O BACY
1\Siedzi baca na drzewie i piłuje gałąź, na której siedzi. Przechodzi turysta i mówi:- Baco, spadniecie!- Ni, nie spadnę!- Spadniecie!- Ni!- No, mówię wam ze spadniecie!- Eeee, ni spadnę!Nie przekonawszy bacy turysta poszedł dalej. Baca piłował, piłował, aż spadł. Pozbierawszy się popatrzył za znikającym w oddali turystą i rzekł:- Prorok jaki, czy co?2\Przychodzi baca do kolegi chirurga i mówi:- Wiesz, Kazik mam brzydką żonę. Pomóż! Weź ty jej zrób jakąś operację!- Ja nie dam rady, ale pogadam z doktorami w Krakowie, może się da, ale to będzie kosztować jakieś dziesięć tysięcy.Spotykają się po dwóch tygodniach. Mówi Kazik:- Tak jak mówiłem, da się załatwić, ino dziesięć patyków przynieś.- A wiesz Kazik, już nie trzeba, gajowy za pięć stówek zgodził się ją zastrzelić.3\Siedzi baca na przyzbie, podchodzi turysta:- Co robicie baco?- A, tak sobie siedzę i myślę.- A to wy zawsze tak?- Nie, ino jak mam czas.- A jak nie macie czasu?- To sobie ino siedzę.4\Pewnemu bacy sześć razy spaliła się bacówka. Pięć razy ją odbudowywał, ale za szóstym razem już się załamał. Stanął nad resztkami domu, podniósł głowę i woła do nieba:- Panie Boże! Za jakie grzechy?!Na to głos z nieba:- Oj, nie za żadne grzechy, nie za grzechy. Tylko cosik ja cię chyba Józek nie lubię.5\Siedzi baca przed chałupą i pierze w misce kota. Przechodzi turysta i słysząc straszne piski próbuje zaprotestować:- Baco, co robicie?!- Ano kota pierę.- Ale baco, kotów się nie pierze!- Piere się, piere.Nie przekonawszy bacy, turysta wybrał się w dalszą drogę. Kiedy wracał po kilku godzinach zobaczył bacę i leżącego obok zdechłego kota. Pokiwał głową i mówi:- A mówiłem, że kotów się nie pierze?- Piere się, piere, ino się nie wyżyma.6\Idzie sobie turysta polaną w górach i widzi bacę, który pasie owce. Czarne i białe. No i turysta się go pyta:- Baco, ile mleka dają te owce?- Ano białe czy czorne?- No, wszystkie.- Białe dwa litry.- A czarne?- Tyż dwa litry.- A ile trawy jedzą?- Białe czy czorne?- No, wszystkie.- Białe trzy kilo.- A czarne?- Tyż trzy kilo.Rozmawiają tak z piętnaście minut i okazuje się, że białe owce nie różnią się niczym innym niż kolor wełny. Wreszcie zdenerwowany turysta pyta się jeszcze raz:- No to czemu, baco je tak rozróżniacie?- Ano białe owce są moje.- A czarne czyje?- Ano tyż moje.7\Baca słyszy krzyki z podwórka:- Czego tam?- Bacoooo! Potrzebujecie drewna?- Nieeee! Przecie mom!Rano baca budzi się, wychodzi na podwórko, patrzy i mówi:- O kurde! Gdzie moje drewno?!8\Obchodzona była właśnie setna rocznica urodzin Lenina. Znaleźli tedy i bacę starego z Poronina, co to Lenina pamiętał, poprosili go, co by opowiedział im coś o spotkaniu z Leninem, jaki to Lenin był miły i dobroduszny. Siadł tedy baca na rogu chałupy i powiada:- Pamiętam, była wiosna, topniały śniegi, świeciło ślicznie słoneczko. Towarzysz Lenin postanowił się ogolić. Wyszedł tedy na ganek z miednicą, mydłem i pędzlem. Ledwo sobie namydlił pysk, podbiegł do niego mały chłopczyk. Popatrzył na towarzysza Lenina i zawołał:- Towarzyszu Lenin, łysiejecie!Towarzysz Lenin uśmiechnął się, ...a mógł zabić!9\Na drodze z Kościeliska do Zakopanego stoi góral i łapie okazję.Zatrzymuje się jakieś auto, baca wyciąga ciupagę, i rzecze do kierowcy:- Łonanizuj się pan!Osłupiały kierowca posłusznie acz niechętnie posłuchał rozkazu bacy, gdy skończył usłyszał znów tą samą komendę:- Łonanizuj się pan!Cóż... wyboru wielkiego nie miał. Nie miał też wyboru gdy usłyszał kolejną komendę:- Łonanizuj się pan!Gdy skończył, baca znów to samo:- Łonanizuj się pan!Próbował tedy biedny turysta po raz kolejny ale nic z tego nie wychodziło, głos bacy naglił jednak nieubłaganie:- Łonanizuj się pan!I kiedy baca już widział, że kierowca nie da już na prawdę rady spokojnym głosem rzekł do stojącej obok gaździny:- Siadaj Maryna, pan Cię do Zakopanego zawiezie!10\Przychodzi Baca do ubikacji. Czeka, czeka, wszystkie kabiny zamknięte. Zniecierpliwiony, zapytuje:- Je tam kto?W odpowiedzi dochodzi go zduszony głos:- Tu się ni je, tu się sro!11\Góral wraca z dwuletniej służby w wojsku. Żona Jagna ciągnie go zaraz do sypialni. On sprzeciwia się i wyprowadza ją na spacer.- Widzisz Jagna to piękne błękitne niebo?- No widzę! Chodź do sypialni.- A widzisz te piękne wzgórza?- Widzę, no choć już!- A widzisz te piękne łąki?- No widzę, widzę! No choć do...- No to patrz i patrz, bo teraz będziesz przez miesiąc ino sufit oglądała.12\Idzie góralka brzegiem strumienia, a po drugiej stronie chłopaki.- Ej Maryś, pójdź do nas!- Nie pójdę bo mnie zgwałcicie!- Ej, nie zgwałcimy!- To po co ja tam pójdę?13\- Baco, czym zabiliście sąsiada?- A synecką, Wysoki Sądzie...- Wieprzową, czy wołową?- Kolejową...14\Zapisują bacę do spółdzielni produkcyjnej.- Dacie krowę do spółdzielni?- Dom.- Dacie konia do spółdzielni?- Dom.- Dacie owce do spółdzielni?- Nie dom.- Dlaczego?- Bo mom.15\Przychodzi turysta do bacy i pyta:- Baco, macie jakiś pokój do wynajęcia?- Mom.- Za ile?- Dwiście.- Baco! Za tyle? To bardzo drogo!- Panocku ale tu jest piknie.- No dobra baco, ale musi tu być spokój i żadnych dzieci.- Tu nimo żadnych dzieci.Turysta idzie spać. Rano o godz. 5 - rumor, wrzask, z poddasza wypada czereda dzieci. Wrzeszczą, wywracają meble itp.Turysta zwleka się z wyra (przekrwione oczy itp.) i zaspanym głosem mówi do bacy:- Baco, baco, tu nie miało być żadnych dzieci!- Dzieci? To są skurwysyny nie dzieci!16\Sprawa w sądzie. Sędzia pyta oskarżonego - górala:- Zawód?- Mechooptyk.- Co?- Mechooptyk!- A co pan robi?- Optykam chałupy mchem...17\W górskiej chacie pod Gubałówką wielką uroczystość - Jan Gąsienica kończy sto lat. Zjechali się reporterzy, naczelnik miasta, wręczono medal i dyplom. Wszyscy, trzęsącego się ze starości pomarszczonego Gąsienicę, pytają jak dożył tak sędziwego wieku.- Zwyczajnie, nie piłech, nie paliłech, za dziewkami nie goniłech...W tym momencie przerywa mu straszny hałas.- Nie przejmujta się - mówi Gąsienica - to tylko mój starszy brat, całą noc pił gorzałe, to mu się chce teraz za d**ami ganiać.18\Zmarznięty w czasie śnieżycy turysta puka do bacówki - otwiera baca.- Macie baco coś do jedzenia? - Niii! - To może chociaż wrzątek macie??- Mom... ino zimny.Ten sam turysta w następne wakacje zachodzi w deszczu do bacówki, baca gościnnie częstuje go gorącą strawą, turysta zajadając spostrzega że do talerza leci mu z góry woda...- Baco dach ci przecieka.- Wim...- To dlaczego nie naprawisz??- Ni mogę, przecież dysc pada.- To dlaczego nie naprawisz kiedy nie pada??- A bo wtedy nie cieknie...19\- Baco, czy pokażecie nam Giewont? - pytają turyści.- Jo. Widzita tom pirwszom górke?- Tak.- To nie je Giewont. A widzita tom drugom górke?- Tak.- To tyz nie je Giewont. A widzita tom trzeciom górke?- Nie.- To je Giewont.20\Do "Pewex"-u przyszedł z wiaderkiem góral:- Pani, han co to za flaska?- Francuski koniak.- Loć!- Proszę bardzo.- A hanta flasysia piykno mi się widzi.- To jest najlepsze wino portugalskie 'Porto'.- Loć. A hanta?- Polski spirytus.- Dużo loć. Za to syćko kielo płacem?- Dwieście pięćdziesiąt dolarów.- Wyloć!21\Baca był świadkiem wypadku samochodowego; poldek walnął w drzewo. Przesłuchuje go gliniarz:- Baco jak to było?Na to baca:- Panocku widzicie to drzewo?- Widzę.- A oni nie widzieli...22\- Staro, obróciłabyś się ku mnie.- Kces mnie, mój chłopecku?- Nie, ino puscos baki.23\Na ostry dyżur przywożą górala ciężko pobitego, a ten na noszach zwija się ze śmiechu. Lekarz pyta:- I z czego się pan tak śmieje? Szczęka złamana, cztery żebra też, oko wybite?Góral na to:- Ja to nic, ale Jontek ma dzisiaj noc poślubną a ja mam jego jaja w kieszeni!24\Rozmawiają dwie gaździny o swoich dzieciach. Jedna z nich się chwali:- A mój Jasiek to teroz studyjuje w takim uniwersytecie, co to się tak jako nazywo: ugryz - nie, nie ugryz!... użarł - nie, nie użarł... A! Już wim! UJOT!25\Bacowa budzi swojego męża w środku nocy.- Antoś, pchła mi chodzi po plecach, złap ja i zabij.- Zapal światło - doradza zaspany baca. - Jak cię zobaczy, to sama zdechnie ze strachu.26\Wraca gaździna pociągiem z jarmarku i pyta siedzącego z nią w przedziale pasażera:- Proszę pana, czy w Zimnej Wodzie staje?- Mnie nie!27\Śpiewa juhas na hali. Baca nie może wytrzymać i woła:- Czego się drzes?!!- Dyć to nie dżez, to folklor!28\Idą Antek i Francek przez las. Zobaczyli kamień, na którym było napisane:"Jeśli mocie ludzkie serce, to mnie obróćcie...".Nasapali się więc porządnie, a zaś na drugiej stronie było napisane:"Piknie wom dziękuje, bo mi się bok odleżoł...".29\- Baco, co robicie?- Uwozom!- Na co?- Cobyk nie spod!
rafal1777