4.pdf

(639 KB) Pobierz
292210174 UNPDF
J ak juz wszystko zrobilismy, to
usiedlismy sobie na brzegu piaskow-
nicy. Patrzylismy na nasz piekny za-
mek i jedlismy dropsy mietowe. Byly
dobre, takie dobre, ze az sie dziwilam,
bo ja mietowych nie lubie.
Az tu nagle przychodzi Darek, ten
wielki" z piatego pietra. Od razu wie-'
dzielismy, ze on wszystko popsuje.
Balam sie, ze na pewno zaraz zburzy
nasz zamek. Ale nie. Stanal kolo pias-
kownicy i nic nie mówil, tylko jadl
chleb ze smalcem. Jego cien zaslonil
nasz zamek i woda juz nie blyszczala.
Wszyscy siedzielismy cicho i nic nie
mówilismy, bo Darka lepiej nie za-
czepiac. Moze sie znudzi i pójdzie.
Ale nie. Stal i jadl, az Kuba pierw-
szy nie wytrzymal i mówi: - Czesc,
Darek!
Darek na niego popatrzyl i nic nie
powiedzial. To Kuba, wystraszony,
mówi znowu: - Ale ladny zamek, co?
A Darek polknal swój chleb ze sma-
lcem i mówi: - Do kitu. Bawia sie
kupa blota, smarkacze.
Owrócil sie i kiedy tak odchodzil,
to jeszcze kopnal wieze. Od razu za-
walil sie caly srodek zamku. Wszyst-
kie dzieci az krzyknely, a on
sie zasmial i poszedl.
Ja plakalam najbardziej,
bo Basia jest dzielniejsza,
a chlopcy nie plakali wcale,
z wyjatkiem Pawelka.
Andrzej powiedzial, ze
ten dran jeszcze popamieta.
Chwycil kawalek
dachówki i zaczal
naprawiac zamek.
...
48
292210174.001.png
Zgłoś jeśli naruszono regulamin