Montaż słowno – muzyczny“ Bezkrwawe Łowy”
Na scenie panuje półmrok. Stopniowo zapalają się światła. Scena przedstawia las, widać drzewa, jałowiec, kwiaty, błękitne niebo. Wraz z zapaleniem się świateł scena “ożywa”, słychać różnorodne efekty akustyczne (np. śpiew ptaków). Na scenę wchodzą trzy osoby, najpierw jedna, potem druga i trzecia. Rozglądają się uważnie. Dotykają kwiatów, spoglądają w niebo. Efekty akustyczne lekko cichną.
Recytator 1
Lubię poważnych lasów uroczystą ciszę, Lubię szum, gdy wierzchami wicher zakołysze,Mierzę wzrokiem te buki władnące dokoła,Jak stopą gniotą ziemię, w niebo wznoszą czoła:Badam dęby odwieczne o ich młode lataI przenoszę się myślą do kołyski świata.
Recytator 2
I gdy człowiek wejdzie w las, to nie wie,Czy ma lat pięćdziesiąt, czy dziewięć,Patrzy w las jak w śmieszny rysunekI przeciera oślepłe oczy,Dzwonek poznaje, ćmę płoszyI na serce kładzie mech jak opatrunek.
Recytator 3 ( podchodzi do widowni i mówi do wybranej osoby)
I cóż kochany[ ...] czy byłeś już w lesie?Czy widziałeś jak się pasą konie?Słyszałeś jak gęś drze się?Czyliś oddychał już jedlinaPod sosną czyliś dumałCzyliś zapoznał się z gadzinąI z wierzbą się pokumał?Czyś dopadł gdzie, jak sroka skrzeczy?
Recytator 2 ( zwraca się do widowni )
Jeśli lubisz stary las,To nie żałuj czasu,Las nam się ulotnił w pas,Chodź ze mną do lasu.
Zapraszamy wszystkich na “ bezkrwawe łowy”!Dziecko ( z widowni)Co to są bezkrwawe łowy?
Posłuchajmy, jak bije olbrzymie, zielone serce przyrody.
Pójdziemy w las ogromne szukać buków czerwieni.
Recytator 3
Szyszek strąconych, tajemnic swoich zajęca.
Jagód prawdziwych, wilg piskląt żywych, mrowiska.
Jeżyn dojrzałych, dzięciołów małych, rogów jeleni.
I w oczy sarny- brązowej pannypopatrzeć z bliska
Kilka osób z publiczności zachęconych tą propozycją wchodzi na scenę i każdy przedstawia swoją prośbę.
Recytator 4
Pokaż mi wody ogromne i wody ciche,
Recytator 5
Rozmowy gwiazd na gałęziach pozwól mi słyszeć zielonych,
Recytator 6
Dużo motyli mi pokaż, serca motyli przybliż i przytul.
Teraz następuje prezentacja piękna przyrody. Recytatorzy mówią swoje teksty z ekspresją, sugestywnie
U nas dość głowę podnieść, ileż to widoków!Ileż scen i obrazów z samej gry obłoków!Bo każda chmura inna: na przykład jesiennaPełźnie jak żółw leniwa, ulewą brzemienna.I z nieba aż do ziemi spuszcza długie smugiJak rozwite warkocze, to są deszczu strugi,Chmura z gradem, jak balon, szybko z wiatrem leci,Krągła, ciemnobłękitna, w środku żółto świeci,Szum wielki słychać wkoło: nawet te codzienne,Patrzcie Państwo, te białe chmurki jak odmienne!Zrazu jak stada dzikich gęsi lub łabędzi,A z tych wiatr jak sokół do kupy je pędzi:Ściskają się, grubieją, rosną, nowe dziwy!Dostają krzywych karków, rozpuszczają grzywy,Wysuwają nóg rzędy i po niebios sklepie,Przelatują jak tabun rumaków po stepie;Wszystkie białe jak srebro, zmieszały się – nagleZ ich karków rosną maszty, z grzyw szerokie żagle,Tabun zmienia się w okręt i wspaniale płynieCicho, z wolna po niebios błękitnej równinie!
Jałowiec jest sam sobie pan,Zasiewa się własną swobodą,Wiatry po polach go wiodą,Po wąskiej prowadzą miedzy,Obaj z wiatrem oni koledzy.Gęstym korzeniem trzyma się ziemi,Sznurami mocnymi i czepliwymi,Suplastą sprężyną związany u dna-I stamtąd się ostrym zębem przebija,Kolczastym pędem do góry się pcha,Przekłuwa, roztrąca, podchodzi przenika,Zwinnością kręci, podgryzem chomikaI w dusznym, ciemnym, podziemnym mozoleTak się posuwa i tak się przepycha,Aż tryśnie wolny- i wtedy w nim pychaŚmieje się głośno na całe pole;Cha, cha, cha.I ani obejrzysz się kiedyStrzeli krzaczasty , zazielenieje,Wyrośnie w prędzej, co prędzejWyrośnie na schwał [...]I tak będzie trwał.
[ ... ] Tymczasem z lasuLis wypada, jak duchIdzie. Na pochyłej, śnieżnej goliźnieAni razu się nie pośliźnie,Leciutko stawia powabny, koci krokStanął. Patrzy. W las . Na dom. Na pole,Węszy. Wydłuża się mordka wścibska.Rozwija swą ogonistą etolę.Futrzarz z boru.Grzebie w śniegu. WywąchałPysk, jak koncha.Zębami tryska:Żre.Nie bój się mnie, śliczny grabieżco,Dzikie, puszyste zjawisko,Cudo moje, a może ty wiesz, coUleczyłoby świat ten i mnie?Nie bój sięNie mam strzelby, nie strzelam.
Zaczarowany świat otoczył mnieZaczarowany las-Oczarował mnie....Zaczarował mi oczy i serce ...Trwaj śnie!
Cisza. W srebrne opary otulona głębiaZasypia – nieskończona – nieskazitelnie czysta,A wokół cisza wielka – święta- uroczysta.
Trwaj śnie!
Recytator 6 ( chodzi, nasłuchuje, przykłada ucho do ziemi,)
Słychać niespokojne dźwięki, trzaski, strzałySłyszysz ?Cała ziemia dygota i huczy.
Recytator 5 ( z niepokojem w głosie)
Jeleń, co z krysztalnego zbiegł napić się zdroju,Stanął, nastawił uszy i pomknął przez parów,
Dziecko
Kto się ośmielił zakłócić ciszę lasu?!
O biedne zwierzęta!
Dziecko ( biega po scenie, ostrzega zwierzęta przed niebezpieczeństwem )
Uważajcie teraz, zające,Na światła samochodu,Uważajcie na ognie zielone,Co ponad ziemią się niosą,Nie przeskakiwać szosą.
Muzyka staje się coraz głośniejsza i coraz groźniejsza. Scena pustoszeje. Z lasu wyłaniają się zwierzęta ( uczniowie w kostiumach), odbywa się “taniec” spłoszonej przyrody. Dramat zwierząt podkreślają recytacje.
[…] słychać z głębi ryk, trzask łomu,Aż z gęstwy, jak z chmur wypadł,niedźwiedź na kształt gromu,Wkoło psy gonią, straszą, rwą, on wstał na nogiTylne i spojrzał wkoło, rykiem strasząc wrogi,I przednimi łapkami to drzewa korzenieTo pniaki osmolone, to wrosłe kamienieRwał, waląc w psów i w ludzi, aż wyłamał drzewo,Kręcąc nim jak maczugą, na prawo, na lewo,Runął wprost na ostatnich strażników obławy,[ …], oni bez obawyStoją w kroku, na zwierza wytknęli flint rury,Aż oba jednym razem pociągnęli kurki,(Niedoświadczeni!) razem zagrzmiały dwururki;Chybili.
Recytator 7 ( z trwoga w głosie)
Krzyk bólu słyszę niespodziewanie!To królik w sidła złowiony,Znów, słyszę jego wołanie,Ale nie wiem, z której strony.Ale nie wiem, z której stronyKrzyczy i o pomoc woła!Krzykiem wstrząsa wiatr spłoszony,Wprawia w lęk wszystko dokoła!Mordką zmarszczoną przez trwogęJeszcze raz o pomoc woła!A ja znaleźć go nie mogę!Z łapą w sidłach : Co to będzie!Och, malutki; mój; malutki!
Muzyka cichnie. Czas na refleksję.
Nie zabijaj niczego co żyje!Pozwól żyć i cieszyć się światłemI życiemPtakom i kwiatom i dzieciomŻyciu każdemu pozwól żyć.Nie zabijaj nadziei w życiu pomagaj-Przy życiu trzyma!Nie zabijaj wiary w BogaI dobroć drugiego człowiekaWiara- to mocNadzieja- siłaMiłość potęgą jestA ogrom uczuć wielkościąCo nieba sięgaPatrz w niebo z nadziejąUwierz w miłośćI w serce.
Wiara jest wtedy, kiedy ktoś zobaczyListek na wodzie albo krople rosyI wie, że one są – bo są konieczne.Wiara jest także, jeśli ktoś zraniNogę kamieniem i wie, że kamienieSą po to, żeby nogi nam raniły.
Nadzieja bywa, jeśli ktoś wierzy,Że ziemia nie jest snem, lecz żywym ciałem,Gdybyśmy lepiej i mądrzej patrzyli,Jeszcze kwiat nowy i gwiazdę niejednąW ogrodzie świata byśmy zobaczyli
Miłość to znaczy popatrzeć na siebie,Tak jak się patrzy na obce nam rzeczy,Bo jesteś tylko jedną z rzeczy wielu.A kto tak patrzy, choć sam o tym nie wie,Ze zmartwień różnych swoje serce leczy,Ptak mu i drzewo mówią : przyjacielu.
Na koniec rozbrzmiewa piosenka Janusza Kofty ,, Pamiętajcie o ogrodach”.
gosiak234