśnić spodziewając się, że czytelnik powie, przynajmniej
w przypadku drugiej czy trzeciej: 'Czemu, to oczywiste!' Nikt nie potrzebuje dragu żeby to
zobaczyć.' Właściwie tak, ale każdy wgląd posiada stopnie intensywności. Może być jakiś
oczywisty stopień 1. i stopień 2., ale ten drugi pojawia się z trzeszczącą klarownością
manifestując swoje implikacje w każdej sferze i w każdym wymiarze naszego istnienia.
Pierwszą cechą jest spowolnienie czasu, koncentracja na teraźniejszości . Nasz normalny,
przymusowy stosunek do przyszłości rozmywa się i jednostka staje się niezwykle świadoma
znaczenia i ważności tego, co dzieje się w tym momencie. Inni ludzie, zajmujący się swoimi
sprawami na ulicach, wydają się być kompletnie stuknięci, nie zdając sobie sprawy z tego, że
całym celem życia jest być w pełni go świadomym kiedy się wydarza. Człowiek zatem
relaksuje się prawie bez reszty studiując kolory w szklance wody czy słuchając wyłaniających
się właśnie teraz, wysoce zestrojonych wibracji każdej nuty wygrywanej na oboju czy
wyśpiewywanej.
Z pragmatycznego punktu oparcia, na którym wspiera się nasza kultura, takie podejście jest
bardzo niedobre dla interesów. Może ono prowadzić do nieopatrzności, braku umiejętności
przewidywania, zmniejszonej sprzedaży ubezpieczeń na życie i zarzucenia składania
oszczędności w bankach. Jest to zatem właśnie taka korekta, jakiej nasza kultura potrzebuje.
Nikt nie jest beznadziejniej niepraktyczny niż urzędnik, 'który odniósł sukces' i spędza całe
swoje życie zaabsorbowany szaloną, papierkową robotą celem pójścia na emeryturę w wieku
65 lat kiedy już na wszystko będzie za późno. Tylko ci, którzy całkowicie nauczyli się sztuki
życia w teraźniejszości mają użytek z robienia planów na przyszłość, ponieważ kiedy ich
plany dojrzeją będą zdolni cieszyć się rezultatami. 'Jutro nie przychodzi nigdy'. Nigdy jeszcze
nie słyszałem kaznodziei nalegającego swoje zgromadzenie aby praktykowało tą część
'Kazania na Górze', którą otwiera zdanie: 'Nie troszczcie się o jutro...' Prawda jest taka, że
ludzie żyjący przyszłością mają, jak mówimy o szaleńcach, 'nie całkiem tam równo' lub tu:
poprzez naduważność ciągle tracą punkt wyjścia. Przewidywalność można kupić za cenę
niepokoju, a kiedy jej się nadużywa, to traci ona wtedy wszystkie swoje zalety.
Drugą cechę nazwę świadomością biegunowości . Jest to bezpośrednie urzeczywistnienie
sobie, że stany rzeczy lub nawet wydarzenia, które zwykle uznajemy za opozycyjne są
wzajemnie od siebie zależne, jak tył i przód czy bieguny magnesu. Dzięki świadomości
biegunowości widzi się, że rzeczy które są zewnętrznie zróżnicowane są wewnętrznie
jednolite: ja i inne, podmiot i przedmiot, lewe i prawe, męskie i żeńskie a dalej trochę
bardziej zdumiewająco: bryła i przestrzeń, postać i otoczenie, dźwięki i interwał, święci i
grzesznicy, policjanci i kryminaliści, zebrania i rozchodzenie się. Wszystko to jest
definiowalne jedynie w terminach innego i tworzy się jedynie transakcyjnie, jak kupowanie i
sprzedawanie, ponieważ nie ma sprzedaży bez kupna i kupna bez sprzedaży. Kiedy ta
świadomość staje się bardzo intensywna, czujesz że ty sam polaryzujesz się z zewnętrznym
wszechświatem w taki sposób, że implikujecie się wzajemnie. Twoje naciskanie jest jego
popuszczaniem, a jego popuszczanie jest twoim naciskaniem tak jakbyś kręcił kierownicą.
Naciskasz ją czy popuszczasz?
Po pierwsze, jest to bardzo dziwne wrażenie, tak jakby słyszeć swój własny głos puszczany ci
do tyłu przez system elektroniczny zaraz po tym jak coś się powiedziało 7 . Stajesz się
zaskoczony i czekasz aż się to powtórzy! Podobnie czujesz, że jesteś czymś tworzonym przez
wszechświat oraz, że wszechświat jest również czymś tworzonym przez ciebie, co jest prawdą
przynajmniej w sensie neurologicznym, jako że charakterystyczna struktura naszych mózgów
tłumaczy słońce na światło, a wibracje powietrza na dźwięk. Nasze zwykłe poczucie związku
z zewnętrznym światem jest takie, że czasem to ja naciskam, a czasem to ja jestem naciskany.
Ale jeśli dwa są właściwie jednym, to gdzie zaczyna się działanie i gdzie spoczywa
odpowiedzialność? Jeśli to wszechświat tworzy mnie, jak mogę być pewna, że za dwie
minuty wciąż będę pamiętać język angielski? Jeśli to robię, jak mogę być pewna, że za dwie
minuty mój mózg będzie wiedzieć jak zamienić słońce na światło? Z takich niezwykłych
przeżyć jak te, doświadczenie psychedeliczne może zamienić się w niepewność, paranoję i
zgrozę mimo że jednostka odczuwa swój związek ze światem dokładnie tak jakby był
opisywany przez biologa, ekologa czy fizyka, ponieważ odczuwa siebie jako zjednoczone
pole własnego organizmu i środowiska.
Trzecią cechą wyrastającą z drugiej jest świadomość względności . Widzę, że jestem częścią
nieskończonej hierarchii procesów i bytów sięgającej od molekuł poprzez bakterie i insekty
aż do istot ludzkich i być może aniołów i bogów hierarchii, w której każdy poziom okazuje
się być w efekcie tą samą sytuacją. Na przykład biedak martwi się o pieniądze, podczas gdy
bogacz martwi się o zdrowie: zmartwienie jest to samo, ale różnica leży w jego treści czy też
wymiarze. Uświadamiam sobie, że muchy owocówki muszą myśleć o sobie jak o ludziach,
ponieważ tak jak my umieszczają się w centrum swojego własnego świata z niezmiernie
większymi rzeczami ponad i niższymi poniżej. Dla nas wyglądają wszystkie podobnie i
wydają się nie mieć osobowości tak jak Chińczycy, jeśli pośród nich nie żyjemy. Tak więc
muszki owocówki muszą czynić tyle samo subtelnych rozróżnień pomiędzy sobą, jak my
pośród nas.
Od tego dzieli nas już tylko mały krok do uświadomienia sobie, że wszystkie formy życia i
bycia są po prostu wariacjami na jeden temat: faktycznie jesteśmy wszyscy jedną istotą
robiącą tą samą rzecz na tak wiele różnych sposobów jak to tylko możliwe. Jak mówi
francuskie przysłowie: plus ca change, plus c'est la meme chosé (dosł. 'im bardziej się różni,
tym bardziej pozostaje takie samo'). Dalej spostrzegam, że uczucie strachu przed
nieuchronnością śmierci jest właściwie takim samym doświadczeniem jak poczucie, że jest
się w pełni żywym i że kiedy wszystkie istoty odczuwają wszędzie to samo, są wszystkie tak
samo 'mną', jak ja sam. Poza tym poczucie 'ja' aby w ogóle mogło zaistnieć, musi zawsze być
wrażeniem odnoszącym się do 'innego' do czegoś poza jego kontrolą i doświadczeniem. Aby
być w ogóle, musi ono zacząć się i zakończyć. Ale intelektualny skok, który w tym miejscu
robi doświadczenie psychedeliczne, to możliwość dostrzeżenia, że te wszystkie miriady ja
centrów są tobą nie twoim osobistym i niezwykle świadomym ego, ale tym co Hindusi
nazywają paramatmanem, Jaźnią wszystkich jaźni 8 . Kiedy siatkówka oka pozwala nam
obserwować niezliczone tętna energii jako jedno światło, wtedy mistyczne doświadczenie
ukazuje nam niezliczone jednostki jako niepodzielną Jaźń.
Czwartą cechą jest świadomość nieskończonej energii , często w formie intensywnego, białego
światła, które wydaje się zarówno strumieniem w twoich neuronach i mistycznym e, które
równa się mc 2 . To może brzmieć jak megalomania lub złudzenie wielkości ale widzi się
całkiem wyraźnie, że cała egzystencja jest jedną energią i że ta energia jest naszym własnym
byciem. Oczywiście pozostaje śmierć tak samo jak i życie, ponieważ energia jest tętnem i tak
jak fale musi mieć zarówno grzbiet, jak i dolinę, doświadczenie bycia musi trwać i być
przerywane. Zatem w zasadzie nie ma nic czego można by się obawiać, ponieważ sam jesteś
tą wieczną energią wszechświata grającą w chowanego (pojawiamsięiznikam) z sobą
samym. Na szczycie jesteś Okiem Boga, ponieważ Bogiem jest wszystko co jest. Cytując
Izajasza tylko trochę poza kontekstem: 'Jam jest Pan, poza mną nie ma nic innego. Ja tworzę
światło i ciemność: Ja czynię pokój i tworzę zło. Ja, Pan czynię to wszystko.' 9 To jest sens
fundamentalnej doktryny Hinduizmu, Tat tram asi 'TO (np. 'ta subtelna Istota, z której
skomponowany jest cały wszechświat') jesteś ty.' 10 Klasycznym przypadkiem takiego
doświadczenia z Zachodu jest urywek ze 'Wspomnień Tennysona': Od dzieciństwa popadałem
od czasu do czasu w rodzaj transu na jawie, kiedy tylko byłem całkiem sam. Generalnie
napadał on na mnie poprzez powtarzanie do siebie własnego imienia dwa lub trzy razy w
cichy sposób, aż kiedyś na raz, jakby z intensywności skupienia na indywidualności,
indywidualność owa sama w sobie wydała się blaknąć i rozwiewać w bezgraniczną istotę i nie
był to stan zmieszania, ale stan najczystszy z czystych, najpewniejszy z najpewniejszych,
najdziwniejszy z najdziwniejszych, właściwie niemożliwy do wyrażenia, gdzie śmierć była
prawie że możliwością śmieszną, stratą osobowości (jeśli tak by się stało) wydającą się nie
być zagładą, ale jedynym prawdziwym życiem. 11
Oczywiście, taka charakterystyka doświadczenia psychedelicznego, jak się o tym
przekonałem, to pojedynczy stan świadomości ale opisywałem tą samą rzecz z różnych
punktów widzenia. Opis jest próbą przeniesienia rzeczywistości tego doświadczenia na
papier, ale czyniąc tak sugeruje on także niektóre ze sprzeczności pomiędzy takim
doświadczeniem, a obecnymi wartościami wyznawanymi przez społeczeństwo.
Opozycja wobec Środków Psychedelicznych
Opór wobec przyzwolenia na używanie środków psychedelicznych jest pochodną zarówno
religijnych, jak i świeckich wartości. Trudność w opisywaniu doświadczeń psychedelicznych
tradycyjnymi terminami religijnymi sugeruje jedną platformę opozycji. Człowiek Zachodu
musi zapożyczać terminy takie jak samadhi czy moksha od Hindusów lub satori czy kensho
od Japończyków aby opisać doświadczenie jedności ze wszechświatem. Nie mamy
odpowiednich terminów, ponieważ nasza własna żydowska czy chrześcijańska teologia nie
zaakceptuje idei, że wewnętrzna jaźń człowieka może być identyczna z Bogiem, nawet
pomimo tego, że chrześcijanie mogą nalegać na to, że było to prawdą w unikalnym przypadku
Jezusa Chrystusa. Żydzi i chrześcijanie myślą o Bogu w znaczeniach politycznych i
monarchistycznych, jako o najwyższym władcy wszechświata, ostatecznym szefie.
Oczywiście tak samo społecznie nie do zaakceptowania i logicznie niedorzeczne dla danej
jednostki jest to, że ona osobiście jest omnipotentnym i wszechwiedzącym władcą świata,
któremu należy się odpowiednia cześć i chwała.
Takiego rodzaju imperialny i królewski pomysł na ostateczną prawdę nie jest jednak ani
konieczny, ani uniwersalny. Hindusi i Chińczycy nie mają trudności z nadaniem tożsamości
jaźni i Bogu. Dla większości Azjatów innych niż muzułmanie, Bóg porusza się i manifestuje
światu w bardzo podobny sposób, w jaki krocionóg manipuluje setką nóg spontanicznie, bez
zastanowienia czy kalkulacji. Innymi słowy, postrzegają oni wszechświat przez analogię z
Zgłoś jeśli naruszono regulamin