Barry Sebastian - Tajny dziennik.pdf

(1127 KB) Pobierz
Sebastian
Barry
TAJNY DZIENNIK
The Secret Scripture
Z angielskiego przełożyła
MAGDALENA SŁYSZ
887161884.001.png
Dla Margaret Synge
Najbardziej niedoskonały jest nasz wgląd w samych siebie, dlatego duchami
stajemy się we własnych oczach.
Sir Thomas Browne, Christian Morals
Spośród wielu, którzy studiują historię albo przynajmniej o niej czytają,
jakże nieliczni czerpią korzyść ze swoich trudów...! Poza tym nawet w
najlepiej udokumentowanych, dawnych i współczesnych dziejach wiele
rzeczy budzi wątpliwości; a to umiłowanie prawdy, które pewnym umysłom
jest wrodzone, nieuchronnie budzi miłość do sekretnych pamiętników i
anegdot.
Maria Edgeworth, wstęp do Castle Rackrent
Część pierwsza
ROZDZIAŁ PIERWSZY
Relacja Roseanne
(pacjentka, Okręgowy Szpital Psychiatryczny w Roscommon, 1957 - ...)
Przy każdych narodzinach świat powstaje od nowa - mawiał mój ojciec. Zapominał
dodać, że kończy się przy każdej śmierci. A może nie czuł takiej potrzeby, ponieważ przez
dużą część życia pracował na cmentarzu.
*
Urodziłam się w miasteczku, w którym stale panował chłód. Nawet góry trzymały się
od niego z daleka. Odnosiły się nieufnie do tego ciemnego miejsca nie mniej niż ja.
Przez miasteczko przepływała czarna rzeka i jeśli nie miała żadnego uroku dla istot
ludzkich, to przynajmniej upodobały ją sobie łabędzie, zjawiały się nad nią stadami, nawet
pływały po niej jak jakieś ptaki nurkujące.
Rzeka niosła śmieci do morza, kawałki rzeczy należących niegdyś do kogoś, które
zabierała z brzegów, ciała też, choć rzadko, no i nieszczęsne noworodki, takie, które
przynosiły wstyd, dziwne czasy. Rzeka, jej toń, bystry nurt, bardzo sprzyjały sekretom.
Miasteczko, o którym mówię, to Sligo.
Sligo stworzyło mnie i Sligo mnie zgubiło, ale przecież powinnam była wyrwać się
spod władzy ludzkich miasteczek o wiele wcześniej i liczyć tylko na siebie. Te wszystkie
okropieństwa i cierpienia, jakich zaznałam w życiu, zdarzyły się dlatego, że byłam młoda i
sądziłam, iż to inni decydują o moim szczęściu czy nieszczęściu; nie wiedziałam, że można
odgrodzić się murem z wyimaginowanych cegieł od niegodziwości i okrucieństw, od
mrocznych sztuczek, które płata nam czas, i samej decydować o sobie.
Już mnie tam nie ma, teraz jestem w Roscommon. To stary dom, kiedyś był elegancką
rezydencją, ale pomalowano go na kremowo i wstawiono do środka żelazne łóżka, a w drzwi
wprawiono zamki. To królestwo doktora Grene’a. Doktor Grene to człowiek, którego nie
rozumiem, ale się go nie boję. Nie wiem, jakiego jest wyznania, ale wygląda zupełnie jak
święty Tomasz, z tą swoją brodą i wianuszkiem włosów wokół łysiejącego czubka głowy.
Jestem całkiem sama, poza tym miejscem nie ma na świecie nikogo, kto by mnie znał,
moi bliscy, i tak niegdyś nieliczni, przede wszystkim moja matka, ten mały strzyżyk, wszyscy
Zgłoś jeśli naruszono regulamin