Archanioł.txt

(809 KB) Pobierz
SHARON SHINN
ARCHANIOŁ
Tytuł oryginału Archangel
Tłumaczył Lesław Haliński
Mojej cioci, Mary Krewson
Samaria
POSTACIE WYSTĘPUJĄCE W TEJ KSIĄŻCE
W Erie
Gabriel, przywódca zastępu aniołów
Natan, brat Gabriela; anioł
Hana, kobieta śmiertelna; wdowa po poprzednim przywódcy
Judyta, młoda śmiertelniczka
Abdiasz, anioł
Mateusz, Edor
W Monteverde
Ariel, przywódczyni zastępu aniołów
Magdalena, siostra Ariel; anioł
W Wietrznej Osadzie
Rafael, przywódca zastępu i archanioł Samarii
Saul, jego główny anioł przyboczny
Lea, żona Rafaela; angelina
W Semorze
lord Jethro, bogaty kupiec
Daniel, jego syn
lady Klara, żona lorda Jethro
lady Mary, narzeczona Daniela
Anna, służąca
Rachela, edorska niewolnica
Inni
Eliasz Harth, manadawski możnowładca
Abel Vaszir, inny manadawski możnowładca
Malachiasz z Breven, wojownik jansajski
Piotr, były kapłan, obecnie zamieszkały w Velorze
Naomi, Edorka z plemienia Cziwenów
Łukasz, jej mąż
Jozjasz, kapłan wyroczni w Betel
Ezechiel, kapłan wyroczni w Jordanie
Jezebel, kapłanka wyroczni w Gazie
ROZDZIAŁ 1
Anioł Gabriel udał się do wyroczni na górze Synaj, chcąc znaleźć dla siebie żonę. Uczynił
to niechętnie, z uczuciem rezygnacji, które powinno być obce mężczyźnie szukającemu partnerki
na całe życie. W istocie ociągał się jak najdłużej z podjęciem tej wyprawy, jednak wyznaczony
dlań termin zbliżał się nieubłaganie. Już za pół roku będzie musiał poprowadzić doroczną Glorię,
której celem jest wychwalanie i przebłaganie Jovy, a w zadaniu tym powinna towarzyszyć mu
legalnie poślubiona małżonka. Ponieważ miał zostać kolejnym archaniołem i Jova szczególnie
się nim interesował, Gabriel wybrał się do kapłana na górze Synaj, żeby dowiedzieć się, kogóż to
Bóg wyznaczył mu na oblubienicę.
W ciągu bez mała trzech godzin lotu Gabriel pokonał ponad dwieście kilometrów, czyli
odległość między rodzimym Erie a skalistą sadybą Jozjasza. Przelot doliną między dwoma
łańcuchami górskimi nie sprawiał mu żadnych trudności, ponieważ powietrze było tam
rozrzedzone i nie groziły mu zdradliwe prądy, tak typowe dla gór w zachodniej Gazie i dla
południowych wybrzeży Jordany. Zwykły śmiertelnik nie przeżyłby kontaktu z lodowatym
klimatem panującym w owych przestworzach, ale w żyłach aniołów płynęła znacznie cieplejsza
krew, dzięki której niegroźny był dla nich przenikliwie zimny wiatr, charakterystyczny dla
wyższych rejonów stratosfery. Gabriel miał na sobie kamizelkę i wsunięte do butów spodnie ze
skóry, nie było mu więc zimno.
Kiedy anioł przybył na Synaj, jeden z pomocników Jozjasza zaprowadził go do kapłana
wyroczni, poruszając się bezszelestnie po wykutych w skale korytarzach - wszystkich szarawych
i pogrążonych w cieniu. Znaleźli się wreszcie w niewielkiej, acz dobrze oświetlonej komnacie,
gdzie ujrzeli Jozjasza pochylonego ku rozżarzonej płycie z metalu i szkła, którą na stałe
wmontowano w jednolity blok skalny. Pomocnik kapłana przyłożył palec do ust, mówiąc:
- Trzeba zachować ciszę. On w tej chwili rozmawia z Bogiem.
Gabriel skinął głową i dał chłopcu znak, że może ich już opuścić.
Młody pomocnik wolałby pewnie zostać w komnacie jako strażnik skupienia modlącego
się właśnie Jozjasza, ale mało kto poważyłby się na wypowiedzenie posłuszeństwa aniołowi,
temu zaś w szczególności. Chłopiec wyszedł, a Gabriel oparł się o ścianę, czekając z pełnym
namaszczeniem na koniec modlitwy. Wola Boga była dla niego święta.
Kilka chwil później Jozjasz wyprostował się, wyszeptał „amen” i dotknął powierzchni
rozświetlonego ekranu, który dokładnie w tym samym momencie zmatowiał. Gabriel zrobił krok
do przodu.
- Jozjaszu - powiedział.
Kapłan odwrócił się ku niemu z uśmiechem na ustach. Był to niewysoki, siwy
człowieczek, który ginął pośród fałd swej niebieskiej szaty. W przeciwieństwie do aniołów
bardzo dotkliwie odczuwał zimno.
- Gabriel! - krzyknął. - Cóż za wspaniała niespodzianka!
Anioł zaśmiał się i podszedł do kapłana, by pokłonić się nad jego dłonią.
- Nie wierzę - rzekł, prostując się po ukłonie. - Spodziewałeś się mojej wizyty przez sześć
ostatnich miesięcy.
- Gwoli ścisłości: przez trzy minione lata - odbił piłeczkę Jozjasz. - O ile zjawiasz się tu w
tej chwili, by uzyskać poradę w kwestii swej narzeczonej.
- Chodzi mi raczej o poradę Jovy - poprawił kapłana Gabriel.
- Nie zostawiłeś sobie zbyt wiele czasu na zaloty i ostateczne zdobycie wybranki.
Gabriel wzruszył ramionami. Gest ten sprawił, że przeogromne, nieskazitelnie białe
skrzydła wdzięcznie zatrzepotały mu na plecach.
- W tym zakresie obowiązują prawa Jovy - rzekł anioł. - Jeżeli ja nie mam swobody
wyboru, ona również jej nie ma. Nie będą to chyba tradycyjne zaloty.
Jozjasz popatrzył uważnie na Gabriela.
- Pamiętaj wszakże - powiedział - że potrzebny jej będzie czas na oswojenie się z tą
perspektywą. W przeciwieństwie do ciebie nie dane jej było przez piętnaście lat marzyć o staniu
się angeliną.
Anioł Gabriel uśmiechnął się. Miał czarne włosy, błękitne oczy i jasną skórę, zbrązowiałą
obecnie na podobieństwo wiecznej opalenizny wskutek ciągłego kontaktu ze słońcem i wiatrem.
Zawsze wywierał silne wrażenie, wyglądał jednak jak ktoś niedostępny - do chwili, gdy twarz
rozjaśniał mu uśmiech.
- Myślałem, że każda dziewczyna chciałaby zostać angeliną.
- Może taka, która jeszcze cię nie zna - odparł z sarkazmem Jozjasz.
Gabriel wyglądał na trochę rozbawionego.
- No tak. Cokolwiek by powiedzieć, dziewczyna, którą wyznaczył dla mnie Jova, musi
być odpowiednia pod każdym względem. Tak przynajmniej rozumiem zasady naszej religii. A
zatem bez wahania zechce mnie poślubić.
Jozjasz przyglądał mu się w skupieniu. Swoją maleńką główkę przechylił nieco na bok.
- Ona będzie twoim dopełnieniem - poprawił anioła. - Będzie wiedziała to, czego ty nie
wiesz. Będzie umiała robić to, czego ty robić nie umiesz. Gdybyś był człowiekiem nerwowym,
ona by cię uspokoiła. Gdybyś był bojaźliwy, dzięki niej stałbyś się mężczyzną silnym. A
ponieważ nie brakuje ci arogancji, ona nauczy cię pokory.
- Ja wcale nie jestem arogancki - odrzekł Gabriel łagodnym głosem. - Pewny siebie, tak
bym to ujął.
Jozjasz uśmiechnął się.
- Dobrze już, dobrze. Pozostawmy to decyzji Boga. Usiądź koło mnie, a ja zapytam go, co
postanowił.
Przysunęli dwa krzesła do ekranu, przy którym Jozjasz modlił się w chwili przybycia
anioła. Gabriel usadowił się bardzo ostrożnie, rozkładając przy tym szeroko skrzydła, które
spoczęły na chłodnej posadzce komnaty. Nawet w porównaniu ze skrzydłami innych aniołów
robiły one niezwykłe wrażenie: były zupełnie białe, o niespotykanie dużej rozpiętości, do tego
wystawały mu zza pleców dość wysoko ponad głową.
Zanim Gabriel zdążył na dobre rozsiąść się na swym krześle, Jozjasz pochylił się do
przodu i dotknął umieszczonej w ścianie szklanej płytki, która w jednej chwili zalśniła
delikatnym, niebieskawym światłem. Po ekranie zaczęły tańczyć dziwaczne hieroglify.
Zmieniały się za każdym razem, gdy Jozjasz dotknął któregoś z przycisków lub którejś z gałek na
małym pulpicie przed interfejsem. Gabriel przyglądał się temu z uczuciem fascynacji, któremu
niezmiennie ulegał, widząc, jak Jozjasz komunikuje się z Jovą. Mężczyzna lub kobieta musi od
wczesnego dzieciństwa uczyć się rytuałów związanych z Bogiem, by je pojąć; dla zwykłych
śmiertelników, nawet dla aniołów, język sacrum jest zupełnie niezrozumiały.
Jozjasz zakończył wreszcie swój dialog z Jovą, wyszeptał „amen” i zamknął okno łączące
świat Boga ze światem ludzi.
- Zamieniam się w słuch - powiedział Gabriel.
- Urodziła się w małej wiosce w Jordanie, nieopodal Wietrznej Osady. Jej rodzice i cała
rodzina to rolnicy. Ma dwadzieścia pięć lat.
Gabriel patrzył na kapłana z niedowierzaniem.
- Jest wielce nieprawdopodobne - mówił Jozjasz, którego oblicze wyrażało ogromną
powagę - by kiedykolwiek żywiła nadzieję awansu na angelinę, by chciała zostać żoną archanioła
Gabriela.
W tej chwili anioł odzyskał głos.
- To śmieszne - powiedział. - Córka wieśniaków? Z dzikich terenów Jordany? Czy my
wiemy coś o tych ludziach? Czy są wykształceni? Cywilizowani? Na przenajświętszą miłość
Jovy, czy oni w ogóle umieją śpiewać? Już za pół roku ta dziewczyna będzie musiała stanąć w
Dolinie Saron, by wraz ze mną poprowadzić tam Glorię. Czy zdoła tego dokonać? Czy umie
cokolwiek zaśpiewać? Czy można ją tego nauczyć? Jozjaszu, to przecież tylko pół roku!
- Niepotrzebnie odkładałeś to na ostatnią chwilę - odrzekł Jozjasz.
Gabriel podniósł się z krzesła.
- Bez wątpienia masz rację. Nie spodziewałem się jednak po Jovie tak wielkiego poczucia
humoru. Niewykształcona córka wieśniaka! Liczyłem na manadawską szlachciankę albo na
kogoś z miast nadrzecznych; na kogoś, kto będzie umiał zająć się moim domem...
- Winić możesz jedynie siebie samego - powiedział Jozjasz bez cienia współczucia w
głosie. - Pamiętaj, że masz jeszcze pół roku. To doprawdy dużo czasu. Spróbuj natychmiast ją
odnaleźć.
- Taki mam zamiar - Gabriel zgodził się niechętnie z kapłanem. - Jak ta dziewczyna ma na
imię? A może Jova zechciał utrudnić mi życie i nie podzielił się z tobą tą informacją?
- Akurat to znajduje się w jej dossier. Na imię ma Rachela, jest córką Seta i Elżbiety.
Pochodzi z niewielkiej wioski u stóp gór Caitana. Nie powinieneś pomylić jej z nikim innym.
Gabriel w dalszym ciągu był wściekły, choć nie miało to żadnego sensu. Nie mógł w
końcu złorzeczyć Bogu i doskonale o tym wiedział.
- A jeśli ona zmieniła imię? Jeśli mi nie uwierzy?
Jozjasz skinął głową w kierunku Gabriela, wskazując niewielki bursztyn tkwiący w
prawym ramieniu anioła.
- Pomyłka jest niemożliwa - powiedział cicho. - Pocałunek musi zareagować. Stanie się
ciepły i zacznie pulsować światłem. Zarówno twój Pocałunek, jak i jej Pocałunek. Od tego nie
ma odwołania.
Anioł odruchowo położył dłoń na osadzonym w prawym ramieniu krysztale. Pod...
Zgłoś jeśli naruszono regulamin